Bo niby co złego jest sensownej dyskusji z osobą która uważa, że w kucykach jest coś złego? Jeśli jest w stanie przedstawić rzeczowe argumenty a nie tylko rzucać stereotypami. W takim wypadku dyskusja mam jakiś sens. Największym problem jest to, że zamykamy w swoich racjach a kogoś kto się z nami nie zgadza traktujemy jak wroga. Czy to oglądanie kucyków, drużyna sportowa, poglądy polityczne czy religijne. Zamiast konkretów padają jakieś zawistne stwierdzenia. Że bronies to niedorozwinięci emocjonalnie pseudomężczyźni. Stwierdzenia takie wynikają z nieznajomości tematów i narastania stereotypów. W życiu społecznym i publicznym brakuje nam dialogu, a to prowadzi do narastania jedynie podziałów i nienawiści. Czy ktoś kto ocenia nas, ma o nas chociaż jakieś pojęcie? Rozmawiał z nami? Przypuszczam, że nie. Zobaczył tylko kilku facetów z różowym kucysiem i wnioski gotowe...