Skocz do zawartości

Cwałując między mrokiem, a światłem - Dawn Charm (Legion990)


Draco Brae

Recommended Posts

Powoli świtało, gdy właśnie wracałeś z małej zabawy w Everfree. Rozmyślałeś o błędach jakie popełniłeś, w końcu chcesz być najlepszy w tym co robisz, więc błędów nie może być pomijając to, że i tak nikt Cię nie zauważył.

~ Przednia zabawa ~ pomyślałeś.

Wychodziłeś właśnie z Everfree i już coś nie dawało Ci spokoju. Coś było nie tak. Rozejrzałeś się, nikt Cię nie śledził... W sumie to i tak nie miało znaczenia, mało kto tu się zapuszcza. Miałeś jednak takie dziwne uczucie, że trzeba być ostrożnym. Cwałowałeś powoli do swojego domu. Gdy doszedłeś i miałeś zamiar otworzyć drzwi, zorientowałeś się, że są już otwarte.

- Przecież zamykałem – pomyślałeś na głos.

Ostatni raz się rozejrzałeś za czymś szczególnym w otoczeniu, jednak wszystko było normalne, a przynajmniej takie się wydawało. Pchnąłeś lekko drzwi, będąc przygotowanym na walkę w samoobronie, albo raczej w obronie swojego domu. Rozejrzałeś się i nic. W końcu pewny siebie postepowałeś do środka. Dla pewności znów zrobiłeś szybki rzut okiem, lecz nie było nic co by się zmieniło. Gdy zamknąłeś wreszcie drzwi, zobaczyłeś, że jest na nich przybita kartka. Nie pozostało Ci nic innego jak ją przeczytać.

„Nie nudzi cię obecne życie? Takie proste,

samotne, bez normalnej pracy? Masz tylko

to skradanie się, może masz ochotę trochę

zarobić na nim i je poprawić?”

[Jesteś u siebie, więc proszę, opisz swój dom.]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Kto Mógł to napisac pomyślałem zaskoczony. Zanim zacząłem nadtym rozmyślać sprawdzilem kazdy kąt domu, kiedy byłem juz pewny ze nikogo tutaj niema usiadłem na kanapie położywszy list na stole obok. Zarobić robiąc to co lubie i jescze to poprawić... Oferta jest kusząca jednak był jeden haczyk... jak miałem temu komus odpowiedzieć? Niemogłem zostawić tego bez odpowiedzi, niemogłem powiedzieć niczego głupiego dlatego przez reszte dnia zastanawiałem sie co odpowiedziec po tym jak juz spotkam tego kogoś. Po tym jak już wiedziałem co chce powiedzieć pozostało mi tylko czekać. Zastanawiałem sie tylko dlaczego nieporozmawiał ze mną frontalnie tylko przez list. Zamknąłem drzwi i zdjąłem moją kamizelke i poszedłem drzemać. (Opis mojego domu: napisze pozniej teraz niemam pomyslu musze se to jescze przemyslec)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sen był lekki, jednak dość rano się przebudziłeś. Pierwsze co, to od razu chciałeś sięgnąć po kamizelkę. Sęk w tym, że nie było jej tam gdzie ją zostawiłeś. Szybko się rozejrzałeś, była na stole. Postepowałeś ostrożnie do stołu. Ta cała sytuacja z wczorajszym listem i dzisiejszą kamizelką była nader irytująca dla Ciebie. Ten kto to bawił się z Tobą w ten sposób ewidentnie Cię sprawdzał. Niewiele czekając założyłeś kamizelkę, gdy to robiłeś na podłogę spadł drugi list. Westchnąłeś i zabrałeś się za czytanie.

"Obserwuję cie w dzień by w nocy dać sobie odpocząć.

Te oczy. Czy ty widzisz?

Sen, mara, czy jawa?

Wkrótce się zobaczymy... Przemyśl nad ofertą pracy.

I odpowiedzią na pytania..."

Kimkolwiek była postać, która z Tobą pogrywała, to musiałeś przyznać, że była dobra. Czas się przygotować, może uda Ci się czymś ją zaskoczyć...

PS dziękuję, że podziałałeś w sprawię polskich znaków :)

PS2 opis pokoju w końcu musisz dać ;p

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bez większego wysiłku ubrałem kamizelke i wyszłem z domu zamykając za sobą drzwi, chociarz miałem przeczucie że zamykanie drzwi i tak niewiele da. Poszedłem do parku i usiadłem na ławce rozmyślając czego może on chcieć. Po kilku minutach kiedy doszedłem do wniosku ze i tak nic niewymyśle puki sam sie niepojawi i niepowie wzbiłem sie w powietrze i siadłem na chmurze która byla nad ławką na której siedziałem mając widok na prawie całe Ponyville. Niewiedząc co teraz zrobić postanowiłem pójść do biblioteki aby wyporzyczyć jakąkolwiek książke do przeczytania aby zabić czas. Jednak mój wewnętrzny leń który prawie nigdy sie nie ukazuje był górą, wiec po chwili leżakowania na chmurze zturla łem się z niej i w powietrzu podczas spadania uformowałem pozycje do lądowania i wylądowałem na ziemi. Niewiedząc co dalej zrobić rozciągnołem plecy i... no własnie... no i co ja mogłem teraz zrobić...niewiedząc co teraz zrobić pomyślałem że może do kogoś zagadam jednak dziwnym trafem niebyło nikogo wpobliżu byla dopiero druga rano, niemając planu na reszte dnia poszłem coś zjeść. Po drodze zastanawiając sie czemu ten "ktoś" chce czegoś akurat odemnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy szedłeś do domu by coś przekąsić i spróbować jakoś zabić czas oczekiwania na kolejny "znak", zauważyłeś jak zakapturzona postać przemyka między budynkami. Wszyscy o tej porze śpią, no po za Tobą i kucem którego właśnie widziałeś. Niewiele myśląc rzuciłeś się w pościg. Gdy dotarłeś do miejsca ostatniego pobytu zakapturzonej sylwetki, nic nie zastałeś. To było co najmniej dziwne. Rozejrzałeś się i znów ktoś przemykał między budynkami skierowanymi prosto do wyjścia na las Everfree. Miałeś przewagę: skrzydła, więc wzbiłeś się w powietrze i szukałeś dziwnej postaci. Podczas lotu nie dostrzegłeś nikogo. Jednak przyśpieszyłeś, gdy zobaczyłeś w oddali jak ktoś wchodzi do Twojego domu bez najmniejszych problemów, nawet bez dotykania drzwi. Teraz już Ci nie ucieknie. Wpadłeś do domu i już miałeś żądać wyjaśnień i zadać serie pytań o co tu chodzi, lecz ku Twojemu zdziwieniu nikogo nie zastałeś. Z zażenowaniem spodziewałeś się już kolejnego listu, gdy usłyszałeś ponury i zachrypnięty głos:

- Witaj chłopcze... Czy gotowy jesteś na rozmowę?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Czego ja chcę? - głos dochodził jakby z Twojego domu, lecz nikogo nie widziałeś. - Pytanie brzmi czego ty chcesz. Ja jedynie mogę zaoferować dobrze płatną prace i podszkolenie się w twoich umiejętnościach. Jednak, - kontynuował zachrypnięty głos - jeśli chcesz przyjąć moją ofertę musisz odpowiedzieć na pytania, które miałeś na kartce.

Przez głowę przeleciały Ci dwa pytania z ostatniego listu: "Czy ty widzisz?" oraz "Sen, mara czy jawa?". Nic Ci to nie mówiło. I gdy tak próbowałeś na szybko coś wymyślić, zauważyłeś jak przez podłogę wyłania się zakapturzony kuc. Wyglądało to na jakiś rodzaj magii, inaczej tego wytłumaczyć sobie nie mogłeś. Postać zdjęła kaptur i ukazała swe obliczę. Był to jednorożec o nieskazitelnie białej sierści i dość długiej, dobrze zadbanej srebrno-białej grzywie. Jedno oko miał zasłonięte zaślepką, taką jak mają piraci, a drugie miało barwe rdzy. Spojrzenie z niezasłoniętego oka było jednak bez jakiegokolwiek wyrazu, zwyczajnie nie odzwierciedlało emocji.

- Pamiętaj, że twoja decyzja zostawi cię tutaj, w nudnym życiu - naciskał ogier. - Albo... Wywrócisz cały swój świat do góry nogami.

Jednorożec zakończył tu swój monolog, bacznie się przyjrzał i czekał na odpowiedź. Jednak szybko się zreflektował i postanowił jeszcze dodać, co i tak nie miało znaczenia, gdyż potrzebowałeś jeszcze chwili by mogły dotrzeć do Ciebie wszystkie słowa jakie powiedział ogier.

- Jestem, Tristis Dark i sporo się namęczyłem obserwując cię czasem. To jak będzię chłopcze?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Ja się pewnie niemuszę przedstawiać bo pewnie i tak wiesz jak mam na imie. A co do twoich pytań...czy ja widzę? Zależy co w na jaki sposób spojrze ale wiesz... mogłbyś pisać normalnie o co ci chodzi niż zagadkami które zadko kto rozumie jednak jednak mam umiejętność widzenia nawet odrobine w totalnej ciemności. Sen,mara czy jawa? Jeżeli pytasz co bardziej wole to wiedz ze sen mimo iż wątpie żeby o to ci chodziło, przez troche czasu próbowałem połączyc te dwa zdania. Czy ja widzę sen,mare czy jawe... to zdanie nadal niemiało dla mnie sensu. Czy widzę sen,mare czy jawe... jednak jeżeli chodzi ci o takie coś to widze jawe oraz sen. Sen podczas snu a jawe podczas jawy a jagby inaczej. Z chęcią przyjme twoją propozycje jeżeli to ci dało odpowiedz na twoje pytania chociarz wątpie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Rozczarowujesz mnie... - w glosie Tristisa mogłeś odczuć zażenowanie. - Jednak... - ciągnął dalej unosząc swą głowę i spoglądając gdzieś w dal. - Zanim ci wszystko wytłumaczę przybliżę nieco te tak "trudne" pytania, bo bez ich rozwiązania się nie obejdzie. A i jeszcze jedno, to że cię obserwowałem nie znaczy, że wiem jak się nazywasz. - W tym momencie Tristis znów wzrokiem wrócił do Ciebie. - Dokonywałem obserwacji bo uznałem, że masz talent... Ale wracając do pytań i odpowiedzi na nie. Jako mojemu, hmm uczniowi. Powiem Ci... - jednorożec zwrócił się do Ciebie nieco grzeczniej i łagodniej, odmiennie niż do tej pory. - Że pytanie, a raczej stwierdzenie "czy ty widzisz" odnosi się do poznania, ale czego poznania to musisz sam się dowiedzieć... A "sen, mara czy jawa" to taki rodzaj testu psychologicznego...

W tym momencie Tristis zamyślił się, patrzył znów w tylko sobie wiadomy punkt i urwał swój monolog. Dalej siedząc na kanapie obserwowałeś go i czekałeś co będzie dalej. Cisza trwała dobrą chwilę, kanapa stawała się niewygodna i dla zabicia czasu zacząłeś przyglądać się uważniej jednorożcowi. Wyrwało go to z myślenia o nie wiadomo czym. Skierował swoje niezasłonięte oko prosto na Ciebie i postanowił zakończyć monolog:

- Zapewne jesteś ciekaw co jest moim talentem? - w tym momencie ogier odsłonił swój bok. Widniały na nim dwa sztylety ułożone w "X". - Jestem mistrzem we władaniu bronią krótką.

Wpakowałeś się w niezłe bagno. Jaki typ pracy to może być? Widać było po Tobie zmieszanie. Walka? Tylko w obronie własnej...

- Spokojnie - dodał Tristis. - Nasza praca będzie polegać na dostarczaniu przesyłek i lub śledzeniu celu...

Jednak słowa Tristisa nie brzmiały uspokajająco. Teraz już nie było odwrotu, przyjąłeś jego propozycje i istniało ryzyko, że jeśli byś nagle się rozmyślił, on by Cię zaszlachtował sztyletami.

- Więc... partnerze, jesteś gotów zacząć nowe życie? - spytał z dziwnym uśmiechem Tristis.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Tak jestem jednak musze ci powiedzieć że w układanie hmm... "pytań" ci niewychodzi a na imię mam Dawn Charm. Hmm... tak z ciekawości... jak długo mnie obserwowałeś? Wstałem z kanapy i byłem gotowy żeby iść w droge za nim. Wszystko nadal było dla mnie szokiem lecz zaczeło sie to układać powoli w całość. -Długa bedzie nasza droga? Mam się spakować lub coś ze sobą wziąść? Gdzie właściwie będziemy szli? Tak naprawde niebyłem pewien czy wogule gdziekolwiek idziemy jednak na wszelki wypadek sie spytałem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jednorożec popatrzył na Ciebie, pokręcił głową i zabrał się spokojnie za odpowiedź na Twoje pytania.

- Tydzień. Obserwowałem Cię tydzień. I to mi wystarczyło. - Tristis znów wydawał się zamyślony. Odwrócił się w stronę wyjścia i kontynuował, powoli stepując. - Nasza wędrówka? Można powiedzieć, że będzie wieczna. - w tym momencie się zatrzymał i odwrócił głowę w Twoją stronę z szaleńczym uśmiechem i pasją w oczach. - Twoim pierwszym testem będzie upozorowanie samobójstwa - dodał szczerząc zęby. - Gdy Ci się to uda, ruszymy na północ - Tristis znów odpowiadział normalnie i ponownie odwrócił się w stronę drzwi. - Weź tylko niezbędne rzeczy, takie jak manierka, drobne zapasy, krzesiwo i nóż.

Cała ta sytuacja nie była normalna, gdy Ty się zaczynałeś pakować i miałeś jeszcze do obmyślenia swój pierwszy test, Tristis otworzył drzwi i miał zamiar wyjść jakby nic się nie stało. Spojrzałeś za znikającą sylwetką w drzwiach i byłeś pewien, że nudzić się już nie będziesz...

- A i jeszcze jedno... - Tristis uchylił lekko drzwi i wystawił przez szparę łeb. - To nie ja ułożyłem te pytania, to tradycja. Masz dobę na pierwszy sprawdzian.

Liczę że do końca tygodnia pojawi się odpowiedź... W przeciwnym razie będzie archiwum, bo nie dostałem przyczyny "nieobecności".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

(bardzo bardzo przepraszam za nieaktywnosc ale mam ostatnio tak malo czasu na PC-cie ze ledwo udaje mi sie sprawdzic to co musze) -ŻE CO?! Popatrzałem się na drzwi z których wyszedł z zaskoczeniem. -Upozorowanie samobójstwa?! Westchnąłem i powiedziałem: -Dobra... jakoś się to zrobi... Przez dłuższy czas rozmyślałem wszystkie opcje: Powieszenie, Udawanie martwego z nożem w ręku z listem pożegnalnym... dużo miałem pomysłów jednak wszystkie anulował jeden fakt.... jak ukryje mój puls? Skończyłem pakować wszystkie potrzebne rzeczy i mogłem już brać się do pracy. Najwięcej czasu zabrało mi znalezienie narkotyku o którym słyszałem który podobno zatrzymuje puls. Był już wieczór, wszystko było przygotowane. Postanowiłem się "powiesić" na drzewie w parku, znalazłem jedno drzewo koło którego nikogo nie było i przygotowałem line oraz ukryłem wieszak w mojej kurtce (tak wiem trick z sherlocka holmesa whatever :P ) w taki sposób aby przy spadaniu nic mi się nie stało czyli zaczepiłem hak o więzeł i przygotowałem list z moimi "ostatnimi słowami" i kiedy zaczęło się robić tłoczno skoczyłem z drzewa na oczach wszystkich i czekałem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trick fajny. I następnym razem informuj, że są problemy z czasem... Zostawiam ostrzeżenie (które minęło z Twoim wczorajszym postem), tak w ramach przypomnienia na wszelki kiedyś, gdyby miało znów to miejsce ; ). A i jeszcze jedno... "popatrzałem" xD?

Gdy "zawisłeś, wszystkie oczy były skierowane na Ciebie. Czułeś wzrok wszystkich kucyków z Ponyville. Czas jakby płynął wolniej. Zwalniał coraz bardziej... to chyba wina tego narkotyku. Jednak wciąż miałeś kontakt z rzeczywistością. Słyszałeś wiele głosów, ale ich nie rozróżniałeś. Wreszcie ktoś sprawdził czy żyjesz. Chyba z odpowiednim skutkiem dla Ciebie bo usłyszałeś pisk. Wybudził Cię on trochę z oszołomienia i usłyszałeś znajomy głos... "Pożar, pali się", jednak nie mogłeś sobie przypomnieć skąd znasz ten głos. To musiało odciągnąć uwagę wszystkich od Ciebie. Po chwili jednak ktoś zdjął Cię z drzewa, było Ci obojętne kto. Postać która Cię zdjęła mówiła, że jest medykiem, przynajmniej tyle zrozumiałeś... Świat Ci wirował, wszystko było dziwne po tym narkotyku. Niestety film się urwał, musiałeś przysnąć. Obudziłeś się w środku nocy przy ognisku, na dodatek w lesie. Czułeś jakby głowa miała Ci zaraz eksplodować...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spoko ale o co ci chodzi z tym "popatrzałem"? przeciez dobrze napisalem...chyba....

Pierwsze co pomyslalem bylo, gdzie ja jestem? Porozglądałem się dookola jednak niczego nie rozpoznawałem.

Kręciło mi się w głowie i czułem jakbym zaraz znów miał zemdleć.

Wstałem i podeszłem do ognia myśląc o wielu rzeczach naraz niewiedząc gdzie jest i co teraz zrobić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest to poprawnie, z tym że brzmi to jakoś tak... "polska język trudna język" : D. Ale dobra, czepiam się so nevermind.

Podejście do ogniska było nie lada wyzwaniem, zwłaszcza że narkotyk wciąż działał. Był mocniejszy niż się spodziewałeś.

- Śpiąca królewna wstała? - usłyszałeś głos Tristisa.

Pomimo iż mówił on normalnym tonem głosu, każde jego słowo było jak grzmot błyskawicy w Twojej głowie.

- Za chęci, starania i przygotowania piąteczka się należy mój uczniu... Jednak za wykonanie i przemyślenie co z tym dalej będzie... Tylko dwója.

Jego głos dochodził jakby z ponad Ciebie. Rozejrzałeś się powoli by nie stracić równowagi. Tristis siedział sobie na jednym z drzew i wpatrywał się w gwiazdy. W końcu Dark spojrzał na Ciebie i rzucił Ci bukłak z wodą.

- Masz napij się, od teraz jesteśmy kompanami...

Po tych słowach ostatecznie zaczęła się Twoja wędrówka...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

Tristis wciąż siedział na gałęzi, nie interesowało go ruszanie w podróż.

- Uhh, lekcja pierwsza. Ranny, chory, niedysponowany pozostań w ukryciu lub w swoim obozie - pouczył Cię spokojnie. - Twoje rzeczy mam, jeśli miałeś na myśli manierkę, krzesiwo i nóż. A plan? Już mówiłem... Odpoczywaj, o świcie wyruszamy...

Tristis miał racje, musisz odpocząć...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Leżąc w ten sposób mogłeś spokojnie obserwować gwiazdy. Czyste bezchmurne niebo, a na nim masa migoczących gwiazd. Długo takim widokiem nie mogłeś się jednak rozkoszować, bo zaczynało świtać. Wpływ narkotyku powoli mijał.

- Pytałeś się mnie jakiś czas temu, gdzie zmierzamy - rozciął ciszę Tristis. - Teraz mogę Ci spokojnie odpowiedzieć. Ruszamy do ruin Tambelonu. Po drodze przyjmiemy jakieś zlecenie jeśli nadarzy się okazja...

Tristis zeskoczył z drzewa, na którym cały czas siedział.

- Gotowy do drogi? - spytał. - I czy będziesz mógł dźwignąć swoje rzeczy, hehe....

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spox

____________________

Tristis załamał kopyta i pokiwał łbem.

- Rany, ależ jesteś nie kumaty. Ty tak na serio? - spytał z niedowierzaniem - Twoje rzeczy jak już mówiłem są... Nóż, manierka, krzesiwo i mała torba z zapasami... To wszystko czeka na Ciebie pod drzewem, o tu - wskazał kopytem za ogniskiem. - Coś mi się wydaję, że przesadziłeś z tym narkotykiem...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Tristis westchnął i skierował się na północ. Ruszyłeś za nim. Wędrówka była, trochę nudna, monotonna. Wyszliście wreszcie z lasu. Słońce już dawno wzbiło się ponad ziemię.

- Wędrówka będzie długa i męcząca - rzucił Tristis. - Czeka nas około tydzień marszu. Po drodze odwiedzimy jednego zleceniodawcę. A i jeszcze jedno, lekcja druga. Bądź czujny.

Odkąd wyszliście z lasu byliście na otwartej przestrzeni. Mimo to miałeś być czujny? To nawet nie miało sensu.

Maszerowaliście. Wreszcie, po południu Tristis się zatrzymał. Na Twoje szczęście, bo kopyta zaczynały odmawiać posłuszeństwa. Byłeś zmęczony długim marszem. Rozejrzałeś się, kilka pagórków, nieliczne drzewa.

- Rozbijemy tu obóz na godzinę. Chyba dasz radę rozpalić ognisko? - spytał. - Ja idę poszukać czegoś do zjedzenia.

Tristis nawet nie czekał na Twoją odpowiedź, oddalił się od Ciebie i co chwila rozkopywał ziemię...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie ekscytuj się tak - odparł. - Pierwszy raz po za domem na dłużej? - spytał żartem.

Nic nie odpowiedziałeś... Dyskusja nie miała sensu. Wciąż nie miałeś pojęcia co Cię czeka i czym tak na prawdę jest wasza praca... Tristis wziął parę bulw i po nadziewał je na dwa kije.

- Piecz nad ogniem... Cierpkie, ale zjadliwie.

Zjadłeś swoją porcje, choć nawet nie wiedziałeś co jesz dokładnie. Tak jak mówił Tristis. Jedzenie było cierpkie. Gdy i on skończył zasypał ognisko piaskiem i znów ruszył na północ. Bez słowa. Ruszyłeś za nim. Maszerowaliście dość długo w milczeniu. W pewnym momencie Tristis się zatrzymał i przyjrzał się ziemi przy swoich kopytach. Wciągnął parę razy powietrze.

- Zdaję mi się, że zapowiada się ubaw... Lekcja trzecia. Napaść.

Po tych słowach Tristis spojrzał na Ciebie. Był ciekawy Twojej reakcji...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...