Skocz do zawartości

Darnok2

Brony
  • Zawartość

    768
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Darnok2

  1. Treyna wzięła od Lucasa lizaka, ale jeszcze go nie otworzyła. Popatrzyła tylko na smakołyk i zamknęła oczy. - Wiesz Lucas... - zaczęła - Są pewne bezpieczne miejsca, ale wszystkie są znane Łowcom, bo tam się skrywamy opatrzeć rany. W tej chwili na pewno pilnuje ich wojsko albo policja. No nic, już wieczór, przeżyjemy tę noc. Proponuję sypiać na zmianę. Chociaż nie jestem pewna czy w ogóle uda mi się zasnąć.

  2. -Biorąc pod uwagę że Landrax go widział, jest ogromna szansa że zamierza go śledzić. - Treyna oparła się o ścianę - Coś czuję że to niezbyt bezpieczna kryjówka.

    ***

    Landrax i Amy siedzieli przy stoliku w jakiejś kawiarni w Oldtown. Przed sobą mieli mapę miasta z zaznaczonymi na niej za pomocą krzyżyków mieszkaniami Krasusa. Amy trzymała w rękach plastikowy bączek którym co chwile kręciła po mapie. Jeffrey znudzony jadł kremówkę.

    -Wiesz Amy, nie wiem co John Pawulon widzi w tych ciastkach. Są megaprzeciętne. - mruknął biorąc kolejną część dania na widelczyk - A tym bardziej nie wiem czemu się obijamy zamiast pracować.

    -Bo stanęliśmy w miejscu i mamy celów tak dużo że nie wiemy od czego zacząć. - stwierdziła dziewczynka odgarniając swoje rude włosy do tyłu - Dlatego kupiłeś mi ten bączek. - dodała i zakręciła zabawką po mapie trzydziesty raz. Zatrzymał się ponownie w okolicach mieszkania w Smoother. - No i idziemy do biedoty. Tak mówi bączek.

    -Twierdzisz że to co robiłaś miało sens? - Zapytał Landrax zakładając kapelusz

    -A no. Rzucałam 30 razy, najwięcej wypadło przy Smoother. Czyli idziemy poobserwować rynsztoki, trędowatych i poszukamy Treyny. - powiedziała chowając bączka i mapę do kieszeni w bluzie. - Ciekawy ten pościg. Jakaś odmiana od znajdywania kogoś w godzine i wykańczania go pierwszym atakiem.

    -Yhm. Chodźmy już. - Łowca rzucił drobne na stół i wyszedł z kawiarni. Popatrzył na idącą z przodu Amy. "To tylko dziecko. A nie wiem czy nie miałaby większych szans by zabić mnie, niż ja ją. Cholerna małolata."

  3. -Stoi! - zaśmiał się Zack i pchnął butelkę w kierunku Emi - Twoja kolej.

    Cindy popatrzyła spokojnie na Therę. Wstała i zaczęła wychodzić z pokoju stanęła jeszcze na moment w futrynie, ale ruszyła po chwili dalej. Dołączyła do reszty i usiadła w kółku.

  4. -Przejść na naszą stronę? Chwilowo po naszej stronie mamy ledwie kilka osób. Powinniśmy zacząć się jakoś organizować. I zbierać nie tylko Semantów, z pewnością są i ludzie którym się obecny stan rzeczy nie podoba. - Treyna spojrzała za okno i pomyślała o tym jaką potęgę stanowiłyby połączone siły Semantów i ludzi. - Co Ty na to żeby sprowadzić tu Killua?

  5. Zack spalił papierosa i usiadł ponownie z resztą. Zamknął oczy i podrapał się po brodzie szukając oświecenia. Nagle zaśmiał się i powiedział - Twoją karą może być to że i tak będę dostawał te ciastka.

    Cindy popatrzyła na Therę z politowaniem. "Jaka ta dziewczyna jest przewrażliwiona". - Nie jestem zła, trudno byłoby mi być złą, jeśli nie przejmuję się zdaniem innych. - westchnęła - Oszczędzaj słowo "przyjaciele" Thero. Jedna koleżeńska przysługa nie czyni mnie Twoją przyjaciółką.

  6. -Domyślam się. Tylko, wiesz...zabijamy Semantów od dziewiątego roku życia, wiemy że musimy to robić, inaczej zabiją nas. - Treyna westchnęła cicho myśląc o wszystkich Łowcach dzielących ten sam los - Nie zrozum mnie źle, nie usprawiedliwiam postępowania któregokolwiek z Łowców, chodzi mi tylko o to że to nie tak że mamy jakikolwiek wybór.

  7. Zack odwrócił się z zażenowaną miną, wciąż stał w drzwiach na balkon. Uniósł brew i zaśmiał się krótko. - Jakoś nie widzi mi się zamieniać porannego papierosa i kawy na poranne ciastko i kawę, do emerytury mi jeszcze daleko.

    Cindy podrapała się po głowie i westchnęła. - Czyli zadanie Emi niewykonane? Wymyślamy jakąś karę czy coś w tym guście? - zapytała Almura i Dave'a.

  8. -Ach, to Layne. Całkiem w porządku koleś, inni Łowcy pozbawili go potem życia. Ja sama raz byłam o włos od kary śmierci, po tym jak zawiodłam w schwytaniu Ciebie. Ale najwyraźniej Arcykonsul uznał mnie za zbyt ważną. Albo Łowca Reginald Birch go przekonał. Lubił mnie, nie wiedzieć czemu. A że zna się z naszym ukochanym przywódcą od dziecka to jest po nim i senatorach właściwie najbardziej wpływowy w tym mieście. I nie chodzi mi o to że ma hajs, tylko że umie przekonać Arcykonsula do wielu spraw. Szkoda że go nie pozyskamy dla naszej sprawy, tego jestem pewna. - Treyna tak się rozgadała że zapomniała przestać okazywać części wspominanych osób sympatię. - Wybacz, zapędziłam się. To może brzmieć dziwnie że o niektórych Łowcach mówię jak o starych znajomych, ale...wiesz jak jest z Łowcami. Wśród ludu budzą strach, wśród Semantów nienawiść, wśród wojska zazdrość albo i pogardę...tylko Łowca w Cytadeli traktuje innego Łowcę jak członka rodziny. Nawet jak są rywalami to leżą w tym samym bagnie. I tylko to łączy wszystkich.

  9. -Hah, uwierz mi wicherku że to nie jest takie proste gdy w grę wchodzi Landrax. - Treyna zaśmiała się. - Ale dobrze że jesteś zdecydowany. Tego potrzebuje teraz każdy Semanta. Problem leży w tym że nie wiem jak ich wszystkich zebrać. Paradoksalnie to przydałby się Jeff i jego zdolność wyczuwania innych Semantów. Chociaż na jego pomoc to bym nie liczyła, to najwierniejszy piesek arcykonsula ze wszystkich. Miałeś kiedyś do czynienia z jakimkolwiek Łowcą poza mną?

  10. Caterina nie słysząc odpowiedzi popatrzyła smutno na koleżankę. Podeszła do Devi i z odległości paru centymetrów powiedziała cicho. - Uważaj. - po czym uśmiechnęła się i pomachała włosami. Dodała chwilę później wesołym tonem. - Bo spóźnimy się na kolację. Chodź! - krzyknęła i podskakując zbiegła do jadalni. Widząc bogato nakryty stół ucieszyła się i usiadła na wolnym krześle obok Emmy. Rozejrzała się po sali i zapytała samą siebie. - Ciekawe gdzie Anabelle. Mam nadzieję że nie bawiła się z duchami be ze mnie...

  11. -Landrax. To musi być on. - Treyna zacisnęła gniewnie pięści i po chwili się rozluźniła - Strzelają? Typowe dla Arcykonsula. Przy okazji pewnie zrobią łapankę czy dwie w Smoother i poślą ich do Minedistrict. No dobrze. Idź. I...uważaj na siebie. - Powiedziała Treyna i wróciła do domu. Spojrzała na Lucasa i stanęła obok niego. - Jeśli masz wątpliwości to masz ostatni gwizdek. Kiedy dojdzie do konfrontacji z Landraxem będziesz w tym samym bagnie co ja. Ten człowiek raz zobaczy Twoją twarz i ją zapamięta na zawsze, masz to jak w banku.

  12. -Ał. Przykro mi. Jeśli to cokolwiek dla Ciebie znaczy. - ppowiedziała Treyna ze współczuciem. Myślałeś jeszcze o tym by się ożenić?

    ***

    Amy bawiła się poduszką na zakrwawionej kanapie w mieszkaniu Krasusa w Oldtown. Była znudzona sposobem w jaki Landrax szuka Treyny. Ten koleś jechał tylko i wyłącznie na szukaniu samej dziewczyny, nie jej sojuszników. W końcu powiedziała do niego - Jeffuś, może chcesz porady?

    -I tak nie mam nic do stracenia, nie? - Łowca spojrzał na trzynastoletnią Amy nieco zirytowany. Nie lubił jak śledzenie się przedłużało. - Lepiej dla Ciebie żeby była sensowna.

    -Tak, tak. - Amy wzniosła oczy do góry. "Jeffuś jest taki nerwowy" - To jasne że Treyna nie działa w pojedynkę. Z tego co wiemy ukrywała się tu i stoczyła w tym miejscu też walkę z jednym z Semantów. Ale teraz pomyśl Jeffuś. Czyje to mieszkanie?

    -Tej szychy, Krasusa. - Landrax powoli doznawał olśnienia chociaż głównie skupił się na tym by za tego "Jeffusia" nie zabić Amy.

    -No właśnie Jeffuś. I ja jestem za tym by po prostu sprawdzić każde jego mieszkanie.

  13. ((SandroX, plz. Takie wszystkowidzenie zalicza się do umiejętności zbyt op :v Bo idąc tą logiką to mógłbyś nawet Cytadelę podglądać. Wyśledzenie kogokolwiek nie ma prawa być aż tak proste.))

    -Ah, rozumiem...czekaj, co? Twoje dwie...żony? - dziewczyna zaniemówiła patrząc na Krasusa - Byłeś żonaty? I to dwa razy? Co się z nimi stało? Bo wyglądasz za młodo żeby poumierały ze starości.

  14. ((Przeprosiny przyjęte, znaj mą dobroć))

    Treyna upewniła się że Lucas został w domu i podeszła bliżej do Krasusa. - Gdy zabijesz Semantę wylatuje z niego czerwona sfera. Można ją albo przechować w specyficznym pojemniku, zniszczyć albo zostawić - wtedy sama ulegnie dezintegracji po jakimś czasie. Nie zastanawiałeś się nigdy czemu Arcykonsul morduje Semantów głównie po porwaniu ich do cytadeli. - Była Łowczyni wzięła głęboki oddech- Scriptum Omega. Ostateczny Zapis. To docelowy plan Arcykonsula. Rząd od lat pracuje nad pochłaniaczem sfer. Gdy pochłoniesz sferę przejmujesz też zdolności i energię życiową Semanty, aktualnie tych sfer są w cytadeli tysiące. Raymond planuje pochłonąć wszystkie i stać się nadczłowiekiem. A potem wymordować na świecie każdego kto go nie poprze. A pierwsi do eliminacji będą Semanci, niezależnie od poglądów. To jest właśnie Scriptum Omega. I właśnie dlatego uciekłam. Rozumiesz już dlaczego należy go zlikwidować?

  15. -Ale kozak! - powiedział Bradley i zgasił swojego papierosa na języku wydając z siebie odgłosy zarzynanej świni. Wyjął zgaszonego kipa. Z ust i wyrzucił gdzieś za siebie - Czyli ten Mario chce zastąpić rolę naszej Holiday? Z jednej strony to lubię naszą ruchable dyrcię, ale z drugiej strony to jest i tak nieosiągalna. A Mario by nas pewnie na browary wypuszczał.

  16. -Wysadź cytadelę i po sprawie. - Treyna uśmiechnęła się na samą myśl o tym, nawet jeśli to aktualnie niemożliwe. Stanęła przy drzwiach na taras i powiedziała do Krasusa. - A tak na poważnie. Harbour. Ta dzielnica jest w większości nieużytkowana, za wyjątkiem gigantycznego portu z którego teraz wypływają malutkie łódeczki i ogromnego lotniska, zapchanego awionetkami. Dobre miejsce na kryjówkę. A wracając do Landraxa, jedyną opcją w której nas znajdzie jest taka w której przydzielają mu kogoś do pomocy. Reszta czołowych Łowców ma naprawdę tęgie umysły.

  17. Treyna podeszła do kanapy w salonie. Oparła się o nią i w myślach sprawdziła najgroźniejszych Łowców. Jeffrey Landrax. Damazi Landrax. Reginald Birch. Tadashi Yahiro. John Pawulon. Amy Kristall. Rex Brown. Każdy był śmiertelnie groźny. Chociaż pierwsza trójka zdecydowanie najbardziej. - Mamy jedną szansę. Jeff jest średnio rozgarnięty jeśli chodzi o taktykę. To silny koleś bez skrupułów, empatii i piątej klepki. Jest nieobliczalny, ale głupi. Poluje tak dobrze bo ma specyficzny instynkt. Jeśli nikogo mu nie przydzielą to mamy szanse go zbijać z tropu. Może do Bayment nawet polecieć za plotką.

    ***

    Landrax tłukł głową starszego mężczyzny o kamień. Człowiek już dawno był martwy ale Łowca musiał przekierować swoją wściekłość. Amy siedziała obok na wybrzerzu w Bayment i bawiła się piaskiem.

    -Czemu się tak wściekasz Jeffuś? - zzapytała znudzona - Przynajmniej wiemy że jej tu nie ma.

    -Zamknij się Amy. - warknął wściekły roztrzaskując czaszkę starca o ów kamień. - Przebyliśmy taki kawał. I po co? Tu był tylko ten Semanta...

    -Którego zwłoki właśnie zmasakrowałeś...

    -W dodatku to jakiś ostatni cieć. - Wstał i spojrzał w niebo - Jakiś zakichany Semanta Wodorostów. Co to ma być?

    -Wujek Ray ucieszy się z kolejnej kuli. Scriptum Omega tuż tuż Jeffuś. - powiedziała rezolutnie dziewczynka

    -Nie mów na Arcykonsula "Wujek Ray". Trochę szacunku. - Jeffrey westchnął zrezygnowany - Poza tym...nie mów tak głośno o Scriptum Omega. Chodź, zabieramy się stąd. Idziemy do Oldtown, prześledzimy trop od początku.

    -Jak tam chcesz. - stwierdziła dziewczynka i pobiegła na przystanek autobusowy.

  18. -Co powiesz na plan zabicia tego Mario? - Bradley oparł się o pobliską ścianę i przez chwilę patrzył na papierosa. - A kto to w ogóle ten Mario? Bo niezbyt słuchałem na lekcjach, albo spałem. Albo słuchałem Chamberów. Dark days, dark days, DARK DAYS.

  19. "Przeprosić? Nie, nie mam za co. Szczerość to absolutna podstawa." Zack stanął nad nimi. - Jasne, tylko pozwolicie że skoczę zapalić i się dołączę.

    Cindy spojrzała na Almura. "Co ja mam mu wymyślić?" - Gdybyś mógł zmienić jedną rzecz jaką zrobiłeś w przeszłości, to co by to było?

×
×
  • Utwórz nowe...