-
Zawartość
38 -
Rejestracja
-
Ostatnio
O Mark Crusader
- Urodziny 02/10/2000
Informacje profilowe
-
Płeć
Ogier
-
Miasto
Szymbark
-
Zainteresowania
Patrz "O mnie"
-
Ulubiona postać
Patrz "O mnie"
Ostatnio na profilu byli
1800 wyświetleń profilu
Mark Crusader's Achievements
Źrebaczek (1/17)
6
Reputacja
-
(Zaznaczony) Kiedy tylko Zaznaczony pojawił się w zasięgu wzroku wesołej gromadki, jeden z nich wstał energicznie i przyjacielsko do niego pomachał. Nie mógł być to nikt inny jak Nocnik. Zaznaczony zbadał go szybko wzrokiem. Był ubrany w całkowicie losowy zestaw ubrań często spotykanych w tych stronach. Mimo wszystko nie było w nich nic szczególnego. Jego pozostali towarzysze jedynie unieśli głowy znad ogniska. Nocnik widząc flaszkę w kopytach naznaczonego uśmiechnął się jeszcze bardziej niż był dotychczas. - Czołem kolego! - zawołał.
-
(Zaznaczony) Kilka szmerów w radiu świadczyło o tym, że rozmówca mamra coś pod nosem. - Chodzi ci o te dwa rozwalone domy? - jego głos wydawał się być aż za wesoły - Chodź do nas mamy mały obozik w jednym z nich. Na pewno trafisz kolego!
-
Magiczne słowo oderwało Nocnika od klepania młotkiem po kolbie karabinu. - Flaszka?! - ożywił się nagle, kilka dźwięków świadczyło o tym, że właśnie próbuje odnaleźć swój radiotelefon. Jego kumpel westchnął teatralnie jakby chciał powiedzieć "Temu to zawsze jedno w głowie". Niedługo później Zaznaczony usłyszał odpowiedź: - W tych stronach zawsze znajdą się chętni na parę procentów! Gdzie jesteś? Bo nie wiem, jak mam cię nakierować na sie... znaczy no, tam gdzie chcesz iść.
-
(Zaznaczony) Zaznaczony podkradł się po cichu pod ścianę budynku i chowając się za gruzami przybliżył do gromadki, pozostając jednocześnie niezauważonym. Aktualnie nie był w stanie obserwować kucyków, ale za to mógł usłyszeć o czym rozmawiali. Akurat kiedy dotarł na pozycję całą trójka wybuchnęła gromkim śmiechem. Po głosie Zaznaczony ocenił, że przy ognisku siedzą dwa ogiery i klacz. - Uciekały z podkulonymi patykami! - Jeden z nich rozbawiony do granic możliwości najwyraźniej kończył opowiadać jakąś przygodę - Aż się za nimi KURZYŁO! - Po czym nastąpił kolejny wybuch śmiechu. - Konkretnie je na szaro zrobiłeś - odezwała się klacz dusząc się ze śmiechu - Ehh... mimo wszystko lepiej nie pałętać się w nocy po lesie. A jakby ci się coś stało? - Nocnikowi? - zdziwił się trzeci - Jakby połowa tych pierdół była prawdziwa to pewno zbieralibyśmy go po krzakach. - Hej! - oburzył się kuc zwany Nocnikiem - Przecież wszystkie moje opowieści to prawda! - Jasne, tylko trochu tak przegięta. - Jakbym nie koloryzował to nie byłoby się z czego pośmiać - tłumaczył się - Nie Wichura? - Ano - przytaknęła ze śmiechem klacz. - I fajnie! Szczęknął odciągany zamek i coś upadło na ziemie - Kurna, karabin mi się sypie! - biadolił Nocnik - Znowu kolba odpadła! - Jakbyś całej kasy nie przesrał na pierdoły to byś se gdzieś taśmę kupił i wziął to porządnie skleił - pośpieszył z fachową radą jego kumpel i pogrzebał za czymś w plecaku - Trzymaj. Podklep tu trochu i powinno się trzymieć. Rozmowa na chwile ucichła na rzecz przeprowadzenia napraw karabinu w warunkach polowych...
-
(Wprowadzam małe rozdzielenie wątków, aby nikt nie musiał czekać na odpisy innych, połączę je znowu w całość kiedy spotkacie się z Zaznaczonym) (Ignis, Mephisto) (Na razie pozostawiam bez komentarza, pogadajcie sobie ile chcecie i dopiero później się wtrącę) (Zaznaczony) Zaznaczony nie odwracał się za siebie i nie zauważył psa, który zaczepił jego towarzysza. Skupił się na jak najszybszym dotarciu do celu. Nie minęło wiele czasu, kiedy dotarł do pierwszych domów, a raczej tego co z nich zostało. Znalazł się najprawdopodobniej na jakieś drodze głównej. Wysypana żwirem szeroka ścieżka, prowadziła obok dwóch rozsypujących się ceglanych szczątków posesji mieszkalnych. W środku ruiny siedziała trójka kucyków przy rozpalonym ognisku. Rozmawiali o czymś, pewnie nieinteresującym i nieszczególnym.
-
Zaznaczony spróbował trochę dżemu i stwierdził, że jest on o smaku truskawkowym. Sięgnął po pierwszą lepszą pustą butelkę po wódce i zapakował go nieco na zapas. Ostatecznie nie często można spotkać dżem rosnący w środowisku naturalnym. *** Kiedy Zaznaczony ruszył w kierunku osady. Ignis zajął się czymś całkowicie innym. Odwrócił się i porozglądał się wokoło. W pierwszej kolejności ponownie jego uwagę przykuły formacje dżemu rosnące na łące. Z pewnością był on jadalny i smakował nie najgorzej. Po za tym jak okiem sięgnąć nie było tu widać nic co nadawało by się mniej czy więcej w celach spożywczych. Jednorożec ruszył przed siebie. W pewnym momencie potknął się o jakiś przedmiot, którego wcześniej ani on, ani Zaznaczony nie zauważyli przechodząc w pobliżu. Na pierwszy rzut oka był to sporego rozmiaru kryształ w kolorze szafirowym. Z kształtu przypominał on trójkąt równoboczny prostokątny. Leżał na ziemi jak gdyby nigdy nic, połyskując w świetle słońca. Zaciekawiony znaleziskiem Ignis nie zauważył przyczajonej przy domku na wzgórzu ogromnej postaci, która śledziła każdy jego ruch... *** (Mephisto The Undying dołącza do gry) Nie wiadomo dokładnie skąd w pobliżu pojawił się jeden z diamentowych psów. Prawdopodobnie zwabił go w pobliże kryształ znaleziony przez Zapałkę. Wyglądał jak ogromny, przypakowany, pasterski pies berneński, który z niewyjaśnionych przyczyn chodzi na tylnych nogach. Jego zielone oczy wyglądały jakby był pod wpływem substancji psychoaktywnych. Interesowało go znalezisko Ignisa, potrafił wyczuć wszelkie złoto, pieniądze i klejnoty z pół mili. *** Zaznaczony oddalił się znacznie od swojego kompana jednak dalej utrzymywał z nim kontakt wzrokowy. Ocenił, że dotrze do osady, w nie dłużej niż pięć minut spokojnego marszu. Od celu dzieliło go jedynie kilka pagórków, na których rosły niewielkie skupiska drzew.
-
Zapowiadał się bardzo piękny dzień. Słońce świeciło na niebie, ptaki śpiewały, lekki wiatr szumiał w gałęziach drzew. Dwójka wędrowców zmierzających w kierunku Strefy przyozdobiła pobliski pagórek. Przodem, twardo i pewnie kroczył lekko szarawy kucyk ziemny o żółtej grzywie i spojrzeniu przywołującym na myśl mroźny wschód. Był ubrany w kombinezon "Świt", a przy jego boku spoczywał groźnie karabin AK 74 U2. Bacznie obserwował otoczenie. Odwrócił na chwilę głowę, aby skontrolować czy jego towarzysz wciąż idzie za nim. Nic nie zmieniło się od dłuższego czasu. Drugi kucyk trzymając się trochę z tyłu dorównywał mu w marszu. Był to jednorożec o ciemno niebieskiej sierści, żółto pomarańczowej grzywie i złotych oczach. Prawdopodobnie przez swój duży wzrost był dosyć chudy. Miał na sobie czarne, podarte spodnie oraz tego samego koloru bluzę z kapturem. Swoją maskę i gogle na czas wędrówki zawiesił przy plecaku, aby mu nie przeszkadzały. Długa katana przy boku nadawała mu wygląd prawie, że ninji. Podróżnicy nie dawno minęli symboliczną bramę Strefy, na którą składał się rozpadający drewniany płot. To miejsce nie wyróżniało się zbytnio z pośród innych. Absurd dotarł do wszystkich zakątków Equestrii po równo. Tutaj jednak wydawał się być inny niż w pozostałych jej częściach. Na twarzach naszych bohaterów nie można było dostrzec zmęczenia. To oznaczało, że nie przybyli tutaj z bardzo daleka. Kierowali się na południe. Wokół rozciągała się duża łąka, pofałdowana niekiedy niewysokimi pagórkami. Po prawej stronie na trochę wyższej od pozostałych górce, można było dostrzec zaniedbany, drewniany domek. Natomiast na lewo, rozciągał się las. W oddali, dokładnie przed nimi majaczyła jakaś niewielka osada. Zaznaczony spojrzał w dół, kiedy usłyszał plaśnięcie pod swoim kopytem. Przez swoją chwilę nieuwagi wdepnął w dżem rosnący tu i ówdzie niczym mech na kamieniach.
-
Najprościej napisać punktami w ten sposób: 1. Imię 2. Gatunek 3. Wygląd 4. Historia postaci a) Pochodzenie b) Umiejętności Dodatkowo jakiś ekwipunek początkowy jeśli chcesz zabrać jakieś konkretne fanty na drogę. Z twojej aktywności wynika, że już jesteś obeznany w tego typu grach. Nie będzie ci przeszkadzało, że MG oraz dwaj obecni gracze są całkowicie początkującymi w gry RPG?
-
Ignis Vesper zaczął obserwować Mark Crusader
-
Po bliżej nieokreślonym wydarzeniu w niedalekiej przeszłości, Equestrię nawiedziło największe zło jakie może zostać zesłane na jakikolwiek świat - Absurd. Nikt nie zna dokładnych przyczyn pojawienia się tej niszczycielskiej siły. Wiadome jest jednak, że kucykom udało się przetrwać ciężkie czasy i zacząć żyć w zgodzie z nową nieznaną siłą. Niektórzy nadal nie pogodzili się z nową sytuacją. Po kilkunastu latach jednak widok chaosu i niewytłumaczalnych zjawisk był tak powszechny, że powoli zaczęto zapominać o utopijnych czasach starej Equestrii, a obcowanie z Absurdem stało się codziennością. Jednak każdy medal ma dwie strony, a kij dwa końce. Dzięki działaniu Absurdalnej energii życie kucyków stało się na pewno o wiele ciekawsze. Nikogo nie dziwią już odchyły przykładowo takie jak deszcz kaszanki czy baterie alkaiczne rosnące jak grzyby w lesie. Absurd działa dwojako: statycznie - zmienia świat nie do poznania wpływając na krajobraz oraz zjawiska - i dynamicznie - każda luźna interpretacja rzeczywistości lub powiedzonko może stać się prawdą. Nikt nie jest do końca w stanie pojąć czym jest Absurd. Z jednej strony niszczy harmonię i ład. Z drugiej daje całkiem nowe możliwości interpretacji tego co nas otacza. Wiemy jednak, że mimo wszystko Absurd... Absurd nigdy się nie zmienia. Dwójka odważnych śmiałków wyrusza do tak zwanej Strefy (która nazywa się tak bez żadnego specjalnego powodu), aby doszukać się sensu tam gdzie go nie ma i odkryć tajemnicę skrywaną z dala od świata. Wszystko może się wydarzyć... Bohaterowie @Mark Crusader (Mistrz Gry) @Radziecki Komandos (Aktywny) @Ignis Vesper (Aktywny) @Mephisto The Undying (Aktywny) Każdy dodatkowy gracz, który chciałby się dołączyć i jest w stanie napisać przynajmniej jeden post tygodniowo, jest mile widziany. Wszelkie pytania na PW. Aktualny stan sesji: - Zawiązanie akcji, dołączenie nowej postaci do sesji
-
Wystrzały i wybuchy znacznie się oddaliły i teraz mam już pewność, że wreszcie będziemy mogli zająć się swoją misją. Złapałem na szyfrowanej częstotliwości jakiś komunikat. "Obóz naszych" - pomyślałem. - Tu Mark Crusader, jest ze mną Towarzysz Zaznaczony. - odpowiedziałem - Przesyłam koordynaty - dodałem przesyłając odpowiednie dane. Przystanąłem na chwilę i nasłuchiwałem odpowiedzi, jeśli nikt się nie odezwie za jakiś czas powtórzę wiadomość.
-
Coś mi się wydaje, że ciężko się z nim będzie dogadać w przyszłości. Zrozumiałem z tego tylko, że będzie pilnował naszej zadniej strony i mam nas z tego jakoś wyciągnąć. Musimy wycofać się po za strefę walki i pozostać niezauważonymi. Ostatecznie to nie ma być atak frontalny (szkoda) tylko cicha inwigilacja zakończona podwędzeniem artefaktu. Krąg naszych jest na północny-wschód od nas. Musimy kierować się na południowy-zachód, a kiedy wszystko ucichnie iść dalej... o ile będzie wiadomo gdzie. - Spadamy stąd - rzuciłem krótko i poszedłem przodem, jednak cały czas będąc w pogotowiu
-
Wygląda na to że pozbyliśmy się w końcu tego drania. Wyszedłem w końcu ze swojej kryjówki i mimo wszystko ostrożnie, nie wychylając się zbytnio podbiegłem do Zaznaczonego. - Co robimy dalej? - zapytałem. Pożar przed nami wyglądał niepokojąco.
-
Jak na sam początek misji sytuacja wydawała się być bardzo trudna do opanowania, chociaż w rzeczywistości wydaję mi się, że jak zwykle za bardzo zacząłem kombinować. Współpraca z Zaznaczonym będzie trudniejsza niż się spodziewałem, on ma mnie kompletnie gdzieś, ta biała została gdzieś z tyłu, a ja jestem w czarnej... Mniejsza, radziłem sobie w takich sytuacjach, że sam później nie mogłem uwierzyć, że z nich wybrnąłem. Dużo czasu minęło, musiałem wyjść z wprawy. - Yyy... baza, albo ktokolwiek kto ma wgląd na sytuację - nawiązałem połączenie z sojuszniczymi jednostkami mówiąc ściszonym głosem - mamy mały problem. Czy może ktoś załatwić tego Podmieńca przed nami, albo chociaż pomóc go namierzyć? "Gnojek jest za dobrze uzbrojony, mogłem wziąć jakiś lepszy sprzęt z bazy" - dodałem w myślach. Może po drodze uda mi się zebrać trochę dodatkowego ekwipunku. Zawiesiłem wzrok na kamieniu, którego znalazłem. Chwyciłem go i z całej siły rzuciłem go w stronę z której padły strzały wychylając się minimalnie zza drzewa. "Niech cię szlag trafi" - za kamieniem poszybowała niema groźba karalna...
-
Rana kuła jak diabli, ale nie robiło to na mnie większego wrażenia. Nie takie rzeczy się kiedyś przeżywało. Ale nie czas na wspomnienia! Popatrzyłem się w stronę Zaznaczonego. Wykonałem gest jakbym coś popychał w jego stronę, potem wskazałem w stronę zakłóceń i ostatecznie przeciągnąłem kopytem po szyi. Mam nadzieje, że zrozumie o co mi chodzi. Jeszcze raz zastanowiłem się na czym stoję. Wróg ma nade mną przewagę technologiczną, zapewne liczebną i ma niezłego farta, albo umiejętności. Spojrzałem pytająco na Zaznaczonego. Nie jestem pewien czy dorzuciłby tam granatem, albo zobaczył kogoś z góry. Około 50m to jest jednak jakaś odległość. Pogrążony w myślach mimowolnie zacząłem wodzić wzrokiem po ziemi w poszukiwaniu jakiś przydatnych przedmiotów. To był chyba jakiś odruch. Czego mogłem się spodziewać leżącego jak gdyby nigdy nic na ziemi w lesie. Patyków?
-
Kilkadziesiąt metrów od nas zauważyłem niewielkie zakłócenia termowizji. Nie miałem pojęcia co to mogłoby być, albo co oznaczać. Musiałem to natychmiast sprawdzić! Zleciałem bezszelestnie z gałęzi na ziemie. Odbezpieczyłem M4 i na wszelki wypadek docisnąłem magazynek. "No, nareszcie moje klimaty!" - pomyślałem odciągając zamek. Skorzystałem z komunikatora: - Muszę sprawdzić pewne zakłócenia w pobliżu. Zaraz wracam. Bez odbioru - przekazałem swoje plany reszcie drużyny. Zacząłem powoli posuwać się w stronę podejrzanego miejsca. Termowizor nadal nie wskazywał tam niczego...