Skocz do zawartości

miskof

Brony
  • Zawartość

    268
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Posty napisane przez miskof

  1. No cóż... Nadszedł koniec tej lektury, całość udało mi się przeczytać na telefonie. Ostatni rozdział rzutem na taśmę (3% baterii). No to ja ten tego...

     

    Spodziewałem się standardowego SoL w postapokaliptycznym świecie, ale dostałem coś większego, coś O WIELE większego! No dobrze, ale po kolei.

     

    Na początku poznajemy Maksa i Mid - zgrany, międzygatunkowy duet. Czy łączyło ich coś więcej niż "praca"? W to nie wnikam, ale chwała autorowi, że nie brnął w kierunku shippingu, a jedynie subtelnie pozwalał nam na snucie własnych domysłów. Wydaje mi się, że jawny ship ubiłby skutecznie to opowiadanie - nie miałoby takiej mocy jak w tej formie i zaburzyłoby główny wątek i przekaz.

     

    Oprócz tej dwójki mamy jeszcze całą masę bohaterów - pułkownika, sierżantów, Thomasa, Medy, Michaela i wieeelu innych. Bohaterom nie mam nic do zarzucenia - zresztą, jak w innych fikach bestera - są wyraziści, unikatowi, dobrze pasują do swoich ról w opowiadaniu.

    Opisy bogate, styl przyjemny w odbiorze. Humor... o tak... mam tak samo popiórdolone poczucie humoru, jak autor i nie raz zanosiłem się śmiechem w środkach komunikacji miejskiej. Bardzo dobrze, że nie jest nachalny - czasem Maks coś podsumuje, a to Thomas wywinie jakiś numer - humor zapodany w rozsądnych ilościach.

     

    Zero-sześć... Tak, to chyba najbardziej tajemnicze stwory z całego opowiadania. Snułem domysły na ich temat i nie wiem dlaczego, ale mocno skojarzyły mi się z postacią dementorów z Henryka Portiera. Ot taka pierwsza myśl i ten obraz pozostał mi w głowie do samego końca.

     

    Wykreowany świat jest naprawdę - dziwnie to zabrzmi - przyjemny. Dość tajemniczy, niepewny a przy tym niebezpieczny. Przeszkoleni cywile dbali o bezpieczeństwo mieszkańców strefy, chronili ich przed kundlami czy zero-szóstkami, a ci odpłacali się nożem wbitym w plecy. No nic, tak to już z ludźmi jest... Może z kucykami było nieco inaczej, ale to fakt, jeśli dwie rasy żyją ze sobą bardzo długo, to prędzej czy później cechy obu się przemieszają.

     

    Początkowo nie wiedziałem, czego spodziewać się po tagu [human], ale brawo! Uniknąłeś wielu bolączek opowiadań tak otagowanych lub umieszczonych w świecie TCB. Sam koncept, że kucyki i ludzie żyli obok siebie od naprawdę dawna (wspominasz w jednym rozdziale średniowiecze... Inkwizycya. :D), jest naprawdę przedni!

     

    Jak wspominałem, spodziewałem się standardowego SoL, ale gdy kilka razy pojawiło się słowo "czyściec", a bohaterowie odnaleźli w magazynie wrak samolotu, to zacząłem znów się zastanawiać. Nie byłem do końca pewien, który świat jest którym. Granica między normalnym, upadłym i metafizycznym się trochę zacierała, ale dalszy rozwój akcji czy retrospekcje pozwalały nakierować czytelnika w odpowiednią stronę. Plus za to, że poszlaki dawkowałeś stopniowo, koncepcji czyśćca byłem prawie pewien dopiero w okolicach połowy ósmego rozdziału. :P

     

    No właśnie, dostaliśmy fik, który dość nieźle wjeżdża na moralność czytelnika. Muszę przyznać, że sam przez jakiś czas dostałem lekkiego kaca moralnego... No i przesiadłem się w prawidłowy tramwaj jakieś 3 przystanki dalej... Upadły, postapokaloptyczny świat jako czyściec, a wszelkie zło czekające w nim to grzechy. Decyzja wciąż pozostaje po stronie człowieka czy kucyka. Walczyć ze złem - własnym grzechem - czy poddać się i stchórzyć, a w efekcie skazać się na własne potępienie. Główny bohater widocznie zdało sobie sprawę z takiego stanu rzeczy i postanowił odkupić swoje winy.

     

    Mid po czasie również rozgryzła tajemnicę czyśćca, ale jak się z nią rozprawi, musi czekać na swoją własną zero-szóstkę? No tego się nie dowiemy, musimy snuć domysły i samodzielnie zawiązać tę historię w głębi wyobraźni. :derp2:

     

    Żeby nie było tak kolorowo - pojawiają się czasami dość dziwne powtórzenia, jakby sam główny bohater się zamotał. Wybuchów czy fajerwerków też sporo, ale nie przeszkadza mi to. Jest też kilka błędów, ale mam dłuższy weekend, więc... szykuj się na opiórdalanie za błędy! :megusta:

     

    Stwierdzam magnum opus autora (jak do tej pory) i zostawiam głos na EPIC! :megusta: Coś czuję, że besterek jeszcze nieraz nas zaskoczy!

    • +1 1

  2. To fajnie Nie wiedziałam nawet, że w Zgorzelcu są jacyś Bronies A gdzie się zazwyczaj spotykacie?

     

    Zgorzeleckie meety mają to do siebie, że przybywają na niego również osoby z wielu różnych miejscowości. Rekordowy był chyba IV meet, tam zebrały się jakieś 32 osoby. :derp2:

  3. Będzie trochę spoilerów pewnie poniżej...

     

    ....

    Alberich, Alberich... Jeden z mistrzów słowa pisanego, kreacji i idei zaatakował... ponownie!

     

    Fluttershy jako główny bohater nie dziwi mnie, ba, spodziewałem się tego. Podobnie jak w innych opowiadaniach, oddałeś postacie kanoniczne FENOMENALNIE! Jednak z biegiem wydarzeń stało to się wręcz niepokojące. Czy to jeszcze opowiadanie czy już serial? Czy kryje się za tym coś podejrzanego? Dało to naprawdę świetny efekt.

     

    Początkowo miałem wrażenie, że cała historia zaczęła się dość dziwnie. - Znajdujemy klejnot o potężnej, lodowej mocy... oddajmy go komuś bliżej nieokreślonemu! Co może pójść nie tak?! A no kilka rzeczy może, jeśli ktoś w otaczającym go świecie zacznie dostrzegać nieścisłości i dziwne zbiegi okoliczności. Po dość niebezpiecznym - właściwie jednym z najbardziej niebezpiecznych wypadków, jaki mogę sobie wyobrazić - Fluttershy dochodzi powoli do zdrowia, dostała od przyjaciół liczne prezenty, w tym piękną, szklaną kulę. Bardzo, bardzo tytułową kulę, wbrew pozorom. Pojawiają się również pierwsze wątpliwości i pytania, na które nie może znaleźć odpowiedzi...

     

    Fluttershy zaczyna powoli wyróżniać się na tle szarej, przyjaznej, pastelowej masy. Wątek fabularny w postaci Zimowego Zamku jest tutaj dobrym tłem. Pozornie wszystko toczy się wokół dziedziczki, balu, korony, ale cały tekst ma drugie, znacznie głębsze dno. Opowiadanie okazuje się wielkim moralnym rachunkiem sumienia głównej bohaterki, szukaniem odpowiedzi na dręczące ją pytania niemal od samego początku. Czy straciła kompletnie jasność umysłu, oszalała...? Czy to jednak świat ją otaczający jest po prostu totalnie irracjonalny?!

     

    Nasza główna bohaterka walczy za wszelką cenę, by znaleźć jakieś rozwiązanie, wyjście z tego problemu. Dzieje się jednak coś dziwnego... Wszyscy dookoła ją ignorują, kompletnie nie dostrzegają jakichkolwiek nieścisłości i problemów. Taki bieg wydarzeń jest naprawdę niepokojący, a kiedy wszyscy zaczynając śpiewać, a każdy cal przestrzeni wypełnia muzyka... Wszystko zaczyna się klarować. Cały świat zaczyna być jedną wielką symulacją, a każda żywa istota wydaje się być kukiełką w jakimś przeogromnym i niezrozumiałym przedstawieniu.

     

    Końcówka IV części opowiadania... "Nie, no nie mówcie, że on to zrobi, to przecież niemożliwe. Nie mówcie mi, że to to, o czym myślę!".

    Część V opowiadania.... "Matko jedyna, Alberich, on naprawdę to robi!!"

     

    Zostałem definitywnie zmiażdżony i rozsmarowany po posadzce przez to, co zobaczyłem w piątej części. Wszystko zostaje kawałek po kawałku wyklarowane i odsłonięte na światło dzienne PO MISTRZOWSKU. Wszystko okazuje się kontrolowaną iluzją, symulacją. Mieszkańcami krainy okazują się dusze przybyłem z "niewiadomoskąd", a całą istotą życia w tym raju jest tworzenie, kreowanie życia i całej rzeczywistości.

     

    Klimat wylewa się z całego opowiadania, ale ta właśnie część jest po prostu fantastyczna - klimat, emocje, pomysły, logiczne opisanie tego wszystkiego, ubranie w słowa. Chylę czoła, kapelusza nie posiadam, więc rozkładam czerwony dywan i wciąż nisko się kłaniam! Utopia i antyutopia - granica między nimi jest niekiedy bardzo, bardzo wąska. Czy utrzymywanie poddanych w niewiedzy, ale zapewnienie im godnego życia z dala od trosk jest dobre? Na to pytanie bardzo trudno znaleźć odpowiedź. Z poziomu życia zwykłego człowieka, nie jestem w stanie jasno określić swojego stanowiska. Gdybym jednak był istotą, która prawdopodobnie jest kimś na kształt absolutu, posiada boskie moce i przeżyła w swoim życiu naprawdę wiele - myślę, że wtedy należy znaleźć jakieś kompromisowe rozwiązanie, takie, które będzie najlepszym możliwym, a jednocześnie jak najmniejszym złem...

     

    ... Nasza główna bohaterka staje przed wyborem i decyduje się na coś, czego nie spodziewał się nikt. Chce opuścić raj, chce zrezygnować z wręcz boskich mocy, chce... zachować wspomnienia, ocalić je, utrwalić, to jest jej główny cel i wola! Fluttershy opuszcza Szklaną Kulę, której była więźniem.Czy jednak to dobre określenie? Więzień? Gdy nie była świadoma tego wszystkiego, to naprawdę cieszyła się z życia, nawet jeśli była jedną z marionetek w tej ogromnej iluzji. Wszystko zależy od punktu widzenia i stanu wiedzy.

     

    Zdaję sobie sprawę, że powyższy komentarz jest pokręcony, nieco nieskładny, ale ciężko jest mi to wszystko określić słowami... :P

     

    O samym tekście:

    Jak to z fikami Alba bywa - bardzo podoba mi się styl, jest lekki i gładko się wchłania zapisane nim treści. Opisy są bogate, może wczuć się w akcję, możemy również odczuć emocje bohaterek. Historia toczy i kończy się trochę za szybko, chciałbym dowiedzieć się jeszcze czegoś więcej, chciałbym przeczytać kolejny rozdział, ale to już koniec opowiadania... Chronologia i logika w opowiadaniu jest zachowana, wątki rozwinięte - wszystko gra. Strona techniczna jest w porządku. Tekst ładnie złożony, dialogi poprawnie zapisane, justowanie jest. Są małe małe zgrzyty w postaci literówek czy drobnych błędów, ale raczej nie sprawiają problemów. Nie jestem jednak do końca pewien interpunkcji, ale nie będę się na jej temat wypowiadał, gdyż specjalistą dziedziny nie jestem.

     

    Reasumując - fanfik to naprawdę kawał SOLIDNEJ lektury, którą mogę bez wahania polecić każdemu. Głosuję również na [EPIC], bo przecież inaczej nie mogę tego zostawić. Jeszcze raz polecam i czekam na kolejne opowiadania od naszego mistrza!

     

    ... Nie słynę z długich postów i rozbudowanych komentarzy, ale... to mój najdłuższy post w historii mojej egzystencji na tym forum... ;p

    • +1 4
  4. Dziękuję, Misiek :*. Twoi słuchacze z YT (ci milczący również) będą na ciebie czekać.

    Zawsze gdzieś się w internetach po cichutku będę kręcił. :)

     

    Twoja nienaganna dykcja i piękny głos zawsze napawały mnie zazdrością.

    Już dołączam do pierwszego posta, dzięki .

    Z czytaniem na głos może się każdy zmierzyć, jak najbardziej zachęcam do takich zabaw, bo dają sporo frajdy. ^^

    Czekam w takim razie, droga Madeleine, na kolejne wyśmienite teksty. :hug3:

  5. Jeśli jesteśmy przy wskazówkach, to mam poradę dla osób grających myszką. Sprawą oczywistą jest WYŁĄCZENIE/ODZNACZENIE opcji "Zwiększ precyzję wskaźnika" w ustawieniach myszy. (tutaj):

    8ebb572c72.png

     

    Za co owa opcja odpowiada? Jeśli jest ZAZNACZONA - gdy przejedziemy myszą określony dystans powoli, to kursor na ekranie pokona mniejszą odległość. Jeśli przejedziemy myszką ten sam dystans co wcześniej, ale szybko - kursor pokona o wiele większą odległość na ekranie. Jeśli opcja jest ODZNACZONA - nie ma znaczenia prędkość poruszania myszą, zawsze pokonamy na ekranie monitora tę samą odległość.

     

    Wymaga to trochę przyzwyczajenia, ale przy ODZNACZONEJ opcji dopiero zyskujemy precyzję, bo prędkość poruszania gryzoniem nie wpływa na celność. :) Czasem to widać na spinnerach, jeśli ktoś ma włączoną opcję "Zwiększ precyzję wskaźnika" , to przy kręceniu spinnerów miota wręcz kursorem po całym ekranie.

  6. *Zakończył czytanie i rytmicznie potakuje głową od jakichś 2 minut...*

    To jest naprawdę solidny tekst. Zastosowany typ narracji niewątpliwie wpływa na klimat opowiadania. Dobre opisy, styl przyjemny w odbiorze, fabuła, wszystko prowadzone logicznie, nie zgłaszam zgrzytów. :)

    [+16] jak najbardziej na miejscu. Spoilerować nie będę, więc o fabule powiem tyle: Po 2 pierwszych linijkach już wiedziałem o kim będzie to opowiadanie. Spodziewałem się początkowo tekstu na sztampowym motywie, ale już po kilku akapitach wszystko zaczyna się pozytywnie klarować. Aż dziw, że w tak krótkim tekście możne pojawić się tyle - mających sens i prawo bytu - zwrotów akcji.

    Ale czegóż ja wymagam? To przecież fik od Madeleine z błogosławieństwem Dolara. Taki układ musi być już na wstępie wysokich lotów.

    Reasumując - polecam!

    • +1 3
  7. Fik umilił mi nieco nudną podróż pociągiem. Zostawiłem po drodze kilka komentarzy w tekście. :)

    Bez wątpienia mamy kontakt z opowiadaniem postapokaliptycznym. Powierzchnia kontynentu nie nadaje się do zamieszkania, a zgromadzeni w schronach nie są przystosowani do życia pod ziemią, w zamknięciu. Bohaterom towarzyszy bezsilność, uniknięcie apokalipsy nie było możliwe. Można jedynie gdybać o możliwych skutkach czy modlić się, by schron przetrzymał rozpętane piekło. Z czasem pojawia się tęsknota, tęsknota za życiem jak dawniej, za wiatrem, słońcem, wodą, zieloną trawą. W pewnym momencie jesteśmy w stanie podjąć irracjonalne kroki, by choć na chwilę powrócić do poprzedniego życia, bez względu na konsekwencje.

    Tekst krótki, może i sztampowy, ale dobrze napisany, czyta się gładko, styl nie męczy i jest przyjemny w odbiorze. Innymi słowy - zatwierdzam i polecam. :)

  8. [random] - check!

    [oneshot] - check!

    [grimdark] - ciężko powiedzieć!

     

    Skład tekstu bardzo ładny, brawo! Akapity, justowanie, pauzy - tutaj zastrzeżeń brak!

     

    Morderca - profesjonalista - zaplanował dokładnie morderstwo i przewidział wszystkie ewentualności... Jednak gdy przychodzi do konfrontacji pada ofiarą - no właśnie - ciężko powiedzieć czego! :D Dobry balans między całkowicie poważną treścią, a randomem. Podoba mi się. :)

    A wystarczyło się tylko dogadać i pogodzić z małżonką! ;p

    • +1 1
  9. Wybaczcie offtop moda, ale mam pytanie: czy gdzieś, ktoś, wrzucił/wrzuci, prelekcję o FF i czy została ona w ogóle nagrana? :v

    Interesuje mnie co tam ciekawego było :twiface:

    Było zad ruszyć, pisałem, prosiłem, a ty nic. :derp2:

     

    Na „VI Wrocławskim Ponymeecie” pojawiło się (włącznie z organizacją) 128 osób co jest nowym rekordem Wrocławia. Ponadto zebraliśmy 620 złotych podczas aukcji charytatywnej, do której dołączyłem 515 złotych nadwyżki z akredytacji, co daje nam łącznie 1135 złotych do przekazania na rzecz Fundacji Wrocławskie Hospicjum dla Dzieci.

    Naprawdę ładna suma, miło będę wspominał to wydarzenie. :)

  10. A wrzucę "przeklejkę" z FB:

     

    Stwierdzam, że meet był udany. Były prelekcje, dyskusje, konkursy. Każdy mógł się zaopatrzyć w tonę gadżetów, a całość zwieńczyła emocjonująca aukcja charytatywna. Poznałem kilka nowych osób, było z kim pogadać, nie nudziłem się i naprawdę miło spędziłem czas. Jeden minus - ale to już siła wyższa - upał panujący w salach obiektu. ;p No cóż, oby tak dalej, Wrocławiu! 

     


    Pragnę poinformować osoby, które chwaliły moje fanfiki w trakcie dyskusji o fanfikcji, że mają zagwarantowane osobne miejsce w Piekle.

    To za nienawidzenie fików jest miejsce w niebie? :derp2: Oj nie wiem o co się wściekać, całkowicie aprobuję chwalenie i polecenie Butelki i Walizki Cydru. ;p

     

    Cóż, jeszcze raz gratuluję organizatorom i oczekuję na podobny meet. 

  11. No i dotarłem do końca części pierwszej. Pozostawiłem standardowo kilka pamiątek po sobie. (fachowcem od interpunkcji nie jestem, więc upewnij się)

     

    Dostajemy nowy postapokaliptyczny świat od bestera. A cóż w nim nowego? Bardzo wiele.

    Na zniszczonym, niemal martwym globie, w "jednostce" zlokalizowanej w Londynie, żyje niewielka grupa dwóch nacji - ludzi i kucyków. Jednostkę otacza ze wszystkich stron nicość - przerażająca i tajemnicza. Eter milczy, radio odpowiada na wszystko jednolitym szumem. Czy gdzieś na Ziemi jest jeszcze życie? Czy są żyją gdziekolwiek jakieś rozumne istoty, poza maleńkim "żywym" punktem w Londynie? Mieszkańcom osady zagrażają wygłodniałe kundle i tajemnicze "zero-szóstki", ale radzą sobie w tym martwym świecie nadzwyczaj dobrze - hodują świnki, rośliny, znajdują również czas na odrobinę rozrywki. Oba gatunki żyją ze sobą w zgodzie, muszą, bo wizja, że na całym globie zostali wyłącznie oni... jest przygnębiająca.

     

    Cóż, co dostaliśmy tym razem - interesujący świat, aktualnie mocno tajemniczy i nieznany. Dobrze wykreowanych bohaterów, solidne opisy. Pozostaje mi oczekiwać na kolejną część. Cieszę się, że dostajemy coś świeżego, opartego na tagu [human]. :)

    • +1 1
  12. Naprawdę świetny debiut! Jestem pod wrażeniem. Historia spójna, dobre opisy, fajnie przedstawieni bohaterowie. Jestem na tak. Co dorwałem w czasie czytania - zaznaczyłem. Po postach Albericha i Madeleine nie mam raczej nic więcej do dodania, więc ode mnie tyle. :)

     

    Co do tego tagu [one-shot]. Naprawdę nie pojawią się kolejne rozdziały i kontynuacja opowiadania? To naprawdę wielka szkoda, ja chcę wiedzieć, co będzie dalej! 

     

    EDIT: Ok, doczytałem w poście.

  13. Bardzo to zatwierdzam! :yay:

     

    Miałem plany na coś w tym stylu swego czasu, ale chroniczny brak czasu nie pozwala na cokolwiek. Czegoś takiego w naszym rodzimym języku jeszcze nie ma, więc szansa na to, że pomysł chwyci, jak najbardziej jest. Ujarzmienie dźwięku z czasem przyjdzie, ważne, by zapał nie minął.

     

    Podsumowując - jestem jak najbardziej na plus, pozostaje mi więc śledzić uważnie projekt. Powodzenia! :)

×
×
  • Utwórz nowe...