-
Zawartość
1519 -
Rejestracja
-
Wygrane dni
2
Wszystko napisane przez Serox Vonxatian
-
Brat Korkin do Brata Wolfasta: - Widzisz i ty do mnie miałeś pretensje o styl wejścia. Mocarne uderzenie w bok przywróciło go do porządku. Brzdęk rozległ się echem po pomieszczeniu. - Ty już lepiej nic dzisiaj nie rób.- Wysyczał Brat Wolfast.- Dziękuje uprzejmie usiądziemy i poczekamy. Mamy nadzieję, że się zbytnio nie narzuciliśmy. Ja nie piję gdyż jestem dowódcą, a Brat Korkin dziś pić nie będzie. A tak przy okazji skąd wzięliście smoka? U nas dawno wyginęły i nawet wojna atomowa ich nie zmutowała na nowo. Może dane im było wyginąć.
-
Brat Korkin do Brata Wolfasta: - Czy ty też to widzisz? Ruscy w tej komunie są tak biedni, że muszą latać na smokach. Nawet na uprzęże ich nie stać. - Skoro jest taka wrzawa to może wejdziemy, i tak pewnie przejdziemy niezauważeni. Nawet jak na 2 i pół metrowych gości w pancerzach. Odworzyli wrota i weszli w poszukiwaniu kogokolwiek kto mógłby im wskazać miejsce pobytu Luny. Choć szukali oczywiście w kluczowych miejscach( Stajni, pokoju narad, najwyższych wieżach.) Do pokoju narad weszli z buta. - Ile razy ci mam powtarzać, że jesteśmy w delegacji, DELE*k***a*GACJI nie wchodzimy z buta, nie bierzemy pamiątek, nie piszemy " Brat Korkin tu był." na ścianach! Mamy być obrazem cnót naszego Bractwa, a nie antagonistami. Przepraszamy za ostre najście- Spojrzał na Brata Korkina.- Przyszliśmy tu z przeprosinami. Przynajmnie ja. mamy prezent dla Luny.- Pokazał pakunek.- (przepraszam, że nie napisałem wcześniej wyprzedzając Cie Gandziu.)
-
(Ty patrz jaki ten leksykon imion mały. XD) Po skończeniu budowy Kuźni Kolorów Brat Wolfast wraz z Bratem Korkinem udali się do pałacu Księżniczki Luny, aby złożyć jej prezent na przeprosiny. Przepiękną fioletową wyszywaną pozłacaną nicią pościel, zapakowaną w jakimś pudełku. Miała nawet czerwoną kokardkę. - Bracie Wolfaście muszę przyznać, że bracia z zaopatrzenia wykonali kawał dobrej roboty. Ale uważam, że to Siostra Cytria powinna zanieść to Księżniczce Lunie. W końcu to ona ją... wykończyła. - Jeszcze jedna taka sugestia, a Ciebie wyślę żebyś uczył się tak szyć Bracie Korkinie.- Pomimo żartów Brata Korkina musiał przyznać, że ta pościel to kawał cholernie dobrej roboty. Wreszcie gdy doszli do wrót pałacu Brat Wolfast zapukał w nie. - Tu Brat Wolfast wraz z Bratem Korkinem z Bractwa Czarnej Stali! Przyszliśmy prosić o audiencje u Księżniczki Equestrii, Pani Nocy Władczyni Księżyca Luny by ofiarować jej prezent oraz prosić o wybaczenie sytuacji jaka miała wczoraj miejsce! Nie ma z nami Siostry Cytrii więc mamy nadzieję o to, że ujrzymy ów najwyższy majestat osobiście!- Zapowiedział Brat Wolfast, po czym ciszej powiedział do Brata Korkina. - Co o tym sądzicie? Zawsze byłem dobry w przemowach.- Rzekł z dumą- Czy nie uważasz aby czasem, że trochę przesadziłem? Choć w sumie to Księżniczka to chyba lubi jak się ją obsypuje tytułami. Muszę przyznać, że trochę mnie stresuję poważna rozmowa z koniem, czuję się wtedy jak na treningach gdy nawijaliśmy do braminów. - Bądź spokojny Bracie Wolfaście. Mi ta twoja wypowiedź pozwolę sobie tak to określić skroiła dupę. I wiem jakie to uczucie też byłem na tych treningach ale wyleciałem na drugim roku bo podczas egzaminu musiałem przemawiać do Sióstr.- Ściszył głos- Prawdę mówiąc tak się zestresowałem, że narobiłem w pancerz i uciekłem, unikałem potem mówców przez miesiąc. To był tani chwyt Brata Grimma. Ale nie mówmy już o tym więcej dobrze? - Oczywiście. Więc czekajmy na odpowiedź od głów. - Pod maską Brat Wolfast z całych sił walczył o to żeby nie wybuchnąć śmiechem. Łzy ciekły mu po policzkach a jego uśmiech był tak szeroki, że inni pewnie by się zastanawiali gdzie w tym czasie były jego policzki. Ale wytrzymał.
-
W budowanej w dolinie fortecy Bractwa Brat Wolfast do Brata Archeusa: - Widzę, że budowa postępuje według planu. Nazwiemy ten fort Kuźnią Kolorów, chyba ta nazwa się tu przyjmie.- Znowu włącza komunikator - Bracie Ertaście wy nazwiecie swój fort na pustyni Gniewem Burzy. A ty Bracie Melatarze bazę zrzutową Olimp. Po odpowiednim przygotowaniu fortów zezwalam na wprowadzenie szyfrów do G.E.C.K.ów na razie jest tu cicho, więc może to i nawet dobrze albo może to tylko cisza przed burzą. Over. - Trzeba będzie jakoś przeprosić kucykową panią za to się wydarzyło.- Zaproponował Brat Korkin - Najlepiej zamykając Siostrę Cytrię na następną wizytę.-Zarechotał Brat Wolfast- Ciekawe czy będzie się za tydzień chowała? Chociaż to i tak bezcelowe Siostra Cytria jest przecież głównodowodzącą oddziału zwiadowczego. Choć w sumie fakt coś by należało jej ofiarować- Rozejrzał się dookoła po czym wreszcie odparł przez komunikator do sekcji zaopatrzeniowej- Weźcie parę spadochronów i zróbcie z tego jakąś ładną pościel. Macie ją wyczyścić i ozdobić coby się kucykowi spodobało to jest rozkaz rangi D zrozumiano? Wykonać! A jak nie wiecie jak idźcie z tym do Siostry Jaomii ona powinna się na tym znać. Magiczne i cukierkowe szczęście jak widać już się Siostrze Cytrii przytrafiło. No i jak jej tam Lunie. Uśmiechnął się i poszedł dalej kooperować prace budowlane i ustawianie sprzętu ochronnego pewnie i tak któryś z idiotów zrobi jakiś błąd i w konsekwencji znowu jakaś wieżyczka będzie postawiona do góry nogami. Nic dziwnego, że od testu G.O.A.T. żaden z inżynierów nie ma prawa mieć w rękach żadnej broni.
-
Ban bo jakiś menel jest na moim sprzęcie.
-
Brat Wolfast odpowiedział niemal natychmiast i jakby z automatu: - Weźmiemy dolinę, księżyc i pustynie. Co do ojczystych warunków to tak jak to na post-nuklearnych planetach. Pustkowia, złomowiska głównie z miast, promieniowanie. Więc my jesteśmy raczej niewybredni. Jeśli pozwolicie zajmiemy się już osiedleniem. A i jeszcze mamy prezent- Postawił 2 litrową butelkę przedatomowej Wiskey na stole. -Siostro Cytrio idziemy- Zwrócił się do oprawczyni. Lufa znowu pojawiła mu się przed maską.- Będziesz mogła się z nią pobawić raz w tygodniu, jak ci udzielą audiencji.- Lufa nie zmieniła położenia.- No dobrze będzie to dodatkowy dzień wolny, specjalnie dla ciebie.- Lufa wciąż była tam gdzie była. Ale Brat Wolfast już nic więcej nie powiedział tylko patrzył się na Siostrę Cytrię i mimo że gogle całkowicie zasłaniały oczy, Siostra Cytria ustąpiła pod jego wzrokiem. Bratu Wolfastowi pomogła dłoń na jego ciężkim dwuręcznym mieczu typu "sziszkebab" zaciśnięta w wiadomym dla niego stylu. I teraz tak z dupy Brat Wolfast nawala do komunikatora: - BSK Ulyses, WSM Inion i RSF Feniks lecą do Doliny, BSK Piorun, BSK Grom, WSM Atmoss i RSF Tytan lecą na pustynie, a WSM Teriacht, WSM Amarath, i RSF Ankh na księżyc wy zbudujecie orbitalną bazę zrzutową. Odwraca się do przywódców: - A co do warunków "niesprzyjających" to każdy WSM ma na pokładzie urządzenie zwane G.E.C.K. czyli Generator Ekosystemu Cudownej Krainy. Jest to jednorazowy szmelc do stworzenia idealnych warunków. Po włączeniu w danym regionie nie można go razem z ekosystemem przenieść, można go powiększać lub lekko zmieniać, ale to wszystko.
-
10 opancerzonych postaci weszło do pokoju po czym niespodziewanie Siostra Cytria podbiegła do Luny: -Jaki duży kucik! Jak ja ślićnie wyglądam jaka to ja jeśtem duża, cio głodna jeśteś- Wyciągnęła kostki cukry i zaczęła karmić Lunę- Plosię mam tio dla ciebie. Mam nadzieję że będzie ci tio smakowało . - Ehem, Siostro Cytrio proszę zostawić to biedne stworzenie w spok...(Lufa działka plazmowego trzymanego w rękach Siostry Cytrii przerwała mu wypowiedź) Albo nieważne tylko jej proszę nie zamęcz w końcu to księżniczka, nie chcemy mieć na start problemów dyplomatycznych z tymi istotami( Siostra Cytria odwróciła się tylko w stronę Brata Wolfasta, ale przekazała mu w ten sposób, że jest teraz trochę zajęta i nie chciałaby teraz tego odkładać. Bardzo bardzo by tego nie chciała). Tak czy siak przepraszam za Siostrę Cytrię(Która wróciła do karmienia Luny cukrem i marchewką), jak widzieliście nie mam nad nią w tym momencie absolutnie żadnej kontroli. Siostra Cytria jest w pewnym sensie wciąż młodą kobieta w końcu ma tylko 53 lata. Wracając do spraw formalnych reszta naszego Bractwa przesyła Tobie Luno, Drogi Kupało, i Tobie Gandziu pozdrowienia choć może nie tak gorące jak przekazuje je właśnie Siostra Cytria. Chcieliśmy prosić o wydzielenie nam jakiegoś terenu pod osiedlenie, gdyż mamy zamiar zostać tu na trochę dłużej i poobserwować rozwój wydarzeń. Zanim w końcu podejmiemy którąś ze stron.
-
Po wylądowaniu ze statków wysiada oddział zwiadowczy, który ma za zadanie sprawdzić czy potrzeba wyładować sprzęt specjalny czy nie. Po spokojniejszym wyjściu wychodzą pozostali członkowie Bractwa. Brat Wolfast po wyjściu do Brata Korkina: -Bracie Korkinie czy mógłbyś przeprowadzić skan powietrza bo chyba jest tu coś halucynogennego. Ja tu widzę jakieś kucyki i robotycznych ghouli! Brat Korkin przez chwile coś sprawdza na swoim PIP-Boy'u po czym odpowiada: -Powietrze jest czyste nawet promieniowanie zaskakująco niskie i ja też widzę te... stworzenia. -Chyba powinniśmy udać się do przywódców by przydzielili nam jakiś teren i może jakieś wprowadzenie strategiczne.-Odrzekła Siostra Cytria. Po chwili zastanowienia, gapiąc się wciąż na kucyki. -Sądzę, że to może być dobry pomysł. Zobaczmy jakie magiczne i cukierkowe szczęście zaraz nas spotka. Po czym oddział dziesięciu osób z błekitno-białymi szarfami na pancerzach udał się do pomieszczenia przywódców.
-
Ban bo Tomka nie ma.
-
BSK Ulyses do *krążownika* 1 na Evengard odbyła się jedna z najdłuższych, największych i najkrwawszych walk 5 Bractw i hordy mutasów. Na planecie wielkości Jowisza walki wyglądały tak: Zdobąć sektor, utrzymaj go do nadejścia posiłków i budowniczych, wybuduj fort w tym miejscu, utrzymaj fort, masz 1 dzień na odpoczynek, w nocy z reguły mutki znowu atakowały. I gratulacje zdobyłeś właśnie z oddziałem 1 km2 terenu. Mutasy na Evengard nauczyły się klonować własnych żołnierzy więc walki trwały cholernie długo. Bo bitwie z Bractw Czerwonej Rzeki[należał tam Brat Wolfast], Niebieskiego Skrzydła, Białej Mewy i Czarnego Kruka zostały dosłownie strzępy, a Bractwa Mrocznej Kuźni nie odnaleziono. Akuratnie Evengard jest siedzibą Bractwa Czerwonej Rzeki bo to oni przyczynili się do zwycięstwa. 2 Nie wiem co to za organizacja więc nie odpowiem. 3 Najpierw wylądujemy a potem zastanowimy się do czego będziemy strzelać.
-
Ban bo nie, nie zdasz
-
Ban bo nie zdasz.
-
Ban bo znam to uczucie.
-
-Tu jednostki Bractwa Czarnej Stali przyjęliśmy przekaz i szykujemy się do lądowania, Over. Brat Wolfast przez radio na pokładzie do reszty bractwa: - Bracia i Siostry zbliżamy się do nowej planety, zdaje się że toczy się na niej jakiś spór do którego być może będziemy zmuszeni przystąpić. Na planecie żyją wszelakiej maści chędożone mutki i robale. Miejmy nadzieje, że nie powtórzy się to co było na Evengard więc póki co wszyscy wybrani mają się przygotować do lądowania Kod: Niebieski, ale przygotujcie się na zmianie. Koniec transmisji. Zaraz zobaczymy w jakie gówno się wpakowaliśmy.
-
Brat Wolfast po usłyszeniu komunikatu usiadł na swoim fotelu i rzekł to siebie. - Jesteśmy na tym sektorze od jakiejś godziny a już skontaktowało się z nami wszelkie paskudztwo ale jak już zdobywać informacje to z różnych źródeł. Meanwhile in hangar: Brat Korkin i Brat Tymin zauważywszy dwóch pilotów wymienili spojrzenia. - Bracie Korkinie ty też widzisz tych Ruskich! Co oni tu do cholery robią?! - Naprawdę musimy ci naprawić aparat słuchowy w pancerzu bo wkurzać zaczynasz. - Co?! - Mówiłem, że naprawdę musimy ci naprawić aparat słuchowy w pancerzu! - Aha! A co z tymi Ruskimi rozstrzelać ich! - Ty pojebie! Spójrz na nich mają barwy dyplomatów nie wiem skąd wiedzą o tych barwach ale może mają pokojowe intencje!(wykrzyczał to prosto do ucha Brata Tymina tak aby piloci tego nie słyszeli) - Przepraszam za Brata Tymina jest jakby to powiedzieć przed wojenny. - Co?! - Bracie Tyminie idź do Siostry Cytrii niech Ci naprawi ten cholerny hełm! - OK! - A wracając do naszych gości jaki jest wasz cel odwiedzin? (Brat Korkin jest 2 i pół metrowym weteranem wielu wojen z mutkami. Ubrany był w pełny egzopancerz energetyczny koloru czarnego pokrytego różnymi rysami. No i w rękach trzymał laserowy Minigun a przy pasie widać było dziwny miecz pokryty sadzą z rączką od motocykla z hamulcem.) Again meanwhile on the bridge: -Tu Brat Wolfast do SSV Infernus jesteśmy z Bractwa Czarnej Stali jak już wspomnieliśmy przyszliśmy tu by "uratować" tę planetę prosimy o zezwolenie na wylądowanie na planecie w celu wybadania sprawy osobiście na razie nie mamy zamiaru łączyć się z nikim i niczym. Na pokładzie mamy już 2 reprezentantów zdaje się, że z waszego sojuszu. Mam tylko jedno pytanie czy wy na serio macie tyle tych zawszonych mutasów co podajecie w raporcie czy po prostu chcecie się nas pozbyć?
-
Brat Wolfast po usłyszeniu sytuacji załamał ręce i skomentował krótko: -A myślałem że ubiliśmy całe to cholerstwo na Evengard. No więc widać że moja zbroja znowu stanie się bardziej czerwona lub zielona niż zwykle. Ale po co ten cholerny myśliwiec? Bracie Tyminie Sprawdź o co im chodzi!-Wykrzyczał ostatnie zdanie do nieco przygłuchego Brata Tymina. Brat Tymin poszedł do hangaru wziąwszy po drodze Brata Korkina.
-
Ban, za komunę.
-
(Siema, to mój pierwszy post na takim forum więc postaram się wczuć, ale będę uważał żeby nie stać się kucykiem) Do barykady nadleciały dość opływowe statki(10), choć z wyglądu zbudowane są jakby chaotycznie i ze śmieci. Na pokładzie statku: -Bracie Korkinie czy ty też widzisz cała cholerną flotyllę na orbicie tej planety? -Tak. Chyba nie tylko my wpadliśmy na pomysł uratowania tej planety. Co robimy Bracie Wolfaście? -Nie wiem Bracie Korkinie, Bracie Feniku a co ty o tym sądzisz? -No nie wiem może by się przywitać? -Ach tak zapomniałem najwyraźniej jeszcze nie doszedłeś jeszcze do siebie po akcji na Evengard. Bracie Korkinie może ty masz jakieś inne sugestie? Brat Wolfast wypowiedział ostatnie słowo tak jakby naprawdę chciał usłyszeć cokolwiek tylko nie to samo. -Sadzę że Brat Fenik ma trochę racji może powinniśmy nawiązać z czymkolwiek co siedzi w tamtych latających fortecach zanim to zrobi to pierwsze. Niekoniecznie werbalnie.-Powiedział Brat Korkin. -Tu statek Bractwa Czarnej Stali, po tej stronie kapitan Brat Wolfast do każdego który otrzyma ten przekaz. Proszę o wprowadzenie nas w aktualną sytuację i w miarę możliwości dodanie nas do niej. -Miejmy nadzieję, że rozumieją po naszemu. Bo jak nie to może być ciekawie. -Ja bym się bardziej obawiał Bracie Korkinie czy aby czasem po drugiej stronie nie stoi jakiś kolejny mutas albo ghoul. Bo od Evengard mam ich już serdecznie dosyć. A póki czekamy Bracie Feniku udaj się do medyka po leki, a ty Bracie Korkinie lepiej przygotuj broń tak na wszelki wypadek. Nigdy nie wiadomo. -A co ty będziesz robić Bracie Wolfaście? -No nic muszę chyba czekać na odpowiedź.