-
Posts
793 -
Joined
-
Last visited
-
Days Won
1
MewTwo last won the day on June 26 2015
MewTwo had the most liked content!
Informacje profilowe
-
Gender
Steven Magnet
Recent Profile Visitors
18443 profile views
MewTwo's Achievements

Koń (6/17)
107
Reputation
-
MewTwo changed their profile photo
-
Niech Moc będzie z Tobą, Carrie Fisher [*]
-
Najgorsi w najgorszym świecie [zapisy] [gra]
MewTwo replied to Selenium v.2's topic in Luźna gra ról
Moje KP -
Z okazji świąt porzebuję sobie kupić prezent. Overłocz opłaca się czy nie?
-
Jako iż ostatnio nie mam co robić to nadrabiam zaległości filmowe: Zmowa pierwszych żon Absolutnie genialny...komediodramat? Dramat z dużą dozą komizmu? Nie wiem jak to określić, w każdym bądź razie jest to aktualnie mój ulubiony film. Na plus można wyróżnić genialną obsadę aktorską- Diane Keaton, Goldie Hawn i Bette Midler, dobrze dobraną muzykę i specyficzny charakter produkcji. Idealnie pokazuje ofiary kryzysu wieku średniego, którymi okazują się nie tylko kobiety, ale i mężczyźni, problem zaborczości rodziców, która determinuje marną samoocenę człowieka i jego nieporadność życiową, i niezwykle akcentuje wartość przyjaźni w życiu człowieka. Polecam każdemu 10/10 Smażone zielone pomidory Jako fan Kathy Bates nie mogłem przejść obojętnie obok tego dzieła. I nie zawiodłem się. Film opowiada równolegle dwie historię- przeszłą, wspominaną przez panią Ninny Threadgoode i teraźniejszą, będącą sceną życia Evelyn Couch. Poruszono w nim problematykę stosunków między małżonkami w momencie stagnacji uczuć, wykluczenia społecznego osób starszych, rasizmu obecnego w USA do dziś i uczuciem rodzącym się pomiędzy dwoma ludźmi, na które nie ma społecznego przyzwolenia- miłości homoseksualnej Polecam każdemu 10/10 Wożąc panią Daisy Ten film jest najlepszym przykładem, że kino obyczajowe nie jest nudne. Tytułowa panią Daisy jest starszą osobą, której właśnie z powodu postępującego wieku odebrano możliwość prowadzenia samochodu-przez tak wielu uważaną za wyznacznik samodzielności. Troskliwy syn wynajmuje jej więc kierowcę Hoke'a który z pracownika staje się najbliższym przyjacielem starszej kobiety. Warto wspomnieć, że akcja filmu dzieje się niedawno po zakończeniu II wojny światowej, został więc w nim przedstawiony problem segregacji rasowej. Za minus można podać nierozwinięcie niektórych wątków, przez co widz może czuć niedosyt. Polecam 9/10 Partner Każdy kto lubi Whoopie Goldberg powinien obejrzeć ten film. Po tym jak ambitna i inteligentna finansistka zostaje oszukana w pracy, postanawia rozpocząć pracę na własną rękę. I tutaj napotyka na mur nie do zdarcia- świat finansjery widzi u siebie tylko mężczyzn, najlepiej białych, spychając resztę do roli pomocników. Dlatego też główna bohaterka postanawia pozyskać dla siebie jednego z wielkich tego świata. W jaki sposób -to zostawiam dla widza. Dla mnie film wspaniały, poruszający tak często wyśmiewany problem "szklanego sufitu" i "lepkiej podłogi". Polecam wszystkim 10/10
-
W takim razie czemu chrześcijanie tak nie lubią się muzułmanami? Czemu, na siłę, próbują udowodnić, że "ich Bóg" jest lepszy? To na czym ona polega?
-
Chyba tylko na kartach Sienkiewicza Ja polubiłem ostatnio Różę Żabczyńską z "Cudzoziemki".
-
No właśnie, dlaczego. Wyobraźmy sobie osobę całkowicie idealną- pomagającą biednym i bogatym, tolerującą wszystko, o anielskiej cierpliwości. Unika wszelkich używek, czynności powszechnie uznawanych za "grzeszne". I teraz ta osoba dostaje "w prezencie" od "Boga" jakąś niesamowitą przeszkodę- przewlekłą chorobę lub tragedię rodzinną. Dlaczego- no cóż, wedle wiary którą wyznajesz dlatego, że Bóg pragnie poddać go "próbie wiary". I znów, według Ciebie, jest to jak najbardziej ok-Bóg, jako istota wszechmocna i z natury dobra ma przecież prawo sprawdzić, czy człowiek kocha go tylko w przypadku powszechnego dobrobytu. I o tym opowiada księga Hioba. A teraz jeszcze Cię o coś zapytam: dlaczego Bóg chciał, żebym widział w ciągu mojego krótkiego życia tyle cierpienia. Widziałem i żyłem z babcią chorą na Alzheimera, która każdego dnia wyglądała jakby traciła, skrawek po skrawku, swoje wspomnienia o życiu i rodzinie. Widziałem jak moja matka spędza swoje ostatnie chwile w domu, leżąc we własnych ekskrementach, zalana krwią której zwymiotowała prawie pół litra, według lekarzy. Obie te kobiety były w moim życiu ważne, i, z tego co mówisz wynika, że Bóg postanowił mnie "sprawdzi" Ot tak, po prostu. Jakby mu nie wystarczyło, że żyję z dwoma alkoholikami (no cóż, teraz już jednym [łaska Pana!]) Więc jeśli twój "kochany", "miłosierny", "wspaniały", Bóg w taki sposób doświadcza ludzi, to nie jest na pewno taki. Jest zwykłym(określenie w spoilerze) Możesz to olać, skomentować a nawet usunąć. Ale dwie z powyższych opcji będą oznaczać jedynie twoją ignorancję. Dodaj do tego kolejną opcję- odpowiesz mi, że "niezbadane są wyroki boskie". Szczerze mówiąc, pluje na takie wyroki boskie.
-
1 punkt, i to strzelony. Podobnie jak Talar należę raczej do casualowych graczy, więc większość z tych produkcji była mi kompletnie nieznana. I może powinienem wyjąć kij z tyłka, ale ciągłe wyzywanie mnie od "zwichniętych parów" lekko mnie zirytowało.
-
Przede wszystkim dziękuję za rady i słowa wsparcia. I powiem szczerze, że ten post pisałem po to, by w końcu zrzucić to z siebie. A wolałem to zrobić w jako tako anonimowym internecie niż u człowieka który spokojnie by rozgadał to w mieście. Także to tyle. Dziękuję raz jeszcze.
-
Generalnie co do lektur, to jest parę których nie przeczytałem. "Nad Niemnem" i jej autorkę należałoby nadziać na pal, palić na stosie i rwać końmi. O ile niektóre postacie, jak Łużyn są naprawdę fajnie skonstruowane, tak sama powieść jest jednowymiarowa i narzucająca odgórnie wnioski, czego osobiście nie lubię. Do tego te pamiętne opisy krajobrazów. Ale, mówiąc szczerze, nie widzę w żadnej z tych lektur książek niepotrzebnych. Każda z nich przekazuje wartości charakterystyczne dla swojej epoki, a uczeń, aby w pełni zrozumieć np. pozytywizm, musi przeczytać ot choćby "Lalkę". Boli mnie to, że nauczyciel może z siebie wypruwać flaki, a uczeń i tak przeczyta szczegółowe streszczenie, zerżnie z telefonu i tyle jego znajomości z lekturą. Bo lepiej czytać "Zmierzch" czy "igrzyska Śmierci"...
-
A więc powracam i od razu uderzam w trochę ciężki temat, ale po prostu muszę się komuś wygadać. Na psychologa mnie nie stać, o czym dalej. W lipcu, a konkretniej 30 czerwca, zmarła mi mama. Dość powiedzieć, że widziałem jak umiera, dosłownie. A nie było to nic przyjemnego, pomijając fakt pokrewieństwa. I ruszyła machina pogrzebowa- spotkanie całej rodziny, pogrążonej oczywiści ew żałobie. Wiadomo, każdy przeżywa po swojemu. No cóż, ja nie byłem w specjalnie żałobnym nastroju. Nie potrafiłem się rozryczeć widząc ciało mojej matki w trumnie w zakładzie pogrzebowym, w kościele czy kiedy już leżała w mogile na cmentarzu. Po prostu nie czułem tego. Większe kłopoty zaczęły się od września. Rozpoczęcie roku szkolnego w takiej sytuacji to nic przyjemnego. To specyficzne wyalienowanie już i tak wyalienowanej z klasy osoby. Nikt nie potrafił ze mną rozmawiać, bojąc się jakkolwiek urazić. Niby zrozumiałe, ale jakoś tak nie za bardzo. Chciałem im powiedzieć: "Ja wciąż żyję, to moja mama umarła nie ja" a jednocześnie odsuwałem od siebie powoli wszystkich kolegów i koleżanki z klasy. Zostałem dosłownie sam. Siostra ma w końcu swoje towarzystwo, a o ojcu nie wspomnę-gardzę tym człowiekiem. No i tak od września moje życie sprowadza się do linijki szkoła-dom. I tak cały czas. Teraz ja, osoba starająca się unikać absencji na zajęciach, musi zwolnić się do domu, można uznać bez powodu. Siedzę normalnie na pierwszej lekcji i nagle- gula w gardle, coś podchodzi do ust, oczy wilgotnieją od łez. Zostaje patrzenie na zegarek i kiedy zadzwoni dzwonek-pędem w stronę szatni i do domu. A w domu nagle nie potrafię zrobić nic poza legnięciem do łóżka. I tak leżę do godziny, jakby sparaliżowany. Możecie się domyślać jak przyjemne było w tym roku święto zmarłych. Nie, nie pojechałem na grób. Leżałem sam na kanapie, oglądałem serial i piłem herbatę. I nic. Przez tą sytuację musiałem też zakończyć pierwszy w swoim życiu związek. Nie była to łatwa decyzja, no i ostatecznie to ja ją podjąłem. A wróciłem tutaj bo coś niedawno we mnie pękło- pisałem tu kiedyś, że posiadam świnkę morską. Mój przesympatyczny gryzoń odszedł za Tęczowy Most parę tygodni temu. Dzień po tym jak odwiedziłem z nią weterynarza. Nie piszę tego, bo wymagam natychmiastowej pomocy, a raczej po to, aby zrzucić to z siebie. Wybaczcie, że na was, ale to chyba najlepsza z możliwych opcji. No więc to tyle.
-
Ave
-
Ciężko powiedzieć jest, że nie boję się śmierci, bo boję się. Ale boję się tylko bólu jej towarzyszącemu, samego aktu niekoniecznie, bo w końcu: a) coś po śmierci nas czeka-w takim razie tym bardziej nie ma się czego bać b) po śmierci nic nas nie czeka-będziemy zawieszeni w pustce i co? Czy powiedziane jest, że dusza nie może żyć bez ciała? Jeżeli jakąś publikację na ten temat pominąłem, to wybaczcie. Jeżeli natomiast nie, to przecież czysty duchowy byt będzie uwolniony z ograniczeń ciała i, de facto, będziemy mogli robić wszystko.
-
W moim przypadku sprawa jest jednoznaczna:bierzesz zwierzaka, to o niego dbasz. Zwierzę to nie zabawka, tym bardziej prezent świąteczny/komunijny. Kastracja-zwierzę domowe, o ile nie ma takiego przeznaczenia(tj.hodowla) powinno być kastrowane/sterylizowane, ot choćby dla samego faktu, że za parę miesięcy z jednego kota nie zrobi nam się 4. Co zaś tyczy się samego mnie to powiedzcie proszę, co o tym sądzicie: mam świnkę morską, no i dopiero o roku posiadania dostałem uczulenia na jej sierść. Czuję się niesamowicie winny tego, że nie dbam o nią dobrze w sensie więzi człowiek-zwierzę. Nie jest to tak, że nie mogę tego robić, ale uczulenie po kontakcie z jej sierścią daje o sobie znać jeszcze przez parę godzin później, nawet po dokładnym umyciu rąk. Nie chcę robić z siebie męczennika, po prostu co o tym sądzicie.
- 12 replies