Skocz do zawartości

Lariska

Brony
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Lariska

  1. Mocną kawę proszę - westchnęłam. Nie miałam ochoty na nic innego. No, chyba że po kawie jakiegoś mniejszego drinka. Spojrzałam na towarzyszy spod kaptura. - To co? - spytałam spokojnie - poszukamy Tyto najpierw na arenie? Właściwie nie czułam tej atmosfery walk. Była wyczuwalna, owszem. Ale nie byłam nią podekscytowana. Wręcz przeciwnie, znużona. Walki walkami, ale widok flaków wylatujących z jednego pegaza/gryfa na drugiego może znudzić.
  2. jak ja nieznoszę kompletnych ignorantów

    1. Talar

      Talar

      Ja też :) Piona!

    2. Lariska

      Lariska

      ^^ <prrzybija piątke>

  3. Nie przejmując się nawet zdjęciem kaptura, czy rozłożeniem skrzydeł szybkim krokiem podeszłam, i zajęłam wolny stolik najbliżej wyjścia. Przywołałam towarzyszy kopytem. Zamierzałam poczekać na swoich towarzyszy, a jeśli gdzieś pójdą będę miała na nich oko. W końcu gramy w jednej drużynie. Jeśli zaś podejdą i usiądą wtedy z nimi pogadam. - Wiemy gdzie może być Tytus, więc pozostaje go znaleźć. Lepiej być w grupie jeśli go spotkamy, dlatego trzeba zadecydować. Rozdzielamy się i szukamy osobno, czy w grupie? A najważniejsze. Jak go poznamy poza straganem z niewolnikami, poza charakterem? Szczęście, że te pegazy nic o mnie nie wiedzą. Inaczej chyba nic bym nie mówiła. A tak to wraca mój charakter z dzieciństwa. Jednak najbardziej ciekawi mnie ten Tytus. Nie umiem go sobie wyobrazić. Jak więc go poznamy. Mogliśmy o to zapytać klacz. Ha. A więc jednak przeczucie mnie nie myliło. Faktycznie o czymś zapomnieliśmy.
  4. Skinęłam lekko głową Aleksemu, co było moim odpowiednikiem powitania. Spojrzałam po swoich towarzyszach, i doszłam do pewnego wniosku. Wszyscy potrzebowaliśmy powietrza i kofeiny. Szeptem odezwałam się w ich stronę, tak żeby Aleksy też usłyszał. - Myślę że przerwa na przemyślenie, i coś pobudzającego nam nie zaszkodzi. Szczere nadzieje że Rushy i Lightning mają ochotę na to samo co ja. Jeśli nie to najwyżej wyjdę sama.
  5. Słuchałam klaczy już szczerze zaciekawiona. Poprzednie obrzydzenie klaczą już mi nieco mijało. Znów zaczynałam się robić neutralna w tej sprawie. Co do tego że z jakimś przestępstwami mało ma wspólnego to raczej prawda. Kopyt nie chce sobie ubrudzić, to nie bierze udziału w takich rzeczach. Jeśli już to raczej jako informator by działała. A że jest ważna to prawda. Jeśli to Agis okazałby się złodziejem Sztandaru to można by spróbować wymienić u niego Sztandar za żonkę. Nie zniknęło dużo pieniędzy, a Agis - jeśli jest tak mądry jak ta klacz mówi - nie szastałby forsą bo to by ściągnęło na niego zainteresowanie. Prócz Zebr. Nie że je nie szanuję, wręcz przeciwnie. Szanuję wszystkie kucyki i gryfy, ale według mnie Zebry są zbyt... ufne. Spojrzałam na towarzyszy spokojnie, i zwróciłam się spokojnym szeptem. - Chyba mamy już następny kontakt. Następnie spojrzałam na klacz i zwróciłam się do niej zimnym tonem. - Wie może pani gdzie Tytus zazwyczaj przebywa? Nie oczekiwałam zbyt dokładnej odpowiedzi.
  6. Spojrzałan na Lightninga jak na ograniczonego umysłowo. Na szczęście pod kapturem mniej to widać. - Już jutro. - Odpowiedziałam mu spokojnie i z chłodem. Jak on mógł nie zauważyć wszystkich przygotowań? Nie wiem, i nie chcę wiedzieć. Na razie nie zamerzałam także pytać o więcej przesłuchaną. Wcześniej mówiła że nie zna Tytusa, a teraz wspomina o nim jako handlarzem. Czy ukrywa coś więcej? Raczej zbliżamy się do końca. Ale pewna nie jestem.
  7. Starszna historia - Nic nie jest prawdą.

  8. Spojrzałam na klacz z pewną irytacją. Chodzi sobie, jakby była gościem. W sumie nim była, ale w tym gorszym znaczeniu. - Proszę usiąść. - Oświadczyłam chłodnym głosem. Spojrzałam po tym na Lightninga z uniesioną brwią. Zmiana koloru grzywy? Albo sierści? Gdyby nie szybka reakcja klaczy, byłabym nadzwyczaj zdziwiona. Zaczęłam jednak dostrzegać sens myślenie, więc zamiast tego skinęłam mu lekko głową. Po czym spojrzałam ponownie na przesłuchwianą. Walki, zmiana wyglądy, jakieś imię - Tytus... Wcześniej myślałam o zawodniku, ale teraz uznaję tą możliwość za mniej prawdopodobną. Na walkach, jest Mnóstwo pegazów i gryfów, a jednorożców też nie najmniej. Jeśli Agis postanowił się zmienić, to mógł równocześnie użyć produktów od Zebr. Piękne wyjaśnienie... jakie proste gdy już się o tym myśli. - Wie pani może z kim Agis chodził na walki? Czułam coraz większe zaciekawienie, a jednocześnie czułam że coś pominęliśmy. Takie przeczucie.
  9. Ach, zawody. Zmaganie się pomiędzy pegazami, a często nawet gryfami... Może kiedyś wezmę udział. Gdy życie stanie mi się nie miłe. Albo gdy będę się nudzić, tak jak wtedy gdy klacz mówiła o urodzie. Bo co mnie obchodzi jej uroda. Bardziej jej słowa. - Czy poznała pani któregoś z tych kucyków, które poznał mąż? Mam szczerą nadzieje że w końcu się dowiemy czegoś więcej. Mam wrażenie jakby to przesłuchanie trwało dwa tygodnie, a nie z dwie godziny.
  10. I defeat Pasjans

  11. Zamyśliłam się lekko. Widać że klacz podziwia jednorożce. Tak bardzo jej się nie dziwie. Ta ich magia jest świetna. Umią się zaczarować by chodzić po chmurach, czego nie umieją ziemskie kucyki. A po za tym moje skrzydła to prezent od tamtego jednorożca. Uśmiechnęłam się krzywo na wspomnienie tamtego wyścigu, i odruchowo przycisnęłam skrzydła do boków. Oczywiście że to misterny mechanizm, ale większość kucyków nie toleruje "innych" osób. I jeszcze walki pegazów. To prawda, bywają brutalne, a że ona woli teatr to znaczy że panienka z dobrego domu nie lubi się pobrudzić. Zamoczyć kopyt jak mówił jej tata. Nie rozumiem jak można nie lubić walk. - Czy zawsze chodziła pani z mężem na walki pegazów, czy może sam chodził częściej? Spojrzałam na Rushy z pytaniem w oku. Jeśli zrozumiała wiadomość to może ma jakiś trop. Nawet najmniejszy.
  12. Jak można było tak spie***** Morze Potworów ;_; .... Nawet mitologia jest błędna.

    1. Miloszu_xd

      Miloszu_xd

      Tuska wina... A tak serio, to hAmerykanie wszystko potrafią spaprać

  13. Krytyk, tak? Spojrzałam na nią nieco zaciekawiona. W sumie na taką wygląda. Lubi sztukę, plus dla niej. Ja też, ale nie ten typ. Teatr i poezja mnie nie pociągają. Wolę muzykę. Rock i różne remiksy to chyba moje ulubione typy. Pasują mi o wiele bardziej niż poezja. Wiersze są tak trudne do zrozumienia dla mnie jak ta klacz. W sumie gra tak dobrze jakby miała jakieś zaburzenia psychiki. Gdyby nie sytuacja byłabym zachwycona. Nie mam więcej pytań na razie. Właściwie z wielką chęcią zrobiłabym sobie przerwę. Takiego piekła nie miałam nawet z Likanem. A młody umiał wkurzyć. Gdyby nie to że mieszkaliśmy w innym mieście to bym mogła pomyśleć że uczył się sztuki dyplomacji od tej klaczy. Znaczy sztuki wymijania tematu, a nie dyplomacji. W sumie to chyba na jedno wychodzi. Wymijać temat umiał, bez dwóch zdań. Wkurzać z resztą też.
  14. Czułam jak część krwi odpływa mi z twarzy na widok jej znaczka. Dwie teatralne maski... No to mamy przerąbane. Jak to jest, zaczynamy coś odkrywać i nagle się dowiaduje że to może być fałsz. Słabo. Ale odpowiem jej na pytanie. Byle tylko jej zbytnio nie poluzować wodzy. - Po przesłuchaniu, jak odpowie nam pani na wszystkie pytania. - powiedziałam spokojnie i z chłodem. Nie mówiłam co dostanie po przesłuchaniu. Miałam przed chwilą nawet ochote ją umówić na wizyte u kata. Ale nie. Spojrzałam na Rushy porozumiewawczo. To przed nią przesłuchiwana czuła respekt, czy strach. Ona z niej wydobędzie więcej informacji. Spojrzałam ponownie na przesłuchiwaną uważnie. Wiedziałam że bała się strażników. To już coś. - Czy myśli pani że pani mąż wróci tutaj? - zapytałam nieco łagodniej. Nieco, czyli z mniejszym chłodem. Nie zamierzałam się przed nią uginać.
  15. Roodaka i Chrysalis są takie podobne... obie władają hordą/armią, obie narzeczonego wykiwały, Chrysalis prawie przejęła Canterlot... nawet ta sama osoba głos podkłada... a ja uwielbiam Roodake, więc naturalne że też Chrysalis :D

  16. Wybuch Rushy nie był zaskoczeniem. Był nawet spodziewany. Ale reakcja przesłuchiwanej była ciekawa. Przestraszona, jakby nigdy nie oberwała za swoje zachcianki. Spojrzałam na rozzłoszczoną klacz i z uśmiechem skinęłam jej głową. W podziękowaniu. Już luźniejsza spojrzałam na przesłuchiwaną klacz. Wyglądała jak 7 nieszczęść. Mimo wolnie poczułam do niej litość. Utrudniała nam śledźto (?), owszem, pewnie jeszcze kłamała. Ale każdy kucyk na coś zasługuje. Obróciłam lekko pysk w stronę Rushy i uniosłam jedną brew, w niemym pytaniu. Niech ona odpowie przesłuchiwanej. Ja na razie tylko patrzyłam na nią wzrokiem pozbawionym wszelkich uczuć. W tym litości.
  17. Czasami jak myślę sobie o czym myślałam przed chwilą to zaczynam myśleć o myślach samobójczych... Ale od czego jest dobra muzyczka :)

  18. Czy tylko ja uważam że Bionicle i MLP sąbardzo podobne?

    1. Pokaż poprzednie komentarze  [1 więcej]
    2. Lariska

      Lariska

      Ciekawe. Ja widzę wiele podobieńśtw.

    3. WilczeK
    4. Lariska

      Lariska

      Na przykład 6 żywiołów/elementów. Albo taka Roodaka i Chrysalis. Każda władała armią/hordą, więziła wrogów w kokonach, obie wykiwały narzeczonego a Chrysalis prawie udało się zdobyć kontrolę nad Canterlotem.

  19. Spojrzałam z pewnym zdziwieniem i uznaniem na Rushy. Co ona tam wykombinowała. Uśmiechnęłam się, tym razem widocznie. Teraz to ona przejmuje pałeczke. Skinęłam jej głową i zaczęłam obserwować podejrzaną. Praktycznie już się przyznała że list należy do jej męża. Ale jeszcze nie że do niej. Tak cicho, żęby podejrzana nie usłyszała spytałam klacz. - Co tam wykombinowałaś?
  20. Spojrzałam lodowatym wzrokiem w oczy przesłuchiwanej. Spodziewałam się inne reakcji. Zaczęłam analizować jej zachowanie i słowa. Potwierdziła że znaleziono ten świstek w jej domu. Ale czy w jej książce? - Pani maż nie jest jedynym podejrzanym, ale jeśli to on był sprawcą miał duże szanse ze względu na swoją inteligencje i spryt. Podkreśliłam głosem słowo jedynym, i atuty które mu nadawała. Spojrzałam na swoich towarzyszy spod kaptura. Ciekawe czy myśleli o tym samym co ja. Przed chwilą klacz patrzyła na nas z pogardą i szyderczym uśmiechem, a teraz po strachu wybuchła gniewem. Niby normalne, ale jednak. I jeszcze określiła Pegazopolis z pogardą. Źle. Na razie nie mówiłam więcej, tylko myślałam. Ma jednak troche racji. Patrzyła z przerażeniem na list, ale jak go otworzyliśmy to nagle zaczęła się uśmiechać drwiąco. Może mamy zły trop?
  21. Jestem uczulona na próby samobójstwa. Obejrzyj ze mną maraton Transformersów.
  22. Oderwałam wzrok od kartki i spojrzałam w stronę klaczy. Szyderczy uśmiech, i spojrzenie pełne pogardy rozzłościł mnie na dobre. Dość tego! Nie zasługuje na litość! Westchnęłam lekko, po czym odezwałam się jakby do siebie. - W zdobyciu kodu mogą pomóc Kaci, i ich maszynki, jak bat. Oczywiście powiedziałam to na tyle głośno żeby podejrzana usłyszała. A ton do uspokojających nie należał. Spokojny, jakbym proponowała taką błachostkę jak jabłka na przekąskę. W głowie za to biorąc, zaczęłam w myślach zawyżać i zaniżać wartości liter. Poruszyłam się gwałtownie, przez co ktoś uważny mógłby zauważyć krańce metalowych piór gdy płaszcz się przesunął. Miałam pewien pomysł w głowie, ale nie wiem czy wypali. Odwróciłam się do swoich towarzyszy i spytałam obojętnym tonem. - Jaki rodzaj tortur proponujecie? Mrugnęłam do nich pod koniec, tak obrócona żeby przesłuchiwana nie zauważyła. Mimo że nie pomogłabym tej klaczy jakby czegoś ode mnie chciała to nie miałąm zamiaru jej ranić.
  23. Najpierw książka, potem ten "Diament". Coś w tym może być. Moja ochota podetknięcia ostrza pod jej gardło nieco zmalała. Przycisnęłam je mocniej do boków i spojrzałam na swoich towarzyszy. Ciekawiło mnie czy myślą o tym samym. Skinęłam lekko głową szarej klaczy. Na razie nie miałam więcej pytań do "Królowej". Zagłębiłam się w myślach. Miałam szczerą nadzieje że moje podejrzenia są fałszywe. Gdyby jednak nie, to nie powinnam o nich wspominać przy tej klaczy. A właśnie. Spojrzałam jej twardo w oczy. Bez cienia współczucia. Taki pojedynek na wzrok.
  24. Byłam zachowaniem klaczy obrzydzona, zirytowana, i nieco rozbawiona. Wysoka klacz, wierzy że wszystko jest dla niej. Opuściłam nieco głowę analizując jej zachowanie i wypowiedzi. Coś ukrywała. Książkę i syna będzie trzeba sprawdzić dla samej pewności. I tą korespondencję. Ale skoro są "normalnym" małżeństwem, to czemu się związał z taką klaczą? Pozycja, czy prawdziwa miłość? I kim był wcześniej? - Proszę współpracować, albo spotka się pani z konsekwencjami. Gdzie pani poznała męża, gdzie się wychował, i czy miał inny zawód przed wstąpieniem do Zakonu. Jeśli jest związany z Jednorożcami to źle. Jeśli z Bandytami to jeszcze gorzej. A jeśli jest chciwy to trzeba napisać jego Nekrolog. Skinęłam ledwo widocznie głową szarym kucykom. Niech idą dalej. A jeśli ta Paniusia zacznie znowu biadolić jak nad tą biżuterią, lub strzeli focha to chyba jej ostrze na skrzydle przystawię do gardła. Zobaczymy jak wtedy zaśpiewa.
  25. Zaczęłam czuć obrzydzenie dla tej klaczy. Przystawia się do tego ogiera, a nas traktuje jak rzepy, które przyczepiły się do jej ogona. Jakby była źrebakiem, zazdrosną o wszystko i myślącą że wszyscy jej robią na złość. I zupełnie bez taktu. Powinna przynajmniej wiedzieć kiedy zamilknąć, a tutaj wyszła na wierzch jej Arognacja i płytkość. Ale zauważyłam coś - zadrgało jej kopyto. Zdenerwowanie, gniew lub strach. Raczej to pierwsze, lub trzecie. I to jak mówi o mężu. Ciekawe. Trzeba by spróbować. - Jest pani pewna że nic nie pamięta? Jeśli chcemy odnaleźć pani męża potrzebujemy wszystkiego. Spokojny, chłodny ton, jak poprzednio. I jeszcze uważniejsze przypatrywanie się reakcjom, mimo że gdy ją pytałam to patrzyłam prosto w oczy. Jeśli nadal będzie odmawiać współpracy trzeba będzie użyć innych środków. Miałam nadzieję że ogier ma trochę rozumu w głowie. Popełnił pewien błąd mówiąc jej o sztandarze. Teraz będzie trzeba ją trzymać w odosobnieniu do końca misji. Mogłaby się wygadać, a jakby ta wieść doszłą do nie odpowiednich uszu byłoby Bardzo źle.
×
×
  • Utwórz nowe...