Dobry, Ja nieco spóźniony, ale można mi wybaczyć, bo autor również się nie spieszył z publikacją rozdziału. Zaczynajmy zatem. Jedyne, co w tym fiku mnie gryzło, to nieco kulejąca na początku strona techniczna. Bardzo liczyłem na to, że w ostatnim rozdziale się to poprawi i będę mógł z czystem sumieniem oddać głos na epic... No i się nie przeliczyłem. Dość spora ilość brakujących liter, powtórzeń i innych małych błędów została wyeliminowana praktycznie do zera. Jedyne, co nieco może gryźć, to dziwne szyki zdań w kilku miejscach, ale nie jest to nic, co rzucałoby się mocno w oczy - na szczęście. Do "Wiedźmy" wracam po dość długiej przerwie, jednak pamiętam, co ten fik miał najlepszego do zaoferowania - klimat. A tego w ostatnim rozdziale nie zabrakło. Świetne porównania i powiedzenia latają ostatnio bardzo nisko... Prawda, Spylline? Dowiedzieliśmy się kilku istotnych rzeczy, rozwiązała się także najważniejsza sprawa do tej pory, czyli konflikt z Erynią. Wiemy już, że Chromia nie daje się zaślepić gniewiem i jej zimny rozsądek wygrywa z emocjami. W przeciwieństwie do Aloe jest w stanie przyjąć spokojnie to, że nie wszystko idzie po jej myśli. Dla równowagi powstało dość sporo nowych pytań - dlaczego Aloe aż tak zależy na zwykłej młodej adeptce, co dokładnie planuje, kim są postacie, z którymi ma się spotkać, na czym ma polegać "dyplomacja" według Brutusa i dlaczego Wiedźmy mają w ogóle do nich zasiadać. Na koniec miałem nadzieję, że dowiemy się czegoś więcej o Spylline, niestety Zodiak skutecznie zgasił moją nadzieję. Darn you. A teraz przyszła pora na najlepszą część... Chciałbym oddać swój głos na epic. Jedyna słaba strona tego fika została poprawiona i jestem pewny, że tak pozostanie, zatem łap mój głos, Zodiaku. Ps. Jestem smutny, bo poprzedni komentarz usunęło mi forum i musiałem pisać na nowo, od teraz dłuższe wypowiedzi zacznę w MS Office i będę kopiował, bo inaczej to nie ma sensu. Peace, joł.