Skocz do zawartości

D'jall

Brony
  • Zawartość

    19
  • Rejestracja

  • Ostatnio

O D'jall

  • Urodziny 04/02/1989

Informacje profilowe

  • Płeć
    Ogier

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

D'jall's Achievements

Źrebaczek

Źrebaczek (1/17)

0

Reputacja

  1. I tak więc ruszyli, ani trochę się nie ociągając. Po przespanej nocy Past Echo czuł się jakby minął miesiąc. Dziwne, prawda? Sporo się wydarzyło w dość krótkim czasie, więc mogło być to zrozumiałe. W jakimś sensie. Wędrówka szła gładko i całkiem sprawnie. Nikt nawet nie narzekał, co było dobre. Echo zastanawiał się właśnie kiedy Minor zacznie coś śpiewać dla urozmaicenia nieco monotonnej wędrówki, gdy drużyna dostrzegła karawanę. Wynikła dyskusja, czy należy nawiązać z nią kontakt i ewentualnie przyłączyć się do niej. - Nie zaszkodzi podejść - wtrącił się szary kuc. - Możemy sporo... hm... zyskać, przy niewielkim koszcie. Marzenie handlowca, można rzec. - Całkowicie nieistotnym szczegółem było to, że przecież handlem się drużyna ta nie zajmowała. Ale kto by się przejmował takimi drobiazgami.
  2. - Dlatego trzeba będzie załatwić przewodnika, czy coś - odparł Echo, gdy Gleinir powiedział o charakteryce pustyni. W sumie towarzysz i spontaniczny lider drużyny miał sporo racji. - Minor, zawsze nosisz przy sobie jakieś instrumenty? - zapytał muzycznego kompana.
  3. Echo usiadł sobie przed ogniskiem tak, aby mniej więcej dobrze widzieć strony książki. - Co zwróciło moją uwagę? Hmm... Może coś zupełnie bez znaczenia, ale jednak zwróciło. Wydaje mi się, że ci nomadzi musieli mieć jakąś pomoc przy tworzeniu płaszcza. Z tego co wiem ich magia była bardziej taka... pierwotna, niż naukowa. Może się mylę, ale takie zaklęcie mogłoby wymagać nieco większego zaawansowania - odparł szary kuc. - Zaś co do tego, co ów płaszcz może skrywać... Może to jakieś podziemne katakumby, albo coś w tym rodzaju. Takie coś jest mniej podatne na czynniki zewnętrzne, niż budynek jako taki. Szczególnie na pustyni, gdzie owe warunki nie są zbyt korzystne. I jeszcze coś. Myślę, że może się to znajdować w pobliżu jakiejś oazy, lub pozostałości po takowej. Religia religią, ale woda do życia jest potrzebna, a budowa mogła trwać długo.
  4. I tak oto rozpoczęła się wiekopomna przygoda, od powodzenia której zależeć będą losy świata! No, albo zaspokojenie ciekawości badaczy. W każdym razie dla pewnej grupy kucyków podróż ta była dość ważna. Echo dreptał sobie obok Gleipnira i wraz z nim przeglądał księgę otrzymaną od Twilight. Dość ciężko było iść z książka lewitującą przed nosem, ale jakoś dawali radę. Zamierzali w kierunku Los Pegasus. Minor Sax zapewne nie wybaczyłby im, gdyby ominęli to miasto. W sumie wypadało tam zajść przed wyprawą na pustynię, chociażby po to aby nieco uzupełnić zapasy i popytać mieszkańców miasta o pustynię. Podczas podróży zatrzymali się jednak, gdy nastał wieczór, aby przy ognisku spożyć jakiś w miarę ciepły posiłek i przedyskutować to co ich czekało. - Gleipuś i co tam sądzisz o informacjach z księgi? - zapytał Echo podczas postoju.
  5. Szary jednorożec zerknął również na treść księgi. Zastanawiał się, czy dałby radę, już na miejscu zlokalizować dokładne położenie magicznego płaszcza maskującego poprzez spojrzenie w przeszłość. I tego, co on może skrywać. Z zamyślenia wyrwały go słowa kompana. - O tak - odparł. - "Pod Piątym Kopytem". Znośne jedzenie i trunki tam mają. I nawet nie rzucają zbyt często nożami i butelkami. - Uśmiechął się radośnie, chyba żartując.
  6. - Los Pegasus, pustynia i pradawna tajemnica - wymienił Echo, który milczał dłuższy czas, wcale nie przysypiając! Po prostu... nooo... milczał. I podziwiał sufit tawerny. - Podoba mnie się to - zacytował słowa usłyszane gdzieś tam, kiedyś tam. Podszedł do Gleipnira, który otrzymał księgę. - Co tam ciekawego piszą? - zapytał i podsunął nos do tomiszcza, aby je powachać. Zapach książek był miły. Słysząc zachwyt Minora wyszczerzył się. - Znam tam świetną spelu... knajpę. Można będzie odwiedzić. Kto wie, może jak popytamy tam, to ktoś będzie wiedział coś ciekawego o tym, co się kryje na pustyni - powiedział z uśmiechem.
  7. - Też myślę, że Hooves ma rację - stwierdził Echo, gdy i on podszedł aby zbadać mapę. - Argumenty ku temu już przedstawiono, więc moglibyśmy najpierw właśnie tam popatatajać. - Zamyślił się na chwilę, wciąż patrząc na mapę. W sumie nie rozmyślał już odnośnie samej trasy, ale na czymś wzrok skupić musiał. - Co do podziału, to myślę że powinny być dwie ekipy. Jest nas tyle, że po rozdzieleniu grupki mniejsze nie będą tak bardzo rzucały się w oczy. Zawsze to coś... a do tego będą na tyle też liczne, że będziemy mogli poradzić sobie z zagrożeniami. Znaczy się, chyba - powiedział.
  8. Past Echo zmarszczył brwi na słowa Hoovesa.- Nie sprecyzowałem, racja. Wybacz. To był pewien jednorożec o imieniu Shining Flame, jeden z największych mistrzów magii związanej z ogniem w Equestrii. Żył jakieś dwieście lat temu, ale może o nim słyszałeś... No dobra, to teraz zabrzmiało nieco dziwnie, ale tak widziałem go. Na tym polega mój talent. Widzę przeszłość, wspomnienia związane z osobami, przedmiotami i miejscami. Przydatne w pracy. - A co, jak się wszyscy chwała tym co potrafią, to i Echo może! Po tym zwrócił się do Deezee. - Nie szkodzi. W tym notesie jest i tak wiele bazgrołów, więc jeden zajączek nie zmienia zbyt wiele. W sumie ładnie narysowany - zarzucił pochwałą.
  9. Szary ogier ruszył rzecz jasna za innymi ba zewnątrz, aby popatrzeć jak robią z siebie błaz... znaczy się, jak dają pokazy swoich nadzwyczajnych zdolności. - Hmm... Interesujące... - stwierdził krótko Echo, gdy kuce się popisywały. Nawet wyciągnął że swojej sakwy notatnik i zaczął w nim coś zapisywać, utrzymując zeszyt jak i ołówek magią. Po chwili zamknął notes i wrzucił go do torby. - Rzadko kiedy widuje się tak... rozwinięte talenty magiczne - przyznał. - Ale żebyście nie poczuli się zbyt dumni i nie popadli w samozachwyt dodam, że historia pamięta znacznie lepszych - dodał ze złośliwym uśmieszkiem. - Sam widziałem, można rzec - powiedział na koniec.
  10. Szary jednorożec odniósł wrażenie, że ktoś wcisnął mu wypowiedź o potworach strzelających czymś z oczy w usta. Tak, jakby te słowa same z nich wyszły, bez kontroli własnej woli kuca. No cóż, zdarza się. Dobrze, że wypił niewiele cydru, bo mogłoby być znacznie gorzej. Milczał przez chwilę, wyobrażając sobie jak gorzej właściwie mogłoby być. Wzdrygnął się na tę wizję. Gdy skończył rozważania, zaczął mówić drużynowy muzyk. Wsłuchał się w jego pieśń i na moment pogrążył się w nostalgii. O, tak... wspomnienia z Akademii tylko w części dotyczyły nauki. Otrząsnął się z myśli o tym, co było. - Gratuluję zaszczytnych wyróżnień i tytułów - rzekł poważnie Echo do Minora. W jego głosie nie było ironii. No, może odrobinę. - Doprawdy wielkie to osiągnięcia. - Wyszczerzył się paskudnie. Jako, że już zaczął mówić, uznał, że powie, co i on ukończył. - Ja zaś jestem absolwentem Canterlockiej Akademii Magii. Osiągnięcia na polu samej magii raczej nie najwyższe, lecz, jak to określali profesorowie "powyżej przeciętnej", cokolwiek miałoby to w ich mniemaniu znaczyć. Ogólnie z magią "radzę sobie". Podczas studiów jednak bardziej skupiałem się na historii i w tej dziedzinie jestem o wiele lepiej wykształcony. Zresztą tego dotyczy właśnie mój znaczej. - Kiwnął głową w bliżej nieokreślonym geście, wskazującym na ozdobiony znaczkiem bok. - Od chwili ukończenia CAeMki, edukuję się, można rzecz na własne kopyto. Zarówno w sztukach magicznych, jak i w wiedzy historycznej.
  11. Gdy temat w jakiś nie do końca zrozumiały dla Echo sposób, zszedł na rodziny członków niedoszłej jeszcze drużyny, wspomniany Echo westchnął cicho. Nie, żeby nie trawił rozmów na takie tematy. Był to dla młodego ogiera temat raczej neutralny. Po prostu jakoś umykało jego rozumowaniu, jakie ma to mieć znaczenie dla ich wyprawy. Oczywiście nie omieszkał tego skomentować. - Nie wiem, jakie ma to znaczenie, ale moja rodzina, w te liczbie rodzice, mieszkają w Canterlocie. I w zasadzie tyle. Nie widziałem ich od dłuższego czasu. To... snoby. Pewnie woleli by, abym siedział w Canterlocie "jak przystało na porządnego jednorożca", zamiast włóczyć się po Equestrii. Tak szczerze mówiąc, to niewiele obchodzi mnie ich zdanie. - Kuc spojrzał na Minor Saxa i wyszczerzył się, słysząc jego prośbę. - Ale tak wyglądasz znacznie zabawniej - zażartował. Mimo to, nie uwolnił nowego kompana. - A tak wracając do dyskusji, pytań i tak dalej... Co was skłoniło do uczestnictwa w tej wyprawie? - zapytał pozostałych. - Gleipnir chce znaleźć kuzyna, a reszta? - dodał.
  12. Tymczasem Echo siedział przy stole, wraz z pozostałymi, lecz w przeciwieństwie do nich milczał. Był właśnie po spektakularnej, tak do dobre słowo, spektakularnej przegranej partii pokera. No ale cóż, zdarza się. Mógł być sobie historykiem, co poprzez wizje poznaje przeszłość, lecz nie sprowadzało się to do przewidywania jakie karty mają konkurenci. Będzie więc musiał zapamiętać i wbić sobie do upartego łba, nie grać w pokera! Znaczy do czasu, aż nadarzy się ku temu okazja. W milczeniu obserwował jak jego nowi towarzysze witają się z fioletową klaczą, która dopiero co przekroczyła próg tawerny. Nie można było odmówić im entuzjazmu. Szczególnie temu, biało-czarnemu, który podszedł do nich i przywitał się jako Minor Sax. Szary ogier uśmiechnął się lekko. Wyprawa mogła okazać sie całkiem ciekawa. Słysząc pytanie Gleipnira, pokręcił tylko głową. - Ja sobie daruję. - Rzucił zielonookie spojrzenie spod czarnej grzywy w stronę Twilight. - skoro inni już się przedstawili, nadszedł czas i na mnie - zaczął. - Past Echo. Lub po prostu Echo. Szybciej i lepiej brzmi. Jestem... wędrownym historykiem. Tak to chyba można nazwać. - Uśmiechnął się nieznacznie.
  13. Ja również jestem przeciwny tworzeniu klas postaci. To zbędne ograniczenie, a ograniczeń nie lubi nikt. Mamy wiele przykładów gier komputerowych i systemów RPG, które są pozbawione tego rozwiązania, a mimo to są bardzo dobre. Zegarmistrz wskazał dobry przykład - Świat Mroku. Do tego podoba mi się koncept nauki zaprezentowany przez niego. Realistyczny, łatwy do ogarnięcia i logiczny. Można będzie wprowadzić także jakiś nauczycieli, którzy odpłatnie by uczyli graczy danych umiejętności. I jeszcze co do samych klas postaci... Z jako takich bym zrezygnował. Ale zawsze możemy stworzyć coś w rodzaju poradnika dla nowych, niedoświadczonych graczy. I najzwyczajniej w świecie opisać jakie umiejętności pasowałyby do archetypów/klas postaci. Jedna osoba mogłaby skorzystać z tej pomocy, niejako gotowej "klasy". Inna, ambitniejsza, mogłaby dobrać umiejętności na własną rękę. A co do pomysłu Nightmare... cóż, nie wydaje mi się aby taka mieszanka odniosła zamierzony skutek. Lepiej skupić się na jednej koncepcji, w tym przypadku na steampunku, niż mieszać ich wiele.
  14. Czytając post Zegarmistrza o "czarnorynkowych" kantorach przypomniało mi się coś, o czym miałem wspomnieć odnośnie podróżowania jeszcze. Związku za bardzo z owymi kantorami nie ma, co prawda, ale nic to. Pisaliśmy wcześniej o długich i niebezpiecznych wędrówkach pomiędzy miastami. Pomysł fajny, ciekawy i tak dalej. Ale... jeżeli ktoś będzie chciał podróżować szybko i bezpiecznie? Dlatego proponuję umożliwić też taką opcję. Coś na zasadzie "szybkich podróży", które nieraz w RPGach występują. W każdym mieście byłby temat z przewoźnikiem, który za odpowiednią opłatą oferuje przewiezienie do innych miast. Oczywiście owa opłata byłaby dość wysoka, z oczywistych względów. Jeżeli kogoś byłoby stać i chciałby wydawać pieniądze, czy inny środek płatniczy, na takie coś to myślę, że warto mu to umożliwić. Ktoś jeszcze wspominał o golemach parowych. Motyw również ciekawy i, jakby nie patrzeć, steampunkowy. I można go powiązać z wcześniejszym pomysłem o "bezpańskich" maszynach na bezludnych terenach. Opuszczone/zagubione golemy? Tylko problemem byłoby to, dlaczego jeszcze działają. No, ale to tylko taka luźna sugestia.
  15. Wybieranie drogi i omijanie terenów narażonych na anomalie wydaje się świetne. Ze względu fabularnego i klimatycznego. Jednak może być ciężkie do zrealizowania. Ale w sumie to zależy od tego, jaką formę miałyby przybrać podróże. Czy w jednym temacie-sesji, czy też gracz musiałby opisywać poszczególne etapy wędrówki w tematach każdej z lokacji, części pustkowi, czy po czym by tam wędrował. Co do "żywych" zagrożeń na pustkowiach. Bandyci - jak najbardziej. Tutaj w sumie mamy spore pole do popisu, bo można stworzyć różne grupy. "Zwykli" rozbójnicy, zdziczałe plemiona kanibali, ekoświry za wszelką cenę usiłujące odwrócić skutki katastrofy i ukarać winnych (czyli każdego w ich mniemaniu) i tak dalej. I co do Iluminatów, których powyżej opisał EverTree... brzmi świetnie, po prostu
×
×
  • Utwórz nowe...