Skocz do zawartości

[MLP] Alchemia bez tajemnic - Talkavia (Siewca YI)


Applejuice

Recommended Posts

Znalezienie klaczy będzie ciężkie, jednak podjęłam się tego zadania, ponieważ nie miałam, aktualnie nic innego do zrobienia, prócz przeczytania tych książek. Zaczęłam błąkać się, po różnych uliczkach i szukać jej. Pytałam przechodniów i sprzedawców w pobliskich sklepach, ale nikt jej nie widział ostatnio. Resztkami nadziei weszłam do spożywczaka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okazało się, że ta klacz jednak była w spożywczaku, ku twojemu zdziwieniu.

Kupowała właśnie warzywa i owoce, mrucząc coś do sprzedawcy:

- ... tym razem powinno się udać. Siedziałam nad tym prawie całą noc!

Widząc cię, jej twarz się zmieniła. Nagle spoważniała, pożegnała sprzedawcę i wyprowadziła cię na zewnątrz.

- Co ty tu robisz? - rzuciła gniewnie. - Jeszcze żyjesz?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Mówiłam przecież, że TO miejsce nie jest bezpieczne - powiedziała, wskazując na uliczkę, z której przyszłaś. - Lepiej się stamtąd wynoś. I... jak już tam byłaś, to lepiej wynoś się z Canterlot. Mówię ci...

Rozejrzała się szybko po okolicy sprawdzając, czy nikt was nie obserwuje.

- Tam działy się straszne rzeczy. Nie zauważyłaś tego? - szepnęła. - Ta cała księgarnia... Tylko wygląda przyjaźnie. Te wszystkie książki nie wzbudziły w tobie żadnych podejrzeń? Nic a nic?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

-No tak. Tytuły wyglądały rzeczywiście dziwnie i cała ta okolica, ale powiesz mi w końcu o co tu chodzi i czemu muszę od razu wynosić się z Canterlot?-targały mną strach, niepewność i złość - Co ja mam niby zrobić!? Nie byłam pewna czy jej ufać, ale wyglądała na pewną siebie osobę, a z nikim nie mogłam tutaj porozmawiać normalnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Musisz udowodnić, że mogę ci zaufać - wyszeptała nerwowo. - Kto wie... może jesteś po złej stronie?

To powiedziawszy zaczęła przyglądać się tobie uważnie ze świecącym rogiem. Obeszła cię dookoła, aż w końcu stwierdziła:

- Nic nie czuję. Dobrze zatem. Masz chwilkę czasu? Musimy porozmawiać w jakimś ustrojonym miejscu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

- Chodźmy do mnie do mieszkania - odparła klacz. - Niechętnie robię pomagając ci, lecz jest to mym obowiązkiem jako obywatela Equestrii - rzekła poważnym tonem.

Szłyście przez chwilę w milczeniu. Wkrótce skręciłyście do jednej z uliczek, która znajdowała się blisko zamku Księżniczki Celestii i Luny. Z wież zamkowych usłyszałaś hejnał, który świadczył o tym, że wybiła jakaś pełna godzina. Zawsze co godzinę jeden z żołnierzy armii Equestrii grał na trąbce - było to jednym ze zwyczajów stolicy.

- Od pewnego czasu dzieje się tu coś wyjątkowo niedobrego - zaczęła dama. - Wszyscy o tym wiedzą, lecz nikt nie ma odwagi pójść z tym do którejś z księżniczek. Boją się, że on może ich złapać.

Kim był ten cały on i co skrywało Canterlot? Odpowiedzi na te pytania miałaś poznać już wkrótce. Właśnie doszłyście do pięknej posiadłości, otoczonej różnorodnymi kwiatami i krzewami.

- Miałaś wyjątkowego pecha, że akurat trafiłaś do tamtej księgarni... Jeśli mogę spytać - spojrzała ci w oczy, w których już nie widać było wyniosłości i fałszywej dumy - skąd przybyłaś i dlaczego znalazłaś się w tym mieście?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba nie muszę znów pisać, że robię to na telefonie... Utrzyma się to przez dłuższy czas... ------------------------------------------ -Ciężko wracać mi do starych wspomnień... -Powiedziałam wiedząc, że będę musiała opowiadać o złych chwilach.- Więc pochodzę praktycznie z bliżej nie określonego miejsca. Nie pamiętam 10 lat życia, a moi rodzice nie żyją. Wychowywali mnie opiekuni, z którymi podróżowałam po różnych zakątkach świata. Rozkładaliśmy namioty lub nocowaliśmy w motelach. Pewnego razu w lesie, wybuchł pożar i musiałam uciekać. Nie wiem co się z nimi stało. Jedyne co po nich mi zostało to chomiczek i umiejętności, których uczyli mnie całe życie. Przybylam tu, ponieważ w miejscowości Ponyville informowano mnie, iż spełniają się tu marzenia jednorożców. Widać źle postąpiłam...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klacz pokiwała ze zrozumieniem głową i, nie odzywając się, wpuściła cię do swojego mieszkania.

Widok bogato zdobionych ścian, pięknych marmurowych schodów, ogromnych obrazach i drogich meblach wprawił cię w osłupienie. Klacz poszła do jadalni i wskazała ci fioletowy fotel obok siebie. Usiadłyście przy kominku, w którym wesoło trzaskał ogień.

- Rozumiem, że może to być dla ciebie trudne - zaczęła z lekkim wahaniem - jednakże takie informacje mogą nam się przydać. To, co ci powiem, może być dla ciebie szokiem, dlatego... chcę się czegoś o tobie dowiedzieć. Kto wie, może tylko się pomyliłam i tak naprawdę nie zagraża ci niebezpieczeństwo...

Westchnęła i zaczęła się wpatrywać w tańczące języki ognia.

- Powiedz mi, jak mieli na imię twoi opiekunowie - powiedziała w końcu, nie odrywając wzroku od kamiennego kominka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

Klacz zasłoniła usta kopytkami i wydała zduszony okrzyk, prawie spadając z krzesła.

Była przerażona. Oczy miała ogromne jak dwie złote monety. Kiedy wreszcie opuściła kopytka, dyszała ciężko i miała nierówny, ciężki oddech.

- Słodka Celestio... - szepnęła. - To wszystko wyjaśnia...

Spojrzała na ciebie i westchnęła.

- Opowiem ci o wszystkim - rzekła, starając się uspokoić. - Tamta dzielnica Canterlot jest niebezpieczna. Wszyscy wiedzą, że tam grasują zbóje i... "niedobre" typki. Nikt się tam nie zapuszcza... Jedynie nowi. - Rzuciła ci znaczące spojrzenie. - Dlatego chciałam cię ostrzec. Robią tam z kucykami potworne rzeczy... Chociażby te książki. Okropność.

Zamilkła na chwilę.

- Jeclu. Tak miała na imię matka Berdavii. Mieszkała tutaj razem ze swoim mężem, którego akurat imienia nie pamiętam... To musieli być twoi rodzice. Mieszkali w starym domu i byli alchemikami... A tamten ogier, u którego pracujesz, pozbył się ich. Nie pytaj mnie, dlaczego - dodała szybko. - Wiem tylko, że z tobą może być tak samo. Jesteś ich córką, a on ich nienawidzi. Dlatego się wynoś.

Wstała i już chciała wyjść, kiedy nagle się odwróciła i powiedziała cicho:

- Ten dom stoi blisko dworca*. Podobno mieszka tam jakiś starszy jednorożec, który żyje samotnie i nikogo nie wpuszcza... Chyba, że odpowie się na jego zagadki. - To powiedziawszy dodała swoim już zwyczajnym wyniosłym tonem: - Cóż za prostactwo.

Po czym wyszła i zostawiła cię samą

____________

* Chodzi ofc o ten dom, w którym Talkavia już była, jakbyś się nie domyślił :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Nie odpowiadałem, nie z barku czasu, lecz braku pomysłu jak tu odpisać więc sory, ale spróbuje lecieć na lajcie. ------------------------------ Stałam w miejscu nie wiedząc co zrobić. Byłam zupełnie sama, a dodatkowo groziła mi śmierć. Cóż może być gorszego niż umrzeć od pracodawcy, który zabił mych rodziców. Gdy odzyskałam zmysły ruszyłam galopem w stronę domu jednorożca.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znów stanęłaś przed domem, który wzbudzał w tobie dziwne przeczucia.

Był bardzo zaniedbany. Zielony dach powoli się zawalał. Porastał na nim mech. W szparach ścian ptaki uwiły sobie gniazda. Robaki wszędzie się poniewierały.

Poczułaś okropny zapach stęchlizny. Aż dziw, że ktoś mógłby tutaj wytrzymać...

Przypomniałaś sobie słowa klaczy. "Nikogo nie wpuszcza, chyba że odpowie się na jego zagadki". To dlatego wtedy gdy pukałaś do drzwi nikt ci nie otworzył... Może warto teraz spróbować?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Czekałaś minutę, po czym znów zapukałaś. Nikt nie otwierał. Już chciałaś zrezygnować i odejść od tego domu, nadal żyjąc w niewiedzy, kiedy nagle usłyszałaś dźwięk.

Skrzypienie.

Drzwi powoli się otwierały. Przez maleńką szparkę wyjrzało zielone oko, które zaczęło szybko mrugać.

- O, witaj! - wychrypiał jakiś głos. - Mam dwie stopy, podobnie jak jaszczurki, a i tak przejdę po ulicy niezauważony. Dlaczego?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Piszę po dwóch godzinach snu żebyś w czasie gdy ja będę na meecie mogła odpisać a ja się obudzić :) ------------------------------------------------------------------------------------------------------ Długo myślałam nad odpowiedzią, bo była to moja jedyna szansa dowiedzenia się czegoś i znalezienia kogoś kto mi pomoże. Próbowałam się nie stresować i racjonalnie myśleć. W końcu musiałam podać odpowiedź. - Chodzi o to, że masz dwie stopy wzrostu?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ktoś zaśmiał się triumfalnie.

- Oczywiście! Dobra robota!

Drzwi uchyliły się szerzej. Przed sobą miałaś starego, biało umaszczonego ogiera z siwą grzywą. Był cały pomarszczony i miał na sobie zużytą kamizelkę ze skóry.

Za nim ciągnęło się wnętrze chatki, lecz nic nie widziałaś. Wszystko było okryte ciemnością.

- Dlaczego przychodzisz do mnie, moja droga? - spytał życzliwie z ciepłym uśmiechem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...