Skocz do zawartości

Darnok2

Brony
  • Zawartość

    768
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Darnok2

  1. Darnok2

    [GRA]Odseparowani

    ((W Bayment nie masz budynków wyższych niż dwa piętra, pomijając że Twój jest drewniany i usytuowany poza centrum dzielnicy. Nie zapominaj kto tu kreuje otoczenie. O tym że sam decydujesz co robią istoty kontrolowane przez postać nad którą władzy NIE masz. Nie zapominaj kto jest tu MG)) John nawet się nie zdziwił atakiem Marcusa. Spokojnie zmienił konzystencję ciała w krem który spłynął na ziemię, osadzając się po części na dłoni napastnika. Ów krem o intensywnym, słodkim zapachu miał silne właściwości żrące i w mig wypalił żelazną skórę mężczyzny do samych mięśni, a momentami i do kości. Ból był silny i powalił Marcusa na kolana. Były żołnierz dostał zawrotów głowy i osunał się na ziemię, ledwo zachowując przytomność. Kremik był trujący. Maź na podłodze ponownie uformowała ciało Pawulona, jednak na jego twarzy nie było już nawet cienia ciepłego uśmiechu. - Nie jesteś nawet w połowie na tym poziomie co ja. Ta pycha Cię zniszczy dziecko. W tym samym czasie Killua rozpoczął atak na przywołańce Łowcy. Poraził je prądem, właściwie nie wiadomo w jakim celu, składały się bowiem one z tej samej substancji co John, substancji która mogła zmieniać się w ciało stałe czy nawet gaz. Atak nie zdał się jednak na nic. No, prawie na nic. Istoty będące kontrolowaną przez Łowcę grupą zwróciły uwagę na Semantę i rzuciły się do ataku. Pawulon uśmiechnął się. - Zabił ją. Za zdradę. Zdradę do której nakłoniła ją Treyna. Nie żywię do Jeffreya urazy, zrobił to co należało. Lecz gdyby nie ta smarkula, Amy nie musiałaby ginąć. Akari stała mniej więcej w połowie drogi między zaatakowanym Semantą, a otrutym Semantą. Klasnęła rękami krzycząc. - Hal A'lyan! - na te słowa między Killua a kremowymi stworami pojawił się lewitujący, fioletowy płomień z wielkim okiem które wytworzyło tarczę. W samą porę - wypluty na chłopaka krem załatwiłby go jak Marcusa albo i gorzej. Zielonowłosa warknęła do "błyskawicznego" kolegi. - Nie ściągaj na siebie niepotrzebnych ataków idioto! To nie nasza liga. - spojrzała z troską na leżącego mężczyznę. Wywołała spod gruntu pięć szkieletów które odgrodziły Johna od Semanty. Syknęła ostro do starca. - Czym jest ten krem? -Mieszanka dwóch zabójczych związków. Kremówczan Wadowiczanu i Dwujeban Dziecianu. - odrzekł starzec spokojnie - Zanim zapytasz o antidotum...istnieje. I prosto je wykonać. Wciąż nie chcę was zabijać. Dogadamy się ślicznotko? Receptura na antidotum dla Twojego kolegi za informację gdzie jest Treyna. To uczciwy układ. Akari przygryzła wargę. "Ten stary pierdziel wyczuje kłamstwo..." W końcu odrzekła szczerze. - Ajacco. Pojechała do Ajacco. Nie wiem po co. -Ajacco. No tak. Można było tak od razu, wiecie? - mruknął poważnie i zapadła cisza przerywana cichymi stęknięciami Marcusa. Pawulon westchnął. - Na jedną szklankę: pięć łyżek sody oczyszczonej, trzy łyżki sypanej kawy, pół łyżki kwasu solnego, 1/5 spiryrusu, 4/5 wody gazowanej. Całość wymieszać i podać. - John skończył i wyszedł z domku, kremówkowe stwory tuż za nim, a dziewczyna odwołała nieumarłych i fioletowego ducha. Spojrzała na Killua sucho. - Zanim rzucisz się do mnie z mordą...on by nas z palcem w swojej zdziadziałej dupie pozabijał. Jeśli chciałam uratować Antho...Marcusa, to musiałam to zrobić. - powiedziała i skoczyła do kuchni przyrządzić antidotum. Marcus był blady i się pocił. Zrobiła je w kilka minut i natychmiastowo je podała doustnie. - Killua! Przygotuj zimny okład. - krzyknęła i ujęła twarz mężczyzny w dłonie. Wyglądał fatalnie, ale pot ustąpił, a rytm serca wracał do normy. Spojrzała na wypaloną już do kości rękę Marcusa. Ujęła ją w dłonie i otoczyła zieloną poświatą. Wytężyła moc wskrzeszania i regeneracji. Tkanka powoli wracała na miejsce, będąc niczym nowa. Po czterech minutach ręka była jak nowa na Marcus odzyskał możliwość mówienia i ruszania się. Akari klęczyła przy nim uśmiechając się, co nadawało jej twarzy jeszcze piękniejszy wyraz. Powiedziała do niego cicho. - A to jeden z tych moich ukrytych talentów.
  2. Darnok2

    [GRA]Odseparowani

    -Jak to ich nie zachęci to trzeba będzie ich dobitniej przekonać. - Uśmiechnęła się Treyna patrząc chytrze na Krasusa - Na przykład usuwając Senatora ciemiężącego ludność. Senatora którego zastąpisz Ty. O ile nie okaże się po powrocie do domu iskierki że zdążyli się z kimś pobić. To by utrudniło robotę, przynajmniej w Bayment. *** Starzec z niesłychaną jak na jego wiek szybkością zatrzymał nogą stołek. Rozłożył ręce w geście bezradności. - Doprawdy, za grosz w was wyczucia. Daleko mi do reszty Łowców. Nie przejawiam skrajnego sk**wysyństwa jak Damazi, przesadniej agresji jak Jeffrey, niezwykłej precyzji jak Tadashi czy totalnej obojętności jak Reginald. Jestem miły i dobroduszny, a wy tak mi się odpłacacie. Nie chciałem was zabijać, naprawdę nie chciałem. Imienia tego co stoi jak słup soli nie znam, ale Ciebie Marcusie mamy namierzonego, dzięki Landraxowi. Smutno mi, strasznie mi smutno. - powiedział z dość dobrze udawaną przykrością. Akari słuchała uważnie. Notowała każde słowo napastnika słysząc jednak że Pawulon nazwał Anthony'ego Marcusem wzdrygnęła się. Chciała coś powiedzieć leż nagle kremówkowo-bobasowe twory rzuciły się do niej i pchnęły ją ku Johnowi, ten zaś złapał ją za nadgarstek i wygiął jej rękę za plecami przystawiając dziewczynie ukryty nóż do gardła. Akari na chwilę sparaliżował strach, ale nie minęło pięć sekund i rozpoczęła obmyślanie planu ucieczki. Czuła obleśny oddech starca na karku. Starca który odezwał się ponownie. - Zmuszacie mnie do mordowania. To niedobrze. Wasz kolega akurat był wyjątkiem, podpadł mi z twarzy. Ale do rzeczy. - Pawulon zrobił wymowną pauzę - Gdzie jest Treyna? Gdzie ta suka która odebrała mi dziecko które oduczyłem stawiać opór? Dziecko którego oczka podniecały mnie bardziej niż cokolwiek! - John widząc że traci panowanie przerwał. Kontynuował po chwili, już spokojnym tonem. - Będziesz tak dobry Marcusie? Czy mam ukrócić żywot Twojej zielonowłosej przyjaciółeczki? Chyba że ona mi odpowie.- Gdy mówił Akari puściła oko do Marcusa. -Poszła do dzielnicy... - "Mężczyźni mają jeden, zawsze czuły punkt." Pomyślała - ...do dzielnicy "Chrzań się staruchu!" - warknęła i zginając nogę zadała swoim długim, czarnym obcasem cios w jądra starca. Ten w bólu upuścił nóż i złapał się za krocze. Akari chwyciła go za szaty i przerzuciła na ziemię. Mężczyzna upadł z głuchym hukiem na plecy. Zielonowłosa skoczyła szybko do Marcusa i syknęła. - Kwestię "Marcusa" i "Anthony'ego" rozwiążemy później kłamczuchu. Pawulon wstał z ziemi, stwory wysunęły kremówkowe ostrza z rąk i patrzyły na dwójkę Semantów. John wyprostował się i chłodno, z kamienmą twarzą rzekł do Marcusa i Akari. - Wy naprawdę chcecie umrzeć.
  3. Darnok2

    [GRA]Odseparowani

    -Są zajęci szukaniem Akari. A to im trochę zajmie bo nie znają ani jej wyglądu, ani nawet nazwiska. - Treyna mówiąc to zamyśliła się na chwilę. - Bez Tadashiego od razu by ją zgarnęli. Jakby tak się jej przyjrzeć to widać rodzinne podobieństwo. *** -Ach, na co ta agresja. Nie tak Bóg wam przekazał dzieci. - Pawulon uśmiechnął się i spokojnie skalkulował sytuację. Jeden był martwy, drugiego sparaliżował strach bo stoi jak kołek. "Jedynie ta nabuzowana dwójka, albo przynajmniej udająca nabuzowaną." Potworki skoczyły na duszka przyzwanego przez Akari przyduszając go ciężarem i lepką mazią. Rzuciły się również na dziewczynę, ta jednak zasłoniła się przyzwanym nieumarłym. Starzec słysząc słowa Marcusa uśmiechnął się kpiąco, lecz wciąż ciepło. - Jacy Wy jesteście nieokrzesani. Semanci których wychowuję na Łowców są o wiele grzeczniejsi. Pod wpływem mojego dotyku i młode ciała poznają świat. - John oblizał wargi - Dlatego szukam Treyny. To ona zepsuła moją Amy. Była taka śliczna...szybko oduczyła się stawiać mi opór. - Mężczyzna zrobił smutną minę. Niemowlaki w tym czasie połączyły się w kilka większych. Pozostało ich dziesięć, dziesięć dwumetrowych humanoidalnych maszkar z połączonych ciał bobasów i kremówek. Stały jednak czekając. Tak jak czekał Pawulon.
  4. Darnok2

    [GRA]Odseparowani

    -O nie, Tobie coś się pomyliło Krasus. Nie jestem od wyrównywania Twoich rachunków. - Treyna zrobiła pauzę - Mamy ważniejsze probleny niż Miss Terigold. Także lepiej żebyś miał dobry argument. *** -Jesteś strasznie wulgarny moje dziecko. - Pawulon uśmiechnął się ciepło. Ludziki które zabiły Dastana rzuciły się na Marcusa unieruchamiając go i wydając dziwne odgłosy. Akari rzuciła się w stronę towarzysza i wyciągnęła rękę. Z pomiędzy desek na podłodze wyleciały kości które uformowały szkielet który zaczął odrywać stworki od Marcusa. Akari wykonała zwrot i przywołała niebieską kulę z oczami. - "Nie znam jego siły, świetlik go przetestuje". Przywołaniec plunął strumnieniem wody w Johna. Dziewczyna syknęła. - Spieprzaj dziadu. - Strumień odepchnął starca o jakiś metr. Ten jednak wciąż zachowywał potulny uśmiech. Stanął wyprostowany i zapytał. - O co walczycie Semanci? O wolność? O sprawiedliwość?
  5. Darnok2

    [GRA]Odseparowani

    -Właściwie to ani to, ani to. - zastanowiła się dziewczyna - Prze de wszystkim z góry odpuszczam sobie sukienki, nie czuję się w nich dobrze. Nie da się nakupować takich rzeczy jakie zazwyczaj noszę? - zapytała myśląc o zwyczajnych jeansach i shortach. - Czarne koszulki możemy raczej sobie darować, jakbyś o to pytał. *** -Skargi do Arcykonsula Raymonda Stellara. - syknął starzec. Potworek mimo wyglądu hybrydy małego dziecka i kremówki był klejący i momentalnie przylgnął do ręki Marcusa oblkejając ją, nie czyniąc jednak większysz szkód poza ograniczeniem ruchu. Kolejna grupa kremówkowych bobasów rzuciła się na Dastana, ten nie zdążył nawet zareagować. Przywalony grupą przywołańców został wkrótce pozbawiony tlenu, a ich nacisk połamał mu ciało, miażdżąc żebra które poprzebijały płuca i serce. Pawulon uśmiechnął się ciepło. - Swoją drogą wybaczcie moje maniery. Jam jest John Pawulon, Łowca Semantów. I pytam ponownie, wbrew temu com mówił. Gdzie jest Treyna? Akari spojrzała na Marcusa z lekkim podziwem, dziewczyna zawsze ceniła bezczelność. Nie odezwała się jednak ani słowem, a podniosła Killua który najwidoczniej zemdlał i położyła go na kanapie. Potworki czekały na rozkaz, Pawulon czekał na odpowiedź.
  6. Darnok2

    [GRA]Odseparowani

    ((Ja jak najbardziej mogę. Tylko czekam aż więcej osób odpisze))
  7. Darnok2

    [GRA]Odseparowani

    -Zawsze to odmiana od łażenia po norach by znaleźć tych którzy odczuwają ciągły strach przed Łowcami. - dziewczyna uśmiechnęła się lekko, zadowolona z rozmowy z kimś kto przejawia oznaki normalności. - Myślisz że to dobry pomysł? No wiesz, zostawiać ich tam samych. *** John Pawulon stanął obok chatki Killua, tu zapach Treyny był niesamowicie intensywny. Nie namyślając się długo wskoczył na dach który się momentalnie zawalił. *** Akari siedziała czekając na odpowiedź. Żaden oczywiście się nie odzywał, w końcu rozmowa to tak trudna czynność. Dziewczyna już miała powtórzyć pytanie gdy nagle sufit się załamał a do środka wleciał starszy mężczyzna w białych szatach i śmiesznej czapce. Wstał i popatrzył na Semantów. Jego głos był zimny, chociaż miał w sobie coś uspakającego i dziwnego. Zapytał. - Gdzie jest Treyna? Całą czwórkę otoczyły pojawiające się z nikąd niemowlaki z kremowymi ciastkami zamiast głów. Była ich z dobra setka. Pawulon uśmiechnął się. - Drugi raz nie zapytam.
  8. Darnok2

    [GRA]Odseparowani

    -Hmmm...szczerze to nie miałam za dużo czasu i nadziei by myśleć o przebranżowieniu się. - powiedziała lekko zamyślonym tonem była Łowczyni, po czym po chwili namysłu dodała - Zawsze chciałam założyć zespół. Chociaż bez różowych włosów to tak średnio. Jest jeszcze taka opcja że z moimi umiejętnościami założę jakąś wioskę kamienia. Nazwałabym się tsuchikage albo coś w tym guście. *** John Pawulon stał na ugiętych nogach na wieży widokowej w Bayment i aż trząsł się z podniecenia. Treyna. Był tu. Zapach. Czuję jej zapach. - Moja malutka Amy...dorwę Cię bezbożna suko... - zacharczał pod nosem wściekły starzec - ...czuję Cię... - Ręce zaczęły mu się trząść, to znowu parkinson. "Bogu dzięki mam sposób" - pomyślał i wyciągnął zza swojej pokaźnej białej szaty pudełko śniadaniowe. Ostrożnie wyjął kremówkę i już po jednym gryzie choroba minęła. Łowca uśmiechnął się i oblizał wargi. Znów mógł szukać tej słodziutkiej blondynki.
  9. Darnok2

    [GRA]Odseparowani

    -Jeny, jeny. - westchnęła do siebie zielonowłosa chemiczka. "Na jakąkolwiek gadkę z Anthonym to ja nie mam co liczyć. Taki fajny, a taki milczek. Mógłby czasami się odezwać." Akari stwierdziła że postara się rozkręcić atmosferę. - No misiaki. - zaczęła - Opowiadajcie jak się w tym wszystkim znaleźliście. Na początek Ty. - spojrzała na Killua - Tak, Ty. -Jasne, zróbmy ze mnie faceta, to genialny pomysł. Od razu zamieńmy się płciami. Ja będę ekhem..."skromnym przedsiębiorcą", a Ty się pokitrasz po kanałach. - Dziewczyna zaśmiała się, głównie z powodu tego jak bardzo absurdalna była propozycja Krasusa - Wyśmienity plan, serio. - Gdy dziewczyna wsiadł do auta, w głębi duszy przyznała że wyrwanie się od tamtej czwórki to był świetny pomysł. - Rzeczywiście klima jest. Nie myślałeś nad pracą w policji?
  10. Darnok2

    [GRA]Odseparowani

    Akari wypiła trunek. Był ostry, a smakował podobnie do lubianych przez nią Mad Dogów. Ostre jedzenie należało do jej ulubionych, więc i ostry alkohol lubiła. Zniechęcała ją trochę obojętność Marcusa, był strasznie posępny. A że w porównaniu do reszty wydawał się mimo wszystko interesujący to kontynuowała rozmowę. Podeszła do niego i zagaiła. - Jesteś jakiś markotny. Uśmiechnij się, masz minę jakby ktoś umarł. -Mi to nie robi. Zalety bycia mordercą. - Treyna uśmiechnęła się krzywo. Akurat skrupółów nie miała w nadmiarze - Ja mogę zabijać niewinnych jak boisz się brudzić rączki. Idziemy. - powiedziała sucho i weszła do pokoju. Widząc Krasusa który stoi przy drzwiach czekając na jakieś prośby odnośnie zakupów stwierdziła, że przesadnie dobry Killua, lakoniczny Dastan, nudny Marcus i zboczona Akari to niezbyt dobre towarzystwo na jej aktualny, beznadziejny humor. - Krasus, idę z Tobą. Muszę się przewietrzyć.
  11. Darnok2

    [GRA]Odseparowani

    -A poproszę, raz Semancie śmierć. Właściwie sama wezmę. - powiedziała z uśmiechem i wyjęła butelkę z dłoni Marcusa, ich dłonie przelotnie się zetknęły, ale dziewczyna nie zwróciła na to uwagi. A przynajmniej takie sprawiała wrażenie, bo jeśli udawała to niezwykle skutecznie. Nalała trunku do kieliszka i zawahała się zatrzymując go orzed ustami. Jej usta pozostały w niezmiennym uśmiechu, lecz oczy błysnęły czymś co ciężko określić. - Będzie piekło?
  12. Darnok2

    [GRA]Odseparowani

    -Killua. Ty chcesz rewolucję bez ofiar? - zapytała chłodno Treyna patrząc mu w oczy. W tej chwili wydawała się o wiele starsza niż zwykle. Jej spojrzenie było spokojne. - Słuchaj, wolności nie wywalczysz bez ofiar. A tu zasady są proste. Albo jesteś z nami. - Blondynka zrobiła pauzę - Albo jesteś martwy. Akari spojrzała na Marcusa. - Nalewka z papryczek chili? - skrzywiła się - Od razu daj mleko i ogórki. - zachichotała patrząc dwuznacznie na mężczyznę.
  13. Darnok2

    [GRA]Odseparowani

    Treyna spojrzała dziwnie na Killua. Słyszała o podstępnych gwałcicielach, ale nie wiedziała czy podejrzewać o to swojego sojusznika. - No...dobra. Chodź. - powiedziała cicho i poszła do drugiego pokoju czekając na Killua. Akari spojrzała na nich dwuznacznie. Podeszła do Krasusa. - Czyżby ten białowłosy kolo startował do naszej blondi? A to Ci dopiero. - powiedziała cicho w duchu wyobrażając sobie całą sytuację i śmiejąc się.
  14. Darnok2

    [GRA]Odseparowani

    -Nie naskakuj tak na cukiereczka. - uśmiechnęła się Akari stając w obronie Treyny - Pracują nad tym od 41 lat, prace zaczęły się może miesiąc po przewrocie Raymonda. I dalej są daleko od zakończenia. A przygotowanie czegokolwiek ze sfery Amy Kristall też im trochę zajmie. Nie musisz się aż tak tego obawiać Anthony. Treyna, kto jet Senatorem Peunion? -Jin Bao, zwany Czarnym Smokiem. Groźny typ i stosunkowo młody. - odparła blondynka - Ma jednak dziwne hobby. Lubi zapuszczać się bez ochrony do Smoother...- przerwała jakby nie chciała czegoś powiedzieć. -To wszystko malutka? - zapytała spokojnie, acz stanowczo Akari. -Nie. On jest... - Była Łowczyni przełknęła ślinę. -...Semantą. Potężnym Semantą. *** Oldtown. Wieża jednego z kościołów górujących ponad zabytkową dzielnicą. Przy dzwonnicy stało dwóch mężczyzn. Pierwszy z nich, dwudziestopięcioletni, ogromny facet w czarnym płaszczu z długimi czarnymi włosami i poparzoną połową twarzy obserwował posępnym wzrokiem całą okolicę. Mina drugiego, masywnego mężczyzny pod sześćdziesiątkę była skupiona, a kojący uśmiech nadawał mu wygląd dobrego wujka. Miał na sobie białe szaty i specyficzną białą czapkę na głowie. -Dlaczego nie ruszysz ze mną? - zapytał Łowca Semantów, John Pawulon drugiego. - Przecież chcesz ją dopaść. -Nie ma takiej opcji John. - odparł Landrax - Mam personalny zakaz od Arcykonsula. Reginald mnie pilnuje, Damazi wciąż jest poza barierą, a Tadashi skupił się na szukaniu tamtego złodzieja. Idziesz sam. -Niech i tak będzie. - starzec objął Jeffreya ramieniem. -Poradzisz sobie? -Spokojnie. Treyna to jeszcze dziecko. A ja wyczuję każde dziecko. - Uśmiechnął się zbereźnie oblizując wargi. - Zapłaci za zbałamucenie mojej Amy. "Obleśny stary zwyrol." pomyślał Landrax. - Zatem powodzenia. -Bóg z Tobą Landraxie. - odparł Pawulon i oddał długi skok. Szybował niczym biały gołąb i bez problemu znalazł się na ziemi. W ręku trzymał próbkę krwi Treyny. Powąchał ją i poszukał zapachu w powietrzu. Oczy mu się rozszerzyły. - A więc gdzieś tam jesteś dziecko. - szepnął podniecony i ruszył na południowy wschód wyspy.
  15. Darnok2

    [GRA]Odseparowani

    -Zupełnie nie znasz naszych struktur władzy od środka, nie? - Treyna zapytała Marcusa z lekkim niedowierzaniem wtrącając się w jego rozmowę z Akari. - Tutaj Senator ma władzę ograniczoną jedynie wolą Arcykonsula. Urzędnicy nie mają prawa składać skarg na Senatora bez przedstawienia wyraźnych dowodów na niezgodność jego postępowania. Krasus to inteligentny mężczyzna, wiedziałby dobrze jak postępować by się nie zdradzić i jednocześnie nam pomóc. Teraz starczy opracować dokładny plan. -Jeśli pozwolisz cukiereczku. - wtrąciła Akari rozglądając się po wszystkich - Co wy właściwie planujecie? Powinnam w sumie dawno o to zapytać. -Zniszczyć ten system. Zaprowadzić Nowy Porządek na tym świecie. - powiedziała niepewnie Treyna. W tym pokoju stuprocentowego poparcia dla jej idei mogła się na pewno spodziewać od Dastana i Killua. Reszta wydawała się mieć ciche obiekcje. - To nasz cel. A plan? Krasus obejmie władzę w jednej z dzielnic, poświęcimy mnóstwo czasu na zorganizowanie podziemnego państwa, zbierzemy Semantów, zyskamy przychylność narodu i...rozpoczniemy ogólnopaństwowy zryw. -No cukiereczku, jednak nie jesteś taka głupia, całkiem cwane. - uśmiechnęła się Akari. - Są błędy i dziury w Twoim planie, ale...nieźle jak na Ciebie. Uznaj to za komplement.
  16. Darnok2

    [GRA]Odseparowani

    -Czemu nie jestem z arcykonsulem? Jak miałam 4 lata, a Tadashi miał 7, byliśmy już w Cytadeli. Przysiągł mi że niezależnie od reszty jego priorytetem będzie mnie chronić. Umożliwił mi ucieczkę z Cytadeli, wychowali mnie ludzie z Sillens. Jak miałam 15 lat po raz pierwszy od lat spotkałam Tadashiego. Pamięta do dziś o przysiędze i zaciera za mną ślady. Żeby nie było - przy okazji jest bezwzględnym sługą Arcykonsula, ale mnie nie zdradzi. Nigdy. - Wyjaśniła Akari patrząc na Krasusa, po chwili wróciła do Marcusa. - Co sądzisz o tym pomyśle z Senatorem? -Zaraz tam niemoralną. Trzeba najpierw pomyśleć która dzielnica najbardziej nam się przyda. - odparła Treyna opierając się o ścianę. - Taka gdzie najłatwiej nam się zorganizować.
  17. Darnok2

    [GRA]Odseparowani

    Akari popatrzyła na Marcusa. "A to ciekawe. Moc dość późno mu się objawiła, ma szczęście że przeżył." Zapytana o swoją moc zastanowiła się chwilę. - Moja moc? Trudno to wyjaśnić. Znasz legendę o cmentarzysku Blackhaven? Mówi ona że miasto zostało w całości zbudowane na starożytnym cmentarzu, a leżą pod nim dziesiątki milionów ciał dawnych cywilizacji. - westchnęła - No. To nie legenda. Pod miastem są niezliczone ilości ciał. Moja moc pozwala mi na kontrolowanie zmarłych, taka nekromancja. Poza tym mogę przywracać do życia zwierzęta, czy obumarłe części ludzkiego ciała. Z samym wskrzeszeniem człowieka nie próbowałam, ale przypuszczam że nawet jakby mi się to udało to byłabym wykończona. Jestem też tak jakby mostem między naszym światem, a światem demonów i duchów. Mogę przywołać jednego czy dwa na czas walki, ale ryzykuję opętaniem. Ryzykowna umiejętność. - wyjaśniła zielonowłosa dziewczyna zastanawiając się czy powiedziała wszystko - To tyle. Gdy wszedł Killua Treyna nie zdążyła zbyt wiele powiedzieć bo zaraz pojawił się Krasus. Irytujący i arogancki jak zwykle. "Dlaczego mnie to intryguje zamiast odpychać? Dziwne..." - Ciebie też miło widzieć. No i nie patrz tak na mnie. To ona nas znalazła. - powiedziała blondynka z wymuszonym uśmiechem. Akari widząc dwóch nowych mężczyzn odwróciła się do nich. Kiedy ten o dostojniejszym wyglądzie na powitanie ucałował jej dłoń uśmiechnęła się w duchu. - Miło spotkać dżentelmena w tych stronach. Zgadłeś "skromny przedsiębiorco", ja jestem tą poszukiwaną osobą która okradła Cytadelę. Akari Yahiro, siostra Łowcy Tadashiego, miło mi. - powiedziała parodiując ton mowy tych z wyższych sfer - Nie wiń naszego blond cukiereczka, to ja go szukałam. Myślałam że słynna Treyna od miesiąca uciekająca przed władzami będzie jakąś waleczną wonder woman, a tu taka dziewczyneczka. Urocze, jak to życie potrafi zaskakiwać, nieprawdaż? - Cicho zachihotała Akari. -Daj mi spokój z tym cukiereczkiem - mruknęła Treyna. Protekcyjne i beztroskie zachowanie tej lafiryndy coraz bardziej działało jej na nerwy. Chcąc zmienić temat wstała i podeszła do Krasusa. Nie zważając na jego pytanie o fajki zapytała. - Krasus, jak bardzo realne są Twoje szanse na zostanie Senatorem gdyby zupełnie przypadkiem zwolniła się posada?
  18. Darnok2

    [GRA]Odseparowani

    -W takim razie niech będzie tuńczyk. - powiedziała spokojnym tonem stając obok Marcusa i patrzyła jak gotuje. Akira miała talent do gotowania, w końcu od czwartego roku życia wychowywała się sama, bez rodziców ani brata. Jednak jak każdy rozumny człowiek wolała gdy ktoś robił coś za nią, tak było wygodniej. Chciała też by Marcus opowiedział coś o sobie, bo Dastan był niewychowany i cierpki, a Treyna zupełnie nie wyglądała na takiego przeciwnika za którym musieli posłać aż dwóch elitarnych Łowców. Przy tej dwójce Anthony wydawał się niezmiernie ciekawy. - W takim razie...dlaczego porzuciłeś służbę? W tym mieście być wojskowym to jak los na loterii. No i...jak ukryłeś swoje moce? - zapytała Akari patrząc pod lekkim ukosem na mężczyznę - Nie przeszkadza Ci że tyle pytam? Dawno nie gadałam z kimś normalnym.
  19. Darnok2

    [GRA]Odseparowani

    -Masz mięso? Stek to najlepsza rzecz dla zapracowanej kobiety o poranku. - powiedziała ciepło dizewczyna do Marcusa i przyjrzała się mu. Był rosłym mężczyzną, miał też dobrze umięśnione ciało, nie był patyczakiem jak Dastan. Wygladał jak jakiś grecki Bóg, taki bóg wojny w dodatku. - Tak z ciekawości, byłeś wojskowym? Twój sposób chodzenia, postawa czy nawet samo ciało sprawiają takie wrażenie. - zapytała Akari. Treyna po wejsciu do domu rzuciła się na kanapę, zanim zjawi się Krasus chwila minie więc miała czas się odprężyć, a to nie zdarzało się jej ostatnio zbyt często. Zamknęła oczy i pomyślała. "Amy. Lucas. Sonny. Ile osób jeszcze zginie zanim chociaż rozpoczniemy naszą walkę?" Gdy je otworzyła spojrzała z ukosa na Akari wesoło rozmawiającą z Marcusem. Nie ufała jej, chociażby dlatego że Tadashi nie był zbytnio takim typem który zdradzałby Arcykonsula. No i nigdy nie mówił że ma siostrę. "Ale...kto wie?". Blondynka spostrzegł nieobecność Killua i zwróciła się do Dastana wciąż leżąc. - Dastan, wiesz gdzie poszedł Killua? To w końcu jego dom. - powiedziała z obojętnym wyrazem twarzy odgarniając rozczochrane włosy znad oczu.
  20. Darnok2

    [GRA]Odseparowani

    -Nic. Chociaż z samym czonskiem mogłoby być bum. - uśmiechnęła się Akari - Tutaj trzeba dopracować wszystko. Każdy składnik przy mieszaniu ma inną temperaturę, proporcje też są ściśle ustalone. Nie ma miejsca na błędy. Chociaż i tak nie każda Sfera jest z tym układem kompatybilna, tylko te oparte na żywiołach. Sfery czasoprzestrzenne mają jeszcze inne podkłady, a mentalne to kolejna bajka. W dodatku jest cała masa podtypów, a ja mam ledwie kilka receptur. - dziewczyna uśmiechnęła się zakłopotana - Rozumiesz coś z tego co mówię? Treyna podała na szybko adres Killua i oznajmiła krótko wszystkim. - Krasus już do nas jedzie, będziemy mogli razem coś obmyslić. On ma pieniądze i wpływy, więc cenny z niego sojusznik, mimo swojego cynizmu. - po chwili dodała cichutko pod nosem. - Swoją drogą, lubię w nim ten cynizm.
  21. Darnok2

    [GRA]Odseparowani

    -Substytut. Tę moc da się przejąć jedynie na parę minut. Sfera jest energią niewyczerpywalną - gdyby się skończyła, nie moglibyśmy używać naszej mocy do końca życia. Pobrany fragment sfery wrzuca się do specjalnej mikstury. - wyjaśniła Akari zwracając się do Marcusa, mówiła w taki sposób że dla każdego stało się jasne że ta dziewczyna jest kimś więcej niż tylko piękną i zboczoną kobietą. - Wywar przyrządzam z morskiej wody, krwi, soku pomarańczowego i czosnku. Nie patrzcie tak na mnie. Mówię serio. - zaśmiała się - Wszystko wymieszane w odpowiednich temperaturach w połączeniu z cząstką Sfery dają esencję. Treyna popatrzyła na Akari. "Mimo ciężkiego życia jest wesoła, piękna, inteligentna i ma większe...no. Cholera, o czym ja myślę w takich chwilach." Zamyślona wyciągnęł telefon i wysłała kolejnego smsa do Krasusa o treści: "Odezwij się, powinniśmy pogadać, o której dasz radę być w Bayment?". Po wysłaniu wiadomości tekstowej zwróciła się do reszty. - Wrócimy do domu? Tam chyba lepiej będzie pogadać. Poza tym głodna się robię. -I to jest pomysł cukiereczku. - Zielonowłosa poklepała blondynkę po głowie. - Anthony, Dastan. Idziemy?
  22. Darnok2

    [GRA]Odseparowani

    -Ja nie wiem nic. - westchnęła Treyna - Byłam dość dobrą Łowczynią ale nic mi nie powiedziano. Zero nazwisk, sto procent tajności. -Nie tylko Ty nic nie wiesz. - dodała Akari do Treyny zarzucając swoimi włosami - Pytałam Tadashiego, ale nawet on nic nie wie. Szczerze mówiąc...nie zdzwiwiłabym się gdyby nawet nie wszyscy Senatorowie znali nazwiska tych uczonych. -Łowca Reginald Birch wie na pewno, w końcu to najlepszy przyjaciel Arcykonsula. - zastanowiła się chwilowo młodsza dziewczyna. "Koniec. Teraz już nie ma odwrotu." Nagle Treyną zatrzęsło, całkowicie zbladła, a jej oczy nabrały pustego, przerażonego wyrazu. Starsza dziewczyna popatrzyła na Marcusa i Dastana widząc że ich też dziwi stan Treyny. -Ej, mała. Co jest? - zapytała zbliżając się do blondynki -Landrax zabrał sferę Amy. - powiedziała cicho - Jeśli zbadają Sferę która ma moc przejmowania cudzych mocy...niedobrze. Bardzo niedobrze. Musimy coś zrobić, oby Krasus przyjechał. -Jeśli zamierzacie dokonać szturmu na Cytadelę w kilka osób to z całego serca odradzam. - prychneła Akari - Bez armii i paru dzielnic nie zdobędziecie Cytadeli.
  23. Darnok2

    [GRA]Odseparowani

    ((Potwierdzam)) -Żebym ja to wiedziała. Ale obstawiam kilka tysięcy. - Akari wzruszyła ramionami - Wiesz może Treyna? Była Łowczyni skrzywiła się. Ta dziewczyna nie była wrogiem, to na pewno. Ale działała nastolatce na nerwy jak mało kto. Jednak prywatne odczucia należy odłożyć na bok. - Ponad trzy tysiące naukowców zatrudnia Cytadela. Więc ze dwa i pół tysiąca z nich zajmuje się Scriptum Omega. -A no właśnie. - Akari podeszła do Dastana i wyrwała mu strzykawkę z ręki. - Nie tykaj co nie Twoje. Naukę zostaw w rękach naukowców. - powiedziała chłodno chowając odzyskaną strzykawkę pod płaszcz, następnie go zapinając. Krótką ciszę przerwał sygnał sms na komórkę Treyny. Twarz dziewczyny lekko zbladła na wieść o śmierci Sonny'ego. - Najpierw Lucas, teraz Sonny... - mruknęła pod nosem i odpisała Krasusowi. "Dasz radę być w południe na głównym placu w Bayment?" [jest 8:30]. Akari spojrzała z boku na Marcusa i uśmiechnęła się do niego. - Aż tak Cię Scriptum Omega zaskoczyło że zaniemówiłeś? - zapytała z lekkim chichotem.
  24. Darnok2

    [GRA]Odseparowani

    -Jasne, możemy sobie pospacerować, a po drodze objaśnię cóż sobie przywłaszczyłam. - powiedziała spokojnie, ze stonowanym uśmiechem. Treyna jedynie wzruszyła ramionami i niepewnym wzrokiem ruszyła za Akari i Marcusem. W drodze panowała niezręczna cisza, a dziewczyny emanowały zupełnie innymi uczuciami - od starszej bił spokój i zadowolenie, tak młodsza była koktajlem niepokoju i gniewu. Dla Marcusa był to widok z pewnością równie ciekawy co irytujący. Wtem pojawił się Dastan który dołączył do reszty. -Dastan. - powiedziała Treyna przytłoczona ilością osób, Akari jedynie mu pomahała. Gdy dotarli nad kamieniste nabrzeże Akari odwróciła się do trójki Semantów. Rozpięła swój płaszcz pod którym kryło się zgrabne ciało dziewczyny ubrane w czarny, jednoczęściowy lateksowy kostium bez rękawów zapewniający komfort poruszania się. Ów ciało stanowiło piękny widok, jednak nie ono przyciągnęło wzrok Treyny, Dastana i Marcusa. Na wewnętrznej stronie płaszcza zawieszonych było trzydzieści strzykawek, z różnymi cieczami w środku. Widząc spojrzenia trójki Akari zaśmiała się cicho. -Spokojnie, nie jestem handlarzem heroiną. - powiedziała z uśmiechem -Co...co to jest? - zapytała Treyna z wielkimi oczyma w pamięci przywołując strzykawkę którą miała ze sobą Amy, tę samą która dawała jej możliwości regeneracji. - Widziałam już to. -Esencje. Jeden z eksperymentów Arcykonsula na sferach z Semantów. - zaczęła Akari - Na krótki czas pozwalają przyswoić zdolności pochodzące ze sfery z której pochodzi esencja. Efekt uboczny Scriptum Omega. Ukradłam kilka próbek, planów i sfer z Cytadeli, nawet nie wiecie jak łatwo na podstawie planów opracować własne receptury z innych sfer. W dodatku Sfery się nie wyczerpują, więc mogę sobie zrobić tyle tego ile zechcę. -Nic dziwnego że Cię ścigają... - zaczęła Treyna już bardziej przekonana do rozmówczyni, gdy nagle uświadomiła sobie że Akari wie o Scriptum Omega. - Skąd wiesz o Scriptum Omega? -Tadashi jest niesamowicie lojalny Arcykonsulowi. - dziewczyna puściła oko do blondynki - Ale młodszej siostrzyczce może szepnąć to i owo, nie? Koledzy mniemam wiedzą o co chodzi ze Scriptum Omega? -Nie mówiłam im. - mruknęła Treyna czerwieniąc się lekko. -To tak w skrócie. - westchnęła Akari - Arcykonsul zbiera od przejęcia władzy Sfery z Semantów, a blisko 80% naukowców z Blackhaven pracuje nad przyswajaczem. Nasz wspaniały Arcykonsul Raymond Stellar zamierza przyswoić na zawsze wszystkie zagrabione sfery stając się nadczłowiekiem. - dziewczyna lekko opuściła głowę i dodała z kpiącym uśmiechem. - A potem przejmie władzę nad światem czy coś takiego.
  25. Darnok2

    [GRA]Odseparowani

    -Coś lekkiego. Kurczak? - zapytała w duszy wzmagając czujność, miała nieodparte wrażenie że ktoś ich obserwuje. Ruszyła powoli ku głównej ulicy - Idziemy? Wtem drogą zastąpiła im młoda, urodziwa, zielonowłosa kobieta w szarym płaszczu. Była spokojna, opanowana, a jej postawa zdradzała pewność siebie. Treyna widząc ją zatrzymała się i stanęła na ugiętych nogach gotowa do ataku. Zielonowłosa jednak uśmiechnęła się i powoli podeszła do dwójki Semantów zatrzymując się pięć kroków od nich. -No hejka Treyna. - Akari powiedziała to tak jakby witała starą znajomą. - Jak tam uciekanie? -Kim...kim jesteś? - Była Łowczyni z niewiadomych przyczyn odczuła natychmiastową niechęć do kobiety. Widziała ją już wcześniej, podczas przemówienia Miguela na placu, to była ta dziewczyna na którą patrzył Tadashi -Ach no tak, zapomniałabym. - Dziewczyna złapała za końcówki płaszcza i "dygnęła" wykonując ukłon - Akari. Akari Yahiro. I nie, nie pomyliłam nazwiska. - zachichotała zasłaniając usta - Ale bez obaw. W przeciwieństwie do mojego starszego brata jestem raczej po waszej stronie. -Tadashi...ma siostrę? - Treyna emanowała niepewnością - Dlaczego myślisz że Ci uwierzę? -Bo mam ładny uśmiech. - powiedziała cicho i zmysłowo Akari, po chwili jednak dodała weselej, bardziej neutralnym tonem - Bo gdybym miała was zabić to byśmy już walczyli. Ciao, bracia i siostry w Semantyźmie. Chcielibyście pomocy? Myślę że przy towarzyszach którzy zdradzają obcym gdzie jesteś przyda się ktoś kto ogarnia się w nauce i okradł wczoraj Cytadelę. -Okradłaś...cytadelę? - zapytała nieufnie Treyna i spojrzała na Marcusa szukając rady. Zmarszczyła brwi i zapytała go przez ramię. - Anthony?
×
×
  • Utwórz nowe...