Pewien hodowca psów postanowił wystawić swoje charty w wyścigu. Zapisał swoje psy do wyścigu za dwa lata. Niestety, z jakiegoś powodu wszystkie mu pozdychały jednego dnia. Ale gość nie był w ciemię bity. Postanowił kupić nowego psa. Poszedł do sklepu ze zwierzętami i pyta się sprzedawcy "Przepraszam, nie macie może chartów wyścigowych?". Sprzedawca mu na to "Jedyny pies jaki mi został, to ten Buldog angielski." Hodowca odpowiada mu "Ale jak to, przecież ten pies nie nadaje się do wyścigów!"
Sprzedawca mówi dalej "Proszę mi zaufać, to specjalny pies. Nawet umie mówić." Hodowca zastanowił się przez chwilę i powiedział "Dobra, dawaj pan tego psa." Wziął tego buldoga do domu i mówi mu "Słuchaj, buldog. Za dwa lata mamy wyścig i musisz być najszybszy." Pies mu na to "Dobra, dam radę.". Za rok hodowca zagląda jak tam jego zawodnik sobie radzi. Patrzy, a on leży nawalony w trzy pupcie. Krzyczy do niego "Buldog, no co ty, miałeś ćwiczyć, a co to ma znaczyć?!" Buldog odpowiada "No, bo akurat przyszedłeś jak robiłem sobie przerwę. Przyjdź za pół roku, to będę śmigał jak nigdy." Za pół roku facet wraca do psa, a ten znowu leży upity. "Buldog, no kurde! Wyścig już za pół roku!" A ten mu na to "Nie bój, nie bój. Dam radę.". Dzień przed wyścigiem hodowca znowu odwiedza buldoga, który znowu leży, nietrzeźwy. Gościu wnerwiony drze się na niego "Buldog, do cholery! Wyścig już jutro! A ty cały czas nawalony!" Buldog mu na to "Znowu przyszedłeś jak robiłem sobie przerwę. Jestem gotów na wyścig." Następnego dnia, wszystkie psy stoją już na starcie, razem z buldogiem. Wyścig rozpoczyna się. Wszystkie psy wystrzeliły do przodu, tylko buldog truchta powoli. Reszta psów zrobił już pół okrążenia, buldog tylko kawałek. Pozostałe psy zrobiły już jedno okrążenie, buldog nawet nie pół. Wyścig się zakończył, buldog dobiegł ostatni. Hodowca, zdenerwowany krzyczy na buldoga "Buldog, co jest?! Miałeś przecież wygrać!" A buldog mu na to "No, nie wiem."