Skocz do zawartości

Multiesja "Zombie Apokalipsa" BezimiennyKot1, kubagaw2


Matalos

Recommended Posts

W roku 2013 nastał dzień apokalipsy. Jak zwykle wszystkiemu była winna armia. W laboratoriach, pod Waszyngtonem, pracowano nad nowym rodzajem broni biologicznej. Jednak w wyniku nieprzewidzianych okoliczności, wirus wydostał się na zewnątrz i zaczął szybko mutować. Ofiary zakażenia umierały w męczarniach, jednak to nie było najgorsze. W niepojęty sposób wirus przejmował kontrolę nad ciałem zmarłego i kierował je ku kolejnym ofiarom. Nieliczni, którzy byli odporni na wirusa, umierali zagryzieni przez własnych bliskich. Gdy upadła stolica, armia nadal starała się powstrzymać pochód umarlaków. Na terenie stanów powstawały istne linie frontu. Jednak wojsko było zdezorganizowane więc ofiary wirusa przejmowały kontrolę nad coraz większym terytorium. Kolejne miasta upadały, wojsko dezerterowało i cały system rozpadł się. Inne państwa nie kwapiły się z pomocą dla USA, więc amerykanie zostali sami.

Teraz, gdy upadło zachodnie wybrzeże, i armia żywych trupów zmierza na wschód, nieliczni organizują obronę i starają się przetrwać. Kto wie, może gdzieś w ruinach cywilizacji, mamy lek na wirusa i nadzieję dla ludzkości. Ale to tylko pobożne życzenia nielicznych. Ale czy na pewno?

-----

Nergas, starałeś się przetrwać. Walczyłeś na pierwszej linii frontu i wiesz, że strzelanie w łeb to jedyny sposób, aby powstrzymać wroga. Jako pierwszy napotkałeś "Rzygaczy" i "Skoczków" i wiesz jak ich unikać. Gdy padł Nowy York, wycofałeś się, wraz z innymi żołnierzami. Po wielu potyczkach, nie tylko z umarlakami, ale też z ludźmi, z twojego oddziału przetrwał tylko twój najlepszy przyjaciel Michael. Znaleźliście schronienie na przedmieściach Chicago, w małym domku jednorodzinnym. Jednak teraz musicie wyjść. Kończą się wam zapasy i macie może jeszcze dwa dni, zanim głód zajrzy wam w oczy.

Patrzysz na Michaela. Rozumiecie się bez słów, skinął tylko głową. Jest gotowy. Podchodzicie do drzwi. Sprawdzacie broń. Wybiegacie na ulicę, gotowi natychmiast oddać strzał, jeśli ktokolwiek, lub cokolwiek spróbuje was zatrzymać. Jednak ulica jest pusta. Prawie.

Samotna postać, niedaleko, szamocze się z "Skoczkiem". Możecie uratować człowieka, zwłaszcza, że właśnie w jego stronę powoli człapie kilku umarłych. Co robisz?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako że strzał z pistoletu wydawał mi się zbyt ryzykowny, wyciągnąłem zza pasa nóż motylkowy. Rozkładając go, patrzyłem na biednego człowieka i "Skoczka" na jego ciele. "Cóż-pomyślałem-co go nie zabije to go wzmocni" Zablokowałem nóż przed złożeniem, wycelowałem i rzuciłem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy wypuściłeś nóż z ręki, wydawało się, że czas zwolnił. Ostrze leciało w kierunku "Skoczka", ale dla ciebie robiło to okrutnie powoli. Wreszcie ostrze wbiło się w umarlaka. Zagłębiło się w jego czaszce. Zanim umarł wydal z siebie głośny krzyk. Facet którego uratowałeś, zrzucił z siebie umarlaka i zaczął biec w waszą stronę. Teraz możesz przyjrzeć mu się dokładniej. To mężczyzna, około czterdziestki. Ma krótkie, czarne włosy i kilkudniowy zarost. Jest dobrze zbudowany, a po sposobie jak chodzi, widzisz że służył w wojsku. Ma na sobie czarną, przylegającą do ciała koszulkę, oraz obcisłe jeansy. Tymczasem grupa zombie za jego plecami zbliża się, i macie kilka minut zanim was dorwą. Jeśli chcecie, możecie wsiąść do jakiegoś samochodu. Stoi kilka z nich na ulicy, niektóre mają kluczyki wewnątrz. Możecie też próbować uciec na piechotę, to nie powinno wzbudzić większego hałasu. Co robisz?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Chodźcie za ten dom – powiedziałem do moich towarzyszy- obmyślimy tam plan. Gdy byliśmy już za budynkiem, opowiedziałem towarzyszom mój plan: -Słuchajcie uważnie –powiedziałem- zrobimy tak: ja i nasz nowy kolega przyciągniemy ich uwagę, wtedy Michael zaskoczy ich od tyłu. Mam nadzieję, że zrozumieliście. A w ogóle –odwróciłem się do „nowego” – jak się nazywasz?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Schowaliście się za białym domkiem, który służył wam za kryjówkę przez kilka dobrych dni. Zatrzymaliście się na trawniku, kiedyś pewnie równo przystrzyżonym, teraz jednak trawa sięga wam do kolan.

Twoi towarzysze wysłuchali twojego planu w milczeniu. Ten nowy zasalutował powiedział:

-Nazywam się Thomas, jestem z Gwardii Narodowej. Mogę wam pomóc - poklepał się o wiszącego przy pasie Deser Eagle - ale czy nie lepszym pomysłem byłaby ucieczka? Krótki skok przez płotki - powiedział wskazując na drewniane ogrodzenie wyznaczające granice każdej posesji. Białe sztachety sięgają wam najwyżej do pasa - i zombie zostaną daleko w tyle. Poza tym, strzały mogą przyciągnąć inne umarlaki.

-----------------------------------

Zombie nie umieją skakać(te zwykłe). Ich metoda pokonywania przeszkód opiera się na ciągłym marszu przed siebie. Śliska rampa jest dla nich przeszkodą niemal nie do pokonania.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Lubię myślących ludzi -uśmiechnąłem się do Thomasa- Więc, zrobimy po twojemu. Chodźcie. Przeskakując przez płotki, widzieliśmy, że Zombie są coraz dalej. Po przeskoczeniu przez kilka posesji, zatrzymaliśmy się. -Dobra, zgubiliśmy ich -odwróciłem się do Thomasa- Wiesz może, gdzie w tym mieście może być sklep? Bo jeśli nie znajdziemy żadnego pożywienia przez najbliższy dzień, to z głodu zdechniemy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Minęliście kilka posesji, zostawiając zombie daleko w tyle. Stoicie na jakiejś ulicy, praktycznie niczym nie różniącej się od poprzedniej. Thomas zastanawiał się tylko chwilę nad odpowiedzią na twoje pytanie. Już miał coś powiedzieć, gdy nagle usłyszeliście kobiecy płacz, w domu niedaleko. Thomas wyciągnął Deserta i powoli podszedł do drzwi. Machną na was ręką, abyście się pospieszyli i przygotował się do wejścia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Otworzyłeś drzwi potężnym kopem. Wypadły z zawiasów i wylądowały na ziemi. Weszliście do środka z naładowaną bronią. Znaleźliście sie, w oświetlonym przedpokoju. Jest tutaj kilka szafek, najpewniej z butami. Jakieś bibeloty leżą na szafce, w centralnym miejscu leży pocztówka z napisem "Całusy z nowego Yorku". Sielankowy wygląd psują dwie rzeczy. Pierwsza, to straszny bałagan, wszędzie leżą porozrzucane puszki po jedzeniu, krzesełko, na którym pewnie łatwiej było ubierać właścicielce buty, leży przewrócone. Ma ślady krwii na nogach. DFrugą psującą sielankę rzecza jest martwy zombie na podłodze. Ma wbity "tulipan" od butelki w czerep. Przy zwłokach, leży młoda dziewczyna. To ona płacze. Ma długie blond włosy, zarzucone na twarz, podkoszulek obryzgany krwią i... zranioną rękę. Nie jesteś w stanie stwierdzić, czy jest ugryziona, czy też została ranna w jakiś inny sposób. Jeśli prawidłowa jest odpowiedź pierwsza, to wtedy musisz ją zabić. Nie reaguje na jakiekolwiek próby kontaktu, cały czas płacze cicho, skulona, przerażona, ranna. [Wymagam od ciebie jednej deklaracjii. Wymierzysz w nią czy nie(nie pisz, że strzelasz tylko że w nią mierzysz)].

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Czuję klimat Left 4 Dead [o Witch mi chodzi :D]) -------------------------------------------------- "Ona może należec do zarażonych -pomyślałem- ale może to byc również niewinna kobieta... - Lepiej nie ryzykowac -powiedziałem na głos i wymierzyłem AK w jej głowę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> ------ Wymierzyłaś jej w glowę. Nawet nie zareagowała, tylko dalej płakała cicho. Zaraz miałeś nacisnąć spust, gdy nagl usłyszałeś kroki. Obejrzałeś się i zobaczyłeś, że jakiś mężczyzna stoi w wejściu do domu. Jego twarz często wygląda na zmęczoną. Ma jednodniowy zarost, widać,że dba o siebie. Patrzy na was swoimi niebieskimi oczami. Jego łeb przykrywa szatynowa fryzura stylizowana na Pheonix’a Wright’a. Jest ubrany w luźne, szare spodnie i czarny podkoszulek. W chłodniejsze dni zakłada jeszcze bluzę, będącą w kolorze granatowym. Buty ma do biegania, też czarne. Na głowie ma czapkę. kubagaw2 wreszcie po wielu trudach dotarłeś do Chicago. Porzuciłeś samochód poza miastem, nie chiałeś wzbudzać hałasu. Gdy stanąłeś pod domem swojej dziewczyny, przżyleś szok. Drzwi były wywarzone. Wbiegłeś do środka i zobaczyłeś trzech mężczyzn, stojących nad Michelle [imię twojej dziewczyny]. Jeden z nich, koleś w białym garniaku mierzy do niej z AK-47. < pierwszeństwo ma kubagaw2>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Skoro tak -opuściłem broń- to wybacz, że was niepokoiliśmy. Usłyszeliśmi kobiecy płacz, stąd roztrzaskane drzwi. Trzymaj -rzuciłem do niego mojego Desert Eagla- Przyda ci się. A, i jeszcze jedno: radziłbym ci opatrzyć swoją koleżankę. Dobra chłopaki -powiedziałem do moich towarzyszy- Spadamy stąd.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alec, pochyliłeś się, aby opatrzeć rany twojej dziewczyny. Szeptałeś jej do ucha, aby uspokoić ją. Ona jest dalej w szoku, ale słysząć twój głos uspokoiła się i przestała płakać. Patrzysz na jej skaleczona rękę. Ta rana, którą ci wojskowi uznali za ugryzienie, była płytkim rozcięciem, które mocno krwawiło. Zrobiłeś co mogłeś i widzisz uśmiech na jej twarzy. To miłe uczucie. Ale zaraz zamierasz. Na drugiej ręce Michelle ma bliznę. Po zębach. Tyle, że blizna jest stara, musiała zostać ugryziona dawno. Ale czemu jeszcze nie jest zombie? Będziesz tez potrzebował pomocy, bo to rozcięcie wygląda naprawdę paskudnie. Może któryś z tych wojskowych zna się na medycynie. wyszliście na ulicę, zostawiając tego faceta z jego dziewczyną. Thomas sięgnął do tylnej kieszeni spodni i wycągnął małą mapkę. Rozłożył ją na masce samochodu i machną wam ręką, abyście podeszli. - Jestesmy tutaj - powiedział, wskazując jakąś uliczkę. - Z tego co się orientuję, najbliższy sklep, w którym moglibyśmy zdobyć zapasy, jest tu - dodał, wskazując na ulicę oddaloną o jakieś pięc minut marszu. - Znajdziemy tam leki, żywność, wodę, może jakiś ocalałych - przez chwilę patrzył się na plan w milczeniu, mrucząc coś pod nosem. - Jak się nazywacie - powiedział, wskazując na waszą dwójkę. - Ja się przedstawiłem, teraz wasza kolej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Na razie puście

utwór, napiszę wam kiedy zmienić]

Wzięliście swój sprzęt, a następnie ruszyliście w kierunku gdzie miał być sklep. Podszliście blisko i zobaczyliście, że metalowe kraty, jakie prowadziły do wewnątrz, leżą na ziemi, a ślady krwi ciągną się po wykafelkowanej podłodze, prosto do ciemnego wnętrza. Idzie wieczór, a ostatnia latarka, jaką macie, ma prawie wyczerpane baterie. Nie słyszycie żadnych podejrzanych odgłosów, tylko ciche wycie wiatru...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Był. Ale już nie ma :D -------------------------- -Cóż, jak wolisz -powiedziałem- jednak, jeden z nas zostanie z tobą. W końcu na ulicach też mogą być zombie, nie? Dobra -odwróciłem się do Michaela- ty zostaniesz z nimi, a my zobaczymy co jest w środku... Powoli wszedłem razem z Thomasem do sklepu, zapaliłem latarkę i rozejrzałem się.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

>

Wkroczyliście do wnętrza sklepu. Migotliwe światło latarki padało na kolejne półki z produktami. Większość zdążyła zpleśnieć, albo została zabrana. Moze coś jeszcze jest w głębi sklepu. Słyszycie z tamtąd cichy, elektroniczny trzask...

Alec, ty natomiast stoisz z Michaelem na zewnątrz. Rozglądacie się uważnie po ulicy. Nie widzicie nic niezwykłego, ale nie ulegacie poczuciu bezpieczeństwa. W pewnym momencie Michael pyta się ciebie:

- Ta dziewczyna, w tamtym domu... to twoja dziewczyna? - pyta niepewny. - Co z nią?

-----

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam was bardzo kochani, że tak długo nie odpowiadałem, ale były dosyć spore problemy z netem. Mam nadzieję, że zrozumiecie :squee: -------------------------------- Szedłem dalej przez ciemne zakamarki sklepu, słysząc jakieś elektroniczne trzaskanie. Niepokoiło mnie ono, ale przynajmniej nie był to zombie. Szedłem za tym odgłosem, aż doszedłem do działu elektronicznego. Zauważyłem tam (tu znowu twoja robota :D)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Idziesz między alejkami, rozswietlając sobie drogę światłem latarki. Jesteś coraz bliżej, słyszysz, że gdzieś w lewo rój much żeruje. Słyszysz brzęczenie ich skrzydeł. Odwracasz się i widzisz żołnierza. Leży w kałuży krwi pod jedną z półek, broń wypadła mu z ręki. Twarz ma zasłoniętą hełmem, ale widzisz plamę krwii na piersi, wylaną na podłoge. Przy ramieniu ma radio, i ono właśnie trzeszyczy niepokojąco. "Czy ktoś mnie słyszy, odbiór?" wychwytujesz nagle. To radio tego żołnierza. Alec, twoje dziewczyna uśmiecha się do ciebie przerażona. Krew na jej twarzy nadaje całemu grymasowi niepokojący wygląd. Nic nie mówi, cały czas uśmiecha się do was, szczeżąc pożółkłe zęby. - Wiesz, jeszcze nie słyszałem o odpornych na ugryzienia, podobno to niem... - Michael chciał coś powiedzieć, ale nagle usłyszeliscie warkot. Niski, gardłowy, dobiegający gdzieś z mrocznych uliczek wymarłej dzielnicy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

„Chwalcie boga.” Słyszysz w słuchawce. „Tutaj sierżant Quirke z czwartego batalionu” mówi to, jak gdyby ranga miała jeszcze jakąś ważność. „Proszę przyjdźcie do stacji kolejowej, mamy ważny transport, a utknęliśmy.” nagle słyszysz wycie umarłych w słuchawce „Szlag. Pomóżcie nam. Bez odbioru.” Kończy nadawać i w słuchawce słyszysz tylko szum. Alec, twoje oczy przyzwyczaiły się już do ciemności, ale nie widzisz dalej niż na kilka metrów. Właśnie zaobserwowałeś błysk ślepi przed wami. Psy. Całe stado, liczące tuzin, powoli zbliża się ku wam. Wciągają powietrze nosem, chyba wyczuły was po zapachu krwii twojej dziewczyny. Wyglądają na bardzo głodne. Są z trzy metry przed wami, ale nie ruszają się. Chyba jakieś instynkty jeszcze działają.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Thomas, wiesz gdzie może być ta stacja kolejowa? -zapytałem- Musimy im pomóc! Wziąłem kilka baterii, pięć latarek, trochę jedzenia i picia, które się nie zepsuło. "Czy to już wszystko? -pomyślałem- A nie, chwila! Jeszcze bandaże!" Wziąłem jeszcze kilka bandaży i zmierzałem do wyjścia ze sklepu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...