Skocz do zawartości

Polonius

Brony
  • Zawartość

    67
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Posty napisane przez Polonius

  1. Zgodnie z pomysłem Maklaka, aby nie robić bałaganu w temacie poświęconym ponymeetom warszawskim, zakładam temat dyskusyjny. Tutaj możemy wciągnąć się w wir rozmyślań i dyskusji na tematy lokalne. Oczywiście zachowując wszelakie zasady kulturalnej rozmowy  :giggle:

     

    Wrzucam też linka do mej charakterystyki fandomu warszawskiego, którą postaram się co jakiś czas aktualizować: https://docs.google.com/document/d/1QVvgKUO8aA-N7Ijmhw3KR2wB7xO0ez2k9bjzwt0RvH8/edit?usp=sharing

     

    Tak więc zapraszam do dyskusji...

     

    EDIT: Zmieniłem link, a co za tym idzie, także miejsce umieszczenia moich wypocin, z Dropboxa na Google Disc. Jednocześnie zachęcam wszystkich, którzy chcą wnieść swój wkład w rozwój przewodnika, aby kontaktowali się ze mną przez PW, Facebooka czy nawet osobiście, wraz z propozycjami, co właściwie chcą zmienić/poprawić/dopisać. Jeżeli prezentujecie sobą porządny poziom i autentycznie macie jakąś wiedzę o naszym fandomie lokalnym, to dostaniecie "prawo edytowalności".

  2. Niestety, ale jesteście w błędzie z interpretacją nazwy "Starzy Przyjaciele". :rdwild:  Podejrzewam, że osoby będące w tej grupce nie znały się przed przystąpieniem do fandomu. Przymiotnik "starzy" ma tu w znaczeniu pokazać, że trzon tej grupy stanowią "weterani", nie zaś osoby nowe lub "doświadczone". Ogólnie, miałem spore problemy z nazwaniem tej grupki, początkowo mieli się nazywać "Weterani niezrzeszeni", co wskazywałoby na ich niepowiązanie z weterańską Elitą, ale biorąc pod uwagę, że w jej skład wchodzą także osoby z mniejszym stażem, to porzuciłem tę nazwę.

     

    Dobrze jednak, że ten problem w interpretacji wyszedł teraz, przy najbliższej aktualizacji i rozszerzeniu charakterystyki "wyprostuję" jej charakterystykę. Także pod względem tych "spotkań", bo doszło do mnie teraz, że nie jest to dobry sposób na charakteryzację. Będę musiał troszkę pomyśleć nad tym. Ale nazwa pozostanie, chyba, że wymyślę coś lepszego  :twilight3:

    Występowanie czysto pozafandomowych relacji bronych nie jest dla mnie samym w sobie kryterium uwzględniania grupki w charakterystyce. Jest to spotykane we wszystkich fandomach i nie ma czegoś takiego, że członek Inteligencji nie spotka się z kimś ze Starych Przyjaciół, "bo to inna grupa". Starałem się wydzielić grupki, jakie tworzą się na meetach, bądź "stronnictwa" które mają wpływ na fandom lokalny i jego postrzeganie. Dlatego w swojej charakterystyce nie uwzględniłem chociażby Los Nosotros, do której to grupy też należę. Po prostu na meetach nie tworzymy oddzielnego zgrupowiska, ale rozpraszamy się.

     


    Po za tym możecie rozstrzygnąć to za pomocą PW nie śmiecąc tutaj.

     

    Ale wtedy nie byłoby zabawy :despair:. Zresztą spóźniłeś się, bo temat "polityki międzyfandomowej" oraz sprawy "dlaczego ktoś się nam nie podoba?" wydaje się już skończony i to nawet w sposób pokojowy  :hBB25:

  3. Cześć

     

    Jako, że na facebooku wystąpiło niemałe zainteresowanie tematem historycznych city builderów od nieistniejącej już Sierry, to zakładam ten temat.

    Tutaj możemy chwalić się swoimi starożytnymi metropoliami, jakie udało nam się zbudować na terenie Rzymu, Egiptu, Hellady i Chin. Można też się umówić na rozgrywkę przez internet w Cesarza, lub wymienić doświadczeniami.

     

    A tak na początek:

     

    Teby, 6 misja 1 kampanii Zeusa: Pana Olimpu.

    https://www.dropbox.com/s/8h0egli3hcv7ix9/963822_558760204187497_1845734125_o.jpg

     

    I coś specjalnie dla bronych:

    https://www.dropbox.com/s/3rykzsy5m7ldjnl/Bez%C2%A0tytu%C5%82u.png

  4. Na prośbę Maklaka sprężyłem się i napisałem wersję alpha charakterystyki fandomu warszawskiego. Od razu uprzedzam, że jest ona dosyć subiektywna, dlatego jeżeli ktoś ma jakieś przemyślenia, pomysły czy uwagi, to proszę pisać na PW, a ja je uwzględnię: https://www.dropbox.com/s/u4zwoom8f7yhlzd/wwa-bronies-char.doc

     

     

     


    Oraz chciałbym aby były sytuacje przykładowo: broniacze siedzą sobie w KFC i mile spędzają czas , aż tu nagle idzie sobie  grupka mangowców , gdzie reszta czeka na dole. Podchodzimy do nich i z całej siły wołamy do nich - Konnichiwa!!! O genki deska! i potem się łączymy w duże stadko (....) A NIE K**** ŻE kiedy ja chcę do nich zagadać, a wy jojczycie że to są mangozjeby, jacy oni nienormalni, pop****** itd.  Skoro nikt z nas na tym forum ni zrobią wyciągnę do nich rękę.  

     

    Tak, zróbmy łączony meet, sprośmy jeszcze futrzaków, whovian, fantastów, homoseksualistów, ONRowców, ludzi z Oazy i radykalnych islamistów. W końcu niech wszyscy się bratają w imię wielkiej miłości pomiędzy wszystkimi ludźmi!

     

    Próbujesz zbratać ze sobą ludzi o innych zainteresowaniach. I to jeszcze na siłę. A to jest przecież piękno demokracji - każdy może robić co chce, póki nie jest to złe dla drugiego człowieka. Jeżeli będę chciał, to sam pójdę do otaku i rozpocznę wesołą rozmowę na temat wyższości Yuno Gasai nad Yoko. Nie wtedy, kiedy ktoś mi to rozkaże.

     

    Zresztą twoja wypowiedź wskazuje, że to my jesteśmy stroną gorszą i to my mamy się wyzbywać swojej tożsamości. Dlaczego otaku nie mogą podejść do nas, krzyknąć "Brohoof!!!" i rozpętać jakże dawno nie widzianą na ponymeetach wojnę o pytanie "Which pony is the best pony?"?. Dlaczego to my mamy podejść i przestawić się na tryb mangowca? Zresztą, by to zrobić, trzeba by było znać się trochę na mandze/anime, a otaku powinni wiedzieć co nieco o kucykach. A jak już pisało masę ludzi, nie ma co zmuszać kogoś na siłę do robienia tego, na co nie ma ochoty.

     

    Oczywiście, dobrze by było, gdybyśmy zlikwidowali te podziały. Ale czy jest to możliwe?

    • +1 4

  5. Z góry zakładałem że broniacze biorą na poważnie tzw. raporty ks. Celesii, czyż nie?

     

    Kłopot w tym, że prócz wspomnianych raportów na światopogląd i zachowanie bronych wpływa jeszcze masę innych rzeczy, np. tzw. "polska anarchia" czyli wrodzone skłonności Polaków do kłótni, niezgody i tworzeniu podziałów. No chyba, że jesteśmy w stanie zagrożenia, ale póki co nie czeka na nas otwarta wojna z mangowcami, hejterami czy inną Młodzieżą Wszechpolską  :twilight3:

     

    Nie nastawiałbym się więc na bezgraniczną miłość panującą w tym fandomie, szczególnie lokalnym. Sam myślałem nawet kiedyś nad napisaniem krótkiej charakterystyki wszelakich grupek i podgrupek warszawskiego fandomu, aby pomóc nowym w ogarnięciu wszelakich zażyłości, ale jestem na to zbyt leniwy  :grumpytwi:

    • +1 1
  6. Dla mnie przejście 30 km jednego dnia to też nie jest żadna trudność, jeżeli o to chodzi (spokojnie mogę wyciągnąć prędkość do 7km/h, głównie dzięki temu, że mam dosyć długi krok) i sam też liczyłbym taki odcinek na niecałe 4h. Chodzi jednak o to, że idziemy grupą, a ona powoduje, że pokonuje się odległości znacznie wolniej (przystanki, bo to ktoś buta musi zawiązać, a to ktoś się napić, a to do kfc)... zresztą jedna osoba "fizycznie gorsza" lub/i "gorzej zmotywowana" potrafi skutecznie spowolnić marsz.

     


    Co prawda przejście 28km w górach faktycznie mogłoby być trudne.

     

    :youdontsay:

    Gdybym przy wycieczce górskiej liczył kilometry i prędkość jak przy normalnym spacerze, to byłbym skończonym idiotą... chodzi o to, że zaplanowałem trasę na moją prędkość i wytrzymałość, nie myśląc o tym, czy druga osoba to wytrzyma. W efekcie w ciągu takiej samej ilości dni zrobilibyśmy ok. 2/3 zaplanowanej trasy, gdybyśmy nie złapali przedostatniego dnia autostopa.

     

    Co do mojej szybkości, to nie ma co się martwić, w końcu oficjalnie jestem najszybszym warszawskim bronym  :grumpytwi:  (wygrana w Gonitwie Spadających Liści)

  7. Jakoś w dniach 18-26 będzie meet traperski, przejście z kabat na młociny na piechotę, ok 28km

     

    Z doświadczenia zdobytego kilka dni temu w górach wiem, że pokonanie 28 km w jeden dzień to przedsięwzięcie graniczące z niemożliwym, no chyba, że się wyjdzie odpowiednio wcześnie, ale wątpię, by się ludzie zebrali na 6-7 rano. No i przy założeniu, że ludziom po 3 godzinach się to nie znudzi  :rainpriest:  ... Nie mniej, jeżeli będę miał czas to wpadnę, nawet jeżeli nadal czuję na swoich nogach odciski po tygodniu w górach :giggle:

     

    A teraz ciekawostka - armia rzymska pokonywała dziennie ok. 30 km, czyli podobnie do trasy zaplanowanej przez Linura

  8. Krzyświeł, mieliśmy nawet wbić do Ciebie pod Ursynalia, ale niestety - argument "bo mi wyłączają o 21 wodę i chcę zdążyć się umyć" był o wiele mocniejszy.
     
     
     

    Donard, Pitruź, Hardplay i Jacek

     
    Jedyny wymieniony z imienia a nie z nicku (nie licząc Donarda, ale jego imię to zarazem nick) - czuję się zaszczycony :)
     
    Also, tak patrzę na te zdjęcia z ogniska i widzę, że połowa to jakieś randomy, których nigdy na oczy nie widziałem. Chyba za długo mnie na meecie nie było...
     
    Edit: Nie będę gorszy i też zarzucę zdjęciami z rowerów, a mianowicie całkowicie pominiętym przez Linura zwiedzaniem jakiegoś opuszczonego budynku:

    https://www.dropbox.com/s/i6m763p68u4o8ot/2013-05-31%2017.08.49.jpg

     

    https://www.dropbox.com/s/2l44lvbq6tgmxuh/2013-05-31%2017.09.33.jpg

     

    https://www.dropbox.com/s/t1z5c4av213mjpx/2013-05-31%2017.09.49.jpg

     

    https://www.dropbox.com/s/5kh8dv62gl7lrln/2013-05-31%2017.11.55.jpg

     

    https://www.dropbox.com/s/da6puu4jutofoo9/2013-05-31%2017.08.04.jpg

     


  9. Widzisz Polonius... Niektóre pomysły nie wypaliły z racji na towarzystwo (np. Ceremonia. Część ludzi zrezygnowała, jak zobaczyła, że dużo gimbazy będzie, inna część ludzi miała już swoje plany), a inne, bo po prostu pewne osoby jak np. ja nie chcą sobie robić przypału na ulicy, zwłaszcza w tak wielkim mieście jak Warszawa (Winter Wrap Up, z resztą tutaj moje zdanie powinieneś znać, bo na wydarzeniu wówczas je wypowiedziałem). Tu muszę stwierdzić obiektywnie Polonius, że pomysły Donarda z ogniskiem, czy pomysły Donardowo-Olqowo-Baleronowe by zrobić jakiś wypad np. nad Wisłę, czy gdzie indziej, są po prostu lepsze, bo bardziej normalne.

     

    Może tak zabrzmiałem, ale naprawdę, nie mam pretensji do innych, że organizują coś, na co przychodzi więcej ludzi. To już byłby snobizm a nie fandomowy patriotyzm. Przykłady swoich meetów były odpowiedzią na zarzut Donarda, że nic nie robię, by uczynić meety ciekawsze, a refleksja nad ilością była wybiegającą odpowiedzią na zarzuty Balerona dotyczące "wypalenia"... i w sumie też braku działania. Jeszcze raz powtarzam, naprawdę nie mam do nikogo pretensji o frekwencję na meetach i nawet cieszę się, że ludzie czasami przychodzą na "coś innego"

     

    Po prostu, prawdziwi geniusze zawsze są doceniani po śmierci... (żart)

  10. @donard - co do Patelni, jako miejsce "startu", to nie mam najmniejszych zażaleń. Sam często się ze znajomymi tam umawiam.

     

    Co do Paradoxu - wszyscy mówią, że klimat i etc. Sam uważam, że jest to tęsknota za tym, co było. Wyidealizowaną wizją przeszłości. Bez podziałów, elity, gimbazy, kiedy się wszyscy kochali i było pięknie (uprzedzam ewentualne odpowiedzi - celowo podałem przymiotnik "wyidealizowaną").

     

    Zresztą o ile dobrze pamiętam, to nie siedziało się cały czas w Paradoxie. Przynajmniej od kiedy ja byłem na meetach (okres od 28 kwietnia 2012 roku). Kilka godzin w Paradoxie, potem wyjście do KFC na przeciwko dh Smyku, potem wypad "po blindbagi". I na sam koniec na Patelnię. Niby cały czas to samo, ale to wytwarzało pewien "rytuał", nadający poczucia stabilizacji i przynależności do grupy.

     

    Zaznaczam jednak, że mój niemal idylliczny wygląd ostatnich meetów "przednocnych" jest pod wpływem sporej dawki sentymentów (pierwsze meety, czy wogóle coś pierwszego zawsze smakuje najlepiej).

     

    Jak jesteśmy już przy Paradoxie, to zarzucę jeszcze jednym aspektem "dlaczego meety są gorsze". Kucykowość meetów.

     

    Nie oszukujmy się, dzisiejsze meety z kucykami mają tyle wspólnego co Atomówki z projektem Manhattan. Pamiętam do dzisiaj swój pierwszy "zwykły" ponymeet. Przychodzę do Paradoxu, patrzę, a tu masa figurek na stole, wszyscy się witają, dają mi się podpisać na liście. Ludzie mają przypinki, koszulki. Tematyka towarzyska, ale było też sporo o kucykach (między innymi dzięki nieobecnemu już Markowi). Niektórzy pokazywali arty.

     

    A teraz co jest kucykowego w meetach? Czasem przewiną się przypinki należące do mnie, Szaniasa czy Twichy'ego (no i okazjonalnie innych). Koszulek prawie nie widać (nie licząc "nowych" pegasis). Figurki? Jakie figurki? A lista? Pamiętam, jak się co poniektórzy cieszyli, jak po dwóch miesiącach na jednym meecie była lista. A teraz? Ni śladu. Artów także malutko, rysowania na meetach nawet karykaturalnego nie ma. Ale Munchkin jest (no dobra, teraz go nie ma, ale jeszcze z miesiąc temu był wszechobecny).

     

    Jak przystało na konserwatystę, uważam, że właśnie w braku swoistej "tradycji" leżą teraz konflikty.

     

     

    @Baleron King - pozwól, że powolutku przeanalizuję twoje zdania:

     

     

     


    Jacku, naprawdę, nie masz prawa się odzywać, bo ani Cię nie widuję na meetach, ani przed nimi, ani po nich.

     

    No, to to jest bezpodstawne. O ile mnie pamięć nie myli, to do Otwockiego Ponymeetu byłem stałym gościem meetów, później sumiennie przychodziłem na "prywatniejsze" LosNosotros Meety (które ja przywróciłem do życia, tak btw.), więc widywać to się mogliśmy. No i nie raz zachodziłem na normalne, tyle, że coraz rzadziej. Argument obalony

     

     

     


    Nie przychodzisz, nie pomagasz, nie mówisz gdzie moglibyśmy pójść

     

    Przeczytaj sobie mój drugi post, tam gdzie cytowałem Donarda. Albo poczekaj, zacytuję siebie:

     

     


    nie zarzucaj mi nie robienia meetów. O ile dobrze pamiętam, to przez cały rok organizowałem meety okolicznościowe m.in.:
    - Ceremonia Letniego Słońca połączona z Ultimate Brony Challange
    - Gonitwa Spadających Liści
    - Winter Wrap Up
     
    Jak widzisz starałem się, żeby meety nie ograniczały się tylko do zasady "Patelnia i KFC". Co innego, że jakoś mało kto z nich korzystał, wybierając starą formułę. A czemu teraz narzekam? Cóż, może to rozczarowanie?

     

     

    Argument obalony

     

     

     


    Jak dla mnie, jest to zerowy wkład w życie fandomu

     

    Jak wyżej

     

     

     


    Kiedyś próbowaliśmy, razem wszyscy.

     

    Tu się nie mam do czego przyczepić... na razie

     

     

     


    Ale po akcjach takich ludzi jak zaprezentowany wyżej Linds, każdy już boi się spytać gdzie idziemy, czy możemy pójść gdzie indziej, albo czy możemy zostać w miejscu.

     

    Czy koniecznie Linds byłby tu dobrym przykładem? Do Olqa mogę się przyczepić, owszem.

     

     

     


    Bo to jest gimbuszenie. 

     

    Nie mam się do czego przyczepić

     

     

     


    Mówisz, że gimbaza przeszkadza i jest zła. A czy sam nie zaliczasz się do niej?

     

    Ja sam staram się dystansować co do gimbazy, co udaje mi się średnio. Ale się staram. I utożsamiam się do jej zażartych wrogów. Zacytuję znajomego - "Wiem, przecież nienawidzisz gimbazy"

     

     

     


    Tak łatwo potrafisz odciąć się od przyjaciół i zapomnieć, że kiedyś byłeś pełen pomysłów i inicjatywy?

     

    Chwila, bo nie za bardzo rozumiem twój tok rozumowania, co nie powinno mi sprawiać trudności po tłumaczeniu na polski tekstu Cycerona (a on to zawile pisał...). Czyli że utożsamiasz gimbazę z pomysłami i inicjatywami? Czy że nawołujesz "Patrz! Ja jestem gimbazą, Szanias jest gimbazą, Pitruź jest gimbazą, Linur jest gimbazą - a ty nie jesteś? Taki z ciebie przyjaciel?"? To już jest zagrywka poniżej pasa. Zakładasz, że ludzie nie mogą się zmienić... co ja mówię, nie mogą się zmienić. Albo jeszcze lepiej, mają się zmienić na twój model. Bo to tak się czyta. Czy człowiek pochodzący ze wsi nie może krytykować zaściankowego zachowania? Czy człowiek mający za przyjaciela gimbusa (mówię to ogólnie) nie może krytykować gimbazy?

     

    Z kolei mówisz, że byłem pełen pomysłów. Polecam przeczytać to zdanie:

     

     


    Jak widzisz starałem się, żeby meety nie ograniczały się tylko do zasady "Patelnia i KFC". Co innego, że jakoś mało kto z nich korzystał, wybierając starą formułę. A czemu teraz narzekam? Cóż, może to rozczarowanie?

     

    Potem przeczytaj "Lalkę" Bolesława Prusa, zwracając szczególną uwagę na podejście Wokulskiego do spraw społeczeństwa (jesteś w klasie humanistycznej - to będzie dla ciebie dobre ćwiczenie), potem znowu moją wypowiedź, i zrozumiesz, dlaczego już nie jestem "pełen pomysłów i inicjatywy". Czyste rozczarowanie. Dlaczego utalentowany polski informatyk, Jacek Karpiński, twórca komputera k-202 wyprzedzającego inne z tej epoki o lata, skończył jako hodowca świń. Bo nikt go w kraju nie docenił, a był za wielkim patriotą (teraz byśmy powiedzieli - za głupi) żeby wyjechać. A mógł.

     

     

     


    Jasne, możesz tak jak inni krytykować, nic samemu nie robiąc. Ale czy to nie głupie?

     

    Jak wyżej. Zresztą - ja nic nie robię? No to żeś teraz przesadził. I to stosunkowo mocno, szczególnie, jeżeli przyjrzałbyś się, co robię dla tej węższej grupki przyjacioł, a już na pewno co zrobiłem dla ciebie we wrześniu. Czytając te dwa ostatnie zdania, zaczynam się zastanawiać, czy na pewno dobrze zrobiłem, interesując się twoim nagłym opuszczeniem fandomu...

     

    Widzę też, że piszesz, iż sympatyzuję z elitą. Tu też przegiąłeś, bo ja się uznaję za neutralnego. Chcę dobra fandomu warszawskiego. Nie chcę podziału, ale jeżeli będzie on konieczny, to nie zawaham się go poprzeć. Ani elita, ani gimbaza nie prezentują sobą takiego fandomu, jaki powinien być.

     

    I ostatnia rzecz. Mówisz, że chcesz dyskusji. Proszę bardzo. Zorganizuj meeta dyskursywnego. Tak, żeby przyszła "każda zainteresowana strona". Z chęcią przyjdę i powiem kilka gorzkich zdań co myślę o sytuacji w warszawskim fandomie. Tylko skrzyknij ludzi, podaj miejsce i dzień. No i załatw to tak, by dyskusja była porządna, a nie stała się po 2 minutach zwykłą pyskówką i przekrzykiwaniem racji. A wtedy ci pokażę, dlaczego Liceum Poniatowskiego wygrywa Ligi Debatanckie...

  11. OK, przyznaję, że potrafię się zachowywać głośno. U mnie jest tak, że z początku mówię cicho, później coraz głośniej, aż w końcu orientuję się, że wrzeszczę na całe gardło. Z tym się zgodzę, chociaż staram się to ogarniać (co jest ciężkie, biorąc pod uwagę, że robię to samoistnie, nie tylko na spotkaniach towarzyskich). Szczególnie, jeżeli ktoś by mi zwrócił uwagę, co jednak na szczęście nigdy się nie stało...

     

     


    Jeżeli masz jakieś inne pomysły to śmiało organizuj meety, zamiast narzekać na brak różnorodności

     

    @donard - nie zarzucaj mi nie robienia meetów. O ile dobrze pamiętam, to przez cały rok organizowałem meety okolicznościowe m.in.:

    - Ceremonia Letniego Słońca połączona z Ultimate Brony Challange

    - Gonitwa Spadających Liści

    - Winter Wrap Up

     

    Jak widzisz starałem się, żeby meety nie ograniczały się tylko do zasady "Patelnia i KFC". Co innego, że jakoś mało kto z nich korzystał, wybierając starą formułę. A czemu teraz narzekam? Cóż, może to rozczarowanie?

  12. Siemka, jestem Polonius, mam 18 lat i pochodzę z Warszawy. Teoretycznie zajmuję się pisaniem fanfików i prelistenerowaniem muzyki na FGE. Uwielbiam historię, no i oczywiście słuchać muzyki :) Aha, no i Jej Wysokość Twilight Sparkle jest moim ukochanym kucykiem.

  13. Niestety, klasyczna już "warszawska gimbaza"1 jest nie od dziś przyczyną odchodzenia od czynnego uczestnictwa w życiu fandomu warszawskiego. W sumie to i ja się coraz rzadziej pokazuję z tego powodu.

     

    Jak czytuję jakieś relacje z innych meetów, to myślę sobie "ale mają fajnie, wszyscy mili, jest super etc.". A patrzę na nasz - gimbaza, wrzaski, ciągłe kfc.

     

    Racja, każdemu mogą przytrafić się "odpały", ale co za dużo to nie zdrowo. A jak przeczytałem o tej staruszce... no cóż, widać poziom meetu. W sumie przypomina mi się też pamiętna akcja na Nocy muzeów, w kolejce do jakiegoś odrzutowca. Tu także zachowanie dalekie od ideału.

     

    W sumie to też popieram to ograniczenie wiekowe. Co prawda zdarzają się osoby 18-, które nie reprezentują poziomu <0, ale są one w mniejszości. Zresztą, nieczęsto ich na meetach można zobaczyć...

     

    Co innego, że mi zbytnio nie podoba się ten wymóg płacenia (bo nie ukrywam, słynę w szkole ze swego skąpstwa). Ale rozumiem - bar musi jednak zarabiać.

     

    Zobaczę jak się będzie prezentowała sytuacja. Jeżeli gimbaza się oddzieli od "normalniejszej" części lokalnego fandomu, to i może ja powrócę do w miarę regularnego przychodzenia na meety. Pod warunkiem, że znowu tamte nie będą polegały tylko na furaniu... (pamiętny furmeet)

     

    ____________

    1 nie mówiąc już, ze nawet ja na konwencie w Krakowie użyłem związku "zgimbusiała Warszawa"



    A co do Nocy Muzeów - będę od 18 na ekspozycji w Muzeum Powstanie Warszawskiego. Jeżeli nie chcecie, żebym się nudził / załamał napływem osób, które będą coś ode mnie chciały, a ja im nie będę umiał odpowiedzieć (pierwszy dzień wolontariatu), to możecie przyjść.

     

    Z kolei od 13 jestem na grze miejskiej, ale jest ona dla dzieci 7-12 lat, więc nie zachęcam do odwiedzin :P

    • +1 1
×
×
  • Utwórz nowe...