Skocz do zawartości

Przyszły smok - Line Stain (Versalini)


Flutteryay

Recommended Posts

Imię (i przezwisko): Line Stain (Lance)

Rodzina: Paint Stain (ojciec, 42 lata, malarz - artysta, jednorożec), Dye Stain (matka, 39 lat, wykładowca w Akademii Sztuk Pięknych w Canterlocie, jednorożec), Ink Stain (siostra, 13 lat, uczennica w Prywatnej Szkole Pisarskiej, adoptowany pegaz)

Rodzinne miasto: Canterlot

Aktualne miejsce zamieszkania: Fillydelphia

Gatunek: jednorożec

Wiek: 17 lat

Wygląd: Line

Cutie Mark: Celownik, mimo artystycznej linii

Specjalne zdolności: jeśli chodzi o celność, to nie ma sobie równych

Charakter: leniwy, marzycielski, cichy, poważny w stosunku do innych, sceptyczny, nigdzie nie rusza się bez odtwarzacza, słuchawek i zegarka, nie obchodzi go nikt inny z wyjątkiem Rubina oraz jego siostry

Krótka historia: Line mieszkał w Canterlocie wraz z bogatymi rodzicami. W wieku 12-stu lat odkrył swoją specjalność - niesamowita celność. Skrycie rozczarowani, przerwaną linią artystyczną oraz brakiem przyjaciół u Line'a, rodzice adoptują Ink. Zdziwiony Line udaje się na samotny spacer w celu przemyślenia swojego życia. W trakcie podróży zauważa smoka na niebie, którego trop wyprowadza go na górską skarpę. W tym momencie poznaje "upośledzonego" oraz osieroconego diamentowego psa - Rubina, wypytuje się go o wszysto na temat tamtego smoka, niestety uzyskuje niewiele informacji na jego temat, przez zbyt młody wiek Rubina (12 lat). Razem postanawiają się dowiedzieć więcej. W trakcie pobytu w bibliotece Line zostaje ogłuszony grubą księgą, która wypadła z półki. Podczas chwilowej nieprzytomności doznaje wizji siebie jako smoka stojącego na dwóch nogach. Zafascynowany rozpoczyna studiować magię, aby jak najbardziej upodobnić się do niego. Niestety nie ma czaru, który może go zmienić. W międzyczasie dorastania lepiej poznaje swoją siostrę i stara się o nią dbać, mimo nienawiści ze strony rodziców. W wieku siedemnastu lat postanawia się przeprowadzić do Fillydelphii w celu uwolnienia się od znienawidzonych rodziców, poszerzania swojej wiedzy oraz szlifowania swojego talentu w pokazach na większej scenie. Mieszka w jednym domu wraz z Rubinem i nadal szuka sposobu na zmianę w smoka. Natomiast jego przyjaciel zarabia jako barman w pobliskim barze, co pare dni jest odwiedzany przez siostrę. Wieczory spędza na strzelnicy, basenie lub ze swoim towarzyszem w barze lub na kręgielni. Nadal drzemiąca w nim lekka nienawiść w stosunku do innych kucy sprawia, iż marzy mu się postapokalipsa, w której mógłby sobie pozabijać.

Cel postaci (co chcesz osiągnąć): znalezienie jakiegoś sposobu na zmianę w smoka, potajemnie planuje wywołać postapokalipsę

Towarzysz: Rubin -"upośledzony" oraz osierocony diamentowy pies rasy Shiba (po prostu ma proporcjonalnie wykształcone kończyny oraz wyprostowaną postawę) oraz siostra - Ink

Cel Rubina: chce dowiedzieć się kim byli jego rodzice, dlaczego wygląda jak wygląda oraz poznać jakiegoś dorosłego smoka, po tym jak dowiedział się o nich czegoś więcej

Cel Ink: próbuje naprostować przyrodniego brata, bo wie, że wszystkich nienawidzi oraz dowiedzieć się kim byli jej rodzice

Hm... cel i dla postaci i dla towarzyszy? Będzie sie działo :> Ciekawa historia, brak błędów. Czyli doskonały materiał na gracza!

_____________________

Siedzisz w barze rozmawiając ze swoim przyjacielem i Rubinem. Śmiejecie się i jecie chleb popijając sok z dzikich jagód. Mogłoby być tak co wieczór! I może. W końcu nigdzie Ci się nie śpieszy. Takie życie to miód! Wystarczyłoby jeszcze znaleźć jakąś cichą, opuszczoną dzielnicę, żeby nie musieć słuchać rozmów innych. Ostatnio zepsuł Ci się walkman, ale nie możesz kupować nowego, ponieważ oszczędzasz na podróż statkiem do Zevery. Podobno tamtejsze szamanki wiedzą jak zostać smokiem... jednak daleka droga przed Tobą. Przecież musisz też mieć bilet w drogę powrotną, a to nie jest takie tanie jakbyś chciał. Trzeba poczekać.

Zorientowałeś się, że jest już późno i musisz iść do domu. Rubin zasnął.

Co robisz?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Rubin, wstawaj - rzekłem lekko podniesionym głosem szturchając go w ramię - musisz już zamykać bar, późno jest. Czas wracać. Zarzuciłem półprzytomnego Rubina na mój grzbiet używając magii, po czym chwyciłem klucz w usta i udałem się przed budynek jednocześnie zamykając drzwi na zamek. Patrząc zamyślonym wzrokiem w rozgwieżdżone niebo ruszyłem do domu z myślą: - (Jak wbiję do domu, to rzucę Rubina na łóżko i spróbuję naprawić Walkmena. I tak mam kupę czasu, zanim nadejdzie świt).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Woops, myślałam że to jakiś inny kumpel prowadzi ten bar. A to rubin :P No cóż, każdy popełnia błędy.

________________________________

Księżyc był dzisiaj w pełni. Gwiazdy świeciły jak małe, białe płomyki. Na niebie nie widniała ani jedna chmurka. Było ciepło, na oko 20 stopni. W powietrzu czuło się świeżość, jak po deszczu. Z resztą, chyba czułeś drobną mżawkę. A może to wiatr?

Byłeś już w domu. Rubin chrapał cicho w sąsiednim pokoju. Nadal czułeś na twarzy krople deszczu i ten przyjemny podmuch wiatru oraz widziałeś przed oczami płonące gwiazdy. Gdybyś miał skrzydła... mógłbyś latać wysoko, polecieć aż do chmur... i jeszcze móc ziać ogniem... och, dlaczego nie można ot tak zostać smokiem?

Była już 5 nad ranem. Ziewałeś, jednak nie czułeś zmęczenia. Wręcz przeciwnie. Co teraz zrobić? Można by naprawić tego walkmana. To chyba dobry pomysł. Usiadłeś do biurka i pochyliłeś się nad urządzeniem. Jednak nie mogłeś niczego zrobić dobrze, cały czas myślałeś o wycieczce do Zevery i zostaniu smokiem.

Co robisz?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Przyciągnąłem" do siebie notes oraz długopis i zacząłem pisać: "Lista rzeczy do zrobienia: 1. Wypożyczyć książkę o magii 2. Sprawdzić cennik biletowy do Zevery 3. Przejrzeć ceny walkmanów 4. Nauczyć się czaru lewitacji (jeśli jest), bądź uskrzydlenia" Następnie poszedłem do toalety w celu załatwienia spraw fizjologicznych. Później stanąłem pod prysznicem, odkręciłem kurek z wodą i z tęskną miną rozmyślałem nad własnym życiem podczas, gdy przyjemne krople zalewały mą twarz. Po godzinnym prysznicu udałem się do swojego pokoju, klapnąłem na wyrku myśląc: - (Cholera, posłuchałbym sobie jakiejś muzy, ale nie. Musiał się zepsuć, złom jeden...) Spojrzałem na zegarek, 6:26: - Pfft - prychnąłem - nie opłaca się już zasypiać, jeszcze mi bibliotekę zamkną. Może sprawdzę, kiedy ją otworzą? I tak też postąpiłem. Rozprostowałem kości i ruszyłem w drogę. _________________________ (Gwoli ścisłości napiszę jeszcze, że Line chce być smokiem o ludzkiej postawie i wymiarach.)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I znowu. Pełnia księżyca. Białe gwiazdy jak płomyki. Ani jednej chmurki. Ciepło, około 20 stopni. Mżawka.

Idziesz drogą. Na ulicach nikogo nie ma. Tylko jakiś ogier flirtuje z klaczą, która patrzy na niego delikatnie marszcząc brwi. W zaułkach słychać szepty, pewnie jakieś bandy szykują napad na bank czy coś tam. Nie ważne. Ty nadal idziesz przed siebie. Do biblioteki daleko, ale Tobie się nie śpieszy. Skądże znowu! Czujesz jakby zatrzymał się czas, jakbyś ty był poza czasem. Jest tak spokojnie i cicho. Wszyscy dawno śpią.

Po dłuższym czasie Twoim oczom ukazała się biblioteka. Na drzwiach wisiała karteczka z napisem: Otwarte od godziny 7:00 do 15:00.

Co robisz?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzałem na zegarek, 6:55: - No to mam jeszcze momencik - rzekłem siadając na pobliskiej ławce. Uniosłem głowę i oglądałem zachodzący księżyc. Westchnąłem i pomyślałem: - (A co jeśli nie uda mi się zmienić w smoka? Będę do końca życia odgrywał pokazy za kasę? W sumie źle na tym nie zarabiam i życie układa mi się całkiem nieźle. Nigdzie mi się specjalnie nie spieszy, pracuję, kiedy chcę...) - Uśmiechnąłem się jedną stroną twarzy, sprawdziłem godzinę, 7:07, słońce już wschodziło na horyzoncie: - (Kurde, nie zwróciłem uwagi, czy ktoś otwiera bibliotekę) - myśląc to wstałem, podszedłem do drzwi i nacisnąłem klamkę. ____________________________ Poczytałem twoje ogłoszenia organizacyjne i doszedłem do wniosku, że jestem w stanie się w pewien sposób poświęcić. Po prostu rzadziej odpisuj na moją sesję, jeśli Ci to jakoś pomoże.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wielkie dzięki... ale wiesz, jak już wszystkim odpisuje to Tobie też ;)

_______________________

Drzwi nadal były zamknięte. W dodatku nikt nie szedł w tę stronę... wcale nie szedł. Nikogo nie było na ulicy. Niech to! Ogarnął Cię nagły napad wściekłości. Może właściciel się rozchorował? Albo i nie. Po chwili zupełnie nagle przed Tobą pojawiła się młoda klacz o czerwonym umaszczeniu. Teleportowała się?! Było to tak nagle, że nie zauważyłeś. Nie chwila... nie mogła się teleportować, była pegazem. Miała bardzo jaskrawe, złoto-pomarańczowe włosy delikatnie postawione na wzór kolców.

- Czego chcesz, facet? - powiedziała ostro.

Co robisz?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzałem na pegaza z pogardą. Pierwsze, co mi się rzuciło w oczy to okropny blask jej złotych włosów: - (Póki co muszę być miły, nie wiem, czy nie jest bibliotekarką. Ta... Szybki plan działania) - pomyślałem, po czym od razu powiedziałem - Czyżbyś wzrok swój zatraciła, niewiasto (debilko)? Tożto dostać do wnętrza się usiłuję - rzekłem z aroganckim uśmieszkiem - i księgę wpożyczyć pragnę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klacz spojrzała na Ciebie ze złością i pogardą przybliżając się powoli. Stanęła tuż przed Tobą i patrzyła Ci prosto w oczy. Miała chyba już coś powiedzieć, ale... zwyczajnie zwinęła podniesione do tej pory skrzydła, uśmiechnęła się tajemniczo i odeszła bez słowa.

Przez chwilę stałeś bezczynnie. Co to miało znaczyć? "Phi! Te dziewczyny. Nikt ich nie zrozumie!" pomyślałeś. Jednak po chwili zwróciłeś uwagę na jej smoczy wygląd... przyszło Ci na myśl, że być może ona coś wie? A może ma jakiś związek ze smokami? Może wie jak zostać jednym z nich?

Nadal widziałeś w oddali błysk jej złotych włosów. Gdybyś pobiegł, udałoby Ci się ją dogonić zanim zniknęłaby Ci z oczu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- (Hm... Jak tak patrzę, to ona... ma całkiem fajny tyłek.) - uśmiechnąłem się - (ale mniejsza o nią, mam teraz inne priorytety. Ta... Biblioteka nadal zamknięta. Hm... To ja może pójdę i się gdzieś kawy napiję, bo zaczynam powoli odczuwać zmęczenie. Jak wrócę, to może już będzie otwarta.) - Myśląc to udałem się w poszukiwaniu jakiejś czynnej kawiarni.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szedłeś teraz uliczką w stronę, w którą poszła smoko-podobna klacz. Nie zastanawiałeś się czemu akurat w tę stronę. Tak po prostu - byle która, pierwsza lepsza strona świata i można iść. Po chwili znalazłeś kafejkę, z której wychodziła... ona.

- Co? Znowu ty? - powiedziała z lekkim uśmieszkiem i usiadła przy stoliku na dworze, popijając Cappucino.

Wszedłeś do kawiarenki. Gdy otworzyłeś drzwi, usłyszałeś dzwoneczek, który zwisał z sufitu. Pewnie właściciel chce widzieć kiedy ktoś wchodzi. Co tu się dziwić - pełno złodziei w tych czasach.

W środku nie było nikogo, tylko kasjerka wycierająca ladę. Spojrzała na Ciebie pół okiem i wróciła do sprzątania, pytając:

- Dzień dobry. Co pan sobie życzy?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybacz, musiałem z tą muzą :P ____________________________________ W kawiarni rozbrzmiewała przyjemna muzyka -

- Dla kogo dobry, dla tego dobry. Poproszę frappe, na wynos, jeśli można - mówiąc to przygotowałem pieniądze i spojrzałem na listę rzeczy do zrobienia - (Hm... W sumie niedaleko jest sklep ze sprzętem. A która godzina?) - rozejrzałem się za zegarkiem - (7:45, no nic wracam do biblioteki, zanim to otworzą... chociaż z drugiej strony mogę sobie chwilę posiedzieć przy kawusi i wsłuchiwać się w muzykę. Dobra to wszystko ustalone. Poczekam sobie, odwiedzę sklep, później bibliotękę i na końcu sprawdzę cenę biletu).
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kasjerka przyszykowała kawę i podała Ci ją w jednorazowym kubku. Podziękowałeś i wyszedłeś. Smoko-podobnej klaczy już nie było. Zanim dotarłeś do sklepu, zdążyłeś wypić Frappe. Było bardzo dobre i od razu przywróciło Ci energię.

Po krótkim czasie Twoim oczom ukazał się budynek. Drzwi były otwarte, a w środku zobaczyłeś... Ją!? "Hej, o co tu biega?!" - pomyślałeś. Z tą dziewczyną naprawdę jest coś nie tak.

- Znów się spotykamy! - powiedziała.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ominąłem ją lekko zahaczając barkiem i skierowałem się do działu z odtwarzaczami multimedialnymi. - (O co jej do jasnej cholery chodzi, to przypadek, że tyle razy się minęliśmy. Może i trochę przypomina smoka, ale wątpię, żeby ona miała jakikolwiek związek z moim celem) - pomyślałem i zacząłem przeglądać ceny walkmanów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czułeś na sobie jej wzrok. Jej skrzydła były mocno opierzone i białe, a oślepiający, złoty blask zniknął. Widocznie "świeciła" tak tylko przy promieniach słońca. Owszem, była ładna, ale dziwna. Denerwowało Cię to ciągłe wpadanie na nią. A może ona czegoś chce? Może "śledzi" Cię celowo?

Wszystkie walkmany były dość drogie, ale za to porządne. Jednak jeżeli chciałeś w miarę szybko wybrać się do krainy zebr, aby zostać smokiem, to ceny są stanowczo za wysokie.

Zauważyłeś bardzo dobrego walkmana z przyzwoitą ceną. Trzymała go w kopytkach owa "smoczyca", ale widząc, że Ci się podoba, położyła go na miejsce, zarumieniła się i wybiegła na zewnątrz.

Wyjątkowo dziwny typ.

_____

Nie, nie próbuję na siłę rozkochać w niej Twojej postaci xd Po prostu mam już część scenariuszu tej sesji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sorki FY, ale masz kolejną wpadkę _^_ Jej grzywa świeci w słońcu - na zewnątrz pochmurno, leci mżawka, włosy świecą - w budynku lampy świecą, grzywa przestaje błyszczeć :P Ale mniejsza o to, wszyscy się wciąż uczymy, chyba, że mnie po prostu podpuszczasz :D _________________________________________________________________________________________________________ Bez zastanowienia chwyciłem za walkman i udałem się w kierunku kasy myśląc: - (Jeśli ją spotkam, to jej podziękuję za wyodrębnienie mi tego cacuszka... i może ją zapytam, czego chce, że się tak naprzykrza). - Nie minęła minuta i już zakupiłem nowego walkmana. Poszedłem w kierunku drzwi z lekko podniesionym pulsem i uważnie skupionymi oczami, ale, gdy już sięgałem do klamki coś mnie zatrzymało. Odsunąłem się minimalnie od wyjścia i zacząłem się zastanawiać: - (A może się trochę pobawię ze "Złotowłosą"? Nic mi nie zaszkodzi, jestem w dobrej formie). - Uśmiechnąłem się szarmancko zakładając walkmana i jedną słuchawkę do ucha. Włączyłem piosenkę:

zbliżyłem się do drzwi, potarłem kopyta, serce waliło mi z podekscytowania: - (Nareszcie coś do roboty). - Podgłośniłem muzykę na full, chwyciłem klamkę - It's trolling time - rzekłem, otworzyłem drzwi i wybiegłem. Tak jak się spodziewałem, stała 2 metry od wejścia. Ruszyłem błyskawicznie na nią, skoczyłem chwytając za jej podniesione kopyto (no co? W końcu biegłem na nią jak szalony,zasłoniła się), ucałowałem je wykańczając skok saltem i biegłem dalej patrząc jednym okiem w jej stronę z moim wyzywającym uśmiechem: - (Ciekawe co ona zrobi?)
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ding! Masz walkmana od razu z piosenką? A poza tym, może mżawka minęła hm?

_______________

"Złotowłosa" spojrzała na Ciebie z wyrazem twarzy typu "You kidding?". Przez chwilę stała i patrzyła jak się oddalasz, po czym rozwinęła skrzydła, wzleciała w powietrze, zrobiła kilka pętli i wylądowała tuż przed Tobą. Uśmiechnęła się żartobliwie i zwinęła skrzydła z gracją.

- Co tam? Żartów się zachciało? - zapytała retorycznie - A teraz pozwól, że spytam. Jak się nazywasz żartownisiu?

____

Wybacz krótki post, ale nic więcej nie mogę wymyślić >.< Jak chcesz to poprawię.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgasiłaś mnie tym, co ona zrobiła... Płytę zawsze noszę ze sobą :untz: A co do mżawki, to masz rację, zapomniałem, że tam już sporo czasu minęło. _____________________________________________________________ - O nie, nie, nie... - uniosłem niewinnie kopyta w górę - zabawa dopiero się zaczyna - powiedziałem i... zniknąłem. Była to moja iluzja, którą wyczarowałem. Tymczasem prawdziwy ja wychyliłem się zza rogu znajdującego się nieopodal, zagwizdałem i krzyknąłem do klaczy: - Trololo! Tutaj! - zacząłem biec dalej - (Jedyny czar, który umiem porządnie, nie licząc przemieszczania materii. Już nieraz się przydał i do tej pory mnie nie zawiódł. Gdybym miał książkę o magii, to już bym się w kawiarni wyuczył czegoś skuteczniejszego, bo to mnie zbytnio męczy) - myślałem "uciekając" do biblioteki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Smoczyca skoczyła na dach sklepu mówiąc:

- A więc pogoń, tak? No dobra!

Następnie skakała z po dachach budynków śmiejąc się i zbliżając do Ciebie coraz bardziej. W końcu znowu zeskoczyła i z wdziękiem zatrzymała przed Tobą, torując Ci drogę ucieczki.

- A co teraz zrobisz? - uśmiechnęła się.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Yay, Ninetales. Miło Cię znowu widzieć na forum, FY. Wycieczka udana? ________________________________________________________ Wyjąłem kartkę z listą rzeczy do zrobienia oraz długopis i dopisałem: "Nauczyć się spowalniać czas", po czym schowałem to z powrotem do kieszeni jednocześnie wyjmując jedną słuchawkę z ucha. Przyciszyłem jeszcze głośność, w drugiej nadal rozbrzmiewała już następna piosenka:

- Dobra ta pogoń nie ma sensu... póki co (mógłbym jej po prostu przywalić, ale, to by już nie była zabawa). Chciałaś znać moje imię, tak? No to proszę, nazywam się Line Stain, niektórzy mówią mi Lance. Może widziałaś kiedyś jeden z moich ulicznych występów, ale coś średnio w to wierzę, bo niestety moje pokazy celności nie mają na celu przynieść mi sławę - mówiłem z lekką ironią - O! Właśnie - przypomniałem sobie - dziękuję Ci za wyróżnienie tego walkmana. Ostatni mi się zepsuł, dlatego musiałem wyruszyć do sklepu. Ale mniejsza już o mnie, może teraz ty się przedstawisz?
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ano Ninetales to mój ulubiony pok, ale jako że zbytnio kontrastował z sygnaturką, zastąpiłam go Snivym (drugi ulubiony pokemon).

A na wycieczce było fajne, oprócz tego, że moja siostra złapała Anginę ropną.

______________________________

- Mam na imię Kayle. Kayle Scale. I nie ma za co ja... jestem... um... nie powiem Ci, nie uwierzysz. W każdym razie do zobaczenia, Lance! - klacz zarumieniła się lekko po czym wolnym krokiem poszła w stronę Twojego domu. Może mieszka gdzieś niedaleko?

Że niby kim jest? Na chwilę pochłonęła Cię ciekawość. Biblioteka była już otwarta... Ale otwarta będzie długo, a Kayle możesz nie spotkać tak szybko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- (A może po prostu wejdzie do mojego domu, bo mnie szpieguje. Rubin śpi, a nie trudno będzie jej się włamać przez okno. Dużo czasu minie, zanim będę miał do niej zaufanie. Cały dzień była tam, gdzie szedłem i nawet się postarała, żeby mnie gonić. Ona coś knuje i w dodatku powiedziała: "Do zobaczenia". W związku z tym nie ma sensu, żebym za nią teraz biegł, gdyż moje przeczucie mi podpowiada, iż następne spotkanie nie będzie długo czekało) - spojrzałem na zegarek - (Hm... 8:45, czyli Rubin na pewno śpi. Mam już nawet plan, co zrobię, tylko muszę się pospieszyć) - myśląc to od razu wbiegłem do biblioteki, przywitałem się i poszedłem szukać książki z zaklęciami. Ze słuchawek rozbrzmiewała następna piosenka:

http://www.youtube.com/watch?v=1slFc9G7I74&feature=related

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Gdy odwróciłeś się tyłem do bibliotekarki, ta stłumiła śmiech i powiedziała:

- Czekaj no, masz tu jakąś kartkę przyczepioną do grzbietu...hihi...

Klacz odczepiła kartkę i podała Ci ją. Na odwrocie pisało:

Spotkajmy się o 10:00, tam gdzie wpadliśmy na siebie po raz pierwszy.

Kayle.

Ciekawe kiedy zdążyła Ci ją przyczepić, ta dziwaczka? Ale to teraz nie ważne. Ważne jest to że po kilku minutach poszukiwań znalazłeś księgę, której szukałeś.

_______

Jak już wspominałam: Mam swoje plany odnośnie tej Kayle. Dlatego cały czas ją próbuję tu wkręcić xd

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Usiadłem na pobliskim stoliku niczym Lyra (tak, na stoliku, nie na krześle) i otworzyłem księgę. Przeglądając spis treści w poszukiwaniu czaru lewitacji pomyślałem: - (No to teraz mam jakąś godzinę na naukę, pierwszy raz spotkaliśmy się przed biblioteką więc daleko nie mam. Jak będę wychodził z biblioteki, to muszę pamiętać, żeby podejść do bibliotekarki z tą książką. Nie nauczę się tylu czarów, ilu bym chciał w ciągu marnej godziny). Po tych przemyśleniach zacząłem czytać o zaklęciu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałeś rozdział o lewitacji zanim minęła godzina. Zegarek wskazywał 9:35. Miałeś jeszcze czas na opanowanie zaklęć. W księdze było napisane:

"Aby lewitować, musisz zdobyć pióro pegaza. Następnie skup się na Nim i wyobraź sobie, że unosisz się nad ziemią. Teraz wystarczy tylko wypowiedzieć formułkę: Volo volare alae."

Znalazłeś też rozdział o poruszaniu się z prędkością światła. To raczej to samo co zatrzymywanie czasu... niby kto zdoła Cię dogonić, kiedy będziesz tak szybki jak światło? Jednak rozdział był długi, nie zdążyłbyś go przeczytać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...