No...
to jak już znaleźliście Arpegiusa..
to ja jestem zaraz nad nim.
takie rude yuko, poznacie ; p
ohhh, jak miło.
widzę, że bobul żyje..
powiem Wam taką "śmieszną" anegdotkę na jego temat.
był za mnie odpowiedzialny na Woodzie, żebym dojechała, wróciła, przeżyła etc.
wziął za mnie odpowiedzialność przed moją mamą.
po czym...
postanowił "trochę" za dużo wypić, sprzedał swój powrotny bilet, oddał mnie pod opiekę Shingena i pojechał sobie do Szczecina.
pozdrowienia dla bobula, kochamy Cię !