Skocz do zawartości

[MLP] Po tysiącu latach uśpienia - Nightwing (Ares Prime)


Applejuice

Recommended Posts

Imię: Nightwing

Rodzina: brak

Wiek: 30 lat

Gatunek: Pegaz

Wygląd: Czarny pegaz, o oczach w kolorze nocnego nieba. Grzwya koloru ciemnej stali. Nieco wyższy od przeciętnego pegaza, i lepiej umięśniony. Nosi elegancką, krótko przyciętą bordę i wąsy.

Cutie Mark: Sierp księżyca z mieczem

Specjalny talent: NW jest znakomicie wysportowanym pegazem, jest silny i zwinny zarówno na ziemi jak i w powietrzu. Ponad to świetnie walczy wręcz, dzięki rygorystycznemu treningowi i latom pracy. Jest też znakomitym lotnikiem.

Charakter: samotnik, woli działać i pracować sam. Nie ma zbyt wielu przyjaciół. Jest przedw wszystkim oddany swoim obowiązkom, oraz księżniczce Lunie. Wypełni każdy jej rozkaz bez słowa sprzeciwu. Bywa cyniczny. Inne kucyki mają go za odludka, w dodatku za dziwnego i potencjalnie niebezpiecznego z uwagi na pracę i zadania jakich się podejmuje. Dodatkowo jest wyjątkowo uparty, i zawsze wykonuje powierzone mu zadania. Nielubi słuchać rozkazów od innych (poza księżniczkami). Uwielbia natomiast całymi nocami patrzeć na gwiazdy i księżyc. Jedyne co bardziej miłuje to księżniczka Luna, którą skrycie kocha całym sercem. Jego osobistym marzeniem jest poslubić Lunę, choć wie że szanse na to są praktycznie zerowe. Mimo to oddałby z chęcią za nią życie.

Historia postaci:

PIERWSZY OKRES, czyli kilkanaście lat przez przemianą Luny w NNM - NW jest sierotą. Nie zapamiętał swoich rodziców. Nie pamiętał jak trafił do Canterlotu, był wtedy malutkim źrebakiem który ledwo co nauczył się samodzielnie chodzić i mówić. Przez kilka dni i nocy wałęsał się samotnie po ulicach, próbując znaleźć coś do jedzenia – bez skutecznie. Był wycieńczony, i bardzo słaby, na skraju śmierci. Siedział głodny, zziębnięty i płakał do księżyca. I wtedy nastąpił przełom w jego którtkim smutnym życiu – źrebaka odnalazła sama księżniczka Luna. Zrobiło jej się bardzo żal małego źrebaka, w dodatku o takim niezwykłym umaszczeniu. Postanowiła zabrać go do pałacu i zaopiekować się nim jakiś czas, dopóki jego rodzice się nie odnajdą. Ale pomimo poszukiwań Straży Pałacowej nigdy ich nie znaleziono. NW z początku onieśmielony pałacem, zaczął odzyskiwać siły i przywiązywać się do Księżniczki. Ta starała się go traktować z dystansem, i była dla niego dobra. Ale przełom nastąpił gdy NW nazwał ją mamą. To spowodowało burzę w sercu Luny. Sama zaczęła go traktować niemal jak młodszego braciszka.

Niewiedząc jak postąpić z małym NW zwróciła się o pomoc do Celestii. Ta doradziła jej żeby oddać Night winga do Akademii Wojskowej. W ten sposób miałby dobrą zagwarantowaną przyszłość, a i widywałby Lunę. Choć źrebakowi się to nie podobało, dał się namówić. Gdy był mały często obserwował gwiazdy i księżyc. Mógł na nie patrzeć godzinami, podziwiając pracę Luny. Wtedy pomyślał że skoro ona dała mu drugą szansę i pomogła w życiu, to on zawsze będzie przy niej, zawsze ochroni, będzie kimś kto zrobi dla niej wszytsko. I wtedy pojawił się jego CM – sierp Księżyca z mieczem symbolizujący lojalność wobec Luny, i gotowość do każdego wyzwania. Jako jeden z niewielu kucyków wolał noc od dnia. Pewnego dnia dostał od księżniczki amulet w kształcie jej Cute Marka. Powiedziała że dzieki niemu zawsze będzie nad nim czuwać…

Z biegiem lat uczył się, dał się poznać jego talent do walki, latania, oraz wykonywania zadań które Inni uznawali za niewykonalne. Wzrastała też jego skryta miłość do Luny. Sama księżniczka nie miała o tym pojęcia, chociaż bardzo ceniła i lubiła NW. Często w nocy spotykali się potajemnie, żeby porozmawiać, pośmiać się, pobawić jak to przyjaciele. Choć NW był odważny, nie powiedział nigdy że kocha Lunę bardziej niż zwykły poddany. Skrycie pisał wierze o swoich uczuciach do księżniczki.

Gdy ukończył akademię, Luna postanowiła dać mu wyjątkową posadę – Agenta Nocy. Był pierwszym pegazem na tym stanowisku. W praktyce był kimś w rodzaju specjalnego komandosa, który zajmował się przeróżnymi sprawami dotyczącymi spraw wewnętrznych Equestrii. Choć jego metody były niekonwencjonalne, a czasen nawet brutalne – był bardzo skuteczny. Niesety gdy wykonywał kolejną ze swoich niebezpiecznych, samotnych misji, polegającą na inflirtacji roju Changelingów, wpadł w zasadzkę i odniósł śmiertelne rany. Ostatkiem sił zdołał uciec, i wrócić do Canterlotu. Przekazał informacje o zagrożeniu, a potem zmarł z powodu ran. Luna bardzo przeżyła jego śmierć, która później była jednym z powodów przemiany Luny w NMM. Co więcej, gdy Luna przypadkowo odkryła jego zapiski o niej, popadła w długa i bolesną depresję. NW został pochowany poza Centrelotem, w tajnym miejscu spotkań jego i Luny zwanym Księżycową Polaną.

Okres drugi, kilka miesięcy po pokonaniu Changelingów i ślubie Cadance, czyli ponad 1000 lat po swojej śmierci : Czasem bywa że pewne tajemnicze potężne siły, postanawiaja ingerować w prawa których naruszać nie wolno. W pewną księżycową noc, ziemia na grobie Night Winga zaczęła się ruszać, a chwilę później z grobu wyszedł w pełni żywy pegaz – sam Night Wing we własnej osobie. Z jednym wyjątkiem – praktycznie nic nie pamiętał ze swojego poprzedniego życia. Poza swoim umiejętnościami, dziwnym zamiłowaniem do gwiazd i księżyca, i miłością do pewnej klaczy której imienia jednak nie pamięta, oraz dziwnym księżycowym amuletem na szyji. Pamiętał o dziwo że zginął. Pamiętał że był martwy. Ale nie wiedział czemu mimo to żyje. Skołowany, zdezorientowany, niemiłosiernie ubrudzony i śmierdzący ruszył chwiejnym krokiem przed siebie. Aż doszedł do Ponyville.

NOTKA – NW został wskrzeszony przez tajemnicze bardzo potężnie siły. Dlaczego to zrobiły i w jakim celu ? Zostawiam to tobie.

Cel postaci: odzyskać wspomnienia, dowiedzieć się czegokolwiek o sobie, odszukać dawną miłość czyli księżniczkę Lunę.

Towarzysz: brak

Gdy szedłeś przed siebie, tak naprawdę nie wiedząc, dokąd zmierzasz, na niebie wisiał wspaniały i ogromny księżyc. Cały nieboskłon był pokryty różnymi konstelacjami gwiazd, które przepięknie migotały, niczym małe diamenty.

Obserwując ten wspaniały widok, czułeś, że to kochasz. Nie rozumiałeś tego, podobnie jak wielu innych rzeczy, z którymi przyszło ci się borykać... Zostałeś z powrotem wysłany do świata, z którego pochodziłeś. Tym razem jednak ten świat był ci zupełnie obcy, a wszystko wydawało ci się złowrogie i przerażające.

Wkrótce dotarłeś do miasteczka. Sądząc po drewnianym szyldzie, który stał tuż przy wejściu, nosiło ono nazwę "Ponyville". Nie zdziwiło cię to, że nikogo nie ma w pobliżu - w końcu była noc i wszyscy spali.

Czułeś, że to świtu już niedaleko, a wtedy na pewno ktoś cię zauważy... I być może wyjaśni parę spraw. Na razie jednak musiałeś czekać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Noc, gwieździste niebo, Księżyc w całym swoim majestacie, ciemność otulająca wszystko jak całun, tajemnice kryjące się pod gwiazdami - z jakiegoś powodu czułem że uwielbiam to wszystko. Ale nie wiedziałem dlaczego. Właściwie to wiedziałem jedynie że mam na imię Nightwing, i jestem pegazem... i to wszytsko. Ale kim jestem ? Skąd pochodzę ? Dlaczego nic nie pamiętam ? Co oznacza mój cute mark ? I czemu jestem taki ubrudzony ? Szedłem wolno napawając się nocnym widokiem i powoli przemierzałem miasteczko Ponyville. Wyglądało bardziej na wioskę. Najpierw minałem ogromny dąb w którym chyba ktoś urządził jakąś pracownię, potem dziwny budynek wyglądający jakby był zrobiony z piernika i lukru, jeszcze dalej budynek wyglądający jak jakaś dziwna karuzela. Dość.. osobliwy styl architektoniczny. Poczułem jak burczy mi w brzuchu, byłem strasznie głodnym a stragany były zamknięte. Zresztą nie miałbym czym zapłacić za jedzenie... Poszedłem wolno niewielkiej rzeczki, chcąc chociaż napić się i zmyć z siebie ten cały brud. Po kilku minutach przynajmniej pozbyłem się błota i ziemi z grzywy i skrzydeł, oraz ugasiłem pragnienie. Przyjrzałem się swojemu odbiciu - nawet nie poznawałem swojej twarzy. Zauważyłem że miałem na szyi coś jeszcze - jakiś dziwny medalion. Obejrzałem go dokładnie. Przypominał półksiężyc na nocnym niebie. Miałem wrażenie że już widziałem gdzieś ten znak... tylko gdzie. Ukryłem medalion bardziej w grzywie. Czułem jak narasta we mnie złość. Tyle pytań... a odpowiedzi żadnych. Znów poczłapałem w kierunku miasta, i usiadłem na jednej z ławek w parku. Patrzyłem w zadumie na nocne niebo i księżyc, czekając cierpliwie na wschód słońca. Może znajdzie się w tej wiosce ktoś kto powie mi kim jestem ?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po jakimś czasie księżyc zaczął ustępować słońcu. Z nieba zniknęły gwiazdy, a na horyzoncie powoli zaczęło się przejaśniać. Pierwsze promienie słońca fantastycznie malowały niebo na wspaniałe odcienie czerwieni. Usłyszałeś śpiew ptaków i pierwsze pianie koguta. Wraz z nadejściem nowego dnia miasteczko Ponyville powoli zaczynało budzić się do życia.

Handlarze zaczęli przyjeżdżać ze swoimi wózkami z towarem i rozstawiać się w różnych miejscach na targu. Kucyki powychodziły ze swoich mieszkań, rozmawiając ze sobą i śmiejąc się. Wszystko tutaj tętniło życiem.

Niektórzy zaczęli na ciebie dziwnie i krzywo patrzeć, lecz nikt do ciebie nie podchodził... przynajmniej przez jakiś czas. Wkrótce usłyszałeś nieśmiałe chrząknięcie, a gdy odwróciłeś głowę, ujrzałeś lawendową klacz jednorożec. Miała prostą, granatową grzywę z niewielkim akcentem różu.

- Witaj - powiedziała. - Nazywam się Twilight Sparkle, jestem osobistą uczennicą Księżniczki Celestii. A ty... - przyjrzała się tobie niepewnie. - Jesteś uczniem Księżniczki Luny, który miał mi pomóc w badaniach, prawda? Poznaję po twoim... amulecie - rzekła. - Miło mi cię poznać. - Wyciągnęła kopyto w przyjacielskim geście.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odwracają się, unikają mnie. Miejscowi mieli umaszczenie w jasnych pastelowych kolorach, nie widziałem nikogo kto miałby ciemną sierść. Poczułem się jakby wyjątkowy. Jedyny czarny kuc w okolicy... I wtedy z zamyśleń wyrwała mnie ta klacz. Prawie dorosła, jednorożec, całkiem ładna, wydaje się dość sympatyczna. Jednak to co mówiła do mnie nie miało dla mnie większego sensu poza tym że nazywała się Twilght Sparkle. Wydawała się dużo wiedzieć, i coś mi mówiło żeby zdobyć jej zaufanie. Może ona pomoże mi dowiedzieć się kim jestem ? Uśmiechnąłem się lekko, i odwzajemniłem uścisk kopyta. - Witaj Twilight Sparkle. Nazywam się..jestem..ee..- zająkałem się próbując przypomnieć sobie własne imię - Jestem Nightwing. Jesteś pewna że to mnie szukałaś - spytałem podchwytliwie, chcąc sprawdzić klacz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klacz lekko się zaniepokoiła.

- Em... - Zachichotała nerwowo. - Jesteś uczniem Księżniczki Luny, prawda? Nigdy nie widziałam cię tutaj, w Ponyville. Widząc twoje umaszczenie i naszyjnik byłam pewna, że przychodzisz z Canterlot. Nie jest tak? - spytała, uważnie się tobie przyglądając.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Księżniczka mówiła że jesteś bystra i masz analityczny umysł panno Sparkle, i widzę że się nie pomyliła w swojej opinii. Choć nie leżało mi że musiałem kłamać, to musiałem to zrobić. Trzeba zagrać takimi kartami jakie się ma. - Powiedz, w jakich badaniach mam ci pomóc a zrobię wszytsko co w mojej mocy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Panno Sparkle? - powtórzyła nieco zdziwiona klacz, lecz uśmiechała się do ciebie. - Nie musisz być taki oficjalny. W końcu będziemy ze sobą współpracować - powiedziała. - O szczegółach naszej pracy powiem ci, gdy dotrzemy już na miejsce, czyli do mojej pracowni w bibliotece. Najpierw jednak chciałabym cię oprowadzić po Ponyville... Najwyraźniej nikt cię tu nie zna - rzekła, rozglądając się po twarzach kucyków, którzy nadal cię obserwowali z zaciekawionymi minami.

Odwróciła się od ciebie i zaczęła wolnym krokiem iść przed siebie. Zawołała do ciebie przez ramię:

- Chodź! Ponyville to urocze miejsce. Na pewno ci się spodoba.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Biblioteka... robi się coraz lepiej. Może tam dowiem się czegoś istotnego. Uznałem że warto kontunuować rozpoczętą znajomość z klaczą. Ruszyłem za nią i po chwili wkrótce się z nią zrównałem. - Nigdy tu nie byłem, jakoś nie miałem okazji. Jakoś nie specjalnie pasuję do otoczenia... - mruknąłem, otrzepując się z resztek zaschniętego błota. Nie obraziłbym się za kąpiel, ale teraz to nieważne. Poznanie miasta i jego mieszkańców, jest ważniejsze. Znów to przeczucie... jakbym świadomie wiedział że w takiej sytuacji trzeba pozyskać możliwie jak najwięcej informacji o otoczeniu i kucach, a potem przejść do działania. - Więc...panno Sparkle.. to znaczy Twilight Sparkle, jeśli mogę się tak do ciebie zwracać. Jak żyje się w takim miasteczku ? Z twojej wypowiedzi wnioskuję że naprawdę musisz lubić to miejsce.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Oczywiście - odparła bez wahania Twilight. Obdarzyła cię kolejnym uśmiechem. - To naprawdę wspaniałe miejsce. Wszyscy tutaj są dla siebie przyjaciółmi, pomagają sobie nawzajem, codziennie się uśmiechają... To miasto ma swój urok - powiedziała.

Szliście dalej, mijając zabudowania i różne kucyki. Pomimo tego, że wszyscy znali Twilight i witali się z nią, miałeś wrażenie, że ciebie unikają. Twilight musiała to dostrzec, bo powiedziała:

- Pinkie Pie, moja przyjaciółka, na pewno urządzi ci przyjęcie powitalne.

Znaleźliście się w centrum miasta. Stała tutaj przepiękna fontanna, a dookoła znajdowały się sklepy.

- Tutaj jest Kącik Kostki Cukru - rzekła lawendowa klacz, wskazując ci budynek, który wcześniej wzbudził twoje zainteresowanie. Wyglądał jak jedno gigantyczne ciasto. - Tam dalej jest księgarnia i sklep spożywczy. Jeśli pójdziesz tam - wskazała na ścieżkę na prawo - dojdziesz do butiku Rarity, jest projektantką. Teraz idziemy na Akry Słodkich Jabłek. O ile dobrze pamiętam, wszystkie moje przyjaciółki tam są. Pomagają Applejack przy zbiorach. Na pewno będzie im bardzo miło, gdy cię poznają.

Przez chwilę szliście w milczeniu.

- Em... Wiesz, może opowiesz mi coś o sobie? - spytała nieśmiało Twilight. - W końcu spędzimy ze sobą dużo czasu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołączona grafika

Znalazłem chwilę i zrobiłem arta Nightwinga.

_____________________________________________

- Może tutejsi nie są przyzwyczajeni do widoku kogoś o mojej aparycji. Jakoś nie widziałem żeby ktoś tu miał ciemną sierść. Patrzą na mnie jakbym wyglądał jak jakiś demon. Swoją drogą... masz tu naprawdę wielu przyjaciół.

Ja jestem samotnikiem, i nie mam żadnych towarzyszy. A może ich nie pamiętam... - rzekłem ściszając głos do szeptu.

Skrzywiłem się na tą myśl... Spojrzałem na swój medalion. Ponoć miał on związek z jakąś Księżniczką Luną. Kim ona była ? Imię jakby znajome, nawet możliwe że to ktoś mi bliski, ale głowy bym nie dał.

Chwilę pomilczałem, układając sobie jaką wiarygodną wymówkę. Przecież nie powiem jej że nic nie wiem o sobie. Postanowiłem więc że powiem jej to co sam wiem o sobie.

- Cóż mogę powiedzieć o sobie... hmm.. po pierwsze to uwielbiam patrzeć w nocy na gwiazdy i Księżyc, nie ma dla mnie wtedy piękniejszego widoku. Chyba miałem tak od źrebaka. Mogę całą noc przesiedzieć obserwując gwiazdy, a nigdy mi się nie znudziło. Lubię też latać podczas nocy, naprawdę zupełnie inne uczucie niż latanie w dzień. Lubię ciszę i spokój, czasem trochę poczytać, coś dla odprężenia. A ty Twilight Sparkle ? Co mogłabyś powiedzieć mi o sobie ?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

- Na pewno wszyscy przyjmą ciebie z otwartymi kopytami - powiedziała Twilight w odpowiedzi na twoją pierwszą przemowę. - Umaszczenie sierści w Ponyville nie gra dużej roli. Tutaj wszyscy są sobie przyjaciółmi, dlatego to miasteczko jest takie wyjątkowe.

Gdy milczałeś, powoli oddalaliście się od centrum miasta. Minęliście jedno niewielkie wzgórze, a twoim oczom ukazała się ogromna farma. Wszędzie dookoła rosły zielone drzewa, dosłownie uginające się pod ciężarem soczystych, czerwonych jabłek. Przed tobą stała czerwona stodoła, a nieco dalej niewielki dom.

- Nic dziwnego, że kochasz noc. W końcu jesteś uczniem Księżniczki Luny - rzekła ponowie z ciepłym uśmiechem. - Ja... No cóż, bardzo lubię czytać... wręcz ubóstwiam czytać i się uczyć. Oprócz tego całkiem nieźle władam magią... - nagle urwała i jej wzrok spoczął na twoich skrzydłach. Potem spojrzała na twoją głowę. - Skoro jesteś uczniem Księżniczki Luny, dlaczego nie jesteś jednorożcem? - spytała lekko zaskoczona. Zwolniła kroku. - Myślałam, że uczyłeś się w Szkole dla Uzdolnionych Jednorożców... przynajmniej tak Księżniczka napisała mi w liście...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to wpadłem Aż po uszy. Nie miałem pojęcia jak wybrnąć z tego. Ta klacz wydawała się miła, sympatyczna, pierwsza zdecydowała się podejść do mnie i zwyczajnie porozmawiać. Była otwarta, i szczera. Może... może ja też powinienem taki być ? Jeśli to co mówiła na swój temat i temat tego miastajest prawdą, nic mi tu nie groziło. Cofnąłem się nieco od niej. Westchnąłem cieżko, pochyliłem głowę. - Wybacz mi Twilight Sparkle... ale nie będę cię okłamywał. Nie jestem tym za kogo się podawałem. Nigdy nie słyszałem o tobie, ani o Ponyville. Nie wiem kim jest księżniczka Celestia, nie wiem gdzie jest ten cały Canterlot. Nie jestem niczyim uczniem.Nie wiem kim jestem, niewiem skąd pochodzę. Gdy ty podeszłaś do mnie... porozmawiałaś, potraktowałaś otwarcie, myślałem.. myślałem że może zdołasz mi pomóc. Ja... ja nic niewiem, nie pamiętam nic ze swojej przeszłości. Pamiętam zimno, ciemność, mrok, tak jakbym leżał w grobie... a potem...potem znalazłem się tu. W Ponyville. Usiadłem, nadal wbijając wzrok w ziemię. - Jedyne.. jedyne co wiem o samym sobie to to że jestem Nightwing, i kocham noc. Niewiem dlaczego tak jest. Nie chciałem nikogo okłamywać, chciałem jedynie dowiedzieć się kim jestem. Przepraszam Twilight Sparkle. Nie chciałem cię okłamać, nie oczekuję wybaczenia. Przynajmniej miło było cię poznać. Żegnaj... Odwróciłem się od niej, i zacząłem iść w przeciwnym kierunku. Nie wiem gdzie pójdę, ale nie będę jej okłamywał. Trudno, spróbuję poszukać szczęścia gdzieś indziej...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tamtej chwili straciłeś wszelką nadzieję. Ogarnął cię potworny smutek i z każdą chwilą czułeś się co raz gorzej. Cała ta sytuacja była wyjątkowo nienaturalna. Nie miałeś pojęcia, jak z tego wybrnąć... Nie miałeś pojęcia o niczym.

- Zaczekaj! - usłyszałeś głos Twilight. Lawendowa klacz natychmiast cię dogoniła i zagrodziła ci drogę. Wpatrywała ci się w oczy, najwyraźniej nie wierząc w to, co przed chwilą usłyszała. - Zaczekaj - powtórzyła, tym razem spokojniej. Z roztargnieniem poprawiła sobie grzywkę, która podczas jej truchtu lekko się zmierzwiła. Podeszła do ciebie bliżej. - Naprawdę nie wiesz, kim jest Księżniczka Celestia? - spytała, starając się, by jej ton głosu był opanowany. Mimo to ciężko było jej ukryć zdziwienie, które wyraźnie malowało się na jej twarzy. - Nie pamiętasz nic ze swojej przeszłości... Czy to jest jakiś żart...? Bo jeśli tak, on nie był śmieszny - rzekła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie, nie wiem kim jest ta Księżniczka Celestia, ani Księżniczka Luna. I to nie jest żaden żart. Nazwałabyś żartem fakt że nie wiesz kim jesteś ? Że nie wiesz skąd wział się twój uroczy znaczek ? Że nie wiem czy masz w ogóle jakiś bliskich ? Że nie masz żadnych wspomnień ? Bo ja nie. Ja tylko chcę się dowiedzieć kim jestem, odzyskać swoje wspomnienia. Chociaż..to imię... Luna... mam wrażenie, przeczucie.. jakby kiedyś było dla mnie ważne. Stałem tak przed Twilight, gdy głośno zaburczało mi w brzuchu z głodu, i niestety nie dało się tego ukryć. Udałem że nic się nie stało, choć chyba ona zorientuje się szybko w sytuacji...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twilight nie zwróciła uwagi na twoje burczenie w brzuchu. Bardziej interesowała ją twoja osoba. Mierzyła cię wzrokiem przez jakiś czas, a potem podrapała się po brodzie.

- To wyjątkowo dziwne - rzekła. - Powinieneś iść do lekarza. Może miałeś jakiś wypadek? Chodź, zaprowadzę cię.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zatem do rysopisu osobowości tej klaczy można dodać upór i niedowierzanie. Z każdą chwilą wydawała mi się coraz bardziej intrygująca, i interesująca. Kto wie, może gdybyśmy się spotkali w innych okolicznościach, a ja miałbym sprawną pamięć. - Nie miałem żadnego wypadku, ani nic takiego. Wątpię żeby jakakolwiek medycyna pomogła mi w tego typu problemie, ale skoro nalegasz... niech będzie. Prowadź, choć z góry uprzedzam że raczej niewiele to pomoże. Ale zaraz... dlaczego chcesz mi pomóc ? Przecież mnie zupełnie nie znasz. Pomagasz zupełnie obcemu kucykowi, który sam nie ma pojęcia kim jest... dlaczego to robisz ?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Przecież nie zostawię cię samego w takiej sytuacji, prawda? - odparła zaskoczona Twilight. - Poza tym - kontynuowała, idąc teraz w przeciwnym kierunku. Akry Słodkich Jabłek już zniknęły ci z oczu. - Mówisz, że medycyna ci nie pomoże... I nie miałeś żadnego wypadku... W takim razie podejrzewam, że to skutek działania jakiejś magii. A skoro mówimy o magii, może uda nam się odkryć coś w mojej pracowni - rzekła.

Posłała ci ciepły uśmiech.

- Nie martw się, na pewno uda nam się to wyjaśnić - powiedziała.

Znów znaleźliście się w Ponyville. Tym razem klacz zaprowadziła was na obrzeża miasta, do miejsca, w którym jeszcze nie byliście.

Dotarliście do ogromnego drzewa, który w swoim wnętrzu posiadał mieszkanie. Mijałeś go już wcześniej. Sądząc po drewnianej tabliczce wbitej w ziemię tuż obok wejścia, na której wyżłobiona była książka, to musiała być biblioteka.

Twilight otworzyła drzwi i wprowadziła cię do środka. Nie myliłeś się - wszędzie dookoła stały półki z mnóstwem książek.

Klacz podeszła do schodów i weszła na parę stopni, spoglądając w górę.

- Spike jeszcze śpi - oznajmiła. - To dobrze...

Podbiegła truchtem do jednej z półek i za pomocą magii zaczęła wyjmować z niej kolejne książki, patrząc na ich okładki i odrzucając gdzieś za siebie. Szukała czegoś i chyba chwilowo zapomniała o tym, że jesteś obok...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem prawdziwie zaskoczony zarówno odpowiedzią i reakcja Twilight. Chciała mi pomóc choć mnie nie znała, tak poprostu. Dziwne.. trochę trudno było mi to zrozumieć, ale uznałem że zaufam jej. - No..dobrze.. to prowadź. Biblioteka w drzewie, kto by pomyślał. Nigdy wcześniej nie widziałem tylu książek... istna kopalnia wiedzy. - Wow... imponujący leksykon książek Twilight Sparkle. Naprawdę musisz lubić czytać. A ten Spike... to twój zwierzak ? Chyba nie jest agresywny w stosunku do obcych ? - spytałem, i zacząłem rozglądać się po półkach. Spróbuję sam coś znaleść, i zacząłem szukać po tytułach książek takich zagadnień jak amnezja, pamięć, może uda mi się coś znaleść.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Gdy wspomniałeś o Spike'u, Twilight na moment przerwała swoje poszukiwania i zerknęła na ciebie, nieco zaskoczona. Potem zachichotała.

- Oczywiście, że nie. Spike nie jest zwierzakiem. To mój asystent numer jeden.

Znajdowałeś wiele książek, lecz żadna nie była odpowiednia. Po jakimś czasie Twilight znów się odezwała.

- Zanim przejdziemy do badań, spróbujemy najpierw sami odświeżyć twoją pamięć - powiedziała, a potem za pomocą swojej magii wyciągnęła sporą książkę oprawioną w grubą, ciemną skórę. Na okładce i bokach księgi znajdowały się złote ozdoby.

- To jest książka o Equestrii - rzekła. - Bo... Equestria to kraina, w której żyjemy - dodała, nieco zakłopotana. - Najpierw wyjaśnię ci, jak ona funkcjonuje.

Odchrząknęła. Zapowiadała się długa przemowa, lecz coś wam w tym przeszkodziło.

A raczej ktoś.

Mały, fioletowo-zielony smok pojawił się na schodach, z nocną czapką na głowie i pluszowym misiem w jednej łapie. Przenosił swój zdumiony wzrok z Twilight na ciebie przez cały czas.

- Em... - bąknął. - Twilight, kto to jest?

- Spike, czy mógłbyś posprzątać ten bałagan? - zignorowała go natychmiast fioletowa klacz. - Szukalliś... szukałam pewnej książki - powiedziała.

Spike chwilę przyglądał się jej zaskoczony, potem posłał ci ostatnie, nieco gniewne, spojrzenie i zabrał się do pracy. Twilight uśmiechała się krzywo, nieco zawstydzona. Spojrzała na ciebie i westchnęła ciężko. Chyba musieliście trochę poczekac, aż smok odejdzie... A na to wcale się nie zapowiadało. Ciągle cię obserwował, a z każdym kolejnym spojrzeniem wydawał się coraz bardziej rozzłoszczony.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Asystent numer jeden ? Ciekawy tytuł... - powiedziałem nadal wertując książki. Bezskutecznie niestety. Twilight chwilę później przyniosła książkę o Equestrii. Czyli tak nazywa się ta kraina. - Eque...stria. Więc to jest nazwa naszej ojczyzny, a przynajmniej mam nadzieję ze jest też moją rodzinną krainą... A potem nadszedł ten cały Spike. Wyglądał dość pociesznie, i nawet zabawnie z tym miśkiem i szlafmycą. Smok... skądś znałem to okreslenie. Maluch nie wyglądał na zbyt zadowolonego. Cóż, nie zaszkodzi się przywitać. - Dzień dobry panie asystencie numer 1. - powiedziałem pododnie, ze spokojną miną, i wyciągnąłem do niego kopyto na znak przywitania. - Nazywam się Nightwing, zaś panna Twilight Sparkle, pomaga mi dowiedzieć się...hmm... pewnych ważnych rzeczy. Więc, jesteś smokiem tak ? Przyznam szczerze że jeszcze nie widziałem nikogo z twojego rodzaju, a przynajmniej nie z tak bliska.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...