-
Zawartość
2849 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Posty napisane przez Dean Ambrows
-
-
-To co robimy?- zapytał Rina wychodząc z budynku.
-
- Ludzie. Znowu? - powiedział Vergil wstając. Podniósł katanę z lekko widocznym namaszczeniem i radością , że będzie mógł ją wypróbować.
-
-Jak tak sobie będziesz wmawiał to tak będzie- powiedział Vergil z miną psychologa.
-
-Może byś za nią tak poszedł? Ona potrzebuje kogoś komu może się wypłakać.- powiedział do Jonathana.
-
-Aha.. Czyli sie nie dowiem.- powiedział Vergil siadając na fotel i przymykając oczy z udawaną rozkoszą. Katanę położył obok fotela.
-
-Gdzie mogę walnąć w kimono?- spytał Vergil ściągając słuchawki i zapalając papierosa.
-
Vergil spojrzał na nią tylko ze współczuciem. Założył słuchawki na uszy i puścił Sabaton aby sie nie zanudzic na śmierć.
-
-Każdy ma swoje sprawy których nie chce wyjawić bo doprowadzają go do płaczu.- powiedział Vergil do Jonathana.
-
-Wracam do domu.. Zapomniałem z tamtąd czegoś ważnego.- powiedział obracając sie na pięcie. Wbiegł do domu na 1 pietro, wskoczyłdo swojego pokoju. Spojrzał na ścianę. Wisiała ta katana. ,,Nie zawiodę cię dziadku. Będę najleprzy. Obiecuję." Zciągną katanę i pobiegł do pozostałych.
-
-Na Lucyfera! przestancie krzyczeć! Łeb mi pęka!- krzykną Vergil z wściekłością w głosie.
-
-Przyjmuję to za dobrą kartę.- powiedział Vergil wyciągając papierosa.
-
-Nie wiem jak wy, ale ja sobie popatrze z bezpieczniejszej odległości. Heh.- Vergil spojrzał na Jonathana. - Koniec kłótni? Tylko nam na złe wyjdzie.- ,,Wyjdzie nam to obu na dobre.. obiecuje." pomyslał.
-
-Naprawde można być tak bardzo zrezygnowaną?- zapytał Vergil z nutą niedowieżania w głosie.
-
-Zmienialiście ciuchy ostatno?- zapytał machając ręką przed nosem. Patrzył na anioły z lekką pogardą..
-
-Szczerze? Nie dogadam się z ty całym Jonathanem.- powiedział Vergil patrząc z obrzydzeniem na Szweda.
Po cichu zaczął nucić ,,Bye Bye Beautyful". -Nigdy mi się nie znudzi- Powiedział sam do siebie.
-
- I na wzajem.- powiedział Vergil. ,,Wiedziałem ,że Szwed..."- pomyślał
-Czemu niby?!- odkrzykną po norwesku.
-
-Grubo... Ja jej nie podpadłem.- powiedział z figlarnym uśmiechem do obecnych.
-
-Widze, że nie znasz czegoś takiego jak prywatniść.- powiedział Vergil mówiąc dobitnie ostatnie słowo.
-
,,Zaczyna się robić niewygodnie" pomyślał Vergil. -Chyba zejdE i się przedstawie- powiedział do siebie. -Witam! Jestem Vergil Abarai.- przywitał się zeskakując z drzewa. -Widze, że ktoś tu płacze.- mówiąc to zwrócił się w stronę Lorence.
- A ty czego za mną na drzewie siedziałeś?- zapytał odpryskliwie Rina.
-
<<Czemu mam przeczucie , że gościu jest Szwedem?" pomyślał Vergil pełen zdumienia.
-
Było cicho. Wracając przez park z treningu judo Vergil wciąż myślał o liście który znalazł pod drzwiami. ,,Ciekawe kto go napisał"- pomyślał. Nagle gdzieś nieopodal usłyszał ciche łkanie. ,-Kto tak płacze?- powiedział sam do siebie kierując się do zrudla chałasu. Po chwili zobaczył płaczącą dziewczynę, a gdzieś obok przemykającego chyłkiem chłopaka. -Zobaczę co się stanie- mówiąc to zaczął wspinać się na drzewo. Gdy dotarł do korony, rozchylił gałęzie i przypatrywał się dziewczynie. ,,Piękna" pomyślał.
-
Można jeszcze dać kp?
Imię i nazwisko: Vergil Abarai
Wiek: 19
Rasa: Wskrzeszony diabeł, dawny człowiek.
Przynależność: Rodzina Bael - Młoda Grupa Bael - Klub Okultystyczny
Pozycja: niskoklasowy Diabeł
Funkcja: Skoczek
Boski Dar: Katana Mroku - Zwiększa obrażenia oraz przywołuje maskę broniącą twarz.
Oręż: katana
Umiejętnośći: Mroczne cięcie - fala udzerzeniowa w kształcie ćwierć księżyca. Migoczący Krok - porusza się z taką szybkością że nawet nie widać kiedy przechodzi w inne miejsce. Przyciągnięcie - rzuca kataną która łapię wroga i przyciąga go do siebię.
Wygląd:
Charakter: Małomówny, pyszny, egoista ( tylko względem facetów), sarkastyczny, pomocny i miły dla kobiet.
Historia: Urodzony w Norwegii. Przeniósł się do Japonii w wieku piętnastu lat z powodu pracy rodziców. Jego ostatnim życzeniem przed śmiercią była chęć zemsty na zabójcy.
Rodzina Diabłów [Highschool DxD]-[Zabawa]
w Archiwum
Napisano
-Zdarza się- odpowiedział Vergil w ten sam sposób z zrezygnowaniem.