-
Zawartość
1572 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
55
Posty napisane przez Sun
-
-
Jest i Rozdział III a w nim rozpoczyna się pierwszy etap wielkiego planu, który na stałe odmieni oblicze Północnego Kontynentu. To może i mały krok dla Blackburn, ale bardzo ważny.
-
Dobra, lepiej nie będzie. Co gorsza, tytuł średnio pasuje, ale nic lepszego mi nie przyszło do głowy
Może zrealizuję inne pomysły, które przyszły mi do głowy, a nie spełniłyby warunków konkursu
-
2
-
-
2 godziny temu, Vulture napisał:
Także ten teoretyczny demot nie miał na celu błędnego przetłumaczenia, czy obniżenia pozycji. Uznaliśmy bowiem, że to lepiej odda postać. A jak już mówiłem, dla czytelnika status policianta nie był znany, już od samiusieńkiego startu.
Całkowicie to rozumiem i kompletnie się nie zgadzam. Bailiff bardzo fajnie się tłumaczy jako strażnik (na przykład więzienny). Pasuje do znaczka, nie umniejsza stopnia. Poza tym, można było troszeczkę odejść od dosłowności i dać jeszcze jednego policjanta.
Jeszcze spojrzałem jak to było w Crisisie (biorąc pod uwagę, że pierwsze rozdziały są w zdecydowanej większości bardzo podobne, jeśli nie identyczne). Tam był oficer, co w sumie też ma sens.
2 godziny temu, Vulture napisał:Coo do tego zatem, wypieranie się że w ogóle nie korzystamy z czatu, przyglądając się jak on przetłumaczył by jakąś krótka scenę, darmowy bot ma limity długości, jednak potem porównujemy z tym co sami przełożyliśmy.
Mhm. okej, to skoro nie korzystacie dużo, to zwracam honor i przepraszam. Zastanawia mnie wtedy, jak takie oczywiste kwiatki przechodzą.
Cóż, życzę sukcesów przy kolejnych rozdziałach
-
Mam za sobą rozdział drugi, w którym zostawiłem sporo uwag. Nie wiem kiedy i czy w ogóle wezmę się za trzeci. Historie znam, mam inne książki do przeczytania, więc z tym mi się w ogóle nie pali.
A jak wygląda sam rozdział? Cóż, pewnie powtórzę większosć rzeczy odnośnie rozdziału pierwszego.
Zacznijmy od chwalenia. Otwieram dokument i widzę bardzo ładnie sformatowany tekst. Justowanie, akapity, pauzy, ładne separatory, numeracja stron... Pod kątem formatowania tekstu, na tym fiku można się wzorować. Owszem, w połowie zniknęło gdzieś justowanie (już jest), ale dalej to estetyczny tekst.
Zagłębiam się w treść. Na początku idzie okej, pierwszy akapit, drugi... no jest nieźle. Trzeci... w trzecim okazuje się, że Kapitan Flathoof został woźnym. Biedak, tak zdegradowany. Ale to dopiero początek takich kfiatków, bo kfiatków było więcej. Z ciekawszych na pewno Zegarmistrz zamiast Chronometru, Bastion zamiast Całunu, pozostawione angielskie nazwy (miejsc i rzeczy, które w Crisisie były przetłumaczone (do tego za sekundkę wrócę) czy, moim zdaniem, hit dziwnych pomysłów: Sowyserek (Owlowiscious). Przyznaję, jak to zobaczyłem, to myślałem, że pod stół padnę ze śmiechu.
Wiem, ze dużo korzystacie z chatu (z resztą, to widać) i chat sobie nawet nie najgorzej radzi. Przynajmniej póki nie wywali się o każdy napotkany krawężnik. I mam wrażenie, że tu jest problem, bo albo wierzycie mu bezgranicznie i nawet go nie sprawdzacie, albo sprawdzacie, bez... wydaje mi się, głębszej analizy, czy to ma sens w kontekście dzieła. Bo wiele takich wpadek dałoby się uniknąć.
Co do angielskich nazw i nazw, które aTOM stworzył w polskiej wersji Crisisa. Wiem, że trudno to wszystko spilnować, trudno pamiętać i szukać za każdym drobiazgiem w Crisisie. Tłumaczę Royal Affair i mam to samo. Jednak jako czytelnik, chciałbym widzieć spójność w uniwersum. Żeby PMNP pozostało PMNP, Pas Równowagi Pasem Równowagi i tak dalej.
Jak to podsumować? Divergence to świetny fik. Zarówno dla tych, którzy czytali Crisisa jak i dla tych, co nie czytali. A tłumaczenie? Nie siedziałem i nie analizowałem słowo po słowie. Z perspektywy przeczytania, nie jest źle, aczkolwiek jest co poprawiać.
-
Przeczytałem, zostawiłem sporo uwag i... i tu zostawię więcej swoich opinii.
Na początek sama dywergencja, czyli alternatywna wersja Crisisa. Czytałem oryginał w całości i muszę przyznać, że to dość ciekawy projekt. Owszem, można go czytać jako samodzielne dzieło i będzie fajnym fikiem, ale tak naprawdę najlepiej jest go przeczytać dopiero po lekturze Crisisa (warto też wcześniej przeczytać new world order i może royal affair), bo wyszukiwanie różnic i obserwacja jak te drobne zmiany wpłynęły na przebieg zdarzeń, daje dużo frajdy. Zresztą, jeśli się przyjrzeć, to pierwszy rozdział jest defacto kopią jeden do jeden rozdziału Crisisa, ze zmienionymi dosłownie dwoma małymi detalami (które zmienią kolosalnie dużo w całej historii). Nie zamierzam nic spoilerować, by nie zepsuć poszukiwań i tylko polecę fanom crisisa i ten fanfik.
A teraz pora na tłumaczenie. Otwieram plik i ujestem bardzo mile witany. Są odstępy między akapitami, są pauzy (wygląda to jak pauza), tekst wygląda schludnie, no jest prawie dobrze. Brakło justowania i wcięć pierwszego wiersza, ale kilka kliknięć i już są. Niestety od połowy zapis dialogów się zmienia na angielski, a odstępy się zmieniają na entery (o ile ich nie brakuje). Nawet takie ładne separatory w postaci gwiazdek zamieniają się w zwykłe **** No już nieładnie. Ja wiem, że tu jest więcej niż jeden tłumacz (to też widać po treści, ale to za moment), ale powinni się albo dogadać co do wspólnej wersji formatowania, albo powinna jedna osoba przed publikacją to sprawdzić i ujednolicić. Bo to po prostu wygląda brzydko i jest nieporawne.
No i treść. Nie siedziałem z otwartym angielskim tekstem, by oceniać każdą linijkę i każde słowo, choć kilka razy zerknąłem, by się upewnić. Ogólnie, tu też bardzo widać dwóch autorów. Pierwsza część zdaje się być OK. Raz czy dwa odniosłem wrażenie, że tłumaczenie jest zbyt dosłowne (chociażby pryzmatyczny, zamiast tęczowego), ale nie byłoby to coś, co jakoś bardzo by mnie bolało, czy denerwowało. Po prostu taka myśl, że ja bym to zrobił inaczej i lecimy dalej w tekst. Zwłaszcza, że czyta się go płynnie
Druga część (tam gdzie się zmienia formatowanie) wypada niestety gorzej. Nie bardzo gorzej, ale niestety zauważalnie gorzej. Jest trochę mniej płynności, a ponadto, kilka razy tlumaczenie ewidentnie było złe (mocno złe). Byli, jeśli dobrze zapamietałem: zakrwawieni nudyści, albo aww man, jako, ojej człowieku. Zupełnie jakby ktoś korzystał z translatora (co nie jest złe), tylko nie sprawdził potem, czy to ma sens w kontekście.
I na sam koniec jeszzcze jedna rzecz, która mnie prywatnie rozdrażniła i nie będę ukrywał, będę na to wyczulony w przyszłości. Mianowicie nazwy własne w Equestri V. Tu była tylko jedna: New Pandemonium City Police. Jeśli dobrze pamiętam, potem to jest New Pandemonium Polcie Department. U aToma była to Policja Miasta Nowe Pandemonium. Osobiście lubię jeśli w ramach jednego zbioru dzieł nazwy po tłumaczeniu się nie zmieniają. Wiem, że to nie zawsze jest możliwe, czy coś, ale po prostu tak lubię, jako czytelnik. Poza tym, nazwa, która była w tym fiku wcześniej nie była poprawna.
Podsumowując, ten rozdział wymaga poprawek wizualnych (prawdopodobnie paru innych też), ale widzę tu potencjał na dobre tłumaczenie bardzo fajnego (aczkolwiek wielkiego) fika i mocno wam kibicuję, by szło jak najlepiej.
-
Pora wrzucić Rozdział II. A w nim: Jak Blackburn powoli staje się Blackburn? Jak przeżywa swój pierwszy odlot? I co najciekawsze, jak zdobyła swoją słynną bliznę? To i wiele więcej przed wami
-
Trochę to trwało, zanim się zmobilizowałem, ale przeczytałem, więc pora na komentarz.
Na początku chcę podziękować, bo to mile zobaczyć spinoff do własnego fika. I to jeszcze spinoff dobry. Specyficzny, ale dobry. I muszę też pochwalić, że jest tu zachowany pewien, nazwijmy to, znak rozpoznawczy moich fików o Wrednej Szóstce, czyli taki początek zjawiający historię, utrzymany w stylu opowieści narratora. (zawsze tego samego)
Jego specyficzność polega na kwiecistości języka, jakim został napisany. Przez pierwsze kilka stron miałem jakiś problem, żeby się wczuć. Ale gdy już mi się udało, stwierdzam, że ten przesadzony przestylizowany tekst nawet pasuje do fabuły i zachowania postaci.
A skoro już mowa o postaciach, to są dobrze oddane. Miejscami trochę bardziej serialowo niż u mnie, ale kompletnie to nie przeszkadza. Nawet pasuje. Twilight jest przeintelektualizowana, Fluttershy niezbyt odważna, Rarity podrywa szeryfa (muszę to kiedyś wykorzystać), Rainbow jest narwana, a Applejack gada... powiedzmy, że kompletnie inaczej niż Twilight. Dużo, dużo prościej. To nieźle współgra. Fajnie też była zrobiona relacja między Rarity i Rainbow, podczas starcia z szeryfem. Mam wrażenie, że była bogatsza niż w przypadku Twilight, Applejack i reszty, przy łataniu tego łebka z innego świata. Co nie znaczy, że tam było źle, czy coś. Po prostu inaczej.
No i w sumie trzeba wspomnieć o szeryfie, który był OP. Był tego świadom, był pewny siebie... Nie powiem, żebym go polubił , ale to chyba była intencja autora. Coś mi też mówi, że będzie bardzo ważną postacią (o ile nastąpi kontynuacja), a może i jedną ze stron. Ewidentnie ma też za sobą tajemnicę.
W kwestii fabuły dużo nie mogę powiedzieć, bo to, co jest to ledwie zalążek. Ale jest to zalążek, z którego może wyrosnąć ciekawy kfiatek. Bo nie jest to typowy (dla mnie) fik z napadem, a spotkanie Wrednej Szóstki z gościem, który przybył z innego świata. Prawdopodobnie nie pierwszym, który do tego świata zawitał (sądząc po słowach szeryfa), ale pierwszym, którego znalazły dziewczyny. Niby nic, ale widzę tu kilka opcji. Łącznie z Cosoverem ze stalkerem. Chętnie zobaczyłbym, co z tego wyniknie, choć z drugiej strony, obawiam się, że to może nigdy nie nastąpić. Czas nie jest z gumy, a Grento ma inne projekty do dokończenia.
No i opisy. Są kwieciste i rozmiarowo raczej adekwatne. Przyznam, nie obraziłbym się gdyby było ich trochę więcej, ale jest dość, bym mógł sobie wyobrazić i dopowiedzieć to co potrzeba. Miałbym jednak nadzieję, ze w przyszłych rozdziałach, jeśli kiedykolwiek będą, zobaczymy nieco więcej otoczenia.
Ogólnie, polecam. Może i tekst na początku trochę dziwnie się czyta, ale jest naprawdę fajny, przyjemny i nawet zabawny. Jestem też niezmiernie ciekaw, czy Grento będzie to kontynuował, bo widzę tu kilka dobrych pomysłów.
-
1
-
-
7 godzin temu, Vulture napisał:
O kurcze, kolejny dodatek do legendy... Ale pytanie: Skoro już tłumaczysz te opowiadania, to może przetłumaczysz też inne opowiadania Ganona z tego świata? Jest ich trochę
No co ty nie powiesz. Obawiam się, że na tym się skoczy. Nie mam tyle życia by brać się za Dywergencję, czy nawet Nowy porządek świata. Mam nadzieję, że na to starczy mi ochoty i sił
-
W alternatywnej Equestrii, miasto Pzylądek Nadziei stanowi oazę światła i nadziei, pośrodku otaczającego go świata mroku i niedoli. Rządzone żelaznym kopytem przez zawsze czujną, bystrą, Królową Blackburn. Ale Blackburn nie zawsze była królową Przylądka Nadziei - nie była nawet jego pierwszą władczynią - i nie zawsze była twardą klaczą z okiem do szczegółów. Kiedyś była młoda, tak jak każdy inny kucyk, i tak jak one, musiała poznawać nowych przyjaciół, chodzić do szkoły, popełniać błędy, znajdować miłość i robić wszystko to, co wiąże się z dorastaniem. I to nawet nie licząc jej królewskich obowiązków.
Zobaczcie, jak Blackburn, z Księżniczki, staje się Królową, którą zawsze miała być, oraz zobaczcie jakich przyjaciół i wrogów poznaje po drodze.
Akcja rozgrywa się w uniwersum Crisis Equestria i stanowi jego prequel
Rozdział I: Kochana Księżniczka
Rozdział II: Nastoletnie Niedole
Rozdział III: Potajemna Podróż
Oryginał: CRISIS: A Royal Affair
Uprzedzając pytanie o kolejne rozdziały, nie wiem kiedy będą. Jak przetłumaczę
-
1 godzinę temu, Vulture napisał:
Ps: Pomysł o dzielnej nyx, może sam bym dokończył i rozwinął, ale z drugiej strony powstrzymuje człowieka myśl, że zepsuje jeszcze coś nieswojego. Ty też masz takie odczucia?
Życzę powodzenia i zachęcam do prób. A czy obawiam się czasem zepsuć coś nieswojego? Za każdym razem, gdy sięgam po cudze uniwersum. Dlatego, zanim zacznę coś takiego pisać, staram się przemyśleć dokładnie, co zamierzam napisać i dlaczego. Dopiero potem zaczynam działać. I są fiki, w których z jednej strony, chciałbym zrobić mały spinoff, z drugiej, nie mam pomysłu, który uważam za na tyle dobry, by go zrealizować
Spoilerchoociażby Kresy, Crisis, The mare who once lived on the moon
Z drugiej strony, gdyby ktoś napisał kiepski fik we wrednej szóstce (na przykład) to i tak bym autorowi podziękował i zachęcił do pisania. Ponieważ włożył wysiłek i chęci akurat w to uniwersum. A, że nie wyszło... też nie każdy z moich fików jest dobry
-
Aż 2 komentarze tak szybko? Może fandom jeszcze nie umarł. Ogólnie, cieszę się, że fik się podobał. I dziękuję za tą drobną korektę. Niewątpliwie się fikowi przyda
14 godzin temu, Vulture napisał:Jak ty to robisz? Skąd takie porąbane pomysły, a jednak tak z jajem wykonane? :d
To proste, to umiłowanie życia, to właśnie ono sprawia, że dzisiaj na przykład piszę fanfik o podmieńcach będących molami, a jutro... kto wie, dlaczego by nie, może sięgnę po zgoła inny temat i będę ot, choćby pisać o... znaczy... przygodach Zadzisława.
A tak poważnie, nie mam zielonego pojęcia. Czasami przychodzi taki pomysł, czasami podczas rozmowy ktoś coś powie, co pasuje jak dodatek, a czasami na etapie pisania pojawiają się kolejne idee. Tak było z fechtunkiem na gazety (swoją drogą, początkowo miał być kapeć, ale jakoś mi się przypomniał Gothic prawdziwa historia i mamy świąteczne wydanie klaczy domu).
Mam nadzieję, że jeszcze w tym roku uda mi się wypuścić cieszący oko tekścik, albo i kilka
-
Nie pamiętam już, w jakich okolicznościach narodził się pomysł na ten fik. Prawdopodobnie, jak wiele innych, przyszedł w nieodpowiednim momencie i nie dawał się zapomnieć tak długo, aż wreszcie postanowiłem go zrealizować. Pewnie wyszło średnio, ale muszę przyznać, że świetnie się bawiłem przy pisaniu.
Dobra, ale o czym to jest? W nowym, kryształowym zamku Twilight zalęgły się podmieńce. Przy czym, nie są to klasyczne, serialowe podmieńce, a zauważalnie mniejsze i mniej inteligentne istoty, żywiące się w zasadzie wszystkim. Takie mole spożywcze tylko w formie podmieńców. I tak samo jak mole (i inne robactwo) są zwalczane.
Operacja Raid [Oneshot][Dark Comedy]
-
1
-
-
2 godziny temu, Cahan napisał:
Myślnik + spacja --> półpauza + spacja
Inaczej przerobi ci łączniki w zwrotach takich jak "zielono-żółte paski".
Nie przerobi. A przynajmniej ja mam ustawione tak, jak mówię i nie przerabia. Jeszcze specjalnie sprawdziłem. Żeby było ciekawiej, nie przerabia jak klikam myślnik, tylko dopiero jak kliknę spację po nim. A jak zaczynam pisać litery, to zostaje myślnik.
-
Przeczytałem, więc pora na komentarz. Jak już wspomniał Ziemniak, ten fik jest serialowy. To w sumie nic złego. Owszem, fik nie jest wybitny, nieprzewidywalny, czy zapadający w pamięć, ale czyta się go przyjemnie i nawet czasami z uśmiechem na ustach. No i na plus jest to, że to fik z G5, a tych w zasadzie u nas nie ma. Trochę szkoda, bo to nie było złe uniwersum. Owszem, dostało złoty róg i nie ostał mu się nawet sznur, ale potencjał był.
Tak czy inaczej, ten fik mógłby robić za scenariusz do odcinka specjalnego (może i filmu). Ewentualnie jako alternatywna wersja powstrzymania Opaline. Zaczyna się dość niepozornie, od szukania Misty pracy. Przyznam, że miałem tu pewien zgrzyt. Owszem, Misty nie jest ani najodważniejsza, ani najzręczniejsza, ale w moim osobistym odczuciu została trochę za mocno sklepana w tym początku. No ale to chyba największy problem tej fabuły. Później mamy pogdowy problem, który zostaje dość ciekawie rozwiązany, Motanie się Misty i wreszcie potkanie z potężną Opaline. Tu z kolei musze dać bardzo dużego plusa, bo podobała mi się wizja autora, odnośnie powodu zniknięcia magii. A przynajmniej wizja, jaką roztacza Opaline. Ciekawa i nawet sensowna. Czytając to, wyobraziłem sobie Twilight, która widzi ile zniszczeń dokonały w czasie pojedynku.
Sam wielki finał i zakończenie po nim były OK. Dobre, że Misty nie dostała znaczka, bo to by w mojej opinii tylko zaszkodziło temu zakończeniu, czyniąc je cukierkowym i trochę zabijając morał.
Jeśli chodzi o postacie, to powiem tyle, że wypadają OK. Pasują do swoich serialowych odpowiedników. Pipp troszczy się o swoich widzów Zipp jest dociekliwa i w sumie wścibska, Izzy trochę żartuje... W zasadzie, na plus wybija się Opaline. Wydaje mi się trochę mniej wybuchowa i mściwa niż w serialu, za to trochę bardziej przebiegła. Owszem, nie pomaga jej to zanadto, ale mam wrażenie, że dzięki temu jest trochę głębsza. Aż przez moment dopuszczałem do siebie myśl, że Sunny jej uwierzy i zaoferuje jakąś formę współpracy. Owszem, fik w żadnym momencie na to nie wskazywał, ale przez chwilę tego nie wykluczał.
Technicznie mogłoby być lepiej, ale tragedii też nie ma. Sporo powtórzeń, czasami dość ubogi język i dialogi zapisane z wsunięciem zamiast wcięcia. nie były to jednak rzeczy, które by odbierały przyjemność lekturze.
Podsumowując, to był niezły fik i przyjemna, urocza lektura. Z pewnością mógłbym go polecić komuś szukającemu czegoś lekkiego, albo czegoś z G5.
Na sam koniec, dobra rada, która przyda ci się do dalszego pisania w google docs. Wejdź w: Narzędzia->ustawienia->Zamienniki i ustaw żeby myślnik zmieniał się w półpauzę (półpauzę skopiuj z neta, po wpisaniu w google Półpauza, albo z innego fanfika). Dzięki temu będziesz używał do dialogów półpauz zamiast myślników (które są niepoprawne), a sam google docs przestanie ci zmieniać dialogi w listę punktów (będzie wcięcie pierwszego wiersza, zamiast wsunięcia).
-
Przeczytałem wreszcie całość i... o mamo, ale to było dobre.
Cały tekst idzie nieco chaotycznie, ale to, jak już pisałem, jest dobre (w tym wypadku). Wydarzenia toczące się na księżycu przeplatają się ze wspomnieniami Twilight. Mogłoby się wydawać, że jedne i drugie są pokazywane chronologicznie, ale mówiąc szczerze, nigdy nie miałem 100% pewności, że są po kolei. Zwłaszcza co do wspomnień. To sprawia, że czytało się tym ciekawiej i uważniej, zastanawiając co chwilę, czy postacie kłamią, mylą się i co w zasadzie wynika z tego, co mówią albo myślą. I ile można przy tym teorii wymyślać. Takich, które mogą albo polec szybko, albo ewoluować. Cudownie.
Już wcześniej chwaliłem rozwój postaci i dalej to podtrzymuję. Im dalej w fanfik, tym więcej się o nich dowiadujemy. Głównie o Twilight, ale pozostałe też potrafią zaskoczyć i wywrócić spojrzenie na nie. No może poza Flurry, która pojawia się raptem kilka razy i staje się raczej motorem do zmiany w innych postaciach, albo źródłem ciekawych informacji. Na przykład to stwierdzenie Flurry, że Cadance śmierdzi podmieńcem i nie jest jej matką. Początkowo myślałem, że to ostatnie stwierdzenie jest czymś w rodzaju focha za zaistniałą sytuację. A potem sprawa robi się coraz jaśniejsza, aż wreszcie prawda okazuje się być... zaskakująca. Przyznaję, na tamtym etapie bym się jej nie spodziewał co odwaliła Cadance. Za to gdy już dostałem rozwiązanie, okazało się, że wszystkie elementy faktycznie pasują a poszlaki są właściwymi poszlakami. A wszystkie, dziwne teorie, które powstawały w trakcie lektury są zbyt proste, albo zbyt zakręcone. Bardzo fajna robota.
Dużo więcej czasu dostają Celestia i Luna (no i Twilight, ale o niej za chwilę). Ta druga budzi sympatię. Biedna siostra, zamknięta ponownie na księżycu, z kucykami, które nie są dla niej zbyt miłe. Cały czas uznaje Twilight za przyjaciółkę, mimo, że ich relacje bywają burzliwe. Jak chociażby wtedy, gdy Twilight roztrzaskała gramofon. Plus też za język, którym posługuje się Luna. MA on dużo sensu w kreacji postaci. Bo skoro spędziła setki lat na księżycu, nie dostosowała się do zmian językowych, zachodzących w Equestrii. A jej krótkotrwały (relatywnie) pobyt po powrocie mógł być za krótki by się przestawiła na nowy język. O ile w ogóle chciała. Dopiero na koniec okazuje się... no właśnie. Czy to wszystko było tylko grą pozorów? Czy może rozbicie ukochanego instrumentu Luny przegięło pałę goryczy? Osobiście skłaniam się do tego drugiego, ale to tylko przeczucie.
A i ostatnia kwestia, co do Luny, czyli jej zazdrość do Cadance, która odebrała jej wszystko
Spoilerłącznie z ukochanym. Bo tym, który śnił o Lunie, mógł być Shining Armor.
Cytat- Szukałyśmy go w Canterlocie, w miejscu, gdzie jest zamkowy księgozbiór. Ale on tam nie czekał. Kucyki śpią w nocy, tak więc musiało być i tym razem. Więc poszukiwałyśmy w snach, tego, który w tę wyjątkową porę śniłby o Lunie, nie Nightmare Moon.
No tak. Dla niego. Jak desperackie i żałosne to było. Wręcz pozbawione sensu.
– Ale znaleźliśmy tylko was.
To by oznaczało, że Luna z księżyca mogła zaglądać w sny. Prawdopodobnie nie mogła na nie wpływać, ale to nieistotne. Możliwe, że trafiła na sen małego Shininga, który śnił o Lunie (swojej księżniczce z bajki), tak trochę jak Pipsqueek według wierzeń fandomu. Pewnie śnił dużo, może wyobrażał sobie budowanie relacji z Luną, albo, ze próbuje ją zrozumieć, czy coś. Może nawet sama poczuła coś do tego nieznanego jej źrebaka? A gdy Luna powróciła, w snach/umyśle Shininga znalazła tylko Cadance, z którą pewnie ten już chodził, a może i był zaręczony (raczej wątpię). Niby kłóci się to z 1 odcinkiem 1 sezonu, ale z drugiej strony, jest dobrym argumentem, dlaczego Luny nie było na ślubie.
Równie ciekawa Celestia. Przynajmniej z punktu widzenia swoich działań i słów. Mam dziwne wyrażenie, że ona się bawi pozostałymi klaczami. Trochę je na siebie napuszcza, rzuca kilka słówek i obserwuje ich działania i frustracje. Zwłaszcza Twilight. To wydzielanie jedzenia, podpierane pytaniami, czy aby na pewno, podrzucenie książki z kwiatkami, albo izolowanie Luny. To ostatnie miałoby wprawdzie chyba więcej sensu, gdyby uznać, że Celestia jest Change i trochę mści się za tortury. Nie do końca tylko wiem, czemu Celestia by taka była. No chyba, że po prostu tak kocha manipulować innymi, że robi to zawsze i wszędzie. Jak skuteczny władca, rządzący właśnie przez intrygi. Kto wie, może nawet jest odpowiedzialna za powstanie Nightmare Moon (raczej nadinterpretacja)
No i Twilight. Główna bohaterka i narrator w jednym. To jej losy śledzimy i patrzymy, jak odjeżdża jej peron, dworzec i cała Equestria. I muszę powiedzieć, że obserwacja jak jej odwala i jak inne księżniczki na to reagują był w pewien sposób przyjemne. To oznacza, że tekst był dobrze napisany. Poza tym, to pasuje do postaci, która często za dużo myślała. Jej wybuchy i zachowanie pasują do tego, co znamy z serialu a przy tym są fajnie pogłębione i rozbudowane w tym tekście.
Spodobał mi się również pomysł by zrobić z niej nową królową roju i żonę Thoraxa. To pozwoliło świetnie ukazać postępujące szaleństwo Twilight, która tak się zafixowała na chęci bycia jak stara Crysalis (zamiast przekonać podmieńce, że pora na nowe), że naprawdę stała się Chrysalis. /to w sumie trochę dowodzi teorii, że Ceśka uwielbia intrygować. To ona nakłoniła Twi i Thoraxa do ślubu.
I jeszcze kwestia Trixie i Starlight, które możliwe, że odegrały dużą rolę w wygnaniu Twilight. Co do Starlight, to już od jej pierwszego pojawienia się, miałem wrażenie, że niespecjalnie lubi Twilight i zgadza się z jej naukami. Zdawała się być bardziej indywidualna i krytyczna (co być może się potwierdza). A Trixie? Trixie mam wrażenie jest taka jak z serialu. Plus jej ciągła chęć pokonania Twilight i przybieranie różnych tożsamości. Ciekawy pomysł. Taki, pasujący do postaci i opowiadania. A czemu to robi? Moim zdaniem, pamięta, że zamieniły się miejscami i mogła zostać księżniczką. Dlatego początkowo próbowała udowodnić, że jest lepsza od Twilight. Później, mam wrażenie, że jej się to po prostu spodobało. Choć nie wiem jak komuś mogłoby się spodobać to kombinowanie ze szklankami.
i na koniec:
SpoilerPozostaje jeszcze pytanie, ile podmieńców jest na księżycu. Wydaje mi się, że trudno dać odpowiedź w 100% prawdziwą. Wydaje mi się jednak, że trzy: Cadance, Imago Domina (czyli Twilight) i Change (Celestia). Prawdziwa Celestia jest tam na dole i to ona wygnała Twilight. Nie próbuje ich uratować, bo... albo czeka aż się zresocjalizują, albo kto inny załatwił Celestię. Z Kolei Change może być już tak bardzo Celestią, że nie pamięta, nie chce pamiętać, że jest Change. Ewentualnie uważa, że lepiej na księżycu być Celestią.
Czy Change może znać czarną magię? Jasne, czemu nie. A przynajmniej w tekście nie widzę żadnego dowodu, że nie może jej znać.
Oczywiście, równie dobrze mogą być tylko dwa i to prawdziwa Celestia, wygnana przez Twilight. Faktycznie siedząca tam i pilnująca by się zresocjalizowały.
Ewentualine, wszyscy jesteśmy podmieńcami.
SpoilerW tej chwili nasuwa mi się jeszcze jedna teoria, choć raczej dość licho podparta. Głównie rozważaniami Cahan o tym, że Luna też jest stworzona (jak Flurry). Alikorny nie istnieją. Celestia to Change, Cadance jest podmieńcem od początku, Twilight staje się podmieńcem, Luna została stworzona i Luna ,,przemieniła się w Nightmare Moon. Istnieje tylko jeden rodzaj ,,kucyków ze skrzydłami i rogiem": Podmieńce. Przemiana w alikorna tak naprawdę służy przemianie w podmieńca, a następnie nadanie mu nowego, akceptowalnego przez kucyki kształtu i uśpienie świadomości bycia podmieńcem. Coś jakby wyłączenie pewnej części umysłu. Luna i Nightmare Moon to jedna osoba (co wiemy). Jeden ukształtowany podmieniec, który dalej nie wie, że jest podmieńcem, ale dał radę odkryć sposób by wykorzystać swoją moc i stać się kucem ze swych wyobrażeń. Nie do końca nad tym panowała, więc dlatego mogła stać sie Luną i Nightmare Moon. Jakby jej przemianę napędzał gniew. Z kolei Flurry nigdy nie wspomniała, że nie czuje zapachu podmieńca u siebie. Z resztą, mogła po prostu nie czuć swojego zapachu.
Wtedy też teoria o tym, że Celestia bywała na księżycu by, udając Change udajacą Celestię, dawać się torturować Lunie ma trochę sensu.
I w tej teorii, magia podmieńców i czarna magia to to samo.
Czy fik ma jakieś wady? Możliwe, choć ja nie zauważyłem niczego poważnego.
Podsumowując, polecam gorąco i myślę, że mogę, a nawet powinienem dać głos na Epic. Co też czynię. Bo to kawał świetnego i świetnie napisanego tekstu.
-
2
-
-
-
1
-
-
Nie sądziłem, że to nastąpi. A jednak, fizyczne wydanie Crisisa Equestrii stało się faktem. 3 grube, ponad 500 stronnicowe tomy z kolorowymi okładkami i masą tekstu w środku:
Monumentalne dzieło Ganona, w tłumaczeniu aTOMa, fik naprawde dobry, słynny (choć nie tak jak fallout) może być wasz już za 125zł za komplet (wysyłka dodatkowe 17zł)
Zachęcam do zamawiania i zadawania pytań.
Ilośc egzemplarzy ograniczona.
I mały edit:
W zasadzie, powinienem byłto zrobić już dawno. Przy poprzednim wydaniu, albo jeszcze wcześniej nawet. To było ostatnie Nie będzie więcej fików, dodruków czy coś. Cieszę się, że mogłem tyle zrobić, tyle ludzi uszczęśliwić Tym niemniej, chyba 4 miesiące rzeźbienia po pracy w tekście Crisisa, dopasowywania, ustawiania itepe przypomniały mi, jak ciężkie jest to zajęcie. A raczej, jak czasochłonne. I po prostu mi już wystarczy. Poza tym, aktywność fandomowa spada i mam wrażenie, że coraz mniej chętnych na takie coś.
To tyle. Dziękuję
-
2
-
-
Żyję, nie umarłem. Choc muszę przyznać, że wena do Szóstki mnie chyba opuściła. Bo to juz druga wersja tego tekstu i dalej nie jestem zadowolony z realizacji. Obawiam sie jednak, że nic więcej nie uda mi się wymyślić, a obiecałem sobie, że ukończe i opublikuję stare fiki, zanim zaczne pisać kolejne. Może następnym razem pójdzie mi troche lepiej, tworzenie czegoś w kliamtach nieco paranormalnego, dzikiego zachodu
Miłość, diament i demony [Anthro][Steampunk][Weird West]
-
1
-
-
Jak fajnie, kolejne dwa rozdziały. I to lepsze od poprzedniego (co nie znaczy, ze poprzedni był zły, czy coś). Po prostu, tu jest lepiej i więcej.
Obsidian idzie w odwiedziny do tej swojej dziwnej koleżanki. I, jak to Discord cudownie ujął, spożywały różne substancje (bez procentów) i dobrze się bawiły. I ja też się dobrze bawiłem, czytając jaką miała radochę z latania, jak grzmotnęła o ziemię, oraz, jak postanowiła rozwiazać kwestię poruszania się w powietrzu. Swoją drogą, kiedy wspomniała, że kucyk nie może sam się lewitować, to pomyślałem, że postanowi skorzystać z wiadra. A tu dostałem bardzo kreatywne rozwiązanie. Może je kiedyś gdzieś podkradnę...
Zamek Joy i Discord tez wypadli spoko.
Scenka z Seabright wypada przy tym średnio, ale patrząc ogólnie, to jest OK i też klimatyczna. Dobrze wypadło to, jak Obsidian (po raz kolejny) wzięła dosłownie słowa Seabright i spytała jakiegoś randoma o książkę. Ten motyw w realizacji Ghatorra mi się nie znudzi chyba.
No i sprawa z Ambrosją. Tu znów jak dla mnie plus, za zaskakujący obrót przeprosin. Zamiast normalnego podania sobie kopyt, walka na gołe klaty jakimiś szaszłykami. I w sumie, nie byłbym taki pewny kto wygra. i Cahan ma trochę racji, że Ambrosia strasznie idealizuje bycie rolnikiem i jednocześnie narzeka na szlachtę. Ale obwiniam o to Applejack.
Właśnie, będzie opis pojedynku? Czy może Twilight z Applejack zainterweniują?
Jeśli chodzi o więzienie, to musze przyznać, że był to uroczy, bardzo pasujący do klimatów fika motyw. Ta resocjalizacja, te śluby... Chciałbym zobaczyć tego więcej. Może niech któraś księżniczka będzie gościem honorowym na takim ślubie? Albo niech wizytuje warsztaty resocjalizacyjne. Po prostu ten motyw mi się podoba.
No i kwestia rodziny Obsidian. A raczej jej matki, której to Obsidian nie zna. Tropy wskazują na jakąś Lady Agape. Mam wrażenie, że nie pierwszy raz się to imię pojawiło. I mam wrażenie, że to nie jest ona. To by było zbyt... proste? Poza tym, Sombra był dość tajemniczym władcą, który miał dość ciekawe podejście i poglądy na bycie wielkim dyktatorem. Nie sądzę by miał bliską klacz, o której wszyscy wiedzieli, którą znali i którą mogliby wykorzystać przeciw niemu. Chyba, że Agape była w tej materii tylko narzędziem. Albo Obsidian nie powstała naturalnymi metodami. Tak czy inaczej, jestem zaciekawiony tą kwestią.
Ogólnie, bardzo dobra robota, było fajnie i chcę więcej przygód niedostosowanej do współczesności Obsidian i jej spojrzenia na świat.
-
2
-
-
W jednej rozmowie pochwaliłem się znajomemu, że piszę fik o podmieńcach osadzonych w roli moli (takie małe robactwo co to zjada swetry, mąkę i w ogóle różne dziwne rzeczy. Podobno przegryzają się nawet przez plastik). Na co on stwierdził, ze u mnie podmieńce już robiły za wiele rzeczy, jak jakiś szwajcarski scyzoryk. I wiecie co? To było całkiem inspirujące.
Dlatego też postanowiłem zrobić coś, czego nie robiłem od dawna, czyli rzucić się na pomysł i napisać go w dzień albo dwa. Nie do końca wyszło, bo trwało to chyba tydzień, ale za to efekt jest średni. Tym niemniej, możecie zobaczyć jaki, fenomenalny produkt chcą wam dziś sprzedać bracia Flim i Flam. Telezakupy Jabłko
-
Przeczytane. Rozdział całkiem ciekawy, skupiony głównie na Twilight wśród podmieńców. Nasunął mi pewną teorię odnośnie Change
SpoilerOtóż, Change, którą Twilight widziała, była Twilight. Wiemy z rozdziału, że Twi praktykowała magię podmieńców i magię przemiany, a do tego formalnie miała zająć stanowisko Chrysalis. Może więc Twi, której odbijało miała pewne rozdwojenie jaźni i była jednocześnie Twi i Change.
Wprawdzie średnio to pasuje do tego, co Flurry powiedziała na temat zapachu Cadance, ale może brak mi pewnych elementów by to jakoś powiązać.
Nasuwa mi się też pytanie, czy dowiemy się, co jest za drzwiami?
-
2
-
-
Fajnie widzieć kogoś nowego, kto bierze się za pisanie. Witamy serdecznie i tak dalej. Crosover z metrem przyciągnął moją uwagę, więc postanowiłem przeczytać i skomentwać. Trochę ponarzekać, ale i trochę pochwalić.
W zasadzie, wiele to my tu nie mamy. Ot, 6 kucyków (jeśli dobrze policzyłem) w części bunkra pod górą Canterlot (zapewne). Było więcej, ale przejście do nich się zawaliło. To, samo w sobie jest nawet niezłym otwarciem. I to się też wpasowuje w konwencję Uniwersum Metro 2033. Bo o ile akcja książek Głuchowskiego działa się w metrze moskiewskim, o tyle sporo książek z Uniwersum wykorzystywało inne lokacje. Chociażby: Prawo do użycia siły, Riese, Dziedzictwo przodków czy Korzenie niebios.
Przeżyły księżniczki, trzech strażników i jakiś jeden gościu. Strażnicy zachowują się jak bydło i pomiatają księżniczkami (nawet biją Lunę), Celestia oszalała, a ten ostatni jest dobry i poczciwy. To już mi się podoba mniej, bo nie widzę specjalnie powodu dla takiego stanu rzeczy. Znaczy, dla zachowania strażników. Dobra, rozumiem, że mogło im odwalić, mogą mieć syndrom strażnika więzienia, ale z jakiegoś powodu nie zostali odpowiednio szybko spacyfikowani przez którąś z księżniczek. Pytanie dlaczego?
SpoilerMógłbym zgadywać, że chodzi o magię, a raczej o jej brak. Z powodu ataku, księżniczki mogły ją stracić i nie mają jak spacyfikować trójki oprawców. Aczkolwiek takie coś mogłoby się doczekać wzmianki, albo jakiejś sugestii.
Ale dobra, niech będzie, zobaczymy co autor z tym zrobi. Bo to ma pewien potencjał.
Druga, zastanawiająca rzecz, to sam bunkier. Podzielony na dwie części, odcięte zasypanym tunelem. Naszą i tą drugą, gdzie zapewne wszyscy nie żyją, bo zapasy i wyjście są po tej stronie. Dziwnie zaprojektowany bunkier. Powiedziałbym, że błędnie, zwłaszcza jak na bunkier księżniczek. Logicznym by też było, że powinni próbować się przebić. Kopać, ostemplować tunel łóżkami i gratami z góry. Nawet nie tylko po to by uratować resztę, ale by mieć jakieś zasoby od nich.
W zasadzie nic też nie wiadomo o tym, co się stało na górze i co tam jest teraz. Owszem, nie wymagam tego na 4 stronach, ale mam nadzieję, że dowiem się w kolejnych rozdziałach czegoś więcej o przyczynach i stanie świata. Swoją droga, rozdział mógłby być trochę dłuższy.
Strona techniczna widzę doczekała się pewnych poprawek, ale zapewne nie zaszkodziłoby więcej. Poza tym, zastanawiam się, czy Floor powinien być odmieniany z apostrofem. Wydaje mi się, że nie, ale nie jestem pewien.
Sam fragment jest krótki, dość treściwy, ale jednocześnie nie mówiący wiele. Tym niemniej, czekam co będzie dalej i jak się ten debiut rozwinie. Bo owszem, nie jest idealnie, ale jak na debiut jest całkiem całkiem. Powodzenia.
-
1
-
-
Spojrzałem jakiś czas temu na swą kupkę rozpoczętych fików i stwierdziłem, że w najbliższym czasie będę dokańczał, zamiast rozpoczynać nowe. Dlatego dziś przedstawiam wam fik pod tytułem:
Fik wziął się od tego, że zastanawiałem się, jaki tytuł szlachecki miałby męski alikorn, gdyby istniał. Potem dodałem do tego trochę niezbyt udanych żartów i słowotwórstwa związanego z wymyślaniem męskich i damskich końcówek, oraz dyskusji o walce o prawa ogierów. Wyszło zapewne nieśmiesznie, ale za to nudno. Zachęcam do czytania i komentowania.
SpoilerWszak w dyskusji z klaczą, ostatnie zdanie należy zawsze do ogiera. A brzmi ono: Oczywiście, masz całkowita rację
-
Dzięki za komentarz, cieszę się, że ficzek się podobał.
13 godzin temu, Kosmo napisał:zamiast zjeść w innym miejscu i się zrelaksować gdzieś indziej to na siłę chce coś udowodnić
I oczywiście, że Celestia mogła zjeść nawet w swoim pokoju, ale wtedy nie byłoby fika. Z resztą, to tak jakby kojot zaczął ganiać za innym jedzeniem, albo Elmer stwierdził, że zapoluje na dzika. Stwierdziłem, że Ceśka będzie chciała coś udowodnić.
13 godzin temu, Kosmo napisał:Wąsaty gryf reklamujący gaz na szkodniki, top.
Dzięki. Choć moim prywatnym topem w tym fiku jest firma PINKIE
[KONKURS]Pierwszy Retro Konkurs Literacki
w Opowiadania wszystkich bronies
Napisano
Gratulacje. Aż z ciekawości przeczytałem ten debiut i... nic o nim nie powiem do wyników. Ale mimo to, gratuluję, że się odważyłeś, zmobilizowałeś i w ogóle. To wbrew pozorom nie jest mało. Mam nadzieję też, że na jednym fiku się nie skończy. Bo jakby nie patrzeć, bez treningu i ćwiczeń poziom pisania się nie poprawia
dobra, czasami mimo ćwiczeń się nie poprawia, ale to na pewno nie będzie ten przypadek.