Skocz do zawartości

Celofyz

Brony
  • Zawartość

    17
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Celofyz

  1. ^10/10

     

    Nie słyszałem tak świetnego growlu, odkąd ostatni raz słuchałem Amon Amarth (swoją drogą, muszę przyznać, że Niilo Sevanen i Johan Hegg mają całkiem podobne głosy). Utwór zaskoczył mnie kompozycją bogatszą, niż z początku zakładałem, że będzie. Już nie mówiąc o świetnym tekście, którego pozazdrościłyby nawet zespoły power metalowe. Kawałek z pewnością trafi na moją playlistę, a słowa do specjalnego zeszyciku, żebym mógł w wolnych chwilach uczyć się go śpiewać ^^.

     

    Ode mnie będzie kawałek od wyżej wspomnianego Amon Amarth, szwedzkiego zespołu Medolic Death Metalowego. Utwór nosi tytuł: "Runes to my Memory"

  2. Po raz kolejny przedstawiam trzy wiersze. Jak to mam w zwyczaju, jeden temat rozkładam sobię na kilka tworów. Teraz jednak jeden z tych tworów będzie wyjątkowo długi (jak na wiersz), bo liczy aż 86 wersy, mimo, że został napisany w niecałą godzinę (no i zwiera kilka błędów, część już wyłapałem, prosiłbym też was o pomoc w znalezieniu tych drobnych pomyłek).

     

    Wiersze zostały utrzymane w klimatach mitologii słowiańskiej i ogólnie w smutnej atmosferze. Zainspirowane zostały one muzyką zespołów Percival Schuttenbach oraz Leśne Licho, które bardzo pięknie wykonują słowiańską muzykę w wersji metalowej. Polecam posłuchać.

    (Szczególnie podczas czytania utwór Leśne Licho - Pani Jeziora)

     

     

    Zaklęty

    Stawiasz krok między drzewami.
    Zapamiętasz każdą chwilę.
    Zapamiętasz każdą milę.
    Kroczysz między duchami.

    Bez przyszłości maszerujesz
    Nad jezioro które znasz z baśni.
    Masz już dosyć rodzinnych waśni.
    Bez trudu przeszkody przeskakujesz.

    Mrok ogarnia Twą dusze i ten las.
    Zagłębiasz się w ciemność puszczy.
    Stare drzewa, co kora im się łuszczy.
    Znikło z Twej głowy pojęcie "czas".

    Co? Co tam spotkasz? Wiesz.
    A mimo to wciąż idziesz do przodu.
    Tam czeka Morena z bogów rodu.
    Jednak coś ciągnie. Pragniesz, chcesz.

    Zaklęty przez demony.
    Odkąd zaatakowała Cię ta zmora.
    Nadal idziesz do magii jeziora
    Kucyku biedny, stracony...

     

    Pradawna Puszcza

    Puszcza pradawna w historii skąpana.
    Usłana magią po najdalsze granice.
    Jednym życiem każda istota związana.
    Tego nie dojrzą zwykłe źrenice.

    W środku energie tajemnicze biją.
    Jezioro magią po brzegi wypełnione.
    Wody w nim delikatnie się wiją.
    Jakby przez magię puszczy stworzone.

    Idzie doń zwinnie klacz całkiem młoda.
    Lekko, bez trudu, jakby co dzień to robiła.
    Każdy przyzna, nieprzeciętna jej uroda.
    Tak bez trudu między drzewami się wiła.

    Piękne jezioro w blasku skąpane.
    Swej magii i Księżyca, który w zenicie.
    Jakby wszystkie czary ze sobą zmieszane
    Piękne, to trzeba stwierdzić nieskrycie.

    Idzie klacz na przód ku wodom jeziora.
    Wyruszyła jak zawsze z samego wieczora.
    By zdążyć przed świtem wrócić do domu.
    Mimo, że nie było już wracać komu.

    Wędruje tędy od tylu lat nieskończoną drogą.
    Ta, której niegdyś puszcza była wrogą.
    Szuka w jeziorze ukojenia w cierpieniu.
    By zapomnieć co przeszkadza jej marzeniu.

    Puszcza otacza ją swoją magią silniejszą od Księżyca.
    Nawet gdy Księżyc dyktuje, gdzie jej granica.
    Magia nieznana żadnym uczonym.
    Trzyma jej duszę w więzieniu nieskończonym.

     

    Najpiękniejsze Więzienie

    Hej kucyku, usiądź, posłuchaj teraz historii.
    Opowieści pełnej zła, dobra, cierpienia i euforii.
    Spójrz, widzisz tamtą niewielką polanę?
    Nadstaw uszu, dowiesz się ile ran tam zostało zadane.

    Dawno, dawno temu, przed koszmarem księżyca.
    Zupełnie inaczej wyglądała tu okolica.
    Był tu las tętniący nieznaną mocą.
    Straszno biła zła energia każdą nocą.
    Żył tu duch uwięziony zaklęciem lasu.
    Nikt nie ma pojęcia ile spędził tam czasu.
    Mówią niektórzy, był stary, jak ten las cały.
    Prawda jest, że las już rósł, jak on był mały.

    Żyła kiedyś nieopodal tej puszczy młoda klacz.
    Nie wolno było jej tam chodzi, acz...
    Co zakazane, to bardziej kusi.
    Wiedziała, że nie może, czuła, że musi.
    Las wabi, las ciągnie, las woła.
    Tej magii klacz oprzeć się nie zdoła.

    Dnia jednego wyszła z domu.
    Nie, nie powiedziała nic. Nikomu.
    Poszła do lasu, między mrok.
    Kilka minut w nim trwało, jak rok.
    Spotkała tam postać dziwną, nieznaną.
    Straszną, lecz pociągająco z lasem związaną.
    Spojrzeli sobie w oczy, dreszcze ją przeszły.
    Sparaliżowana, nowe uczucia w nią weszły.
    To spojrzenie coś w jej umyśle zmieniło.
    Serce w piersi jakoś mocniej uderzyło.

    Chciała tak zostać. Na wieczność. Na zawsze w tej chwili.
    Gdyby byli tam inni, nawet krzykiem by nic nie zmienili.
    Nie mogła tam zostać. Co robić? Co czynić?
    Zerwać się w galop? Tam wszyscy będą ją winić.
    Duch podszedł cicho, jakby zaklął dźwięk.
    Żaden trzask pod kopytem, żaden szczęk.
    Po latach samotności poczuł coś.
    W te mroki w końcu przyszedł ktoś.
    "Nie boisz się?" Zapytał klaczy
    Ona odpowiedzieć, wdział, że nie raczy.
    "Nie możesz tu zostać, bo powrotu nie będzie
    Czujesz tą magię? Ona jest wszędzie."

    Odpowiedziała "Chcę zostać, z Tobą. Nie wrócę
    Nie mam do kogo, tam same złe kuce"
    "Twoja wola" rzekł "Chodź więc w głąb lasu"
    I poszła nie czując mijającego czasu.

    A droga była długa. Klacz na to nie zważała.
    Szła za nim, za siebie nie patrzała.
    Aż doszli do jeziora, serca tej ziemi.
    Tylko patrzyła w niebo aż się ściemni.
    Noc szybko nadeszła i jezioro wyprała
    Całą wodę w pięknym odbiciu zasłała.

    Duch wszedł w jezioro i zniknął pod falami.
    A fale ku niej jakby krzyczały "Połącz się z nami"
    Weszła zanim w otchłań wody.
    By już nikt z poza lasu nie ujrzał jej urody.
    Spadała w dół szybko, bezwładnie.
    Czuła, że jej ciało zaraz w wieczny sen zapadnie.
    Zamknęła oczy gubiąc blask białych gwiazd
    Co na niebie każdej nocy tworzyły zjazd.

    Otworzyła je... już stała na brzegu wody.
    To uczucie... z lasem doszła do wiecznej zgody.
    I był on koło klaczy zapatrzony.
    Nowy wzrok dał nowo obraz odmieniony.
    Obraz pięknego lasu, złotej klatki.
    Więzienie to, bo nie zobaczy już klacz matki.
    Nie zważała na to, była w swym raju.
    Koniec z życiem na śmierci skraju.

    Posłuchaj kucyku co dalej się wydarzyło
    Bo to się tak prosto nie skończyło

    Nie było im dane szczęściem się cieszyć.
    Los kazał z końcem się zmierzyć.
    Przyszły złe kuce z pochodniami i toporami.
    W poszukiwaniu młodej szły klacze z ogierami.
    I wycięli drzewa i las spalili.
    Nie wiedzieli, że dwie dusze zniszczyli.
    Przeszli wściekli przez drzewa lasu.
    Ogniem i toporem usunęli je z czasu.
    Pod pradawną magią zniknęło jezioro.

    A od tamtych wydarzeń minęło czasu sporo.
    Księżniczki nawet nie pamiętają kiedy to było.
    Siostry za młode by wiedzieć w jaki czas się to zdarzyło.

    Pradawna magia wciąż słoni wody jeziora.
    I tylko czystemu sercu odsłonić je skora.
    Wtedy, mówią, las na nowy wyrośnie
    Będą rosnąć drzewa, krzewy, prosto i skośnie.
    A wtedy uwolnione zostaną uwięzione duchy.
    Lecz tylko przez serce potrafiące okazać trochę skruchy.

  3. Na chwilę obecną moim instrumentem jest mój głos. Śpiewam wszystko co mi w kopytka wpadnie. Prawie zawsze, jak słucham muzyki, to otwieram tekst i śpiewam. Pracuję też nad zaśpiewaniem Winter Wrap Up growlem. Nie wiem co z tego wyjdzie, ale może...

    Jakiś miesiąc temu udało mi się znaleźć w moim domu skrzypce 4/4. Niestety bez strun i smyczek z zerwanym włosiem. Myślę, że jeszcze w tym roku dokonam zakupu brakujących elementów i zacznę się uczyć. Może, jak mi będzie dobrze szło, to zacznę coś komponować i pisać kucykową muzykę na skrzypce i wokal...

  4. Hm, widzę że pojawiają się po kilka razy te same zespoły. Sam kilka powtórzę, ale coś nowego dodam, czego pewnie nikt nawet na forum nie znał.

    -Sabaton

    -Amon Amarth

    -Golec uOrskiestra

    -Demon Hunter

    -Marek Grechuta.

    -Hunter (słuchałem tylko albumu Hellwood)

    -Tyr

    -Skiltron

    -Theocracy

    -Metallica

    -Nightwish

    -Northern Kings

    -Percival Schuttenbach (Polish Folk Metal!)

    -Distemper

    -Stripe X (tu możemy się doszukać nawet kucykowego Deathcore z ostrym growlem, oraz lekkich rockowych piosenek o miłości do Twilight)

    -Maryla Rodowicz.

    -Grubson

    -MSI

    No, by było na tyle. Coś się przypomni to dopiszę.

  5. Przed opisaniem własnego środka transportu dodam coś do Mi-24. Nie słyszałem nigdy, aby ktoś go nazwał Krokodylem, za to wiem, że często używa się nazwy "latający czołg". Dlaczego? Bo strzelając w niego z standardowych NATOwskich karabinów (M4A1 na przykład) można co najwyżej rozśmieszyć pilota, choć wiem, że udało się takowego zestrzelić za pomocą AK-47 kalibru standardowego dla armii rosyjskiej. Nie pamiętam ich dokładnie, ale kaliber NATOwski to 4-6 mm, a Rosjanie używają 7-8.

    Dobrze, a więc mój ulubiony środek transportu. A oto on:

    800px-PICT89_-_PT91_Twardy.JPG

    4546950-pt-91-twardy-643-427.jpg

    Prezentuję wam PT-91 Twardy.

    Jest to czołg podstawowy Wojska Polskiego.

    Przede wszystkim jest to radziecki T-72 w którym wprowadzono kilka bardzo ważnych zmian.

    Najważniejszą jest zamontowanie pancerza reaktywnego ERAWA, który znacząco zwiększa wytrzymałość oraz utrudnia wykrycie pojazdu radarom.

    Jego zasięg wynosi 700 km, co jest jednym z najlepszych wyników na świecie. Amerykański M1 Abrams może pochwalić się jedynie niecałymi pięcioma setkami (500) kilometrów.

    Pancerz ma grubość od 80 do 400 mm. Nie jest to dobry wynik, jednak trzeba wziąć po uwagę zaokrągloną wieżę i kadłub utrudniające przebicie.

    Posiada 12-cylindrowy silnik PZL-Wola S-12U o mocy 625 kW (850 KM)

    Uzbrojony jest w armatę kalibru 125mm

    Karabin maszynowy 7,62 (O, to jest właśnie kaliber rosyjski wspomniany wyżej)

    Przeciwlotniczy karabin 12,7 mm. Jest to kaliber używany w CKMach oraz słynnej snajperce Baretta. Inne oznaczenie kalibru to .50 (pół cala)

    Posiadamy ich 233 sztuk. Poza nami ma je jeszcze Malezja w liczbie 48 pojazdów.

  6. A więc pierwsze trzy wiersze, które publikuję na tym forum. Dlaczego akurat trzy? Bo jeden, drugiego kontynuacją (w sensie drugi pierwszego i trzeci drugiego). Pokazują one ślady, jakie pozostawia wojna w naszych umysłach. Na podstawie wojny NLR i SE. Dwa pierwsze smutne. Chyba nawet udało mi się ukazać w nich strach. I coś, co tak lubimy, czyli happy end w trzecim.
    Co tu więcej mówić... miłego czytania (nie zrażajcie się tytułami :))

    Krwawe Słońce


    Dzień... światło... czerwień... słońce pali.
    Żółte? Złote? Nie... Jasne, bardzo jasne.
    Czerwień. Wszędzie czerwień krwawa.
    Strzał... znowu... komuś ranę zadali...
    Gdzie ciemność? Jaskinie już ciasne.
    Strzelec? Daleko. Biją mu brawa.

    Słońce. Złotem kiedyś nas obdarowywało.
    Dziś czerwone, bitew rządne, wojny.
    Po prostu ciepło dawniej rozprowadzało.
    A teraz? Pali i piecze. To nie będzie koniec dobry

    Krew... krew... słońce krwią zalane.
    Strzał... pocisk leci... giną...
    Umysł pali... oczy... światło nas szuka.
    Grzmot, artyleria... strzały oddane.
    Polują... światłem i miną.
    Śmierć... słychać ją... słyszę jak puka.

    W końcu tu wejdą i zmiażdżą ofiarę.
    A my za nic zapłacimy karę.
    Szukają celu. Słońce już krwawi.
    A głupi myślą, że ono ich zbawi.

    Księżyc... gdzie? jak wygląda?
    Gdzie noc... zachód... mrok...
    Słońce... pali... jak sól w oku
    Ona... szuka... za nami wygląda.
    Unik... cień... znowu... skok...
    Uciekamy od mroku do mroku.

    Moździerzy dźwięk echem po jaskiniach się odbija.
    Masową biją. Na oślep lecą strzały.
    Na powierzchni milionami by się na nas zlały.
    W ukryciu siedzimy, a słońce z powierzchni krew spija.



    Wspomnienie Koszmaru


    Ciemność przeszłości, czuję jak pali.
    Martwymi wspomnieniami umysł wyłożony.
    Bez uczuć, w ciemności, serce jak ze stali.
    Mój los z cierpienia został utworzony.

    Koszmary dręczą mnie każdą kolejną nocą.
    Ciało chce odpocząć, ręce wciąż się pocą.
    Wspomnienia wydzierają sen, kto przyjdzie z pomocą?
    Strzały, wrzask, wciąż słyszę rzeź sprzed lat.
    Tam zginęli bliscy, tam zginął mój brat.

    Dzień. Wciąż zmęczony wychodzę z domu.
    Pamięć zabija mnie, mój drogi, powoli.
    Nie chcę, nie powiem o tym nikomu.
    Nikt nie zrozumie, jak bardzo to boli.

    Widzę wciąż te same, wyniszczające gry.
    Stoję już na krawędzi swojej psychiki kry.
    Luno, proszę, przyjdź, ulecz moje sny.
    Strzał, wrzask, bili z armat w nas.
    Dla wielu naszych nadszedł wtedy czas.

    Kolejna noc, koszmary nieskończone.
    Wspomnienia, jaskinie, echo pocisków pod gruntem.
    Co się wtedy stało? Wciąż czuję. Płonę.
    Co się wtedy stało? Skończyło się buntem?

    Pamiętam, jak z góry do środka się wdarli.
    Pamiętam, jak naszą obronę wyparli.
    Swoją drogę krwią i mieczem utarli.
    Wciąż wspomnienia, wciąż koszmary.
    Za cóż cierpię takie kary?

    Trafili mnie tam, chłód poczułem.
    Obraz cały czerwienią zaszedł krwawą.
    Wiedziałem, szybko wnioski wysnułem.
    Piekło, jakby kończyna zalana lawą.

    Co noc, co sen, koszmar budzi mnie.
    Luno, pomóż, oczekuję Cię.
    Chcę w końcu być w pięknych snach, tam gdzie.
    Powinien odejść wtedy, lecz na świecie tym zostałem.
    Ten lepszy chcę w snach tylko ujrzeć, bo wtedy nie spałem.



    Nie, już się nie boję


    Koszmary sprzed lat dręczyły mnie.
    Sen był torturą, jego brak więzieniem.
    Myślałem, że szalony, skończę źle.
    Wciąż, idąc przez życie z najgorszym wspomnieniem.
    Wciąż pamiętam strzały. Nie, teraz się nie boję.
    Wciąż w umyśle mary, lecz już je marzeniami koję.
    Kiedyś skryty w kącie dziś dumnie stoję.
    Na drodze życia. Nie, teraz się nie boję.

    Wciąż wrzask, wciąż pisk, lecz coraz ciszej.
    Świst kul w zapomnienie odchodzi.
    Jestem wolny, na krawędzi nie wiszę.
    Mimo, że słyszałem, jak śmierć nadchodzi.
    Wciąż pamiętam krew. Nie, teraz się nie boję.
    Dziękuję, pomogłaś mi. Wspomogłaś siły moje.
    Dziękuję, odegnałaś koszmarów roje.
    W końcu wolny. Nie, teraz się nie boję.

    Stoję, patrzę w niebo. Widzę Słońce.
    Nie krwawe, a złote. Ciepłe takie.
    I mimo, że i tak życie ma dwa końce.
    Już się nie boję, na tej łące obsianej makiem.

    Stoję, patrzę w niebo. Widzę Księżyc.
    Ten, który uleczył moje serce, moje życie.
    Szczęśliwy, nie muszę do wroga mierzyć.
    Nie boję się, nie poruszam skrycie.

    Czym jest wolność? Czym są marzenia?
    W końcu to wiem. One są do spełnienia.
    Nie ma rzezi. Nie ma śmierci cienia.
    Bądźmy dobrej myśli, świat się zmienia.
    Wciąż na lepsze, wciąż do przodu.
    Coraz mniej przepaści, coraz mniej głodu.
    Dalej, szybciej z powolnego chodu.
    W bieg wolności, jak za młodu.

    A Słońce z Księżycem niech nam jasno świecą.
    Głosząc pokój i miłość i zgodę.
    Pegazy majestatycznie w niebo wzlecą.

    By pokazać wielką życia urodę.






    Kolory może używać tylko moderacja forum ~Decaded

  7. Ja nie wyobrażam sobie czytania dobrego Fica, bez dobrej muzyki, którą zawsze dobieram po przeczytaniu prologu, aby pasowała do klimatu.

    Według mnie, do Past Sins, bardzo dobrym wyborem był spokojny, smutny utwór The Unforgiven zespołu Metallica.

    http://www.youtube.com/watch?v=TUHFfR8hWcA

    Do FanFica Wieczna Wojna (przepraszam, jeśli nazwę pomyliłem, dawno nie czytałem) pasuje utwór Ruina Imperii zespołu Sabaton. Przede wszystkim przez dramatyczny nastrój tego utworu.

    Tego samego utworu słucham przy Crysis: Equestria oraz Fallout: Equestria.

    Do wszelkiego rodzaju shipów polecam Stripe X - Song For Her

    http://www.reverbnation.com/stripex/song/12184736-song-for-her

    Oraz utwory zespołu Nightwish z albumu Wishmaster.

×
×
  • Utwórz nowe...