Skocz do zawartości

MewTwo

Brony
  • Zawartość

    793
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez MewTwo

  1. Odpowiem. Jeśli wyjdzie, to idę do Chaosu. No, oczywiście o ile nie będzie na abonament i nie będzie miało kosmicznych wymagań.
  2. Witaj Vinyl, mam jedno pytanie. 1. Co sądzisz o pobieraniu muzyki z Internetu ?
  3. MewTwo

    Nabór na MG

    Doświadczenie: Prowadziłem parę sesji gry M&M (choć tutaj bardziej chodziło o podawanie kart, płacenie złota, dodawanie pionków do KP) , ponadto "bawiłem się" w MG w dziale "Luźna gra ról" gdzie stworzyłem zabawę związaną ze światem Gwiezdnych Wojen (niestety, po niedługim czasie musiałem temat usunąć) Jakie INNE realia mógłbyś zaproponować ?: Oczywiście My Little Pony. Poza tym, Gwiezdne Wojny. Kocham to uniwersum i znam jego filmową część praktycznie na pamięć. Gorzej już z książkami i komiksami o tej tematyce. Ponadto, znam kanon i historię świata Warhammer 40 000 jak również Fantasy. Dodatkowo Mass Effect,( niestety, dane było mi zagrać tylko w pierwszą część gry ), Władca Pierścieni (bazuję głównie na książce). Realia szeroko pojętego Fantasy. No i Steampunk, w którym aktualnie jestem zakochany. Dlaczego Ja ?: No cóż. Myślałem i myślałem i stwierdziłem, że nie mam jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Po prostu. Uważam, że mam jakieś możliwości do bycia MG, ale jest ich nie za wiele. Przede wszystkim, duża ilość czasu i chęci. Dużo pomysłów (nawet w trakcie pisania tego podania), które ,często są, przez mą własną osobę, duszone w zarodku. Jako iż zbliża się do mnie ( o zgrozo) egzamin gimnazjalny, może być problem z odpisami, głównie ze względu na ogromną ilość materiału dodatkowego jaki muszę opanować ( konkurs przedmiotowy z historii). Mimo to, postaram się jak najczęściej odpisywać na sesjach. Wady, zalety: No więc. Zaczynamy od moich wad. Przede wszystkim, 1. Nie lubię gore. Po prostu mnie od siebie odrzucają. 2. Szkoła przede wszystkim. Jak już pisałem, w tym roku mam egzamin od którego, jak mówią, zależy cała moja przyszłość. Wolę więc go nie zawalić, więc, jeśli zostanę MG, uczestnicy moich sesji ( o ile takowi będą) muszą się liczyć z tym, że podczas ważniejszych egzaminów odpisy mogą się nie pojawić. 3. Jestem uparty. Potrafię trwać przy swoim zdaniu do końca, nawet gdy wszystkie argumenty przemawiają przeciw niemu. 4. Będzie to mój PIERWSZY RAZ jako prawdziwy MG w związku z czym mogą się pojawić moje gafy. Postaram się je jednak wyeliminować. 5. Małe poczucie własnej wartości. 6. Mam problem z interpunkcją. Staram się jednak eliminować te błędy. A teraz zalety: 1. Sumienność- Jak coś obiecuję, to niczym Pinkie. Dotrzymuję terminów, staram się utrzymywać dobre tempo odpowiedzi na sesjach w których uczestniczę. 2. Kontakt ze mną nie jest w żaden sposób utrudniony. Często jestem na forum, więc PW odbieram szybko jak również szybko na nie odpisuję. Udostępniam również swoje GG. 3. Jestem otwarty na propozycję gracza, w końcu ja tylko prowadzę tą grę. Stosuję się do jego uwag, sugestii i pomysłów. Kontakt : GG: 47511314 E- mail: [email protected] Przykładowe WŁASNE opowiadanie: Kolejna noc zapadała nad Equestrią. Kucyki kładły się do snu, upewniwszy się wcześniej, że wszystkie drzwi są dokładnie pozamykane, a okna zaryglowane. Ostatnio bowiem w królewskim mieście, Canterlocie, doszło do fali kradzieży. Z domów znikały stare rodzinne pamiątki, worki z monetami, a nawet aksamitne ubrania i drogocenne futra. Nikt nie widział złodzieja, tym bardziej nikt go nie przyłapał. Właściwie, gdyby nie skradzione mienie, nikt by nie zauważył, ze w nocy ktoś myszkował po domu. Władza była bezsilna, mimo iż zarządzono szeroko zakrojone poszukiwania oraz wyznaczono ogromną nagrodę za wskazanie kto jest złoczyńcą. Nikt jednak się nie zgłosił. Nagle, wśród ciemnych uliczek dało się zauważyć delikatny ruch cienia. Ktoś, niczym kot, gładko przemykał się po zacienionych miejscach. Cicho i z niesamowitą gracją zbliżał się do domu Golden Belt, jednej z najbogatszych kupców w mieście. W końcu ujawnił się w pełni. Wskoczył na dach jej domu. To był on. Postrach bogaczy, przekleństwo kupców, Silent Scar, najzręczniejszy złodziej w całej Equestrii. Rozejrzał się i wyjął linę z hakiem z plecaka. Zaczepił się i spuścił do domu, kominem. Kucyk, po 15 minutach ostrożnej przeprawy, stanął na dole. Dom był urządzony z wyraźnym przesadyzmem. Okna były zasłonięte lnianymi firanami, a meble obite aksamitem. Podłoga była wyłożona panelami z dębu, a meble robione na zamówienie. Scar jednak skierował swoje kroki w stronę biblioteki. Drzwi znajdowały się w długim korytarzu, były zamknięte kłódką. Kuc zaklął pod nosem i zaczął otwierać toporny już mechanizm. Delikatnie wsunął wytrych do zamka i zaczął nim przekręcać. Powoli, acz nieubłaganie, zamek zaczął zdradzać mu swoje kolejne tajemnice. Po 30 minutach babrania się z kłódką, drzwi stanęły otworem. Oświetlona delikatnym światłem świec, płynącym z kandelabrów, jawiła się jego oczom zapełniona starymi księgami i zakurzonymi manuskryptami, biblioteka. Scar podbiegł szybko, jednak cicho, do podestu znajdującego się na środku pomieszczenia, gdzie leżała księga opatrzona napisem na okładce " TRAKTAT O CZARNEJ KULI". Kucyk szybko schował ją do torby i skierował się ku wyjściu. Nagle, zza rogu, wychyliła się ledwo widoczna poświata. Wtedy zobaczył go. Strażnik. Szedł w jego stronę, wolnym, acz zdecydowanym krokiem. Ogier musiał szybko myśleć. Kryjówka ! To pierwsze na co wpadł Scar. Rzucił się w stronę półek z książkami, starając się to zrobić najciszej jak mógł. Znalazł się pomiędzy regałami. Strażnik wszedł do biblioteki, nie zauważywszy zdjętej kłódki. Rozejrzał się między regałami i wyszedł. - "Jakiś świeżak"- pomyślał Scar i wykradł się z pomieszczenia, kierując się w stronę wyjścia z domu. W holu również znajdowali się strażnicy. Dwóch potężnych ogierów w żelaznych zbrojach z symbolem Gildii Kupieckiej na napierśnikach. Stali przy drzwiach wyjściowych. Scar był przygotowany na taką ewentualność. Jego fach polegał w końcu na przewidywaniu różnych sytuacji. Z pasa wyjął dmuchawkę i parę strzałek. Wsunął dwie i skierował ją w stronę przeciwników. Dmuchnął w ustnik a pociski ugodziły ich. Zaczęli coraz bardziej zamykać oczy, ziewali, aż w końcu padli na podłogę, zmożeni snem. Kuc wyszedł z dworku i skierował się na przedmieścia, ku swojej kryjówce. ----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Nazajutrz, na łamach wszystkich gazet, ukazało się wielkie zdjęcie zniszczonych drzwi oraz nagłówek "KOLEJNY ZUCHWAŁY NAPAD ZŁODZIEJA". Scar, czytając gazetę, o mało nie parsknął śmiechem. Każde wprawne oko nie widziałoby tu roboty złodzieja. Ogier zjadł swoje śniadanie i zaczął wertować księgę. Mimo jego wiedzy, nic z tego nie rozumiał. Każde słowo było zapisane w jakimś dziwnym języku. Niewiele czekając, ubrał się w swój normalny strój na co dzień, zabrał torbę w której był jego rynsztunek, włącznie ze strojem, i ruszył w stronę dzielnicy magów, Alei Wróżek. Spakował książkę, wyszedł z domu, a drzwi zamknął na klucz. Schował go do kieszeni i ruszył. Wsiadł do pierwszego wozu, który jechał w tamtą stronę. Po 15 minutach, był już na miejscu, przed domem swojego starego druha, Dark Star'a, potężnego czarnoksiężnika, zajmującego się głównie podaniami o Czarnej Kuli. Aleja Wróżek składała się, w większości, z ogromnych wież zbudowanych z białego marmuru, pokrytych lazurową dachówką. Czarnoksiężnik, do którego Scar zmierzał, mieszkał w najniższej z nich. Ta odbijała się na tle innych czarną dachówką i wszechobecnymi kominami. Była tak zbudowana, ponieważ Star, jako nieliczny, zajmował się przywoływaniem atronachów. Szczególnie upodobał sobie żywioł ognia. Często więc dochodziło do różnego rodzaju eksplozji i wybuchów. Kiedy Scar wszedł do środka, Star akurat przeglądał magiczne księgi. Na podłodze leżała masa porozwijanych zwojów, księgi były otwarte w połowie rozdziału, a przy nich naklejone kartki z notatkami. Ogier wyjął z torby księgę i położył ją na stole. Jednorożec, usłyszawszy co się stało, zwrócił się do przyjaciela: - Och, witaj, mój drogi. Przepraszam, że cię nie zauważyłem, ale byłem zajęty. - Tak, cześć. Zacznij czytać tą książkę, pamiętaj, że karawana wyrusza dzisiaj. - Dobrze, dobrze. Już się za to zabieram. Rozmawiałeś z Bladem ? - Tak. Zobaczymy się z nim przy bramie zachodniej, przy przystanku kupców. - Dobrze. W takim razie, daj mi 15 minut, zajmij się czymś a ja odczytam księgę. Scar zaczął przyglądać się pomieszczeniu. Wieża jak wieża, tylko, że pełna bałaganu. Chwycił pierwszy zwój leżący obok niego i zaczął go czytać. Jak zwykle, nic nie zrozumiał. Zwinął go i położył na stole. Nie mając co robić, usiadł i zamyślił się. Po chwili, ogiera zbudził głos jego kolegi: - Wstawaj, musimy już iść- powiedział Star i potrząsnął przyjacielem. Jak się okazało, podczas zamyślania, Scar zasnął. Na dobre 4 godziny. Niewiele mówiąc, przeklinając cicho pod nosem, ruszył razem z przyjacielem ku zachodniej bramie. Dość szybko się tam znaleźli. Okazali strażnikowi swoje glejty i wyszli z miasta. Znaleźli się na nieprzyjaznej ziemi, pogrzebanej pod piaskiem. Taka kraina malowała się teraz przed oczami każdego mieszkańca. Nieprzyjazna kucom, sucha i nieurodzajna. Tylko to zostało z Equestrii po przejściu Kataklizmu. Nikt nie wiedział, co było jego przyczyną. Istniały tylko przesłanki, że to wina Czarnej Kuli i 10 Czarnoksiężników. Była to stara legenda. Otóż, gdy Equestria była jeszcze pięknym i miłym dla oka krajem, parę jednorożców zapragnęło większej władzy i mocy. Stworzyli więc Czarną Kulę, pełną energii magiczną "baterię", której moc byłą nieskończona. Czarnoksiężnicy zamknęli ją w starym zamków, gdzie przenieśli się wraz z całym swoim majdanem. Wiele dokumentów i magicznych zwojów zawierających potężne czary. Żyli tak sobie, szczęśliwie, powiększając coraz bardziej swoją moc. Zgodnie i solidarnie, zawarli umowę. Żaden z nich nigdy nie położy kopyta na Czarnej Kuli. Pewnej nocy, kiedy wszyscy smacznie spali, wydarzył się straszliwy wypadek. Do tej porty nie wiadomo, co doprowadziło do tego wydarzenia. Energia Czarnej Kuli wymknęła się spod kontroli. Mimo starań magów, którzy poświęcili swoje życie, magiczna fala rozlała się po całej planecie. Ogołociła krainy z ich energii, większość kucyków stało się złych na wskroś, gdyż mroczna energia wpełzła do ich serc. Stali się nieufni wobec innych. Na szczęście, dzięki staraniom Gildii Czarnoksięzników, udało się, po części, opanować magiczną falę. Wokół największych miast Equestrii powstały magiczne kopuły, chroniące mieszkańców przed skutkami Kataklizmu. Kucyki mogły w nich żyć relatywnie spokojnie. Mimo to, nie brakowało śmiałków którzy próbowali dotrzeć do Zamku Czarnej Magii aby spróbować oczyścić Czarną Kulę i przywrócić w Equestrii spokój. To właśnie chcą osiągnąć nasi bohaterowie. Właśnie dlatego postanowili wyruszyć. Chcą zrobić coś, co nikomu dotychczas się nie udało. Scar i Star podeszli do dostojnego szlachcica, odzianego w zbroję ze stali satllinogradzkiej, z wyrytym gryfem na piersi. To właśnie był Blood Blade, jeden z nielicznych jeszcze członków dawnego zakonu Białego Rogu, wojowników chroniących czarnoksiężników podczas ich podróży do dalekich zakątków kraju. Młody ogier obrócił się w stronę towarzyszy i przywitał ich ciepłym uśmiechem: - Witajcie. Miło was znowu zobaczyć. Mam nadzieję, że jesteście przygotowani. - A jak- krzyknął Scar i wyciągnął sztylet. - Moja magia jest do waszej dyspozycji- powiedział z entuzjazmem Star i wyciągnął kostur, kładąc go na ostrzu sztyletu. - Mój miecz rozbije naszych wrogów, moja tarcza osłoni nas przed ciosami- powiedział Blade i położył insygnia na kosturze i sztylecie. Po chwili, towarzysze wsiedli na ich środek transportu- olbrzymie jaszczury, oswojone i wytresowane przez Stajennych, organizację zajmująca się chronieniem bytów natury które jeszcze zostały na ziemi. Wsiedli na nie i podążyli na wschód, ku małej osadzie Lunagrad. W końcu, po długim dniu podróży, dotarli do ich jedynego przystanku na tej drodze. Miasto Lunagrad, 1200 mieszkańców, w większości drwali i cieśli. To spod ich kopyt wychodziły najlepsze deski w całej Republice. Nasi bohaterowie zostawili jaszczury w punkcie naboru i udali się do karczmy, gdzie postanowili spędzić noc. Zanim jednak poszli do swoich pokoi, postanowili, jak za dawnych czasów, wypić po kuflu najlepszego cydru. Usiedli przy stoliku, a po chwili otrzymali trunek. Wieczór minął im w atmosferze szczerego śmiechu i dowcipów, jak również muzyki wygrywanej przez tutejszą trubadurkę, Silver Night.. Wszyscy cieszyli się, jednak uznali, że powinni już udać się do swoich pokoi. W końcu musieli być wypoczęci. Po nocy spędzonej w karczmie, serdecznie podziękowali właścicielowi i ruszyli. W kompanii, przy wesołej atmosferze, weszli do Lasu Cudów. Nie bez kozery tak się nazywał. Żyło w nim wiele magicznych istot, takich jak wróżki, ogniki, smużki, driady, nimfy i wiele innych. Część z nich była przyjaźnie nastawiona do podróżnych, jak leśne kucyki, które żyły w symbiozie z drzewami, przez co toczyły ciągłą walkę z driadami. Starały się one odebrać im ziemię, którą, rzekomo, kucyki im ukradły. Te jednak, poza odpieraniem tych ataków, nie angażowały się w konflikt. Starały się, przede wszystkim, pomagać podróżnikom podczas ich przeprawy przez bór. Nimfy i ogniki natomiast, żyły w wodnych źródłach i bajorach. Były to pomocne duchy, które oczyszczały stawy, sadzawki i jeziora, dając w ten sposób podróżnikom możliwość uzupełnienia zapasów. Za drobną opłatą pomagały również pokonywać głębiny w łodziach uplecionych z przybrzeżnej trzciny. Dzięki temu, wielu wędrowców skracało sobie podróż właśnie przez Las Cudów. Scar, Star oraz Blade szli dość długo głównym gościńcem, patrolowanym przez oddziały kuców leśnych. W końcu jednak zboczyli z drogi i weszli na mało uczęszczany Szlak Tysiąca Szeptów. To właśnie on prowadził do Zamku Czarnej Magii, zwanego teraz Zamkiem Czarnej Kuli. Bohaterowie przedzierali się przez chaszcze, które już dawno porosły ścieżkę. Widać było resztki niewielkiej osady, jednak nikogo tutaj nie było. Większość budynków zabrała ze sobą natura. Gdzieniegdzie dało się jeszcze wypatrzyć skrawek muru lub resztki fundamentów. Kuce przeraził nieco ten widok. To, co niegdyś tętniło życiem, zostało w tak szybkim czasie zniszczone. Jako iż powoli zbliżał się wieczór, czarnoksiężnik rozżarzył koniec kostura który zaczął dawać jasne światło. Postanowili czym prędzej udać się na koniec lasu, aby tam rozbić obóz. Tak też zrobili i po 2 godzinach marszu stali przy moście prowadzącym do zamku. Rozbili tam niewielkie obozowisko, nad którym czarnoksiężnik rozłożył magiczną barierę chroniącą wszystkich znajdujących się wewnątrz i nie przepuszczającą nikogo z zewnątrz. Tak zabezpieczeni, wszyscy położyli się spać. ----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Nadszedł ten dzień. Dzień ich próby. Wszyscy wstali, wypoczęci i gotowi na zmierzenie się z niebezpieczeństwami zamku. Każdy po raz ostatni sprawdził swój rynsztunek.W końcu ruszyli. Zamek Czarnej Kuli był tuż przed nimi. Kuce spojrzały po sobie i przytaknęły. Być może rozpoczęła się ich ostatnia przygoda. Uśmiechnęli się do siebie i ruszyli w stronę warowni. Z zewnątrz zamek wydawał się dużo większy. Ogromnie, smukłe baszty nadawały mu wręcz groteskowy wygląd. Wrota zostały zniszczone przez czas więc główny hol stał otworem. Przez zamkiem znajdowały się kości wielu śmiałków, którym się nie udało. W środku, w głównym holu, większość rzeczy była podniszczona. Piękne wazy, tkane arrasy, marmurowe kolumny, portrety autorstwa wielkich mistrzów- to wszystko tam było. Kiedy kucyki przechadzały się po korytarzach i salach posiadłości, znajdowały wielkie skarby- skrzynie pełne złota i klejnotów, broń wykuta z najlepszej stali i oprawiona w drogocenne kamienie, starożytne manuskrypty i zwoje. Scar jeszcze nigdy nie widział tylu drogocennych rzeczy na raz. Jego łupy z całego miesiąca były ledwie ułamkiem tego co tutaj się znajdowało. Mimo to, bohaterowie szukali tylko jednego- sali w której znajdowała się Czarna Kula. Po długich poszukiwaniach, udało się w końcu odnaleźć to pomieszczenie. Weszli przez okute drzwi. Ich oczom ukazała się owalna komnata z obsydianowym piedestałem na środku i dziesięcioma podwyższeniami wokół niego. Na piedestale znajdowała się Czarna Kula. Pulsowała magią, która była w niej zmagazynowana. Na jej gładkiej powierzchni nie dało się dostrzec żadnych zarysowań. Bohaterowie niepewnie podeszli do piedestału. Tak jak zaplanowali, Star podszedł do Kuli i zaczął recytować zaklęcie, mające oczyścić znajdującą się w niej magię. Scar i Blade ustawili się w pozycji obronnej. Kiedy Star skończył mruczeć formułki, Kula zaświeciła białym światłem. Jednorożec uśmiechnął się i chwycił przedmiot telekinezą: - I już ? -spytał Scar z rozdziawionym pyskiem- Tylko tyle ? Żadnych potworów, akcji, czegokolwiek ?! -Może to i dobrze- powiedział Star z uśmiechem- Wolałbym nie wiedzieć, co ta magia potrafi zrobić. -Masz rację tar. Teraz zrobimy to, co planowaliśmy od początku. Zniszczymy ją- powiedział Blade stanowczo i ze stoickim spokojem- Masz potrzebne rzczy ? -Tak- powiedział Star i wyjął ze swojej torby 4 zwoje z zapisanymi inkantacjami oraz 4 kryształy żywiołów- Te klejnoty posłużą nam do przyzwania Strażników, którzy będą służyli za katalizator energii. Zwoje natomiast zdobył dla mnie Scar. Zawierają one magię podstawowych elementów: Wody, Ziemi, Powietrza i Ognia. Dzięki nim rozdzielimy energię magicznej kuli. -Dobrze. W takim razie zaczynajmy- powiedział Blade i wziął kryształy oraz zwoje od czarnoksiężnika. Rozłożył je na planie kwadratu, położywszy kryształy na zwojach. Oddalił się i stanął za prowizoryczną barykadą, stworzoną przez Scara z tronów znajdujących się w sali. Star stanął na środku sali, tuż obok piedestału z Czarną Kulą. Rozpoczął rytuał. Na początku, z jego rogu oraz kostura wyleciały niewielkie, niebieskie magiczne iskry, kierujące się w stronę Kryształów Żywiołów. Z tych elementów powoli, pod wpływem magii, zaczęły formować się żywiołami. Wody, ziemi, powietrza i ognia- te 4 stwory miały posłużyć do chwilowego zmagazynowania energii zawartej w Czarnej Kuli. Z przedmiotu zaczęły powoli wychodzić cztery wiązki energii kierujące się w stronę przywołańców. Z rogu jednorożca wydobywało się coraz więcej światła. W końcu wokół atronachów pojawiły się magiczne kręgi, otaczające je i kręcące się z niesamowitą prędkością. Wysilając się jeszcze bardziej, Star użył telekinezy i podniósł zwoje, z których zapisane litery zaczęły powoli opuszczać pergamin i kierować się w stronę stworzeń. Po 15 minutach zostały już tylko puste rolki. Rytuał miał się już ku końcowi. Ostatni fragment miał już miejsce. Na czysty pergamin zaczęła powoli "wlewać" się magiczna energia żywiołaków. Coraz bardziej blade, coraz słabsze- tak właśnie wyglądało to z oczu zwykłego kuca. W końcu ostatnie wiązki energii opuściły rzeczywistość i przeniosły się na zwój. Wtedy też Star upadł. Zza barykady Scar i Blade rzucili się ku niemu i podnieśli. Zwinęli zwoje i wynieśli przyjaciela z sali. Usiedli w głównym holu i ocucili go: - Cz-czy udało się -spytał oniemiały jednorożec. - Pewnie, że tak. W końcu się skończyło- powiedział uradowany złodziej. - To dobrze- powiedział czarnoksiężnik- A więc, co teraz ? -Została nam ostatnia rzecz- powiedział spokojnie Blade- Musimy przywrócić Equestrii energię. - No tak. Zapomniałbym o tym- powiedział Scar i spoważniał - A więc nie ma na co czekać. Wracajmy do komnaty. Skończmy to raz na zawsze- powiedział Star i ruszył w stronę drzwi - Zaczynajmy- mruknął rycerz i również wszedł do sali, razem ze złodziejem ----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Do tej pory nie wiadomo, co się tam stało. Wiemy tylko tyle, że do Equestrii powrócił spokój. Kraina z powrotem się zazieleniła, w wyschniętych rzekach znowu płynęła woda. Kuce, dotknięte straszliwą magią wyzwoloną podczas Kataklizmu, odzyskały to, co utraciły dawno- przyjaźń. Nikt jednak nie wie, co się stało z trójką bohaterów. Ponoć ostatnim, co zrobili, był szczery uśmiech w swoją stronę.
  4. -Ja też. Chciałabym mieć was obie. Więcej cudnych kotków- powiedziała Lisanna i przytuliła Candy- Ale ty jesteś najlepsza. Nikt nigdy mi ciebie nie zastąpi. Lisa wypiła cały kubek i usiadła wygodniej. Powoli zaczęła bujać się na fotelu. Bardzo to lubiła. Szczególnie zimą.
  5. -Była cała ruda, bez ani jednej plamki.- powiedziała Lisa- Nie znałam jej za dobrze. Ale z tego co widziałam, bardzo cię kochała. I ty ją też.
  6. -Tia. Szczególnie po tym, jak rzuciłam na ciebie Drętwotę. To było bardzo dobre- ostatnie słowa powiedziała sarkastycznie- Nie nadaję się na czarodziejkę. Najchętniej byłabym zwykłym człowiekiem. Tak samo chętnie pojechałabym nad morze. Mogłabym cały dzień spędzić w wodzie, słuchać fal. To jest... piękne. Przytuliła kotkę i zaczęła ją smyrać za uchem, tam, gdzie nie ma sierści.
  7. -No chodź tu- powiedziała Lisa i wzięła kotkę na kolana- Ja cię przepraszam. To ja tu jestem zła. Niepotrzebnie zmuszałam cię do kąpieli, wiem, że tego nie lubisz. Zgoda ?- spytała się Candy.
  8. Dziewczyna wyjęła dodatkowe szklanki, wsypała do nich herbaty i zalała wrzątkiem. Wody starczyło, akurat, na styk. Wzięła swoje ziółka i zwróciła się do mamy: -Jakbyś czegoś mamo potrzebowała, to będę w salonie. Poszła do pokoju i postawiła kubek na stoliku. Usiadła w swoim ulubionym bujanym fotelu i przykryła się kocem, od stóp do głowy. Włączyła telewizor. -3 kanały, ale zawsze coś- pomyślała i zaczęła oglądać jakiś film dokumentalny, popijając ze szklanki co jakiś czas.
  9. -Robię herbatę, napije się pani ?- spytała się Lisa ogrodniczki- A ty mamo ? Podeszła do lodówki i wyjęła twarożek, szczypiorek i masło. Potem z chlebaka wyjęła bułkę i zaczęła robić sobie śniadanie. Nalała również wody do czajnika i wstawiła. Wyjęła z szafki szklankę i wsypała parę listków mięty i melisy, na uspokojenie. Candy dała dzisiaj popalić. Ale powinna wiedzieć, że koty nie lubią kąpieli. Tyle, ze to nie pierwszy raz. Zawsze się godziły. Ale teraz może być inaczej. -Może- mruknęła pod nosem i zalała wrzątkiem zioła
  10. -Candy, przestań w tej chwili. Przestań tak mówić. Chcesz przez to powiedzieć, że przez jedną durną kąpiel nie chcesz mnie znać. A proszę bardzo, proszę bardzo- powiedziała Lisa i odwinęła Candy z ręcznika- Idź, proszę, nie będę cię zatrzymywać. Do widzenia. Oczy zaszły jej łzami, ale nie obróciła się do kotki. Zacisnęła usta i zamknęła na chwilę oczy, po czym zaczęła szykować sobie śniadanie. -Dzięki mamo.
  11. -Ej. Nie rzucaj się do mnie. W końcu mówiłam ci, że jak pójdziesz się kąpać po dobroci, to żadnych "sankcji" nie będzie. To teraz kara.- powiedziała Lisa
  12. -Aha. I nawet nie myśl, że wyjdziesz na dwór. Poproszę mamę, żeby nałożyła zaklęcia strażnicze. Masz szlaban za swoje zachowanie. A teraz na dół, na śniadanie. Twoja ulubiona karma czeka- powiedziała Lisa i posłała kotce złośliwy uśmiech. Nie chciała, aby kotka byłą zła, ale nie mogła pozwolić, żeby się za bardzo rządziła. Dziewczyna wyminęła mamę i zwróciła się do niej: -Mamo, bardzo proszę, nałóż te zaklęcia strażnicze, żeby Candy z domu nie wyszła. A i obiecuję, że posprzątam w tej łazience jak tylko zjem śniadanie.
  13. Dziewczyna ponownie namoczyła kotkę, nałożyła na ręce płyn i zaczęła nim pokrywać zwierzaka, poza głową. Po chwili w wannie stała dziwna istota złożona z kociej głowy i piany. Lisanna wzięła prysznic i zaczęła spłukiwać kotkę, dokładnie wycierając mydło z jej futerka. Po kąpieli, Candy wyglądała komicznie. Paski mokrej sierści zwisały z niej, co wyglądało bardzo zabawnie. -A teraz wycieramy- powiedziała Lisa i chwyciła ręcznik. Otul;iła nim Candy i zaczęła wycierać- Ale i tak przechodzisz na dietę. Mogłaś pójść po dobroci ale nie chciałaś. Tuńczyka to ty przez miesiąc najbliższy nie zobaczysz.
  14. W ostatniej chwili dziewczyna wykonała gest i krzyknęła: -Drętwota. W stronę Candy pobiegł czerwony promień. Kotka padłą bezwładnie na ziemię, jednak nadal była żywa. Została tylko ogłuszona. Lisanna podbiegła do niej i weszła z powrotem do łazienki. Zamknęła drzwi na klucz, przekręciła zamek od okna. Znowu machnęła różdżką i kotka odzyskała wszelką sprawność. -No. Mówiłam ci, że to zrobię. A teraz czas na kąpiel.
  15. -Nie umrzesz, bo będę cie karmić. Myślisz, że nie potrafię- powiedziała dziewczyna i wyjęła różdżkę- Jak zaraz nie zejdziesz, to rzucę Drętwotę a wtedy i tak przejdziesz na dietę. Będę to w ciebie wmuszać. To jak. Schodzisz czy nie ?
  16. LIsa wstała i stanęła przed kotką. Skrzyżowała ręce i powiedziała: -Droga panno. Jak zaraz nie zejdziesz, to od zaraz przechodzisz na dietę. Zero łososia i tuńczyka, zero kurczaka i indyka. Od dzisiaj, jeśli nie weźmiesz kąpieli, to będziesz jadła tą pyszną, kleistą, jednolitą, galaretowatą papkę zwaną pożywną karmą dla kotów. Pamiętasz jak raz to zjadłaś ? Szorowałaś językiem po dywanie.
  17. -Po pierwsze, obiecuję, że woda będzie cieplutka i miła. Po drugie, dodam twój ulubiony rumiankowy szampon. No i po trzecie, po kąpieli dostaniesz 2 puszki łososia.- powiedziała Lisa i wstawiła kotkę do wanny. Chwyciła słuchawkę prysznica i zaczęła delikatnie myć sierść kotki
  18. -No- powiedziała dziewczyna i otworzyła drzwiczki, sprawiając, dzięki magii, że woda się nie wylała. Przelała ją do wanny i wyjęła mokrą i przestraszoną kotkę. Zobaczyła, że jest ranna- Jezu Candy, przepraszam. Przepraszam, nie chciałam. Schowała różdżkę i złożyła dłonie. Przyłożyła je do rany i zaczęła wydobywać się z nich bladozielona energia. Rana powoli zaczęła się zasklepiać. -Nie myśl, weteranko, że uchroni cięto od kąpieli.
  19. -Już ja ci pokażę. Mamo, mam nadzieję, że się nie zdenerwujesz. Candy, wybacz mi- dziewczyna machnęła różdżką i drzwi do pralki zatrzasnęły się na dobre. Wokół głowy Candy pojawił się powietrzny, niezniszczalny bąbel. Lisanna podbiegłą do pralki i włączyła ją. Woda zaczęła wlewać się do bębna.- I kto teraz jest cwany ?
  20. -Nie ma mowy- powiedziała dziewczyna i weszła do łazienki, zamykając za sobą drzwi na klucz- Przykro mi, Candy, ale strasznie się ubłociłaś, a mama tego nie lubi. Pamiętasz co zrobiła, jak się obudziła, a w całym domu ślady z błota ? Nie mogę. Postawiła ultimatum. Albo kąpiele, albo golenie sierści sekatorem. Postawiła kotkę na podłodze i zamknęła szczelnie wszystkie okna. -No to teraz, albo dobrowolnie, albo użyję Drętwoty. Wyciągnęła różdżkę z buta i podniosła ją, przygotowując się do rzucenia zaklęcia.
  21. -Nawet nie próbuj- powiedziała dziewczyna i schwyciła mocno kotkę, tak aby nie mogła się jej wyśliznąć. Skierowała się w stronę łazienki.- No to chyba już wiesz o co chodzi.
  22. Lisanna obudziła się, poczuwszy na twarzy delikatne, puchate coś. Otworzyłą oczy i zobaczyła przed sobą Candy. ?Małą, słodką, UBŁOCONĄ I BRUDNĄ Candy. -Cześć, mój mały cukiereczku. Pogłaskała ją po głowie i zmierzwiła sierść. Zamknęła okno, podeszła do szafy i wyjęła ubranie na dziś. Biała, krótka bluzka bez rękawów, odsłaniająca brzuch i również białe krótkie spodenki do ud. W tym samym momencie podeszła do lustra i spojrzała w nie. Włosy, po chwili, przybrały barwę śnieżnobiałą oraz stały się całkiem proste a oczy zrobiły się bardzo niebieskie. -No. Jeszcze tylko skoczę do łazienki i możemy zaczynać dzień. Jak powiedziała, tak zrobiła. Po 15 minutach wróciła do pokoju i zamknęła za sobą drzwi. Usiadła obok kotki i powiedziała do niej: -A więc dzisiaj czeka cię bardzo wyjątkowy dzień. Niedługo się dowiesz, o co mi chodzi, moja droga.
  23. Kiedy dziewczyna zjadła już całe lody, wyrzuciła opakowanie a łyżeczkę umyła i odstawiła na stojaczek. Poszła na górę, do swojego pokoju i położyła się na łóżko. Wskoczyła pod kołdrę i wtuliła się w poduszkę. Przypominając sobie, co powiedziała Candy, otworzyła okno które znajdowało się przy zagłowiu łóżka. Szeroko, aby kocica mogła wejść w każdej chwili. -Dobranoc, przyjaciółko- powiedziała, i zasnęła.
  24. -Nie wiem- powiedziała Lisanna i nabrała kolejną łyżkę lodów- Może coś jest w zamrażalce. Mama chyba nie kupuje piwa. Z tego co wiem, woli wino
  25. Lisanna powoli doszła do domu. Weszła do kuchni i wyjęła lody z zamrażarki. Chwyciła łyżeczkę i zaczęła powoli jeść mrożony smakołyk. Spytała kotkę: -Chcesz tuńczyka ? Możesz zgłodnieć.
×
×
  • Utwórz nowe...