Skocz do zawartości

Gotei 13 - Dołącz do 13 dywizji obronnych i broń dusze przed Pustymi.


Recommended Posts

Zacząłem walkę z trzecim wrogiem. Był nim czerwono włosy mężczyzna z długa kataną. - To zdaje się byli twoi ludzie?! Mam nadzieję że ty będziesz większym wyzwaniem. Tego się najbardziej obawiałem, znaczyło to bowiem że jeżeli tylko dam się drasnąć, to mogę przegnać się z życiem. Podejrzewałem bowiem że jego zanpaktou był zatruty. Nie było co się oszczędzać. - BANKAI zmieć go viento fuerte!

Link do komentarza

- Avierea de Korosu - wyszeptałem. Na ostatnim z 3 moich wrogów została odbita pieczęć enviga i rozerwało go na strzępy. Zaatakowałem kolejnego wroga. Spychałem go wciąż i wciąż. Nie dawał mi rady pomimo swojego poziomu reiatsu. - To koniec - Shiuki no Su . Rozerwany przeciwnik upadł i nie podnosił się. - Kapitanowie zwalniam wasze limity, odpieczętujcie swoje insygnia.

Link do komentarza

Na piersi kapitana pojawił się znak jego oddziału,a jego reiatsu gwałtownie wzrosło. Przeciwnik zachichotał,po czym uniósł swój miecz w górę wołając: Plądruj! Riverra!-pojawił się błysk oślepiającego światła a w ręce nieznajomego ujawnił się wielki,dwuręczny miecz.Z oszałąmiającą szybkością rzucił się do ataku,lecz kapitan zablokował każdy cios,nie kontrując ani razu.Reiatsu człowieka w masce gwałtownie rosło i przewyższyło już energię kapitana.Z każdym ciosem Spin czuł jak jego moc maleje a wroga wzrasta.Nagle przeciwnik zaskoczył shinigami i użył kido 31 Shakkahō. Kula energii uderzyła w kapitana i odrzuciła go daleko w tył.Uderzył o budynek,wyrzucając w górę ogromną ilość kurzu.Przeciwnik był już pewny zwycięstwa,gdy usłyszał słowa: -Dōtō ni, sekai o heijun-ka.Równoważna,wyrównująca światy. Za plecami nieznajomego pojawiła się ogromna,srebrna waga.Dwa ramiona,jedno przechylone w górę z płonącą ponad nim podobizną maski Spina,drugie z podobizną maski nieznajomego. Nagle zamaskowany poczuł,jak traci siły.Spojrzał na wagę i ze zgrozą zobaczył jak oba ramiona się wyrównują.Poczuł ból w klatce piersiowej i spoglądając w dół zauważył ostrze miecza wystające mu z piersi.Gdy kapitan wyjął miecz,wróg odskoczył w tył,szykując kolejny atak.Wtedy Spin powiedział powoli: -Hakai no sākuru Pod stopami zamaskowanego pojawił się krąg jing-jang,który po chwili wybuchł w podobny sposób jak uwolnienie mocy Kenpachiego.Po chwili pod stopy kapitana upadła dymiąca maska,zaś po przeciwniku nie było śladu.

Link do komentarza

BlackHawk nabrał prędkości wiatru, co za tym idzie szybko zniknął z oczu przeciwnika. Ten nie wyglądał na specjalnie poruszonego całą sytuacją, szybkim rucham wzbił się w powietrze i wykrzyczał. - Pochłoń życie serpiente espíritu. Powietrze stało się ciężkie, może nie tyle od ilości, ale od smutku którego było aż gęsto w jego reiatsu. Starliśmy się mieczami. Przeciwnik zamachnął się mieczem celując w moją czaszkę. Miecz trawił w pustą przestrzeń. Nie minęły dwie sekundy, a pojawiłem się kilkanaście metrów nad przeciwnikiem. I uderzyłem falą ostrego wiatru, a ta zakatowała przeciwnika od dołu. Atak przebił ciało na wylot, niestety nie było to ciało wroga, lecz jednego z moich żołnierzy, w ostatniej chwili rzucił się by zasłonić czerwonowłosego chłopaka. - C...Co....Co się stało, dlaczego? - Zabawne prawda, jak to ludziom nie można ufać w dzisiejszych czasach, swoją drogą teraz chyba moja kolej. Przedstawię ci mojego zanpaktou. Zamruczał coś pod nosem, a dwóch moich podwładnych których spisałem już na straty ruszyło na mnie. Z braku wyboru przeciąłem obu na pół. Jak się okazało byli tylko zasłoną dymną. Przed prawdziwym atakiem nie zdołałem się obronić. Z przestrzeni wyłoniła się ręka mojego przeciwnika i cięła mnie w bok. Spadając udało mi się ostatkami sił trafić przeciwnika kataną w lewe oko. Krew z jego rany lała się nawet bardziej niż z mojej. Z hukiem uderzyłem o ziemie. On staną nade mną i zaczął mówić. - Nieźle jak na zwyczajnego kapitana, ale na twoje nieszczęście trafiłeś na złego przeciwnika. Jak już pewnie zauważyłeś trucizna z mojego zanpaktou, pozwala mi na kontrolowanie ciał ofiar po ich śmierci, ale nie martw się, ciebie nie mam zamiaru kontrolować. Jad mojego miecza zabije cię w ciągu 5 dni. Potraktuj to jako grę o życie, będzie zabawnie. - Ahhh....kur.... ale jakim cudem mnie trafiłeś?!- Spytałem z trudem poruszając ustami. - Nie bez powodu mój miecz to serpiente espíritu (duch węża). Potrafi wniknąć częściowo przechodzić przez przestrzeń, dzięki czemu może.- Zrobił sobie krótką przerwę by oblizać krew spływającą z martwego oka.- Uderzyć z każdego niemalże punktu. - Szlag!! Przysięga, że cię zabije.- Tym razem prawie wykrzyczałem te słowa. - Jeżeli chcesz mnie zabić to dobrze by było żebyś wiedział jak mam na imię, możesz mi mówić Nehemir. Potem zemdlałem, a on ruszył sprawdzić co słychać u jego towarzyszy.

Link do komentarza

Spin zdjął swą maskę jing-jang i nachylił się by podnieść "zastępczą twarz" przeciwnika.Nie zabił go,tego był pewien.Ich reiatsu było wyrównane i nie mógłby go pokonać dwoma ciosami.Dziwny człowiek uciekł. Kapitan schował maskę wroga za pasem,wyczuwając z niej niewielkie cząstki reiatsu jej właściciela,gdy nagle wyczuł spadek energii kapitana Hawka.Ruszył do biegu,używając shunpo by skrócić dystans lecz gdy dotarł,znalazł jedynie półprzytomnego kapitana 3 oddziału otoczonego zmasakrowanymi ciałami swych poddwałdnych.Ktokolwiek to zrobił już zniknął.

Link do komentarza

Właściwie to praca w pojedynkę nawet bardziej mi odpowiada-rzekł odchodząc. Gdy był poza zasięgiem wzroku głównego dowódcy,wyciągnął maskę którą zostawił wróg po czym dotknął jej próbując odnaleźć drobinki reiatsu przeciwnika.Po chwili wyczuł drobinę. -Aha! Mam cię....-skoncentrował się i porównał reiatsu wyszukując podobnego w okolicy. -Znalazłem...-mruknął do siebie i używając shunpo pobiegł do celu.

Link do komentarza

Wrócił do bazy polowej. Zrobił herbatę i usiadł. - Nie mogę wytrzymać - Powiedział Envigo. - Co się dzieje? - To przez tamta walkę, nie daje mi to spokoju. Nie możemy tak siedzieć bezczynie. To reiatsu które wchłonąłem było bardzo podobne do połączonych energii arrancaruw i shinigamich. - Kolejne hogyoku < nie wiem czy tak się to pisze> ? - Nie coś potężniejszego. To ze ich pokonaliśmy nie oznacza ze czekanie załatwi całej sprawy. - Wiem, ale na razie musimy czekać.

  • +1 1
Link do komentarza

Spin opuścił już miasto i był wiele kilometrów od niego.Cały czas biegł za tym niewielkim śladem reiatsu który wydawał się coraz mocniejszy.Jednak niepokoiło go,że ta energia przypominała połączenie mocy Shinigami i Arrancara. Hougyoku? Nie... coś groźniejszego... Po długim biegu Shinigami znalazł się w wielkim, zalesionym wąwozie z jeziorem na samym dole. Kapitan czując że jest już bardzo blisko celu ukrył swoje reiatsu i schował się za jedną ze skał, wypatrując jakiegokolwiek ruchu. Po paru minutach zauważył znajomy kształt swego przeciwnika. Był wleczony przez dwóch ludzi z halabardami, ubranych w długie szkarłatne szaty. Zatrzymali się tuż nad brzegiem jeziora, wyczekując jakby aż coś się stanie. Nagle, z wody uformował się wielki tron na którym siedział człowiek w niebieskiej masce i błękitnym płaszczu. Ogrom jego energii duchowej rozchodził się niczym fala po wodzie i okolicznych drzewach, powodując poruszanie się gałęzi. Nagle przemówił: - Garvendalu...powiedz mi...gdzie twoja maska? Jeniec milczał. -Gdzie twoi ludzie? Wciąż milczał. -Gdzie twój zanpakutou? Więzień podniósł wzrok na siedzącego i odparł -Lordzie Ismirocie... W tym momencie lord nagle wstał i wykrzyknął a jego głos przeniknął duszę Spina -NIE PRÓBUJ NAWET SIĘ TŁUMACZYĆ! CZYŻ NIE DAŁEM CI CAŁEJ TWOJEJ MOCY? Z TAKĄ SIŁĄ NIE POWIENIENEŚ MÓC MNIE ZAWIEŚĆ! -Panie...jeden z tych Shinigami...on wysysa reiatsu! Ismiroth powoli zszedł po formujących się z wody pod jego stopami schodach. -Czyli mówisz...że ten...shinigami...pokonał cię tak prostą sztuczką? -Panie,ja... W ręce Ismirotha pojawiła się nagle dwustronna,zdobiona,srebrna włócznia za pomocą której szybkim ruchem przebił serce więźnia mówiąc: -Zawiodłeś mnie po raz ostatni. Gdy martwe ciało Garvendala wydało ostatnią kroplę krwi,wyparowało tworząc czerwony dym, który znikł w otwierającym się małym, czerwonym portalu nad miejscem gdzie chwilę wcześniej był umierający. Wiele myśli przebiegło przez umysł kapitana,lecz jedna była najgłośniejsza: -SKĄD TEN CZŁOWIEK MA TAKĄ MOC?! JAK TO MOŻLIWE, ŻE JESZCZE GO NIE WYKRYLIŚMY?! TO REIATSU....ono....ono jest większe niż energia samego głównego dowódcy! Gdy kapitan opanował natłok myśli, ujrzał z przerażeniem jak strażnicy i sam Ismiroth zniknęli, zaś po chwili poczuł na gardle dwie skrzyżowane halabardy, po czym usłszał głos za plecami: -Kogo my tu mamy...Toż to sam kapitan 12. Oddziału... Epic Textwall is Epic

Link do komentarza

- Ajj co to za reiatsu. Prawie większe niż moje. Musze szybko dotrzeć w miejsce gdzie było to reiatsu - Po czym wymówił - BAN-KAI - Shiro No Envigo - Dobrze ze w każdym kapitanie mam trochę swojego reiatsu. Mogę się dzięki Envogo teleportować przy użyciu tego reiatsu. A teraz "Envi No Angu" - po czym zmaterializowawszy się obok Spina. - Avierea , Już nikt z stad nie ucieknie. Cale to miejsce zostało zapieczętowane i dopiero gdy mnie zabijecie to stad wyjdziecie. Kapitanie Spin. Użyj swojej zdolności zmniejszające ich reiatsu a ja ich zniszczę.

  • +1 1
Link do komentarza

-BANKAI! Gurēikoraizā ! -wrzasnął a jego reiatsu wypełniło wąwóz.Gdy tylko mgła wywołana przez wezwanie jego bankai opadła dodał szybko: -Dōtō ni, sekai o heijun-ka...- za plecami Spina ukazała się ogromna waga z maskami ukazującymi twarze Spina i Ismirotha. -Równoważ...Gurēikoraizā! Waga przechylona bardzo mocno zaczęła się wyrównywać,lecz nagle zatrzymała się poruszając się tylko w niewielkim stopniu. Spin z przerażeniem odczuł, że tak mały procent reiatsu który usunął z ciała przeciwnika, był już jego limitem. Jakim cudem przeciwnik mógł być aż tak potężny?! Tuż za plecami usłyszał połączone głosy halabardników wołąjących wspólnie: -Łącz się, Rethmiral! Po chwili obaj zniknęli w dziwnym blasku pojawiając się po chwili w postaci ogromnej, dwugłowej istoty o czterech rękach, z czego każda była uzbrojona w ogromny topór. Spin nie czekając ani chwili zawołał -Burēdobaransu!- wysyłając w stronę wroga falę energii. Uderzony, dwugłowy potwór cofnął się o krok,przechylając sie w tył, lecz gdy odzyskał równowagę skrzyżował topory i zawołał dwoma różnymi głosami: -Burza Ostrzy! RETHIRAL! Ostrza toporów zniknęły po czym ujawniły się w setkach mniejszych postaci wirując wokół Spina i raniąc go. Potwór wycelował rękojeściami broni i wrzasnął: -Uchwyt śmierci! Rethiral! Z końców rękojeści wystrzeliły cztery czarne promienie które odrzuciły Spina parę metrów w tył. Kapitan uderzając o kamienną ścianę, zrzucił na siebie z góry kilka kamieni które go przygniotły. Gdy kurz opadł,w całym wąwozie było słychać krzyk: -Yami no riten! Burakkuikoraizā! (jap. Przewaga mroku, czarny wyrównywacz) Kamienie wystrzelił w górę a kapitan w długim czarnym płaszczu,czarnej masce z namalowaną twarzą bestii z wielkimi,złotymi kłami, z długą, całkowicie czarną kataną wstał i rzekł: -Naprawdę...nie chciałem używać tej techniki....Aku no honō!- krzyknął celując czubkiem miecza w potwora, a z ostrza wystrzelił strumień fioletowej energii robiąc w ciele potwora dziurę. Dwugłowy spojrzał na ranę a potem podniósł wzrok na przeciwnika, lecz tego już nie było. Ze zgrozą zauważył jak pojawiający się tuż za nim kapitan, jednym szybkim ciosem odcina mu dwie prawe ręce. Zamachając się lewymi rękoma potwór krzyknął: -Cięcie Szału! Rethiral! - po czym z broni stwora wystrzeliła ogromna fala energii. Kapitan jedynie wyprostował prawą rękę, blokując atak gołą dłonią, po czym tą samą ręką przejachał po masce, a w ślad za dłonią maska zaczęła zmieniać kolor, tak jak cały strój kapitana.Po chwili stał się całkiem biały. -Hikari no chansu. Ikoraizāhowaito. (jap. Przewaga Światła.Biały Wyrównywacz)-po czym dodał: -Hikari no kagayaki- zamachnął mieczem poziomo,od lewej do prawej, wysyłając wielką falę białej energii która przecięła stwora na pół.Gdy wróg padł martwy kapitan powiedział cicho: -Gun no ichi o awasemasu. Gurēikoraizā (wyrównanie sił. Szary Wyrównywacz)- po czym przyjął swój pierwotny wygląd.

Link do komentarza
  • 2 months later...

- Już nie żyjesz. Tyle wystarczy Spin. - Wymierzyłem moim zanpaktou w wroga i wymówiłem słowa - Avierea de Korosu - Kolejna pieczęć pojawiła się i odbiła na ciele przeciwnika, po czym nastąpił wybuch. Nic nie było widać przez dym który wytworzyło uderzenie mojej techniki.

- Żyje - Powiedział Envigo. - Uważaj na niego.

- Jak to możliwe - Spojrzałem na Kapitana Spinwide. - Wiesz jak to możliwe kapitanie 12 dywizji.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Tensa Zangetsu zmieniłem w końcu twoją pozycje. Sorki że tak długo trwało :rainderp:

  • +1 1
Link do komentarza
×
×
  • Utwórz nowe...