Wojna angielsko-zanzibarska
Pod koniec XIX wieku umiera sułtan Zanzibaru niejaki Hamad bin Thuwaini . W wyniku zamachu stanu władzę obejmuje Khalid bin Barghash. Na podstawie traktatu z 1886 r. każdy sułtan musiał być zaakceptowany przez brytyjski konsulat. Akceptacji ni ma, Hamad nie chce oddać władzy, przeto kończy się to wojną.
Na pierwszy rzut oka nie ma w tym nic dziwnego. Uzurpator, który nie podoba się tzw. "wyższej władzy", która chce siłą wprowadzić na miejsce sułtana kogoś pro-brytyjskiego. Konflikt zakończy się zwycięstwem Brytyjczyków. Wiktoria jednak nadejdzie w takim tempie, że sam Usain Bolt mógłby pozazdrościć. Konflikt ten będzie trwał... 38 minut. Mamy tu do czynienia prawdopodobnie z najkrótszym konfliktem zbrojnym w historii uniwersum.
Kiedy 27 sierpnia 1896 o 9:00 upłynął czas ultimatum, Anglicy natychmiast otworzyli ogień w stronę pałacu w Zanzibarze. Miażdżąca przewaga żołnierzy z Wysp Brytyjskich spowodowała, że po pół godzinie Khalid bin Barghash ucieka z pałacu, by się schronić w niemieckim konsulacie. O 9:40 następuje wstrzymanie ostrzału, by potem wojska brytyjskie mogły przy szklance whisky świętować zwycięstwo.
Skutki? W imię samozwańczego sułtana życie straciło ok. 500 żołnierzy zanzibarskich i na dno Oceanu Indyjskiego poszedł okręt HHS Glasgow. Gdyby jeden z angielskich żołnierzy żył w czasie II Wojny Światowej i służył w wojsku amerykańskim, zostałby odznaczony Purpurowym Sercem, gdyż jako jedyny ucierpiał z wojsk brytyjskich. No i chyba najważniejszy skutek: Wojna angielsko-zanzibarska (podobno) trafia do Księgi Rekordów Guinnessa jako najkrótszy konflikt zbrojny.
Historykiem nie jestem, ale przypomniało mi się o tym myślę ciekawym wydarzeniu . Dla niedowiarków: http://pl.wikipedia.org/wiki/Wojna_angielsko-zanzibarska