Skocz do zawartości

"Etiam Amicitia Est Infirma" - Carlina (Soczek)


Vermik

Recommended Posts

Imię: Carlina

Rodzina: matka: Neriel (kuc ziemny), ojciec: Stark (pegaz), siostra: Scarlet (pegaz)

Ksywa / Przydomek:

Gatunek: pegaz

Wiek: 23

Wygląd:

Dołączona grafika

Cutie Mark: kwiat wiśni

Talent, Unikatowa Zdolność: umiejętność przetrwania, oprócz tego doskonale lata.

Charakter: silna i stanowcza, dąży do celu za wszelką cenę. Nigdy się nie poddaje, zawsze znajdzie wyjście z trudnej sytuacji. Mądra i inteligentna, czasami uparta.

Historia:

Carlina urodziła się w Manehattenie. Tam dorastała, uczyła się, poznała swoich przyjaciół. Od dziecka fascynowały ją odległe krainy. Jej ojciec był kupcem, który wędrował po najdalszych krańcach Equestrii. To właśnie dzięki niemu zapragnęła, podobnie jak on, być podróżniczką. Tata często zabierał ją ze sobą, by klaczka mogła podziwiać piękne miejsca.

Z czasem jednak zapragnęła czegoś więcej. Mając zaledwie dwanaście lat zaczęła zbierać informacje na temat egzotycznych krajów, roślin i zwierząt. Często wychodziła do lasu i badała przyrodę. W tamtym okresie pojawił się jej Cutie Mark - kwiat wiśni, który według niej symbolizował odległe krainy.

Robiła wszystko, by tylko poznać świat i spełnić swoje marzenia. Pewnego dnia, będą razem z rodziną w mieście o nazwie Ponyville, postanowiła sprawdzić swoje umiejętności na bardziej obcym terenie. Las Everfree wydawał jej się idealnym miejscem na wykorzystanie swoich umiejętności.

Tamta wyprawa okazała się jednak totalną porażką. Carlina przeliczyła się. Nigdy wcześniej nie była w tak przerażającym miejscu. Nie mogła znaleźć wyjścia. Wołanie nie miało sensu - i tak nikt by jej nie usłyszał.

Gdyby nie pomoc pewnego pegaza, klaczka zostałaby tam na zawsze. Gray uratował ją z łap mantikory, a potem, po wymianie kilku zdań z Carliną, zwyczajnie odleciał.

Wydawać by się mogło, że po takiej przygodzie pegazica już nigdy nie wkroczy do żadnego lasu. Wręcz przeciwnie - nabrała jeszcze większego zapału. Rodzice do tej pory traktowali to jako zwykłe, dziecięce marzenia, które nigdy się nie spełnią - mylili się. Carlina robiła dosłownie wszystko, by móc wyjechać i podróżować. W wieku piętnastu lat zaczęła oszczędzać na swoją pierwszą wyprawę. Udało jej się zaopatrzyć w podstawowy sprzęt poszukiwacza przygód. Wszystko było gotowe, by wyruszyć - nadal jednak brakowało pieniędzy, a oprócz tego zgody rodziców i odpowiedniego wieku...

Chcąc nie chcąc, musiała czekać, aż osiągnie pełnoletność. Wiedziała, że tym razem posiada odpowiednie doświadczenie, by z łatwością poradzić sobie w dziczy.

Pewnego dnia spotkała ją jednak miła niespodzianka. Rodzina Gray'a - pegaza, który ją uratował trzy lata temu - przeprowadziła się do Manehattanu. Gray zaczął uczęszczać nawet do tej samej szkoły co Carlina.

Bardzo zbliżyli się do siebie i zostali najlepszymi przyjaciółmi. Okazało się, że Gray również pragnie podróżować. Złączeni tym samym marzeniem wiedzieli, że nic nie mogło stanąć na ich drodze.

Gdy oboje osiągnęli wiek osiemnastu lat, wreszcie wyruszyli. Ich pierwszym celem była Zebrica. Odkryli tam wspaniałe, dzikie miejsca, widzieli wspaniałe krajobrazy, o których nawet im się nie śniło.

Było jednak jeszcze coś... Idąc przez ruiny pewnej świątyni, znaleźli dziwną, kamienną tabliczkę. Niby nic wielkiego, gdyby nie napis na niej wyryty...

Wszyscy ze wszystkimi: sosny szepczą z morzem, świerszcze z galaktykami, klacze z wiatrem południowo-wschodnim, morska bryza z tym, co w niej milknie, chmury — ze wszystkim co lata.

A stworzenie, niebaczne, wciąż tylko mówi do samego siebie.

Co mówi złoto do kryształku jodu? Co chce ważka przekazać bykowi?

O czym liczby rozprawiają z niebem? O czym muzyka z nocą?

Wszyscy jesteśmy cząstkami jednej tajemnicy.

A stworzenie, niebaczne, wciąż tylko mówi do samego siebie.

To na pewno nie była zwykła poezja, oboje o tym wiedzieli. Same czytanie tego sprawiało, że przez ciało przechodził dziwny, zimny dreszcz... Natychmiast poszli z tym do przyjaznego szamana, którego poznali pierwszego dnia, by im to wyjaśnił.

Okazało się, iż to formuła do bardzo potężnego zaklęcia, który swoją siłą mógłby zniszczyć co najmniej całą Equestrię. Opowiedział im o pewnym ludzie, który chciał użyć go na sąsiedniej, wrogiej wiosce. Wtedy nie zdawali sobie sprawy z jego ogromnej mocy. Była jednak pewna zebra, która poświęciła swoje życie, by ich ocalić. Krążyło o nim wiele legend w Zebrice.

Poprosił Carlinę i Gray'a o to, aby zniszczyli tę tabliczkę. Niestety, nie dało się tego zrobić zwyczajnie. Była przesiąknięta magiczną mocą i jedynie ogień smoka był w stanie sprawić, że zniknie ona na zawsze z tego świata.

Ku przygodzie, wyruszyli z powrotem do Equestrii, ponieważ tam ostatnio widziano smoka. Wiedzieli, że są w ogromnym niebezpieczeństwie - mieli do czynienia z potężną, magiczną mocą. Ktoś jednak musiał sprawić, by nie dostała się ona w niepowołane kopytka... A na pewno jest wiele kucyków (i pewnie nie tylko kucyków), którzy pragną ją wykorzystać...*

Towarzysz / Zwierzak: Pegaz Gray. Ma podobny charakter co Carlina, z tym, że jest bardziej lekkomyślny i "wyluzowany". Ma czarną, krótką i rozczochraną grzywę oraz szare umaszczenie.

Cel postaci: odnaleźć smoka, który zniszczyłby tabliczkę, dopilnować, by nikt jej im nie odebrał. Gdy wypełnią już swoje zadanie, pragnie nadal wieść życie podróżniczki.

Zgadzasz się na grimdark?: Oczywiście :3

Podróż z przyjacielem zawsze wydaje się krótsza, nawet, jeśli samotnie miało by się do przebycia wielekrotnie mniej mil drogi. Godziny mijały jak minuty podczas wspólnych rozmów, największe odległości ustępowały waszym kopytom z zatrważającą prędkością, a przynajmniej tak wam się wydawało. Prawdę mówiąc, jedynie dzięki istnieniu pór dnia zdawaliście sobie sprawę z tego, jak wiele czasu mijało. Obecnie stąpaliście na terenie lasu... W zasadzie sami nie znaliście jego nazwy, na starej i zniszczonej mapie, jedynej, jaka wam pozostała po okropnych ulewach, nie był on wyrysowany. Wiedzieliście jedynie to, że znajdował się on ponad sto kilometrów od granicy Zebriki, w końcu właśnie tutaj się znajdowaliście. Choć twe wspomnienia dotyczące Equestriańskich puszcz nie należą do najmilszych, ten niemal w żadnym stopniu nie przypominał tak bardzo przez ciebie znienawidzonego "mrocznego lesiska Everfree", jak to niegdyś zwykł mówić twój ojciec. Ten był uroczy, jaskrawo zielony, a mieszkały w nim chyba wszystkie gatunki leśnych zwierząt odkryte w Equestrii. Wyzwaniem było nie zauważyć skaczących z gałęzi na gałąź rudych wiewiórek, czasami przed waszymi oczami przebiegała sarna bądź dzik. Promienie słońca spadały między liściastym sklepieniem lasu na wydeptaną przez tysiące kopyt ścieżkę, z której mieliście przyjemność skorzystać. Cały czas rozbrzmiewały pomiędzy wami rozmowy, zdołaliście już sobie nawzajem opowiedzieć niemal połowę waszych krótkich żyć, a był to zaledwie początek długiej podróży. Jednak żaden dzień nie trwa wiecznie, olbrzymia, żółta kula powoli zaczęła chować się za widnokręgiem, ustępując miejsca swemu bratu, szaremu bananowi księżycowi. Choć zachodu słońca nie mieliście możliwości ujrzeć przez otaczający was gęsty mur drzew, to po kilkudziesięciu minutach niebo zmieniło swój kolor na piękną, pomarańczowo-żółtą barwę, nadającą temu miejscu jeszcze większego uroku... Nocne podróże zdecydowanie nie są zbyt bezpiecznie, wypadało by po prostu znaleźć jakieś przytulne miejsce i przeczekać do rana.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zwolniłam kroku i pozwoliłam swoim oczom napawać się cudnym widokiem. To miejsce zdecydowanie miało w sobie coś magicznego. Wszędzie dookoła znajdowało się coś, od czego nie można było oderwać wzroku. Melodia lasu - śpiew ptaków, szelest liści - pieściła mi uszy. Mogłabym tam stać w nieskończoność. Słońce jednak zapewne już znikało za horyzontem, a w nocy nawet tak urocze miejsce może stać się bardzo niebezpieczne. - Romantycznie, prawda? - zażartowałam i trąciłam Gray'a w bok. - Musimy znaleźć odpowiednie miejsce na obozowisko. Robi się późno, a kto wie jakie zwierzęta polują w nocy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- W takim miejscu coś niebezpiecznego nie ma prawa istnieć. - rzekł rozmarzonym tonem, wpatrując się w niebo. Po chwili jego wzrok przeniósł się na ciebie... i zaśmiał się głupkowato. - Chodźmy! - dodał dziarsko, przyspieszając kroku. Szczęście niewątpliwie wam sprzyjało, zaledwie po kilkudziesięciu krokach znaleźliście się na małej, jednak zdecydowanie spełniającej wasze wymagania polanie. Do tego w poszukiwanku jej nawet nie musieliście zagłębiać się w otaczający was gąszcz, gdyż ścieżka, którą stąpaliście, przebiegała bezpośrednio przez nią.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Lepiej miej oczy dookoła głowy. Nic nie wiadomo - powiedziałam. Rozejrzałam się po okolicy. Ten gąszcz, który nas otaczał, byłby idealnym miejscem na polowanie dla zwierząt... Mogły się tam ukryć, a potem zaatakować znienacka.

Wzdrygnęłam się. To nie jest Las Everfree - powiedziałam sobie w myślach. To tylko zwykły, egzotyczny i piękny las.

Usiadłam na miękkiej trawie i przeciągnęłam się. Ostatnio długo wędrowałam z Gray'em. Zdecydowanie potrzebowaliśmy odpoczynku.

- Mógłbyś rozłożyć namiot? - spytałam z szerokim uśmiechem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ku twemu zdziwieniu, obyło się bez żadnego niemiłego mruknięcia. Gray po prostu zabrał się za wprowadzanie w życie tego, o co go poprosiłaś. Mimo to, iż rozbijał namiot już trzeci raz pod rząd, a z natury kucem jest raczej walecznym, po prostu to robił. Nieco pokracznie (w końcu nie był jednorożcem, dla którego tak proste zadanie to kwesta pierdnięcia) wbijał w ziemie stalowe pręty, formując szkielet waszego tymczasowego mieszkania. Po kilkunastu minutach, gdy słońce już zupełnie schowało się za widnokręgiem, twym oczom ukazał się zwyczajny, dwuosobowy namiot koloru granatowego, owoc pracy twego przyjaciela. Gray przez chwilę przyglądał się swemu dziełu, po czym swój wzrok przeniósł na ciebie. - Ognisko odstraszy większość dzikich zwierząt, które wywęszyłyby nas i bez jego pomocy. Zajmij się tym proszę. - to rzekłszy, wskoczył do waszego schronienia, na koniec obdarzając cię wrednym uśmieszkiem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ogień mógłby też zwabić głodne zwierzęta, które szukałyby pożywienia, lub, w najgorszym wypadku, spalić nasz namiot, wiesz? - mruknęłam. Z drugiej strony moglibyśmy użyć go do obrony, więc to nie był najgorszy pomysł. Lekko zła, ale też rozbawiona, podeszłam do najbliższych drzew w poszukiwaniu gałęzi, z których mogłabym ułożyć stos. Krzemienie powinnam mieć w swoim plecaku, więc z rozpaleniem ognia nie byłoby problemu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak oto po parunastu minutach ognisko zaczęło płonąć, rzucając światło na obszar w promieniu parunastu metrów. Pomimo, iż zadanie owe do trudnych nie należało, czułaś coś w rodzaju satysfakcji... Głodna nie byłaś, spragniona również, jednak we znaki dawało ci się monstrualne zmęczenie, którego powodem niewątpliwie był cały dzień dreptania. Chyba najwyższy czas wreszcie położyć głowę na poduszce i pozwolić światowi snu w pełni cię pochłonąć...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obiecałem sobie, że sterowanie postaciami w pełni pozostawię graczom... Więc dostałaś przeraźliwie długi MG post, nie ma za co. ;s ________________________________________________________________________________________ W odpowiedzi otrzymałaś jedynie cichy odgłos, niewątpliwie będący chrapnięciem. No cóż...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale czy aby na pewno wszyscy (lub wszystko) chcieli, abyś wypoczęła? Sen już niemal zupełnie cię pochłonął, kiedy to między twymi zamkniętymi powiekami przedarło się szkarłatne światło. Ciężko było tego nie zignorować, z pewnością już pływałaś na morzu marzeń sennych. Zewsząd docierały do ciebie szepty w nieznanym języku, nasilające się z każdą sekundą. Lecz dopiero, gdy ziemia zaczęła się trząść, niemal podrzucając wami w powietrze, zdałaś sobie sprawę z tego, że wydarzenia owe miały miejsce na jawie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Nie wiem czy Gray nadal śpi czy nie, więc zakładam, że wstrząsy go obudziły xP ________________________________ - Gray! - wykrzyknęłam w kierunku szarego pegaza, nie mając pojęcia co się dzieje. Lekko przerażona, wyszłam z namiotu na zewnątrz, chcąc zbadać całą tę dziwną sytuację.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Na szczycie namiotu pojawił się mały płomyk, rosnący jednak z każdym ułamkiem sekundy. Wystarczyło ćwierć minuty, żeby cała tkanina pochłonięta została przez ogień. A co z Grayem? Cóż, niewątpliwie był tą szarą plamką, która dosłownie wystrzeliła ze swej gorącej kryjówki w momencie, gdy sytuacja stała się naprawdę poważna. Jego grzywa i ogon były lekko osmalone, a sierść na zadzie przypalona (jedynie Celestia wie, co zmusiło cię do spojrzenia w ów strategiczny punkt), lecz aktualnie zdecydowanie ważniejsze było odratowanie resztek waszych zapasów, które już za kilka chwil mogły się zamienić w kupkę popiołu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...