Imię: Lariska, Lisa, Liska Nazwisko: Hunter Płeć: Klacz (pegaz) Wiek: 7 lat Wygląd: Wysoka i szczupła klacz z zieloną skórą, niebiesko-szarą grzywą i ciemno niebieskimi oczami. Jej prawe ucho jest urwane w połowie, a od lewego ucha, pod okiem ciągnie się wąska blizna. Skrzydła są interesująca, ponieważ są częściowo mechaniczne. "Ramię", część piór i skóra na nim są jej, ale od trzeciego pióra zaczyna się mechanika. Ma tam "gniazdka" do których może wpinać pióra, części skrzydła albo ostrza na "ramieniu" skrzydła. Musi o nie jednak dbać, tj. oliwić, czyścić itd. Głównie dlatego może je wyjmować. Są one z jakiegoś lekkiego i wytrzymałego stopu. Zazwyczaj nosi ze sobą torbę na ostrza, pióra, olej i jeszcze kilka rzeczy, a także płaszcz z kapturem który zasłania jej skrzydła. Jej słodki znaczek to pióro skrzyżowane z nutą.
Charakter: Kiedyś była wesoła, rozrabiała i grała w najróżniejsze gry i zabawy z bratem i przyjaciólmi. Była krnąbrna i lubiła być w centrum uwagi.
Teraz skryta, spokojna, przewrażliwiona trochę na punkcie swoich skrzydeł. Nie za bardzo śmiała, ale zdarzają jej się momenty. Nie lubi gdy inne kucyki wytykają ją kopytami, i boi się odrzucenia, mimo że tego po sobie nie okazuje. Z tego powodu jest lojalna dla przyjaciół. Zazwyczaj nieco smutna, ale łatwo ją rozśmieszyć. Spełnia swoje obowiązki, a największą ucieche na ziemi daje jej gotowanie i śpiewanie. Pełna litości ze względu na swoje wady, ale jak się zdenerwuje to bije jak dziecko Aresa. Gdy ma momenty śmiałości (najczęściej gdy inni są zagrożeni) nie obchodzą ją jej skrzydła ani nic, byle tylko zapewnić innym bezpieczeństwo. Myśli samodzielnie, ma świetną pamięć i jeśli ją obrazisz to po prostu sobie pójdzie, nie zważając na ciebie. Główne cechy:
- Inteligencja - 5pkt
- Siła - 4pkt
- Siła woli - 0pkt
- Sprawność - 2pkt
- Wytrzymałość - 1pkt
- Szybkość - 3pkt
- Szczęście - 0pkt Cechy poboczne:
Retoryka- słodkie oczka Walka wręcz- 4 (licząc razem ze skrzydłami)
Umiejętność posługiwania się bronią białą- słabo Urok osobisty- jakby nie Obrona- podstawy tylko Medycyna- 1
Spostrzegawczość- nie najlepiej
Włamywanie- 2 Wykrywanie kłamstwa- 3 Blefowanie- nul
Uzbrojenie: Ostrza na skrzydłach, same skrzydła (jak ci tak metalem przywali to nokaut będzie) jeszcze jak jej źle przypięte pióro odpadnie, ale to nie zamierzone
Historia: Lariska pochodzi z rodziny Hunter, najzwyklejszej - jeśli można tak powiedzieć - ale szanowanej. Mieszkała w naziemnej wiosce, nie tak daleko od Pegazopolis. Jej źrebięce lata były szczęśliwe, miała kochanego brata (Likana), kilku przyjaciół i dom w którym mieszkała z rodziną. Ogólnie szczyt luksusu dla dorastającego pegaza. Jej rodzice są sprawnymi lotnikami, a Lariska i jej brat odziedziczyli po nich sprawność, z czego korzystali by zadziwić swoich rówieśników i znajomych. Gdy w ich okolice przeprowadziła się nowa rodzina pegazów. Lariska chodziła do szkoły z ich synem - Brayem i spróbowała się zaprzyjaźnić. Nie wie czy to przez jej krnąbrność, czy to przez przechwałki Braya, ale postanowiła się z nim ścigać, kto jest lepszym lotnikiem. Na początku to Likan chciał, ale starsza siostra postanowiła go wyręczyć. Było to dla niej bardzo ważne, bo stwierdzenie że jest słabym lotnikiem było dla niej większą obrazą niż nazwanie jej idiotką. Więc się z nim ścigała. Poza wioską, nisko nad gęstym lasem. Zebrała się chyba cała jej klasa i kilka źrebaków z młodszej klasy. Tor lotu miał być tylko dla niej i Braya, a reszta miała czekać na mecie. Po wystartowaniu szybko zdobyła przewagę zostawiając Braya w tyle. Leciała jakieś trzy metry nad drzewami, z dobrą prędkością gdy coś poczuła. Okropny ból w lewym skrzydle. Zmachała nim parokrotnie, zaczęła jednak spadać gdy prawe skrzydło nie zdołało utrzymać jej ciężaru. Przebijanie się przez gałęzie pełne kolców, z rozłożonymi skrzydłami nie jest przyjemnym doświadczeniem w żadnym stopniu. Gdy w końcu spadła i straciła dech przez upadek, była poobijana, podrapana, miejscami miała głębokie rany a jej sierści zostało tyle ile zdrowej skóry, piór nie miała prawie w ogóle. Okropne - pomyślicie. Lariska poraniona leży w lesie mając siły tyle żeby cicho płakać, a potem zemdleć. Pewnie macie rację, prócz tego że na całe szczęście przechodził tam tędy zebra i jak się później dowiedziała - jednorożec. Gdy się obudziła była w domu Zebry. Opatrzone głębsze rany i skrzydło, urwane uszko i blizna przez oko. Z tym mogła się pogodzić. Ale nie z widokiem skrzydeł. Pióra i lotki razem z częścią mięśni i skóry były po prostu wyrwane i ziała po nich pustkan. Nawet jeśli mięśnie odrosną to pióra już nie. Czyli nie będzie mogła latać. Już płakała z powodu swojej głupoty, i tego że chciała się ścigać z powodu czegoś takiego jak przezwiska, gdy do domku Zebry wszedł ten jednorożec. Dość stary, z grzywą białą od wieku. Ucieszony że Lariska w końcu wstała wyjaśnił że znaleźli ją w lesie, nieprzytomną i całą poranioną. Wyraził także kondolencje na temat jej nie sprawnych skrzydeł. Wiedział jakie one dla pegazów są ważne i cenne. A potem jeszcze coś co ją zadziwiło. Powiedział że jest specjalistą "od protez", też takich jak skrzydła. Zaproponował że zrobi jej protezy skrzydeł za darmo, bo nie robił ich wcześniej. Zgodziła się. Następnego dnia zainstalował jej "gniazdka" i resztę mechanizmu. Bolało, owszem. Ale gdy miała już gniazdka wystraczyło wpiąć pióra. Dostała od niego kilka rodzajów piór, ostrza, trochę oleju i osełkę. Nauczył ją konserwować sprzęt, ostrzyć ostrza, oliwić mechanizmy. Wiedziała że najpewniej już go więcej nie spotka więc przyjęła te lekcje i sprzęt jsko prezent porzegnalny. Po paru dniach, gdy zregenerowała się dostateczne Zebra odprowadziła ją do wioski. Rodzina i znajomi z wielką ulgą przyjeli jej powrót bo stracili już nadzieję. Gdy opowiedziała co się stało i wyjaśniła skąd ma protezy nie byli zbyt szczęśliwi z ich powodu. Zresztą który rodzic byłby zadowolony widząc dziecko z proteząmi skrzydeł. Bray nie dopuszczał do siebie myśli że wygrał przez jej kontuzję i razem ze swoją bandą którą zebrał gdy kurowała się u Zebry przezywali ją, wypominali to że jest inna. Na szczęście Likan i jej przyjaciele mówili że dzięki tym skrzydłą jest jedyna, wyjątkowa. Przez pare tygodni nie mogła latać nim nie przyzwyczaiła się do skrzydeł i odrosły jej mięśnie i pióra (w miejscach gdzie nie straciła mięśni skrzydeł). W sumie widząc Braya, i jego bandę która była "Normalna" cieszyła się że jest "inna". Chyba to było decydujące - jej obojętność na jego przezwiska. Bray "przez przypadek" strącił jej plecak po ostatniej lekcji i wypadły z niego jej rzeczy. W sumie bardzo się nie zdziwiła. Od dawna ze swoją bandą ją popychał, spychał jej rzeczy, i podnosił kopyta tak żeby się potykała. Nie robił jednak więcej niż szkolny huligan więc nie reagowała. Wyszła ostatnia, tuż przed nauczycielką która wyszła tuż za nią. Skierowała się na skróty do domu, bez Likana który kończył wcześniej i już był w domku. Wtedy do akcji wszedł Bray ze swoją bandą. Gdy przechodziła za domami, w cieniu zepchnęli ją na ścianę. Chcieli ją pobić, ale najpierw zaczęli z niej szydzić. Zniosła to bez słowa. Z obojętnością wręcz. I to go rozwścieczyło. Uniósł szybko kopyto by ja uderzyć, a ona odruchowo zasłoniła się skrzydłem. Usłyszała jego krzyk. Gdy odsunęła metalowe - i twarde - skrzydło zobaczyła z zaskoczeniem że Bray trzymał się za kopyto którym próbował ją udeżyć. Zebrała się w sobie i uderzyła go w twarz (mordę?), po czym spojrzała na zastyłych z zdumienia członków jego bandy obserwujących ją i zwijającego się z bólu szefa. Krzyknęła na nich każąc zabierać się z tąd nim oni też oberwą. Usłuchali, razem z Brayem któremu krew leciała z nosa. Gdy nikogo nie byłp opadła zdumiona i wystraszona nieco użytecznością skrzydeł. Od tamego czasu zaczęła się trzymać na uboczu, a Bray unikał jej. Nikt nie przyszedł ze skargą na młodą Lariskę. Potem dorosła, zaczęła wędrować od miasta do miasta, od wioski do wioski w poszukiwaniu roboty. Jeszcze w rodzinnej wiosce zdobyła swój znaczek. Gdy przyleciała do Pegazopolis jakiś Aleksy dał jej propozycję. Odzyskanie sztandaru. Właściwie nie wie czemu ją wybrał i się zgodziła. Może dlatego że chciała pokazać swoją wartość.