Wyżej napisałem odniesienia do wszystkiego tam napisanego, więc nie, nie oceniam artykułu przez te pasy.
No tak, wspominkom, ale sam artykuł jest bardzo dyskusyjny no i w samym temacie też zrobiła się mała dyskusja :3 Chociaż nadal nie rozumiem co jest fajnego w zwiększonym ryzyku kalectwa/śmierci...
Musisz też pamiętać, że "pokolenie YOLO" nie ma zbyt dużej przyszłości i tacy ludzie to tylko wyrzutki (nie, to nie jest moja osobista opinia) a bezstresowe wychowanie wcale nie było takie powszechne w naszym dzieciństwie. Nie mówię tu o "dostawaniu po gębie", ale o klapsikach...
A ja nadal widzę masy dzieci na orlikach i szkolnych boiskach. Jak wy kiedyś chcieliście być jak Zidane, "Gruby Ronaldo" albo Beckham, tak teraz dzieciaki chcą być jak Neymar, Messi albo Ronaldo...
Czy było lepiej to kwestia strasznie sporna, ja nie przeżyłem dzieciństwa w latach '90, ty nie przeżyłeś dzieciństwa na początku drugiego tysiąclecia. Każdy będzie mówił jak to jego czasy były lepsze, nic nie zmienisz :C
Tak jak i kiedyś, choć nie widziałem w życiu żeby jakiś dzieciak/nastolatek zasztyletował kogoś w mojej okolicy (a chodzi przecież o dzieci).
I wyżej też o tym wspominałem, nie narzekajcie i nie mówcie, że jest tak źle, bo nie jest tak do końca. Może czasem zobaczę kogoś, kto jedzie w ochraniaczach, ale to dla mnie widok nietypowy. W życiu nie miałem kasku na głowie i czasem chodzę z rozwalonym kolanem i tak samo obecne dzieci, więc na co to całe narzekanie.
Ogólnie czasem mam wrażenie, że żyjemy w innych światach. Po co mamy walczyć i kłócić się o to czyje pokolenie jest lepsze, chociaż niektóre rzeczy zostały niezmienione, niektóre odeszły (nie ma dobranocki), a niektóre doszły (telefony itp)? Chyba, że żyję w miejscu, gdzie ludzie zatrzymali się 20 lat temu.