Skocz do zawartości

D'yer'ailt

Brony
  • Zawartość

    357
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez D'yer'ailt

  1. Droga księżniczko:

    Od pewnego czasu zacząłem odczuwać satysfakcję z nieszczęść spotykających innych. Nic mnie tak nie rozbawiło jak to że pewna osoba naubliżała mojej znajomej. Można to porównać do rosnącego we mnie mroku. Co robić?

  2. Derpy zaczynał się już niecierpliwić. Odpoczął już po poprzednim zadaniu, i zaczynał się nudzić. Nie lubił bezczynności, drażniła go. W tym momencie, mógłby wykonać każde zadanie. Dosłownie. "Kiedy przyjdzie pani kapitan?" myślał, rozglądając się do okoła. Canterlot był wspaniały, ale zamierzał go odwiedzić po ukończeniu akademii. A teraz siedział bezczynnie i tylko podziwiał widoki. Ehh... skoro już skończyliśmy to może w coś zagramy dla zabicia czasu? Zapytał. Oczywiście pytam tylko tak samo znudzonych jak ja. Jeśli komuś się nie przykrzy to nie ma obowiązku się bawić, to chyba oczywiste. Jednak myślę że powinniśmy zagrać. Będziemy mogli znowu się zintegrować. Dodał. Są jakieś pomysły na zabawę? Może nie koniecznie coś męczącego ale coś na myślenie? Ja nie mam pomysłu. Po prostu mi się nudzi i byłbym wdzięczny gdybyśmy w coś zagrali. Dodał i rozejrzał się po pozostałych. Miał nadzieję, że chociaż jeden pegaz zareaguje pozytywnie, i przyłączy się. Zaczął niespokojnie przebierać kopytami w miejscu. Matko, ja tu zaraz nie wytrzymam! Chcę nowe zadanie! Zawołał donośnym głosem, tak, że niektórzy dziwnie na niego popatrzyli. Ale nudziło mu się tak bardzo...

  3. Imię: GreenWave

    Rasa: Pegaz

    Kolor: Cały wygląd poniżej:

    b4756ea24c4fb0f52c8734490b37e302_500.png?t=5162b3f3666ae

    Cutie Mark: Zielona fala

    Rodzina: Mama Sweet Pie (jednorożec), ojciec Silver Speed (pegaz)

    Rodzeństwo: brak

    Osobowość: Zazwyczaj miły, jednak szybko się denerwuję i łatwo mnie wyprowadzić z równowagi. Szybko się nudzę, mam słomiany zapał i rzadko doprowadzam sprawy do końca. Bardzo widoczne jest u mnie lenistwo. W opinii przyjaciół jestem towarzyski, uprzejmy, sumienny, jednak tylko po długiej znajomości można zauważyć, że bardzo często ujawnia się moja "ciemna strona". Jednak podsumowując staram się być dobrym przyjacielem i pegazem.

    Historia:

    Urodziłem się w Ponyville, jako syn pegaza i jednorożca. Moja mama handlowała na targu owocami i warzywami, a tata był specjalistą w sprawach pogody (oraz zagorzałym fanem Wonderbolts). Przez cały czas ojciec próbował mnie namówić na to abym został Wonderboltem. "Chociaż spróbuj!" -zwykł mawiać przy każdym śniadaniu. Jednak był szybko karcony przez matkę, więc resztę dnia miałem spokój. Matka natomiast zawsze powtarzała mi, że mogę być kim tylko zechcę i nie muszę się spieszyć z wyborem. Zawsze była bardziej wyrozumiała, potrafiła więcej zrozumieć i więcej wybaczyć... do pewnego dnia. Ale o tym później. Wracając do mojego wczesnego dzieciństwa świetnie wspominam szkołę. Może nie należałem do prymusów, jednak uczyłem się dosyć dobrze, by udało mi się ukończyć szkołę z wyróżnieniem. Za bardzo wybiegłem do przodu. Wróćmy do pierwszej klasy. To tam działo się najwięcej, więc uznałem, że się tym z wami podzielę. Zapewne każdy z was miał kiedyś z kimś "na pieńku". Taaaakkkkk.... Takie sytuacje zawsze mogą nas troszeczkę przerażać, lub co najmniej czujemy się w nich nieswojo. Ja miałem taki problem. Jak to się zaczęło? Bardzo prosto! Wystarczyło wpaść na takiego jednego w wejściu i trochę za głośno powiedzieć "przepraszam". Tyle. A potem? Cóż, potem zaczynało się robić ciężej. Trochę trudno wytrzymać ciągłe dokuczanie cy chociaż konieczność pozostawania w czasie przerwy w klasie z obawy przed niechcianym spotkaniem. Bardzo dużo kucyków radziło mi żebym "wziął sprawy w swoje kopyta", ale ja nie umiałem się bić, i w wypadku zagrożenia raczej bym uciekł niż stanął do walki. Pamiętam jak nie spałem po nocach zastanawiając się co robić. I tak mijały dni, tygodnie, miesiące. Ale znalazłem rozwiązanie. Zanim wpadłem na nie opłynęło sporo czasu. Uwaga, to będzie żałosne: po prostu poszedłem do dorosłych. I koniec. Reszta klas w szkole upłynęła dość spokojnie więc nie będę o nich nic pisać. Ciekawie za to było na obozie lotniczym na który wysłał mnie ojciec. Zrobił to tylko dla tego, że był to obóz pod opieką Wonderbolts. Szukali młodych, ambitnych talentów. Oczywiście ojciec postanowił "dać mi szansę". Co z tego, że byłem jednym z najwolniejszych pegazów w swoim roczniku? "Dalej! Pokaż im jak się lata synu!" -to usłyszałem zanim zostawił mnie na obozie a sam odleciał do domu. To nie było miłe doświadczenie. Ale czy bycie ostatnim zawsze i wszędzie może być miłe? Próbowałem się pocieszyć tym, że to są prawdziwi sportsmani. Jednak to niewiele pomagało. Zostawmy więc i to wspomnienie. Pytanie brzmi jak powolny pegaz mógł stać się szczęśliwym? Otóż wystarczyło znaleźć sobie hobby. A jakie? Surfowanie. Kiedy płynąłem po grzbietach fal to czułem się jakbym był królem świata. Czułem bardzo wyraźną więź z wodą i falami. Stały się mi niezbędne do życia. I tak dorastałem. Aż pewnego dnia, gdy wracałem z plaży zauważyłem coś na swoim boku. Na pierwszy rzut oka wyglądało jak glony więc trzepłem to ręką i przekonany, że załatwiłem sprawę wróciłem do domu. Biorąc prysznic zdałem sobie jednak sprawę, że to nie wodorosty. To był mój własny znaczek! Nigdy więcej się chyba tak nie darłem z radości. To te wspomnienia, które najbardziej utkwiły mi w pamięci. Może to się wydawać dziwne, ale z perspektywy czasu nawet ze swojej pierwszej klasy się śmieję i wspominam ją z wielką radością. Bo czasu jest coraz mniej, jestem coraz starszy, a wspomnienia mnie odmładzają. No i oczywiście surfing!

  4. Derpy wyspał się za wszystkie czasy, więc miał świetny chumor. Wstał z ziemi i zaczął się rozglądać do okoła. Dopiero po pewnym czasie, dotarło do niego gdzie się znajduje i co przed chwilą zrobił. Zachwycił się też nad pięknem Canterlotu i wciąż nie mógł uwierzyć, że nareszcie znalazł się w swoim ukochanym miejscu. Wydawało mu się, że czas stanął w miejscu i pozwala mu cieszyć oczy tym widokiem. Dopiero po paru chwilach zauważył, że zlatują się inni kadeci, którzy również powoli kończyli zadanie. Szukał wzrokiem Golden, ale niestety nie mógł jej wypatrzeć. To pogorszyło mu chumor. Jednak zdał sobie sprawę, że prędzej czy później Ją zobaczy, więc rozchmurzył się, z optymizmem czekając na wyniki zmagań oraz kolejne zadanie.

  5. Wylądował i od razu zdarł opaskę z oczu. Odetchnął świeżym powietrzem, następnie odłożył paczkę i upadł na ziemię, zapadając w głęboki sen. Miał dość wszystkiego jak na dziś. Postanowił się więc nie powstrzymywać i po prostu zasnął. "Luc chyba sobie poradzi. W końcu ja miałem tylko dolecieć z paczką tutaj. On ją przekaże dalej." Zaczął śnic, bardzo przyjemne sny i przestały dolatywać do niego nawet odgłosy najbliższego otoczenia.

  6. Dziękuję za opinie ;>, schlebiacie mi! A co do "mody na Applejack" to jest to mój najukochańszy kucyk, bez którego nie wyobrażam sobie MLP i życia ^^. W kwestii grzywy RD to taka miała wyjść. Szkoda że Ci się nie podoba. Jednak myślę że mogę narysować RD jeszcze raz jeśli tak bardzo Ci zależy ;p.

  7. Wykonał polecenie nie mogąc doczekać się końca. "No nareszcie!" -Myślał. -To trwało strasznie długo... :ziew: Mam nadzieję że będziemy mieć długą, długą przerwę zanim znowu coś trzeba będzie robić. Jeszcze żadne zadanie go tak nie wymęczyło. Jednak wiedział że jeśli coś się zaczyna to trzeba to doprowadzić do końca, w jak najlepszym stanie. Poz tym chciał wreszcie zobaczyć Canterlot z bliska i po cichu liczył że dostanie krótki czas na zwiedzanie.

×
×
  • Utwórz nowe...