Skocz do zawartości

Raoul Duke

Brony
  • Zawartość

    133
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Raoul Duke

  1. Dużo płyt ze zbiorów rodziców, trochę płyt zgranych na cd, mp3 (niektóre płyty ciężko zdobyć, a czasem nie warto kupować tylko dla 1, 2 piosenek) a flaców nie mam, bo nie posiadam odtwarzacza strumieniowego. ~25 winyli w bardzo dobrym stanie, które leżą w drugim domu, bo nie ma już gramofonu, a nawet jeśli to wzmacniacz i tak nie ma wejścia gramofonowego. Z winyli są np. Exodus, Led Zeppelin i różne składanki, a z płyt Serge Gainsbourg, Miles Davis, Marcus Miller, King Crimson, U2...

    http://i61.tinypic.com/e9el1u.jpg

    http://i60.tinypic.com/25f0imq.jpg

  2. Świadome sny, homeopatia, efekt placebo, hipnoza i tym podobne to bardzo trudne zagadnienia. Polecam książkę Adama Bytofa, na temat właśnie świadomego snu. Jest tam też pokazana jaką moc mają sny. Dzięki właściwemu korzystaniu ze świadomych snów można pozbywać się własnych problemów, leczyć urazy psychiczne, a społeczeństwo np. Senoiów bardzo dobrze funkcjonowało właśnie z powodu zdrowej postawy psychologicznej i kultu świadomego snu. Jest tam też wiele innych ciekawych rzeczy, jak na przykład opisy kultu świadomego snu w różnych kulturach, medytacji, sposoby pozwalające na świadomy sen itp. Książka jest darmowa i można ją legalnie czytać. 

    http://autohipnoza.pl/Adam_Bytof-ONEIRONAUTYKA.pdf

  3. Akurat oglądałem "Insidious". Swoją drogą to bardzo dobry film. Chłopiec tam będący doświadczał eksterioryzacjii. Kiedyś się tym interesowałem. Nie będę zdradzał fabuły, by nikomu nie popsuć filmu. Żeby wejść w stan OBE podczas świadomego snu, musimy wyobrazić sobie siebie w ruchu. Najlepiej gdy spadamy, albo huśtamy się na huśtawce. Można też to zrobić jakoś tak, że śpimy 4 godziny, budzimy się na 1, i jesteśmy aktywni, potem idziemy spać, bardzo szybko zasypiamy i doznajemy tego stanu. Trzeba poszukać, jest wiele metod, nie wiem czy się nie pomyliłem z tymi godzinami. Kiedyś nawet myślałem by spróbować tego, ale jestem leniwy i wolę robić to przy kimś, kto się na tym zna. Co do śmierci, to wg. mnie nie umrzemy, ale możemy diametralnie zmienić naszą psychikę. Jeśli coś zrobimy źle, chyba może być tak jak z badtripem po deliriantach/ dysocjantach. Np. później będziemy mieć lęki, problemy ze snem itp. 

  4. Oj, nie spodziewałem się że ten temat będzie tak rozwinięty i że tak wiele osób ma takie problemy. Teraz jest mi szkoda niektórych co tu pisali. Zawsze dużo się biłem, Bogu dzięki kilka razy koledzy mnie ratowali, bo mogło być źle, często chamsko się zachowywałem, w mojej klasie dokuczano paru osobom ale starałem się być miłym dla wszystkich. Teraz kumpel z byłej klasy za bardzo nie chce się ze mną widzieć, nie dokuczałem mu, ale pamięta mnie trochę jako chama i to mi się nie podoba. Po przeprowadzce połowa kontaktów się urwała, bo się wszyscy porozjeżdżali, a w większości spotykaliśmy się na mieście albo w szkole. Ćwiczyłem parkour i jeździłem na desce, zawsze się udało spotkać po szkole, albo w weekend, było świetnie; potem przeprowadzka, miałem problemy z kolanami i biodrem. Chodziłem też na lekcje rysunku i grania na keyboardzie - po przeprowadzce przestałem. Prawda jest taka, że znaleźć kolegów jest łatwo, ale przyjaciół już trudniej. Trudne też było spostrzeżenie jak fajni koledzy się staczają w alkoholizm, palenie, robią się coraz bardziej chamowaci. Nigdy nie użalam się nad sobą, ale nienawidzę jak inni cierpią, czasem niestety z mojego powodu. Pamiętam jeszcze z dzieciństwa jak jeździłem na rowerze i zdarłem pół ręki, wróciłem do domu, owinąłem chusteczkami żeby się krew nie lała i nie chciałem o tym mówić. Bardzo bolało, a jak mama wróciła z pracy pokazałem to, choć nie chciałem by była smutna. Jak się rozpłakała, ja też zacząłem, i czułem się wtedy okropnie, właśnie z tego powodu że ją zasmuciłem. Przynajmniej odkaziła to i posypała takim proszkiem żeby się zeschło i zagoiło. Cały czas też zawodzę mojego tatę, który nie jest idealny, ale maluje obrazy, pisze książki, prowadzi kursy, mówi że w życiu nie tylko pieniądze się liczą, szybko je traci, wymyśla różne inwestycje które często się nie udają, długi odbiera w towarze a nie w kasie i ma zawsze mało czasu. Zawsze chciał żebym się lepiej uczył, był kulturalny, ciągle zachęca mnie do malowania obrazów, robienia czegoś twórczego, a to mi nigdy nie wychodzi.

    • +1 2
  5. Ja grałem tylko w FC3 i bardzo mi się podobał. Blood Dragona dostałem od kumpla, ale leży na półce, bo póki co nie ciągnie mnie do tego. W 2 i 1 raczej grać nie będę, chociaż mówił że 3 jest gorsza od nich. Spodobała mi się grafika, piękne widoki na wyspie, ulepszanie broni, a najlepsze było to cichutkie zdobywanie obozów. Idea połączenia shootera z RPG także jest na +. Ogólnie to te wszystkie widoki, zwierzęta, crafting i klimat były przyjemną odmianą dla większości gier. Teraz tylko czekać na Far Cry 4! W Polsce pojawi się już 20 listopada. Słonie, Himalaje, dużo broni i środków transportu, jeśli fabuła okaże się ciekawa i misje nie będą nachalne to będzie co robić.

    • +1 1
  6. Faktycznie, teledysk kiepski, ale muzyka to nadrabia. Wolę "mocniejszy" metal, ale to mi się spodobało. 7/10.

    Niestety nie wiele wiem o DeTonacjii. Podobno w 2009 roku grupa przyjaciół porzuciła chlanie browarów pod klatką i niczym JB opuściła dom i wyruszyła w długą i pełną niebezpieczeństw podróż, by grać rocka, a wszystko to za sprawą Dio który przemówił do nich z plakatu... No dobra, może tak to nie wyglądało, ale po zregenerowaniu wątrób, nagrali kilka metalowych kawałków mających im przynieść sławę i pieniądze.

  7. Na początku 2015 wychodzi samodzielny dodatek do SRIV. Nosi nazwę "Gat out from hell" co sugeruje iż w końcu będziemy Gatem. I będzie diabeł!

    tenacious-d.jpg

    Nie wiem jak to będzie. Fajnie było z SR 1,2,3, szczególnie personalizajca postaci. 4 część też była ciekawa, ale nie lubię jak jest za dużo udziwnień, a GOFH zdaje się być nimi przepełniony. Chyba z całej serii najbardziej przypadło mi do gustu bycie alfonsem (tak propo alfonsów, to ostatnio rozpracowano gang Braciaków. Ich prostytutki miały tatuaże z ich imionami itp. Jeśli dobrze pamiętam to w "Java Heat" elitarne panienki były sygnowane tygrysem, tak jak się znakuje bydło. W SR raczej nie mamy do czynienia z takimi dewiacjami. Kolejne części pokażą czy Violition posunie się dalej, czy nie. Wg. mnie lepiej nie przesadzać, bo nawet znany wszystkim dodatek do Gta Sa wzbudził niezłe kontrowersje), tuningowanie samochodów, oraz sama idea profesora Genkigenki i jego programu.

  8. Niestety nie mogę go ocenić, nie oglądałem tego filmu, ale już go sobie zaznaczyłem na filmwebie. Tego typu muzykę zazwyczaj oceniamy przez pryzmat filmu w którym została użyta. Może i wywołuje niepokój, ale nie jest to nic co by mnie zachwyciło. Nie wiem czyj okres się zbliża, ale ja nie miewam czegoś takiego, więc taka muzyka mi nie pasuje. Nie znam także tej postaci (bo niektóre osoby takie jak Jason Voorhes albo Fred Krueger to się zna i bez oglądania filmu), ale jeśli Myers to tylko Mike Myers! Austin Powers i Soul Bossa Nova Quincy'ego Jonesa!

  9. Faktycznie, wpada w ucho, ale czegoś brakuje tej piosence. Nie jestem znawcą, nie potrafię komponować, ale moim zdaniem byłaby lepsza gdyby usunąć te "elektroniczne" dźwięki z tła, bardziej postawić na wokal i perkusję, trochę spowolnić, "rozwlec". 

    Ode mnie Pete Burns. You Spin Me Round pewnie każdy zna, chociażby poprzez cover Danzela. Mam nadzieję że nikogo nie "zniesmaczy" ten teledysk, ponieważ piosenka jest świetna, a gdy patrzę na to co się teraz dzieje (wrecking balle i tym podobne konfekcje) to mogę wybaczyć wszystko takim wykonawcom jak Pete. Inny był już od dzieciństwa, miał trudne życie, ale to co ze sobą zrobił to już podchodzi pod grzech. Zepsuł się z biegiem czasu, szkoda.

  10. Na początku byłem trochę zniechęcony, ale po Dannym piosenka ładnie się rozwinęła. Trochę nie moje klimaty 6/10. Wrzucę dość specyficzny utwór, autorstwa Zlada. Jest to kombinacja Italo Disco i Synthpopu. Zaś sam Zlad to jedynie postać wykreowana przez komika Santo Cilauro.

     

    Filmik chowamy w spojler~Dog in the Fog

  11. Repetierwindbüchse M.1780. 

    Girandoni_Air_Rifle_cropped.jpg

     

    Wiatrówki co ciekawe, istniały już w 1779 roku. Tyrolski zegarmistrz Bartholomeo Girandoni przedstawił ją cesarzowi Józefowi II, który zaakceptował ją jako regulaminową broń wojskową. Jest to wiatrówka zasobnikowa, czyli PCP, oraz jedyna na świecie wiatrówka która była bronią przepisową.

     

    Girandoni wykonał ok. 1450 wiatrówek. Były one wykonywane w kalibrze 11,5 mm do 12,7 mm. Z odległości 100 metrów kula przebijała calową deskę sosnową. Była wyposażona w rurowy magazynek na 20 kul, pozostałe kule strzelec trzymał w mieszku. Odnośnie mieszków to przypomniał mi się teledysk zespołu Electric Six - "Danger! High Voltage", ale wracając do tematu wyposażenia, każdy strzelec miał też przy sobie naładowany, zapasowy zbiornik. Zbiornik taki ładowano pompką (1500 "pompnięć"), albo przewoźnym kompresorem obsługiwanym przez 4 ludzi. Szybkostrzelność wynosiła około 15 strzałów na minutę. Prędkość początkowa pocisku to podobno około 300 m\s i spadała razem ze spadkiem ciśnienia w zbiorniku. Sam zbiornik wykonany zaś był z miedzi lub żelaza, miał pojemność 612 cm3 i był wzmocniony poprzez owinięcie drutem lub skórą. Tu jest pokazana konstrukcja wewnętrzna: 

     

    Niestety dawniej wiatrówki były inaczej postrzegane niż teraz. Jako że była to broń pneumatyczna, bezgłośna i odznaczała się wyglądem, to ludzie bali się jej. W miastach zakazano posiadania jej, a nawet istnieje mit, jakoby Napoleon nakazał  zabijać każdego złapanego z wiatrówką.

     

    Teraz też są wiatrówki do których legalnego posiadania trzeba mieć promesę, ponieważ energia ich pocisku przekracza 17J. Są uznawane za broń pneumatyczną, oraz określa się je mianem FAC, co oznacza "Fire Arms Certificate". Są to np. Daystate Air Ranger (6249 zł, 100J) albo Benjamin Rogue.357.

×
×
  • Utwórz nowe...