Skocz do zawartości

Lemuur

Brony
  • Zawartość

    1085
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Posty napisane przez Lemuur

  1. No to jedziemy:

    Pinkamena dalej była zła na Fluttershy za złe traktowanie jej po zajęciach Iron Willa, jaki na jego samego za doprowadzenie do metamorfozy przyjaciółki. Stwierdziła jednak że można upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu. Ustaliła iż wszystko ma się odbyć w Ponyville około piętnastej, gdy FS będzie na pokazie IW. Zemsta na minotaurze to zabicie go - wystrzelenie w niego zatrutej strzałki z widowni, na FS zwalenie na niej winy - podłożenie narzędzia zbrodni do jej plecaka, a następnie zwrócenie na to uwagi publiczności poprzez krzyczenie.

    Brakuje jednego, drobnego szczegółu, więc może być lepiej. Szansa zużyta.

  2. Wskrzesiliście martwy dział. Nie udzielam się w nim co prawda za wiele, ale widzę, co się dzieje i jestem z tego zadowolony. Dział jest duży, pomysłowy. Jest tutaj wiele ciekawych zabaw, słynne pojedynki. Ogólnie panuje tu wiele zasad, co nieco usztywnia zabawę, jednak bywa konieczne i sprawdza się świetnie.

    Ogółem moja ocena: 10/10.

  3. Nie ma przy każdej, bo na początku tylko mane6 miało stać przed wyborem ostatecznym, ewentualnie jeszcze Luna i Celestia, reszta list była nieoficjalna, nie wiem, jak jest teraz. Pomysł z CM mi się podoba. Od kiedy mamy rubrykę nagrody w profilach? Właśnie się zdziwiłem :rainderp:.

  4. Niklas +1.

    No i to tak naprawdę zależy od ilości gier... No bo jeśli zakładać nawet 1 grimdarkową sesję na mistrza gry daje nam to max kilkanaście tematów - spokojnie się uchowa w jednym dziale. Natomiast jeśli zainteresowanie będzie dużo większe i takich tematów zrobi się kilkadziesiąt tu już nieco inna sprawa... Ale wątpię, by doszło do takiej sytuacji.

  5. W tej chwili natomiast Lemuur zdołał się uśmiechnąć. Przeciwnik bowiem po raz pierwszy popełnił poważny błąd! Zignorował jego umiejętności...

    "Jeśli znasz wroga i znasz siebie nie musisz obawiać się wyniku bitwy. Jeśli znasz siebie, lecz nie znasz wroga, z każdą wygraną odczujesz porażkę"

    Opadające rakiety nagle zmieniły kurs, popędziły prosto do swego celu. Niczego nie spodziewający się Emronn nie miał chyba nawet szans, na unik...

    - Rakiety nie były magiczne, to czysty mechanizm. - uśmiechnął się białowłosy mag.

    Niespodziewany atak musiał być dla rywala szokiem, z pewnością jednak, jeszcze bardziej zdziwiło go to, co stało się niemal w tej samej chwili. Mechaniczne twory, które opadły wcześniej na ziemię powstały i pochłonęły całą jego energię z reszty konstrukcji. Dodatkowo ilość kryształu na arenie malała, zapewne również stworzony był z magicznej energii. Teraz Lemuur miał pod swoją, mniejszą lub większą, kontrolą wszystkie mechaniczne twory znajdujące się na arenie.

    - Natomiast, jeśli chodzi o mechaniczne stworki... Magia służy tylko do ich kontroli, sama budowa jest czysto fizyczna. Co ciekawsze, w razie potrzeby są wyposażone w zasilanie samoczynne. Niestety, oznacza to mniejszą kontrolę. ( i pochłanianie również moich czarów - dodał w myślach ). Dlatego nie lubię z tego korzystać... No i jak już mówiłem wcześniej, te latające nie mają własnej baterii, więc bez magicznego wspomagania długo nie pociągną, na szczęście zwróciłeś mi moje skorpiony.

    Wyglądało na to, że sytuacja obróciła się o 180 stopni. Tym razem to białowłosy mag wykorzystał moc przeciwnika, w dodatku wszystkie konstrukcje wróciły pod jego kontrolę, choć osłabione. Skorpiony oczywiście natychmiast ruszyły do ataku, latające pijawki zaś rozproszyły się po terenie starcia karmiąc się magiczną energią. Lemuur był dobrze przygotowany na walkę bez użycia czarów, nawet magicznie kontrolowane dotychczas skrzydła mogły być zasilane baterią awaryjną. Inna sprawa, że nie wystarczała ona na długo i z założenia przeznaczona była na koniec walki, więc stracił jeden z posiadanych atutów.

    Podczas, gdy wrogi mag borykał się z nagłymi komplikacjami Lemuur krążył nisko po arenie, rozsiewając jakieś bliżej nieokreślone obiekty to tu, to tam. Mógł dzięki temu skutecznie przygotować się do dalszej walki, nie marnując przy tym zbyt dużej ilości energii.

  6. Cóż... Nie przepadam za typowo "próżnymi" rzeczami. Na modzie się nie znam... Ale... Jakbym mojego brata widział, też mi o butach truje xD.

    Mogę natomiast wyrazić opinię czysto subiektywną na temat owych butów: "No, ładne są. xD"

  7. Niebieska mgła była sporym zaskoczeniem dla Lemuura, nie wybiła go jednak z rytmu, nie mógłby tak łatwo odpuścić...

    - Wspaniały ruch Emronnie! Mgła poruszająca się wraz z moim ciałem... Rzucenie jakiegokolwiek czaru w takiej sytuacji byłoby nierozsądne, nie wiem bowiem, jakie niosłoby skutki. Na szczęście przeoczyłeś jeden szczegół!

    Ku zdziwieniu przeciwnika tajemniczy gaz zniknął z pola bitwy tak szybko, jak się na nim zjawił. Oczom Emronna ukazało się stado mechanicznych, latających poczwar. Te drobne i niepozorne urządzenia pochłaniały magię wszelkiej maści i natychmiast przemieniały ją w energię, która zasilała ich silniczki. Wyjątkiem był jeden, jedyny typ zaklęć, oczywiście ten stosowany przez właściciela. Niestety... Wszystko ma jakiś słaby punkt, tak było i w tym przypadku. Twory te nie mogły bowiem magazynować zgromadzonej mocy, korzystały z niej natychmiast. Łatwo było zatem o utratę zasilania, mimo to Lemuur był przekonany, iż zyskał na czasie. W tej samej chwili, gdzieś spod jego płaszcza wydobył się cichy pisk.

    W samą porę! - pomyślał. Owy pisk oznaczał, iż cel został namierzony. Dla maga posługującego się potęgą technologii nawet wzrok może być bronią. W tej chwili gdzieś zza jego pleców wystrzeliły trzy rakiety. Wycelowane były prosto w prawą rękę Emronna - tą, na której znajdowały się usta. Pociski były oczywiście samonaprowadzające.

    Korzystając z chwili wytchnienia białowłosy mag spojrzał na swoją rękę, a konkretniej coś, co się na niej znajdowało...

    - 60%... Gdybym tylko mógł wylądować... - wyszeptał do siebie, nierozważnie jednak, gdyż przeciwnik chyba zdołał to usłyszeć.

    Zerknięcie na rękę nie zajęło mu wiele czasu, zdążył więc jeszcze przygotować kilka drobnych mechanizmów pod płaszczem. Nie było to oczywiście nic niezwykłego, po prostu niektóre urządzenia wymagały wcześniejszej aktywacji, a wolał mieć je w pogotowiu.

    - Tym razem magią się nie wybronisz, co więc zamierzasz zrobić Emronnie?

  8. Hmm... W zależności od zainteresowania mógłby wystarczyć jeden poddział, bez podziału na poszczególnych mistrzów gry... Ale to drobna sugestia, sam nie wiem, czy dobra. Ogólnie jestem na tak.

  9. Lemuur zawisł w powietrzu... Cały jego twór został po prostu pochłonięty, jednak jego twarz wyglądała na spokojną, a oczy wciąż wpatrzone były w przeciwnika.

    - Właśnie po to byli mi potrzebni. Twoja magia również jest potężna. Potrafisz nawet sprowadzić noc, gratuluję!

    Walka w mroku nie była zbyt sprzyjająca, białowłosy mag był jednak na to przygotowany. Od razu skorzystał z soczewek, które ukrywał w płaszczu. Widoczność odzyskana. Wiatr silnie się wzmagał, nie przeszkadzało to jednak Lemuurowi, w końcu sam wywołał podobne zjawisko na początku, wiatr był jego sprzymierzeńcem. Walka ponownie się wyrównała. Latający mag nie odniósł żadnych ran, dodatkowo odkrył sekret przeciwnika, poświęcił jednak na to wszystko, co do tej pory stworzył, a była to wysoka cena... Na szczęście miał jeszcze jednego asa w rękawie. Wieże zasilane były od wewnątrz, więc wciąż miał z nimi łączność.

    Wszystko, co zostało zbudowane może też zostać zniszczone - pomyślał, pstrykając palcami.

    W tej chwili wielkie wieże eksplodowały, a wraz z nimi filary, które wchłonęły ich ciała. Wybuch był potężny, nie zranił jednak przeciwnika, gdyż pręty skupiły na sobie siłę eksplozji, lecz za cenę istnienia.

    - Ziemia należy do Ciebie, co? Dobrze, zagramy więc nieco inaczej...

    Po raz kolejny wykonał gest swą rózgą, tworząc dwie wieże. Tym razem jednak wyrosły one ze ścian areny. Unosiły się kilka metrów nad ziemią, a pomiędzy nimi lewitował już białowłosy mag. Żałował tylko, że musiał poświęcić swój ruch na odbudowę wież, nie mógł skutecznie zaatakować... Wciąż jednak miał kilka sekund, posłał więc wysoko w powietrze następną garść ziaren, ze smutkiem stwierdzając, że kieszeń z proszkiem właśnie została do reszty opróżniona.

  10. - Ciekawy ruch Emronnie, nie stanowi jednak zagrożenia dla kogoś, kto znajduje się w powietrzu...

    Białowłosy mag nie przejął się lodowym podłożem, w końcu miał skrzydła. Bardziej intrygowało go oko na dłoni i czole przeciwnika. Czyżby słaby punkt? Wyjdzie w biegu... To samo myślał o niebieskiej ręce rywala. Słabła, czy rosła w siłę? Raczej to drugie... Cóż... Nadeszła pora, by wykonać własny ruch.

    Lemuur machnął swą rózgą, uniósł ją z dołu ku górze, a wraz z nią wzniosły się dwie wieże za jego plecami. Wyglądały nietypowo, wysokie na jakieś 5 metrów, przepełnione różnej maści urządzeniami, przekładniami, kołatkami. Chyba tylko on jeden mógł wiedzieć, czemu służą... To jednak działało wyłącznie na jego korzyść. Podleciał bliżej do swego dzieła, znajdował się teraz między tymi dwiema konstrukcjami. Na tym jednak nie poprzestał, wciąż miał w zanadrzu poprzedni ruch, który teraz postanowił wykorzystać...

    Rózga uniesiona ku górze zaczęła połyskiwać, w tej samej chwili przez lodową pokrywę zaczęły przebijać się małe, mechaniczne stworzenia, przypominające skorpiony. Były ich setki, jeśli nie tysiące... Po jednym, na każde rozsypane wcześniej ziarno. Cała ta chmara małych bestii o odnóżach ostrych, niczym brzytwy ruszyła teraz w stronę przeciwnika.

    Lemuur natomiast nie próżnował. Unosił się w powietrzu i obserwował swego wroga...

  11. Jeden z magów tkwił już na arenie w oczekiwaniu na swego przeciwnika... Tego jednak wciąż nie było ani widać, ani słychać. Po początkowych oklaskach, jak i gwizdach ponownie zapanowała wokół grobowa cisza. Cisza niezwykła, wręcz niepokojąca, jak na okoliczności, niecodziennie bowiem zdarza się, by na środku stadionu słychać było nawet najdrobniejszy powiew wiatru.

    Niesamowity spokój został po chwili jednak przerwany, przez tajemniczy głos, który rozległ się wokół. Dźwięk był donośny, choć barwę miał zbliżoną do szeptu...

    - A więc to Ty jesteś Emronn. Cóż... Wejście miałeś ciekawe, a widowiskowość jest kluczem do sukcesu, prawda?

    W tej chwili wiatr zaczął się wzmagać, tworząc coraz to silniejsze powiewy. W końcu całej publice, jak i rywalowi ukazało się wielkie oko opadające z nieba. Ponure spojrzenie obserwowało przez chwilę arenę, po czym rozpłynęło się w powietrzu, a na jego miejscu pojawiła się istota ludzka.

    Lemuur nie wszedł przez wrota, to byłoby za proste... On przybył z niebios, wleciał na arenę, niczym anioł, na swych mechanicznych skrzydłach. Włosy miał białe, swobodnie powiewały na wietrze, ciało zaś otaczał długi, szary płaszcz, przepleciony licznymi pasami. Białowłosy mag w dłoni dzierżył długą, dziwnie wyglądającą rózgę.

    Powoli zleciał na niedużą wysokość, po czym zwrócił się do rywala:

    - Witaj. Jak zapewne się domyślasz, jestem Twoim przeciwnikiem, zwą mnie Lemuur. Liczę na ciekawy i honorowy pojedynek... Heh... Niech wygra lepszy!

    Po tych słowach białowłosy mag oddalił się trochę od przeciwnika. Obserwował... Zastanawiało go, czy pręty stojące za rywalem są techniką ofensywną, czy defensywną. Ostatecznie postanowił jednak nie ryzykować.

    Sięgnął wolną ręką pod płaszcz, do kieszeni i wydobył z niej garść drobnych ziarenek, z wyglądu przypominających piasek... Zręcznym ruchem rozrzucił je na jak największym obszarze, zasypując z powietrza niemal całą arenę, po czym zacisnął dłonie na rózdze i wyszeptał coś pod nosem.

    - Twój ruch Emronnie!

  12. Hmm... Też sobie odpowiem, a co! :D

    Odbicie w Lustrze!

    Pewnego dnia nasz wspaniały imperator Tarreth poszedł do łazienki i tam ujrzał lustro, a w nim swe odbicie! Połyskiwało ono zacnością, więc od razu przypadli sobie do gustu. Obaj byli bardzo do siebie podobni, w dodatku mieli podobne zainteresowania i osobowości, ta przyjaźń nie mogła więc nie wypalić. Tak oto od tamtego czasu Tarreth regularnie odwiedza łazienkę, a w niej swego przyjaciela. Z tego też powodu tak często jest AFK na GG :P

  13. Czy konkretny pokaz oznacza:

    1.Pokaz na którym ma być FS?

    2.Pokaz z jakieś szczególnej okazji?

    3.Pokaz o jakiejś konkretnej porze?

    Poza tym:

    4.Pinkamena ma zamiar zastrzelić Iron Willa z widowni?

    5.I podłożyć dmuchawkę do rzeczy FS?

    6.Chodzi o rzeczy trzymane w plecaku?

    7.Czy dmuchawkę chce sama zrobić?

    8.Czy dmuchawkę chce kupić w Ponyville?

    9.Czy chcę zwrócić uwagę publiczności na to że FS ma narzędzie zbrodni?

    10.Krzycząc?

    11.Czy ma to się zdarzyć po południu?

    12.Czy ma się to zdarzyć rano?

    13.Została uwzględniona konkretna godzina?

    14.Czy moje pytania są dociekliwe?

    15.Czy uważasz że powinienem się zgłosić do szkoły Pinkie?

    1. Nope.

    2. Nope.

    3. Yup.

    4. Yup

    5. Yup

    6. Yup

    7. Nie wiem.

    8. Nie wiem.

    9. Yup.

    10. Yup.

    11. Yup.

    12. Nope.

    13. Yup.

    14. Trochę :P

    15. Why not?

  14. @Joasiq - hmm... jakieś takie mało raczej do rozwinięcia...

    @ BlackHawk - To natomiast mocno stronnicze.

    Aktualne składy:

    PINKIE PIE TEAM (2p.)

    • BlackHawk
    • Animal
    • Alder
    • BRONIESiPEGASIS
    • Kapi
    • Joasiq


      PINKAMENA TEAM:

      • Bellamina
      • RedSky
      • Zegarmistrz
      • Syrenka Arjen

      Tematem tym razem natomiast jest... Styl życia! Co jest lepsze? Wygoda i własny świat Pinkameny, czy może szaleństwo i troska o przyjaciół?

×
×
  • Utwórz nowe...