Nagle arenę rozjaśnił błysk. Po chwili błysk ustał i na ziemię opadła osoba w czarnym płaszczu. Znowu to zaklęcie nie działa do końca. Tajemnicza osoba zamruczała pod nosem. Wyjeła z pod płaszcza kartkę i długopis. Nabazgrała coś na kartce i włożyła ją do kieszeni. Złączyła małe palce i kciuki, a kartka już po chwili lewitowała tuż przed nią. Kolejne magiczne klaśnięcie i kartka znikła. Na następny pojedynek biorę gitarę. Mówiła coraz ciszej. No chyba że... Nikt nie dał rady usłyszeć co było dalej. Tajemnicza osoba zdjeła kaptur i okazało się, że to Hole Hooves. Wyjeła flet i zaczeła na nim grać. Niezbyt dobrze, ale wystarczyło jedno klaśnięcie i płyneła z niego piękna muzyka. Jednak go schowała i zaczeła tworzyć swoje klony. Klonus Alowus! Tak brzmiało zaklęcie. Ciekawe jak zareaguje mój przeciwnik jak to zobaczy. Zaczeła chować klony. Pamiętajcie, macie wejść dokładnie w tej chwili. Kiedy wszystkie klony były schowane, dla pewności użyła zaklęcia niewidzialności na nich. Ancherus Bumus! I na arenie nie widać było klonów, a ona sama staneła na środku i założyła słuchawki, które blokowały wszystkie dźwięki oprucz tych wydawanych przez magię i słuchała Queena.