Skocz do zawartości

Casper

Brony
  • Zawartość

    7
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Casper

  1. 2/10 Lubię Epokę Lodowcową ale ten kawałek mi nie przypada do gustu.
  2. Casper

    Dziwne rzeczy z... Kucykami

    Żaden z was nie zgadł : ) Furry chyba taką mocną podpowiedzią nie będzie, ale trochę pomoże dla bardziej szczegółowych gości ; ) (a tak w ogóle to sory za offtop")
  3. Casper

    Dziwne rzeczy z... Kucykami

    Widzisz, właśnie w tym rzecz że w anime też są zwierzęta (kto się domyślił o jakie anime chodzi dostaje 10pkt do za****stości), ale mówiłem, głównie chodzi mi o to że tęsknię za tą kreską, chcę nowych obrazków z tą kreską, nowych filmów z nią, ale nigdzie tego nie znajdę, poza tymi Clopami.
  4. Casper

    Dziwne rzeczy z... Kucykami

    Jeśli mam być szczery to mam wiele okropnych zboczeń, aż strach wymieniać. Za to właśnie jak trafiam na jakiś Clop z MLP to omijam to. Nie mam nic do tego ale nie chcę tego oglądać. Ale skoro już o Clopach mowa to akurat zdarza mi się obejrzeć z czegoś innego niż MLP, i częściowo to rzeczywiście dlatego że pod względem fantazji mnie to trochę pociąga. Ale chodzi o to że są sytuacje że jest np. jakaś seria gier, i te gry są trójwymiarowe. I robią na podstawie tych gier anime, i właśnie kreska w tym anime wygląda o niebo lepiej niż gry, i chce się żeby zrobili gry z wykorzystaniem kreski z anime. Już kilku gości wspominało że czasem się to ogląda właśnie dlatego że są to fajne obrazki, i właśnie te Clopy z innych rzeczy które widziałem, mają tą fajną kreskę anime, której nie ma w grach, i częściowo dlatego czasem oglądam Clopy z tych rzeczy, ale do Clopów z MLP mnie nie ciągnie.
  5. Casper

    Wyżal się.

    Masz ciekawą historię, muszę to przyznać. Brutalna, ale zajmująca. Poza tym masz zbyt niską samoocenę. Samokrytycyzm jest dobry, ale to już wykracza poza jego ryzy. Zagadanie do jakiejś dziewczyny bo Ci naprawdę pomogło, bo jeśli przełamałbyś strach to bardzo byś właśnie tą samoocenę podniósł. Jeśli by odmówiła, samokrytyka by Cię uchroniła przed głębszą depresją, skończyłoby się prawdopodobnie na kilku chwilach spędzonych nad myśleniem na sensem życia. Próbowałeś jogurtów? Są odpowiednio słodkie, ale nie zanadto kaloryczne. W połączeniu z pływalnią, bo najwięcej spala się nie podczas szybkiego pływania, a podczas średniego, równomiernego. Pływam pięć lat, zawodowo od trzech. Wiem o czym mówię. Radziłbym 100 metrówki minuta odpoczynku po każdej + 2 min po każdych pięciu. I jogurty zamiast słodyczy. Nie wymaga to dużego wysiłku, a daje efekty. Problemem jest to że najbliższa pływalnia jest w Gorzowie, a ja nie mam czasu ani pieniędzy by jechać tam codziennie (30 km). Najwyżej mógłbym pływać w jeziorze, ale aktualnie jeszcze sporo lodu stoi, i w ogóle woda strasznie zimna, więc na to bym poczekał do najwcześniej czerwca.
  6. Casper

    Wyżal się.

    Kurcze, sporo mam do gadania jak widzę. Na pewno jestem jakiś inny niż reszta. Częste kłótnie (niekiedy bijatyki) z rodzeństwem, i to dość poważne. Od przedszkola byłem gruby i takim pozostałem, podobnie z płaczliwością i (nad)wrażliwością, występowały też problemy z opanowaniem gniewu, w przedszkolu od czasu do (dłuższego) czasu zdarzyło mi się obrazić przedszkolanki (dzięki bogu że przepraszałem). W podstawówce w klasach 1-3 obrażałem moją nauczycielkę (często się zdarzały przekleństwa i jej odpowiedzią na to była też przemoc, czyli ciągnięcie za ucho, za włosy) i wdawałem się w częste bójki z chłopakami z klasy, było wielu takich którzy ciągle mnie prowokowali, najczęściej bez powodu zaczynali, i nieraz na nasze potyczki patrzyło większość uczniów ze szkoły. Czasem mnie atakowali grupami. O wszystkim wiedzieli moi rodzice, były jakieś sprawy u dyrektorów, ale i tak było jak było, czyli bez zmian. Starałem się szukać świętego spokoju na parku Skateboardowym, ale i tam było wielu ludzi (oczywiście też prowokatorów). Raz jak stamtąd wracałem na lekcję to mnie kilku gości z mojej klasy otoczyło i wbiło patyk w pobliżu ucha (cud że nie w samo ucho O_O). A po tym była sprawa z policją po której sytuacje denerwowania mnie były rzadsze. W 3 klasie zostałem przeniesiony do innej klasy (był tam mój kuzyn ale on jest dziwny i nic nie wnosi bo w zasadzie to były osobiste sprawy, albo było u nas dobrze, albo marnie), ten rok spędziłem w ten sposób: od czasu do czasu miałem problemy z prowokatorami, czasem ich walnąłem itp itd 4 klasa- Jednocześnie najlepszy, a jednocześnie najgorszy rok. Najlepszy, ponieważ poznałem pewnego gościa z naszej klasy (dopiero wtedy do nas doszedł) i do teraz jest moim dobrym kumplem. Najgorszy rok, bo ledwo to przeżyłem, przez moje późniejsze przygody z prowokatorami trafiłem do psychiatryka! 2 tygodnie w nim posiedziałem z płaczem i nerwami, potem ustaliłem warunki ugody z psychologiem ( dziwne, że też miałem kiedyś podejście do psychologów) i ustaliliśmy że jak przez tydzień nie będę rozrabiał to na weekend jadę do domu, a jak przez następny tydzień też nic nie będzie to wracam do domu na dobre. Cudem wytrzymałem tam bez wkurzania się. Na szczęście dziewczyny w tym psychiatryku były miłe, i jakoś mi się udawało przetrwać. Niekiedy nawet pomagałem im jak ktoś je tam denerwował, i nie pozwalałem innym chłopakom ich podglądać podczas kąpieli (mimo iż sam miałem i nadal mam problemy ze zboczeniami ale o tym potem). Jakoś dzięki temu wyrobił mi się szacunek do dziewczyn (chyba że któraś mnie prowokowała czy coś, wtedy to po prostu starałem się olewać). Po tym wszystkim większość klasy (prawie wszyscy z mojej 6 klasy przeszli ze mną do tej samej klasy w gimnazjum) uznała mnie za popychadło, beksę itp itd. Za to reszta, za kogoś z kim lepiej się nie zadawać (no poza tym kolegą i kuzynem który jak już mówiłem, jest dziwny i go pomijam bo nic nie wnosi O_O). 5-6: Klasa, częste nerwy (przez to miałem zakaz na jakieś wycieczki z klasą), wulgaryzowanie języka, zboczone gadanie itp itd. Gimnazjum: (jestem w pierwszej klasie) Z początku tak trochę źle ale po jakimś czasie się lekko uspokoiło. Ogólnie ludzie mnie ciągle denerwują, głównie starsze klasy, ale staram się nie reagować, ewentualnie robię Facepalma. Nie ma chwilowo żadnych bójek, ogólnie ja się już nie znoszę bić, mimo iż często mam taką ochotę komuś porządnie walnąć. Jestem inny niż wszyscy, mam całkiem odrębne zainteresowania i nie za bardzo mam przez to z kim rozmawiać. Ciągle jestem według większości ludzi uznawany za definicję bycia największą ciotą, idiotą, kretynem, i życiową porażką. A według mniejszości za kogoś z kim się nie zadziera. Boli mnie to że nie umiem się na nikogo otworzyć, powiedzieć zwykłe "Cześć" innym osobom. Mam kilku kolegów, ale przy nich nie robię z tego wszystkiego takiej tragedii, raczej staram się żartować, ale w środku czuję że mnie to wykańcza, że jestem jak taka pochodnia z Shakugan no Shana (swoją drogą to pozdro dla kumatych). Że jestem taką nicością z powłoką z człowieka. Ja się już boję ludzi. Poza tym, nawet w tym gimnazjum nie tyle mam problem też z ludźmi co z ocenami. Nie chodzi o to że żaden przedmiot mi nie wychodzi. Ale za Chiny ludowe nie jestem w stanie zrozumieć J.Niemieckiego, i zmusić się do chociażby przejrzenia tematu w podręczniku, bo i tak nic nie rozumiem co tam jest. NIGDY NIE ROZUMIAŁEM! Przez to prawdopodobne że nie zdam w tym roku. Problemy ze zboczeniami, o Celestio. Powiem tak, w wieku 10 lat zacząłem oglądać porno. 11 lat, w miarę ograniczam, jak jest okazja to oglądam (w tym wieku było taaak blisko żeby z tym skończyć, a potem obejrzałem Haruhi Suzumiyę [pozdro dla kumatych], więc jak ktoś na ostatnio zorganizowanym Szczecińskim Ponymeecie gadał ze mną o anime to już wie czemu tak tej postaci i tego anime nie szanuję [no może poza Asahiną, ona jest po prostu słodka ). 12.Normalne oglądanie porno, po prostu s*ks, gołe babki i tyle (w psychiatryku powstrzymywałem się od podglądania dziewczyn, a nawet byłem przeciw temu). 13 lat czyli teraz, różne mózgoj**ne zboczenia (wstyd mówić). Kurcze, i jeszcze problemy sercowe, mimo wszystko wstydziłem się i do teraz się wstydzę zagadywać do dziewczyn. Jak w 6 klasie było przyjęcie pożegnalne, bo 1 koleżanka z domu dziecka musiała się przenieść to cały dzień płakałem bo byłem w niej zakochany (lub zauroczony, no wiecie, ten pierwszy etap). Teraz też można powiedzieć że mam ten pierwszy etap, i wstydzę się zagadać. Ogólnie się boję że mimo mojego szacunku do dziewczyn, to i tak prędzej czy później zacznę molestować lub gwałcić dziewczyny. Jestem strasznie niekumaty i głupi, trzeba mi wszystko dosłownie tłumaczyć bo nic nie rozumiem co mam zrobić, przez to wszyscy mówią że jestem jakimś przygłupem. Kontrastuje to z tym że nie chcę niczego spaprać (gra w piłkę, pisanie czegoś na tablicy itp itd) by nie być jeszcze bardziej ośmieszanym. Nie znoszę też tego że tata kupił mi na gwiazdkę gitarę basową (jedna ze szczęśliwszych chwil w życiu) i od dłuższego czasu nie mam chęci na niej grać. Czuję się przez to źle, że nie pokazuję mojego entuzjazmu w czymś w co mój tata włożył tyle pracy bym to miał, a to dlatego że po prostu nie mam chęci. Nie umiem się do tego zmusić, do nauki. Eh, no i nie umiem się zmusić do wysiłku by schudnąć, tak często o tym myślę, nawet próbuję, ale i tak po tym nic. Nie umiem zdrowo jeść, nie umiem się zmusić do ruchu. Już niekiedy myślałem że przez to zostanę chociaż anorektykiem, ale byłem zbyt głodny! A co najgorsze? NIENAWIDZĘ WARZYW! Tylko ziemniaki (a w zasadzie to przysmaki z nich) i marchew (bez gotowania ani smarzenia, po prostu zwykła marchew). Próbowałem innych warzyw, nic mi z nich nie smakuje! (wiem że JESTEM DZIWNY!) Nie potrafię sobie z nakładem tego wszystkiego poradzić, w ogóle cud że się nie pociąłem i nie powiesiłem!
×
×
  • Utwórz nowe...