Przeszukaj forum
Pokazywanie wyników dla tagów 'fate'.
Znaleziono 3 wyniki
-
Witajcie, bracia i siostry! Od dłuższego czasu, na moim dysku zalegał pewien fanfic, który wyklepałem na klawiaturze blisko rok temu w ramach treningu skilla pisarskiego. Uznałem, że dziś przyszedł odpowiedni dzień by przestać zapominać o jego wrzuceniu, w czym nie kryję, byłem niezmiernie dobry :p I tak oto, jestem tu teraz i mam zaszczyt stać się częścią tej społeczności, prezentując Wam swoje wypociny. Przyznam, że było dla mnie lekkim wyzwaniem napisać crossover MLP z uniwersum Fate (bo tym jest ten fanfic) tak, by połączone lore obu światów miało sens, ale przy tym by moje autorskie postacie miały w sobie coś z tej kucykowej niewinności zamiast zabijać się z zimną krwią, jak robiło to wiele postaci w oryginale Fate'a. Myślę, że znalazłem odpowiedni balans, ale to już ocenicie sami: Młoda klaczka odprawia rytuał mający na celu zmaterializowanie bohatera z przeszłości Equestrii, co da jej szansę na udział w grze na śmierć i życie, w której stawką jest możliwość spełnienia dowolnego życzenia. Nie spodziewa się jednak, że jeden z pozostałej szóstki uczestników znajduje się tuż obok. Wielkimi krokami nadciąga starcie dwóch legendarnych wojowników. Fate/Equestria: Święta Wojna Powyższą historię otagowuję jako Oneshot gdyż chcę być z wami uczciwy i nie będę kłamał, że zamierzam zasiąść w najbliższym czasie do pisania kontynuacji. Wierzę, że ten krótki tekst broni się jako samodzielna historia, a gdy już moja sytuacja na studiach będzie mniej napięta, kto wie? Może wtedy zaproszę Was na kolejną walkę? Tym, którzy z serią Fate nie są zapoznani pospieszyłem z pomocą, pisząc krótki i nieco chaotyczny (czytaj: robiony na kolanie, ale udoskonalę go z czasem) poradnik tłumaczący jak zabierać się za tą serię. Link do niego znajdziecie na samym końcu fanfica, więc jeśli chcecie najpierw nadrobić zaległości w anime, możecie od razu zjechać na sam dół, a czytaniem zająć się kiedy indziej. Wydaje mi się jednak, że wyjaśniłem w samym fiku jako tako podstawowe zasady, więc osoby chcące po prostu przeczytać sobie historię osadzoną w uniwersum MLP raczej nie powinny odbić się od ściany obcej terminologii. Choć prawdziwość mego twierdzenia zweryfikować może tylko czytelnik który wcześniej z serią styczności nie miał. :p Jest to trzeci fik jaki napisałem w swoim życiu i pierwszy na tej stronie (poprzednie dwa były z Legendy Korry). Dlatego, liczę że wybaczycie mi jeśli interpunkcja i justowania w momencie wrzucenia będą źle zrobione. Nie wątpię, że osoby bardziej obeznane niż ja wytkną mi co należy, a ja ponaprawiam wtedy wszelakie niedociągnięcia Pozdrawiam całą społeczność, /Lucasso de'Luxor
-
Przez las przebiegało wiele wydeptanych szlaków, tylko w zimie były bardziej widoczne niż zwykle, dopóty nie zrywał się wiatr i nie zasypał śladów licznej zwierzyny... Wszystkie prowadziły w ściśle określonych kierunkach, wodopojów, polan, schronień i właśnie w tym labiryncie wśród wielkiej puszczy większość istot pragnących przeżyć kierowało się do najstarszego zagajnika... Tylko tam śniegi dawały za wygraną, nikt tylko nie wiedział na jak długo, gdy zima z każdym dniem wyrywała parę centymetrów dla siebie. Drzewo Harmonii przyciągało wiele stworzeń swym pierścieniem bezpieczeństwa. Zwłaszcza w nocy, gdzie w ogromnej jaskini kłębiły się głodujące drapieżniki wraz z swoimi ofiarami... Samo drzewo właśnie kwitło i na nim pojawiło się parę pomniejszych kwiatów ~ niewielkich i raczej bezwonnych. Niewielkich fioletowych i nie zwracających na siebie uwagi. Tylko jedna para ciekawskich oczu, ukrytych wśród futra wielkiej niedźwiedzicy co zapadła w letarg, wraz z swym dzieckiem... Czekały na właściwy moment. Jak wszyscy wokół niej, a napięcie rosło wśród tak różnorodnej grupy. Wystarczyło jedno nastąpienie komuś na ogon by rozpoczął się... rozlew krwi. [Rasp] Drogi nie mogły być bezpieczne, gdy głodne drapieżniki stawały się coraz bardziej zuchwałe, a świadczyć o tym mogły liczne wozy pozostawione w strzępach na wielu traktach i ślady podartych ubrań na gałęziach, a ślady krwi zakrył najprawdopodobniej śnieg... Którą drogę miał wybrać nasz bohater będąc spory kawałek od Canterlot. Pokonywał właśnie Wzgórza Macintosha, by móc ujrzeć niewielką rolną osadę, okalaną z jednej strony potężnym lasem w środku którego stało opustoszał zamczysko. Tą puszcze zwano Wolnolasem, gdzie chmury nie chciały słuchać się żadnych pegazów, a sama natura miała co najmniej tyle inteligencji co samotny śmiałek próbujący go przemierzyć... Miał zaoszczędzić sobie czasu podróżując szerokim gościńcem, którego znaczyły ślady walki, czy spróbować szczęścia i nadłożyć drogi idąc leśnymi odstępami. [Crystal] Ciemność okrywała pojedynczego kucyka przyświecającego sobie rogiem stare i liczne manuskrypty, tylko dlatego że świeca którą posiadała zdążyła się dawno wypalić, a ona sama zapomniała o całym świecie poza nią i tym właśnie tekstem. Wigilia serdeczności... Stary dokument, na podstawie którego powstało przedstawienie o tej samej nazwie odgrywane w najdłuższą zimową noc. Sprawdziła wiele kronik i zaczynała dochodzić do wniosku że nagłe pojawienie się tego święta nie mogło być zwyczajnym przypadkiem, ale kontemplacje na ten temat przerwały jej zdarzenia, które dopiero miały nadejść. Co mogło się wydarzyć? Co ważniejsze... Daleko nie musiała szukać. Wystarczyło wyjść na zewnątrz. Znaleźć się w odpowiednim miejscu i czasie. [Kati] Pokaż mi swą drogę do Canterlot. [Soft Note] Znalazłeś się na ulicy... Chcą cię znaleźć. Dlaczego? [Feainnewedd Luned] Opisz mi swój dom... Dość dokładnie nie używając salwy z karabinu. Od tego zależy twój los. Nie zawiedź mnie. [Bright Laugh] Lecisz z listami z Cloudsdale. Jak to zrobisz.
-
Rozmowy: Jeśli między dwoma lub większą ilością graczy wywiąże się dialog. Piszą oni dokładnie w takiej kolejności jak zaczęli, by nikogo nie pominąć, bądź zasypać wiadomościami, a także dać możliwość wypowiedzenia się każdemu. Wszelkie dłuższe nieobecności zgłaszać. Offtop w nawiasach bądź komentarzach by udzielić go od istotnej treści. Kłótnie... Jeśli dojdzie do konfliktu i strony nie są wstanie dojść do porozumienia wtedy biorą kogoś na mediacje żeby nie było że kogoś wspieram. Każdy następny problem który do mnie trafi będzie rozwiązywany według prawa Murphy'ego. Uwierzcie nie chcecie tego. Świat wyjściowy: Canterlot przymierający głodem do którego cały czas przybywają kuce szukające ratunku... Ale i to powoli ma kres. Equestria nie jest do końca bezpiecznym miejscem, gdy większe powierzchnie krainy pokrywają lasy pełne potworów, które z powodu braku pożywienia zaczynają go szukać... To czas miecza i magii... Walki o przeżycie. Karta postaci: Zdanie które opisuje całą postać kim jest, co zrobiła... Imię: Rasa: Wiek: Płeć: Krótka historia: Wygląd (Opis / zdjęcie): Cechy charakteru: 3 umiejętności które go wyróżniają, w reszcie jest przeciętny, lub nie potrafi wcale: Pochodzenie: Znaki szczególne jeśli posiada* (Cutie Mark, blizny, tatuaże itp.): Ekwipunek: Zasady ogólne: Używamy języka polskiego, nie przeklinamy nagminnie. Gwiazdki też się liczą. Brutalność dozwolona, ale bez przesady. Nie zabijamy bez potrzeby. Słowo to potęga – każde może mieć ukryte znaczenie ujawniające się dopiero gdy przyjdzie na to pora. Ja mam zawsze rację. Wątpliwości na PW. Nie ma przewidywania przyszłości/ stawiania przed faktami dokonanymi itp. Nie więcej niż 2 strony jak mnie nie ma. Bez Rambo, co jednym zaklęciem rozwala wszystkich... Twoja postać nie jest w stanie zrobić wszystkiego np. jest humanistą czy politykiem i doskonale zna się na sadownictwie, w które nigdy się nie wgłębiał. Czas rzeczywisty nie da się przyśpieszyć niektórych rzeczy. Podróży, budowy itp. Kara za OPienie. Inni gracze będą mogli cię wykorzystać do własnych celów, a ty nie możesz odmówić tej prośbie. Rozbudowana wypowiedź. Mniej niż trzy linijki to spam.. Zasady walki: Tryb przypuszczający. Przeciwnik opisuje rany jednak nie robi z siebie nieśmiertelnego i nietykalnego. Niektórych ciosów nie da ominąć np. Strzał z przyłożenia w potylice. Był to czas, gdy Celestia nie współdzieliła tronu z nikim, a do przybycia Luny pozostało ponad pięćset lat... Letnie słońce świeciło wysoko na niebie. Trwało kalendarzowe lato, a kraina i tak pokrywał śnieg. Ziemia pozostawała zamarznięta wraz ze zbiorami, które nie zdążyły zostać zebrane czy nawet dojrzeć, gdy sroga zima zstąpiła obejmując panowanie nad kolorową krainą. Łany zbóż zamarzły, a na drzewach owocowych pojawiły się bombki z zamarzniętych owoców... Nawet nie zdążyły spaść. Wszystko wydarzyło się tak szybko. Z dnia na dzień. Kucyki przymierały głodem, zamarzały w swych domach, a władczyni nie mogła na to patrzyć ze swojego tronu. Na cierpienie poddanych i bezsilność swojego skrzydła naukowego. Sama po nocach zaprzątała sobie głowę jak do tego mogło dojść. Trzymała słońce na niebie tak długo jak mogła, a najkrótsze noce w historii i tak zbierały żniwo znaczące się tylko tym że drzwi były zabijane, a z kominów nie unosił się biały dym... Wszystko działo się w coraz szybszym tępię. Ocaleni przybywali do Canterlot, licząc że szlaki wyznaczone przez pegazy z Cloudsdale pomogą im w pokonaniu dalekiej drogi... Stolicę bowiem okulała bariera zatrzymująca ciepło wewnątrz... Dającą nadzieję na przeżycie. Jednak nie był to raj. Napływ uchodźców sprawił że spichlerze miejskie bardzo szybko opróżniały się, a ofiarą padały zamkowe ogrody i trawniki, na które wcześniej nikt by nie spojrzał. Miasto nauki i jednorożców nie miało dość mieszkań i część przybyłych mogła liczyć na co najwyżej na ciepło koksownika i to w tym najlepszym przypadku i tak do miasta przybyło parę postaci mogących cokolwiek zmienić, nie czekając na to co wydawało się nieuniknione...