Skocz do zawartości

Indiana Pones i Zaginiony Diadem - Gra Niklasa


Kirara

Recommended Posts

Imię: Blue Curaçao

Rodzina: Blue Chilli (matka), Hammerhead (ojciec).

Ksywa / Przydomek: Blue Colt.

Gatunek: jednorożec

Wiek: 22

Wygląd: http://i.imgur.com/AchYE.png

Cutie Mark: lupa i złota moneta

Talent, unikatowa zdolność: archeologia i wyszukiwanie skarbów.

Charakter: niezwykle roztargniony, nieco nadpobudliwy ogier, ale o łagodnym usposobieniu. Mimo swojej... chaotyczności, jest całkiem sympatyczny i miły. Niewielu jednak ma okazję poznać tę stronę Colta, gdyż łudzi ich pierwsze wrażenie.

Krótka historia:

O ile w Equestrii bywało wielu archeologów, Blue Colt był tym najbardziej zapadającym w pamięć. Przede wszystkim tym, że... wcale nie wyglądał na poszukiwacza skarbów. Przypominał raczej młodego, wiecznie roztargnionego, gnanego tysiącem myśli ogiera, który na teren wykopalisk trafił przez przypadek, myśląc, że tutaj będzie jakaś impreza. Nic więc dziwnego, że mało który kucyk go kojarzy - większość ma o nim zupełnie inne... wyobrażenie. Cóż... Blue cierpiał bowiem na rzadką chorobę nazywaną Wiecznym Zamętem. Powodowała ona, że jeśli coś go w danej chwili zupełnie nie interesowało, miał duże problemy z utrzymaniem koncentracji. Z tego powodu z naprawdę dużym trudem ukończył szkołę. Bo jednak o ile bardzo interesowała go historia Equestrii i wszystko to, co z nią związane, inne przedmioty interesowały go znacznie mniej. Całkiem podobnie miał już podczas pierwszych prób w pracy archeologa. Samo doglądanie prac przychodziło mu z przyjemnością, jednak... organizowanie wyprawy było ponad jego siły...

Wtedy właśnie spotkał na swojej drodze Amber. Była jego idealnym uzupełnieniem - z łatwością wykonywała to, czego Blue nie był w stanie zrobić. Zawsze podkreślał, że to właśnie dzięki niej mógł spełnić swoje marzenie o zostaniu archeologiem... Amber była jego przyjaciółką, powierniczką oraz asystentką. To ona też naprowadzała jego myśli na właściwy tor, kiedy zaczął „błądzić”. I to z nią odniósł największe sukcesy. Odnalazł niemało wartościowych przedmiotów, z których najcenniejszy był ten, który odnalazł w gryfim grobowcu w niedostępnych rejonach gór Gorgonzola - tarczę Komandora Hurricane.

Tym razem jednak los gnał go ku Ponyville, gdzie, jak wierzył, miał znajdować się kolejny cenny artefakt - tym razem powiązany z księżniczką Platinum...

Cel gry: wyjdzie w praniu.

Towarzysz: Amber Shell (WYGLĄD: http://i.imgur.com/vwJNF.png) - klacz, jednorożec, przyjaciółka i asystentka Blue Colta. Nie posiada aż takiego talentu do poszukiwań co Blue, ale to dzięki niej jeszcze funkcjonuje. Jej uroczym znaczkiem jest zwój i pióro, a jej talentem - tworzenie szczegółowych raportów oraz... pisanie.

No to zaczynamy grę pokazową - ścisła współpraca MG z Graczem, w wykonaniu moim i Niklasa :)

---------------------------------------------------------------------

I tak... gnani przez kontynent długi i szeroki, w końcu powróciliście z Amber Shell do... Equestrii. Krainy z której oboje pochodziliście.

Twoja asystentka oczywiście, zadbała o to, byście mieli gdzie spać - ty przecież nie miałeś do tego głowy, zresztą... Amber zawsze wiedziała co dla was najlepsze. Zdawałeś się na nią w każdej niemal kwestii - to ona decydowała o tym gdzie się zatrzymacie, co będziecie robić, z kim się spotkacie...

Ale... musiałeś przyznać - zawsze wychodziłeś na tym najlepiej. Klacz potrafiła zadbać o twoje interesy jak nikt inny i mogłeś na niej polegać niczym na Zawiszy.

Teraz, wylądowaliście w okolicach miasteczka Ponyville, gdzie, jak przewidywałeś, miał spoczywać starożytny skarb... Diadem Księżniczki Platinum.

Korzystając z okazji - Amber zorganizowała ci spotkanie w miejscowej szkole - miałeś opowiedzieć źrebakom czym zajmuje się archeolog i jakie były twoje największe odkrycia...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja zaś mimo wszystko miałem wątpliwości co do tego... spotkania. Owszem, uwielbiałem opowiadać o swojej pasji, nie miałem nic przeciwko dzieciakom, ale... jak tylko sobie pomyślałem o tych kilkudziesięciu parach oczu, lustrujących mnie od czubka grzywy do koniuszka ogona... Spojrzałem na Amber z nieukrywaną obawą. - T-to... na pewno jest dobry... pomysł? - spytałem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Oczywiście, że tak, Blue! - klacz uśmiechnęła się ciepło. - Dzieci na pewno z przyjemnością będą słuchać o twoich przygodach! Poza tym... nauczą się czegoś od ciebie. Wytrwałości w dążeniu do celu. Gdyby nie ona, nigdy nie odkryłbyś znaczka ani tego, że twoim powołaniem jest kariera archeologa - dodała Amber, zerkając na ciebie swoimi niebieskimi oczami spod grzywy. - Podziel się z nimi tym doświadczeniem...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- T-tak, tak, wiem, wiem... - odpowiedziałem szybko i dość nieskładnie. - A-ale c-co, jak nie i-im się nie spodoba? Jak... nie przypadniemy im do gustu? Iwiemżeniepowinienemsiętymprzejmowaćaletosilniejszeodemnie! - dodałem jeszcze szybciej, zniekształcając brzmienie poszczególnych wyrazów. Cóż... tak już się działo, kiedy w mojej głowie zaczynało zderzać się wiele różnych myśli, głównie tych czarnych. Zaczynałem... panikować.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Colt, przecież wiesz, że to nieprawda! Ogromną atencją i szacunkiem darzą cię nasze księżniczki, Luna i Celestia! Dlaczego miałbyś rozczarować źrebięta? - zaśmiała się Amber. - Przecież wiesz, że to spotkanie, tak jak i wszystkie poprzednie będzie ogromnym sukcesem. Zaufaj mi.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiedziałem. Wiedziałem, że ma rację. Ale... mimo to, za każdym razem miałem te same wątpliwości: jak wypadnę?, czy moja pasja zarazi słuchaczy?, czy... będzie dobrze?... Czy tamta chmura przypomina armatę? Skinąłem głową. - Wiem, ale... i tak... mnie te spotkania p-przerażają - mruknąłem pod nosem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Przecież wiesz, że będzie jak zwykle - nie ustępowała Amber. - Twoi słuchacze będą tobą oczarowani - dodała klacz, machając kopytkiem. - Przecież jak nikt opowiadasz o tym, czym się zajmujesz. Daj więc sobie i im szansę. Proszę... jeśli będziesz miał wątpliwości, to przerwiemy spotkanie.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Przecież nie było tak źle - roześmiała się twoja asystentka. - Obie księżniczki darzą cię dużą sympatią. Zresztą... nie porównuj dzieci do monarchiń, Colt. Źrebaki nie będą wpływać na ciebie w aż tak destrukcyjny sposób, mój drogi - nawet nie zauważyłeś, kiedy Amber spakowała twoje sakwy i za pomocą swojej magii umieściła ci je na grzbiecie.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Mój drogi Blue - Amber objęła cię kopytkiem i popatrzyła ci w oczy. - Przecież doskonale wiesz, że tak nie będzie. Wszystkie twoje spotkania zawsze kończą się niesamowitym sukcesem! Odrobina wiary w siebie, Colt! Odrobina wiary w siebie i wszystko będzie dobrze. Naprawdę, nie musisz się o nic martwić - klacz lekko załopotała rzęsami, po czym... wyprowadziła was z hotelu, gdzie się zatrzymaliście.

Jego właścicielem był niejaki Mr. Hoofington, założyciel największej w Equestrii sieci hoteli, które nazwę zawdzięczały jego nazwisku.

Mimo, że wydawał się mieć niesamowicie dużo pieniędzy jak na zwykłego ziemnego kucyka, to kiedy go poznaliście (a mieliście taką okazję - w Canterlot), to zmieniliście zdanie - Hoofington był zwykłym kucykiem, który lubił porozmawiać, pożartować, nawet wspomagał twoje badania (gdyby nie on, nigdy nie wyruszyłbyś do Imperium Gryfów, a wtedy nie odnalazłbyś swojej bezcennej tarczy).

Niedawno otworzył jeden ze swoich hoteli w Ponyville, więc mieliście gdzie się zatrzymać i co zjeść.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taak, pan Hoofington był naprawdę sympatycznym kucem. Mimo niemałych pieniędzy pozostał sobą - nie wywyższał się jak bogacze z Canterlot. No i pamiętałem, że zawsze lubił wspomagać finansowo młode talenty. Co prawda wolał tego nie mówić, jednak... przeze mnie musiał zmienić zdanie. Pamiętałem, że po odnalezieniu tarczy byłem nieco zagubiony po tym jak nagle wszyscy zaczęli mnie chwalić za to wszystko. Kucyki mnie przytłoczyły. Więc... próbując się od nich odpędzić, zdradziłem mały... sekret Hoofingtona. "Ale w sumie... chyba wyszło mu to na korzyść - pomyślałem. - Mówił nam, że... od tego momentu jego zyski się zwiększyły..." Spoglądałem niepewnie na Amber, ale już nic nie mówiłem. Skoro... ona mówiła, że będzie dobrze, to... będzie dobrze. Choćby ten ładny, biały płotek naprzeciwko miałby się wbić w duży, drewniany szyld hotelu, a jakiś pegaz miałby spaść nam na głowy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No pewnie, że nie będzie. Staniesz sobie za katedrą, tak jak miejscowa nauczycielka, panna Cheerilee... i zaczniesz snuć swoją opowieść, jak zawsze - Amber posłała ci krzepiący uśmiech, kiedy tak maszerowaliście przez centrum Ponyville, odprowadzani przez ciekawskie spojrzenia mieszkańców.

- Chyba cię rozpoznają - szepnęła ci na ucho twoja asystentka, rzucając okiem na mijane przez was kucyki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Damy sobie radę, Colt - klaczka puściła do ciebie oczko. - Jeśli stracisz wątek, ja chwilę poopowiadam, a wtedy ty znów trafisz na właściwe tory. Tak przecież było zawsze. Wiesz, że możesz na mnie polegać...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy w końcu udało się wam dotrzeć do szkoły, nie zatrzymywani przez nikogo, Amber zatrzymała cię przed samymi drzwiami do skromnie wyglądającego budynku.

- I pamiętaj, Blue... uśmiech... a wszystko będzie tak jak trzeba - klaczka przekręciła lekko głowę w bok i zerknęła na ciebie z uśmieszkiem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spróbowałem się choć trochę uśmiechnąć, ale to zadanie zdawało się być równie skomplikowane co próba przeniesienia góry. Czułem ciężar mięśni twarzy, miałem wrażenie, że choć się przemieszczają to z dużymi oporami. - O-oby było dobrze... - wymamrotałem. - Oby było dobrze...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Amber otarła się o ciebie lekko, by dodać ci jeszcze nieco więcej pewności siebie. A kiedy już chciała otworzyć drzwi, te rozwarły się szeroko, a na ich progu stała niesamowicie sympatycznie wyglądająca kucyk o ciemnoróżowej maści.

- Dzień dobry! Wreszcie dotarliście! - zawołała z autentyczną radością. - Jestem Cheerilee, tutejsza nauczycielka! A wy to zapewne... Blue Colt i Amber Shell, mam rację?

- Och... tak - twoja asystentka wyglądała na nieco zaskoczoną tym dość wylewnym powitaniem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja zaś zgłupiałem na tyle, że nie wiedziałem, jak zareagować, toteż wpierw spojrzałem na Amber, a później... też się... "zaskoczyłem" tym powitaniem. I zauważyłem, że niektóre z włosów Cheerilee mają rozdwojone końcówki, a cześć jej grzywy była w kredzie. Poza tym... próg był całkiem ładny. - Emm... tak... - powtórzyłem po Amber.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...