Odnośnie szkolnych mikołajek, wigili, itp to było żałosne składanie sobie życzeń z osobami, które darzy się najszczerszą niechęcią. Losowanie osób obdarowywanych kończyło się niejednokrotnie wymianą, zdarzało się tyle razy wymieniać aż trafiłem na samego siebie, innym razem na samym niemal końcu znalazłem "swój" los otwarty i wrzucony ponownie do torebki. Jedyny pozytyw, że wiedziałem, że nie trafi mi się jakiś syf. Pokrótce szkolne "imprezy" tego typu to wiocha i żenada. Dobrze, że mam to już dawno za sobą.