Udało mi się uzyskać pomoc w transporcie mojego już teraz pacjenta. Nieoczekiwanym było to że pomocne kopyto podał mi mój stary przyjaciel. Po przyniesieniu klaczy pozwoliłam mu odejść by spokojnie zająć się nowym pacjentem. Podczas ponownego sprawdzania jej stanu zauważyłam niewielką ranę, którą niezwłocznie zbadałam i odkaziłam by nie wdała się infekcja. Zabandażowałam ranę i podłączyłam ją do aparatury sprawdzającej oddech oraz tętno. Poszłam później zarejestrować ją jako kucyka poddanego obserwacji. W międzyczasie usłyszałam wołanie więc pobiegłem sprawdzić co się dzieje. Podbiegłam do klaczy.
-Witam panią, jak miło że się pani obudziła. Nazywam się Cotton Pon i jestem lekarzem, który tu panią przyprowadził i sprawuje teraz nad panią piecze.-powiedziałam uprzejmie. -Jak się pani czuje, czy coś panią boli lub ma pani jakieś mdłości?-zapytałam niezwłocznie w trosce o jej stan. Wyglądała na zmęczoną ale i zasmuconą choć nie dziwię się po tym co przeszła. W ciągłym rozmyślaniu o dzisiejszym poranku oczekiwałam na odpowiedź.