Skocz do zawartości

Theo


Ukeź

Recommended Posts

Cóż, nadszedł czas na zaprezentowanie światu swojego OC. 

Tak więc przed Wami mój mały Theo. Dlaczego to imię? Właściwie nie ma konkretnej przyczyny, po prostu mi się spodobało.

 

 

THEO

mlp_oc_theo_by_gocholudek-d63gf3z.png

I zdjęcie z bandaną zawiązaną na szyi:

mlp_oc_theo_2_by_gocholudek-d63gfd7.png

 

Rasa: Kuc ziemski

Wiek:  19 lat

Płeć:  Ogier

Krótka charakterystyka i wygląd (czyli wersja dla leniwych):

Theo jest zwykłym ziemskim kucykiem, o dość przyjaznym usposobieniu, mimo, że żyje w swoim własnym świecie, do którego trudno się przedostać. Ma głowę pełną kreatywnych pomysłów, które zwykle przenosi na papier w postaci rysunków czy malunków. Nade wszystko wielbi bandany, które zawsze ma co najmniej trzy na sobie. Jedną wiąże ogon, drugą przymocowuje ołówek do nogi, a trzecią zależnie od humoru, nosi na szyi, albo na głowie.  Jego sierść jest biała a na jego boku widnieje skrzyżowany pędzel z ołówkiem na tle  plamy zielonej farby. Ma zieloną postrzępioną grzywę i ogon, a także tego samego koloru oczy. Jego pyszczek zdobią drobne piegi, a sam kucyk ma raczej ma delikatną urodę jak na ogiera.  Jego cechą charakterystyczną są jeszcze zabawnie zakończone uszy.

 

Dłuższa historia postaci dla wytrwałych:

 

 

~Niczym mały odkrywca poznający świat~

Theo urodził się w Manehattenie i tam spędził znaczną część swojego dzieciństwa.  Od małego uwielbiał tworzyć przeróżne „arcydzieła”, zarówno na kartce do tego przeznaczonej, jak też (ku rozpaczy rodziców) na ścianach, czy podłodze.  Mimo, że były to zwykłe kolorowe plamy, to źrebak całym sercem poświęcał się swojej pasji. Skutkowało to lekkim wyalienowaniem wśród rówieśników, ale nigdy mu to nie przeszkadzało. Wiedział co chce w życiu robić i to go cieszyło. 

Dziwne przypadłości pana artysty

Kucyk podrósł, więc co za tym idzie, musiał zacząć uczęszczać do szkoły. Dopiero tutaj zdał sobie sprawę jak bardzo do tej pory zaniedbywał jakiekolwiek kontakty z innymi kucykami. Był uważany za lekkiego dziwaka, ale wcale nie można się temu dziwić. Wiecznie siedział w swojej pracowni, a jak już gdzieś się pokazywał, to zawsze był upaćkany farbami.  Młodemu artyście to nie przeszkadzało, miał swój mały świat, którego się trzymał. Nigdy też nie rozumiał tej całej nagonki ze zdobywaniem znaczków. Wręcz przeciwnie, sądził, że bez tego można czuć się wolnym i otwartym na nowe umiejętności.

Był jednak pewien kucyk, któremu udało się przedostać do światka Theo. Kiedy nauczycielka odeszła na zasłużoną emeryturę, zjawił się Pan Vincent. Była to pierwsza postać, która w jakimś stopniu przykuła uwagę Theo. Nauczyciel  był dość ekscentryczny i co najbardziej się młodemu spodobało, interesował się sztuką. Można powiedzieć, że Vincent był pierwszym i jedynym przyjacielem kucyka w Manehattenie.  Wiecznie po zajęciach przesiadywał z nim, rozwijając swoje artystyczne zainteresowania pod jego okiem. Wtedy też wykształciło się jego uwielbienie do bandanek, konkretnie w momencie, gdy dostał takową na urodziny od szanownego Vincenta.

 

- Mam coś dla ciebie młody. – Po skończonych zajęciach ogier zaczął grzebać w torbie, najwyraźniej w poszukiwaniu czegoś.

- Co takiego? – Dało się zauważyć błysk w oczach Theo, gdy tylko to usłyszał.

- Prezent urodzinowy. Ode mnie. Kończysz dziś 14 lat, prawda? – Vincent uśmiechnął się i podał uczniowi małe zawiniątko. – To bandana. Coś mi się wydaje, że powinna przypaść ci do gustu.

Gdy tylko Theo zobaczył chustę pełen radości uścisnął swojego nauczyciela. A więc pamiętał o jego urodzinach!

- Dziękuję! Jest super! – krzyknął uradowany.  – Nigdy jej nie wyrzucę!

- Nie ma za co – odparł z uśmiechem. – A teraz zmykaj już.

 

~Na swój znaczek nadszedł czas~

Czas płynął nieubłaganie i nim Theo się zorientował kończył już 18 lat. Vincent postanowił zorganizować szkolną sztukę na pożegnanie swoich uczniów, uczęszczających do ostatniej klasy. Theo jako młody zapaleniec i artysta amator, obowiązkowo chciał wziąć udział w przedstawieniu. Miał zająć się wieszaniem dekoracji.  Wszystko szło dobrze, jednak do czasu. Pech chciał, że jeden ze szkolnych kolegów, podczas próby generalnej wpadł na kotarę, do której zamocowane były praktycznie wszystkie elementy scenografii. Theo przeraził się nie na żarty. Vincenta nie było w pobliżu, szkolna sztuka zaraz powinna się zacząć, a wszystko było w totalnej rozsypce. Przecież nie mógł zawieść swojego nauczyciela i przyjaciela zarazem! Chwycił swoje farby, pędzel i ołówek i zaczął malować wystrój sceny na ścianie. Nie przejmował się tym, że może mieć spore kłopoty za zniszczenie szkolnego mienia. Teraz liczyła się tylko sztuka, która nie mogła odbyć się bez scenografii. Zziajany i wykończony padł plackiem na podłogę, gdy skończył wielkie malowanie. Co prawda nie było to idealne, a wręcz strasznie schematyczne i uproszczone, ale poradził sobie świetnie jak na tak szybką pracę. A jej efektem było nie tylko udane przedstawienie i gratulacje złożone mu przez Vincenta, ale znaczek, który pojawił się na jego boku, skrzyżowany pędzel i ołówek na tle zielonej plamy farby.

-  Świetnie sobie z tym poradziłeś! –Vincent był naprawdę zachwycony dziełem Theo. – I to w tak krótkim czasie. – Pokiwał głową z uznaniem.

- Musiałem coś zrobić, żeby sprostać pańskim oczekiwaniom. – Odparł młodzik szczerząc zęby w uśmiechu. – Ale chyba będzie sporo roboty z zamalowaniem tego.

- Żadnego zamalowywania. Niech zostanie to na pamiątkę naszego przedstawienia.  A poza tym, widzę, że twój bok nie jest już pusty. Moje gratulacje. – Nauczyciel zmierzwił mu włosy, uśmiechając się wesoło.

 

~Zawody miłosne, czyli jedno z podstawowych doświadczeń młodości~

Po przedstawieniu Theo uzmysłowił sobie, że jego nauczyciel jest dla niego nie tylko przyjacielem, ale młody poczuł do niego coś więcej. Cóż, bywa. Postanowił więc nie zwlekać z wyznaniem swoich uczuć. Sądził, że Vincent jako jego najlepszy przyjaciel, który towarzyszył mu od dawna zrozumie to i zaakceptuje. Jakże bardzo się pomylił…

- Tak? Chciałeś porozmawiać? – Vincent siedział na ławce w parku zerkając na swojego ucznia. Nie ma to jak wieczorny spacer.

- No bo ja.. Muszę coś ważnego panu powiedzieć. – Po raz kolejny w oczach Theo widać było błysk. Ten sam, gdy dostał swoją pierwszą bandanę. Po chwili jednak zalał się ogromnym rumieńcem, czego nauczyciel nie rozumiał.

- Jeśli chodzi o scenografię to już mówiłem, nie masz się co martwić zamalowywaniem ściany. Ona taka zostanie. – Odparł z uśmiechem.

- Nie o to chodzi.  – Młody pokręcił głową  przecząco. – No bo ja.. – zawahał się chwilę. – Ja kocham pana! – O nie, wyszło jak w jakiejś tandetnej powieści romantycznej. Nie żeby Theo takie preferował, ale coś tam kiedyś mu się napatoczyło.  Patrzył wyczekująco na Vincenta.

- Theo.. – Pierwszy szok już minął, więc czas się odezwać. – Lubię cię bardzo, ale nie w ten sposób. Wiesz, że moja żona spodziewa się dziecka? – To było jak lodowy prysznic dla młodego kucyka. Czyli nic z tego? Niepotrzebnie się zbłaźnił? – A teraz przepraszam. Muszę już iść. – I nim się obejrzał, nauczyciela już nie było.

- No to pięknie. Co mi strzeliło do tego głupiego łba? – Mruknął sam do siebie. No cóż, pierwszy zawód miłosny ma za sobą.

 

~Żegnaj Manehattenie, witaj nowy świecie!~

Po rozmowie w parku już nic więcej nie było takie samo. Rodzice martwili się, że ich syn znów zamykał się na całe dnie w pracowni i praktycznie nigdzie się nie ruszał.  Ale niby gdzie miał chodzić? Szkoła się skończyła, nie miał znajomych wśród rówieśników, a spotkanie z Vincentem nie wchodziło w grę. Pozostało więc oddawanie się swojej jedynej słusznej czynności.

Pewnego wieczoru Theo uznał, że tak dalej być nie może. Nie chciał już mieszkać w Manehattenie. Chciał zwiedzić świat. Albo chociaż wyjechać stąd na jakiś czas i poznać nowe kucyki. Słyszał kiedyś o miasteczku znanym Ponyville. I to ono stało się jego celem.  Rodzice z początku byli przeciwni, jednak widząc jak bardzo synowi na tym zależy zgodzili się by wyjechał.

Theo był spakowany po brzegi i gotowy do podróży. Pociąg miał za kilka godzin, więc mógł zrobić coś jeszcze. Mimo, że wcześniej postanowił, by nigdy więcej nie zobaczyć się z Vincentem, w tym momencie podjął decyzję, że chce się z nim pożegnać. Udał się więc do dawnego nauczyciela.

- Theo? – Drzwi otworzył nikt inny jak jego dawny nauczyciel.  Widocznie nieźle zszokowany.

- Chciałem się z panem pożegnać. – Od razu wyjaśnił młody. – Wyjeżdżam dziś do Ponyville. Raczej na stałe. Pewnie będę odwiedzać od czasu do czasu rodziców, ale jednak mało mnie tu będzie.

- Naprawdę? – Vincent był zdumiony. – Cóż, nie zostaje mi nic innego jak tylko życzyć ci powodzenia. Mam nadzieję, że ci się tam ułoży. Może poznasz nowe kucyki.. – Ogier uśmiechnął się szeroko i zmierzwił grzywę młodemu. Jak za dawnych lat.

- No to do zobaczenia. – Odparł Theo. – Jak będę miał się czym pochwalić to napiszę panu list. – Odparł wesoło i pomachał na pożegnanie.

Siedząc w pociągu wyglądał za okno przyglądając się mijanym widokom i wspominając to co miało miejsce do tej pory. Co będzie dalej? Cóż, nowe życie czas zacząć!

 

 

 

Cóż na chwilę obecną tak to się przedstawia. Historia szczerze mówiąc pisana o 2 w nocy, gdy złapała mnie pseudo wena twórcza, więc jak wyszły jakieś dziwactwa to pewnie dlatego. Kwestie które należy wyjaśnić. Wiem, że wątek z zakochaniem się w nauczycielu jest dziwny, ale potrzebowałam jakiegoś bodźca, który skłoni Theo żeby przeprowadził się do Ponyville. Wiem, że normalniejsza opcja byłaby, gdyby po prostu chodziło tu o nauczycielkę, ale jakoś jak dziś zaczęłam to zmieniać, to cała historia przestała mi się podobać, więc cóż, niestety pierwszą miłością mojego OC będzie inny ogier, bywa xd Mam już konkretny zamysł jak to się będzie wszystko przedstawiało po jego przeprowadzce i coś mi się wydaje, że w najbliższym czasie postaram się napisać coś o jego przygodach tam. Czyli historia pod żadnym pozorem nie może zostać w takiej postaci jak teraz.

I ciekawi mnie, czy ktokolwiek się wypowie w tym temacie~

 

Link do komentarza

Czy on jest taki samotny odrazu? To artysta ze swoim małym światkiem XD Miał jednego przyjaciela, co mu narazie wystarczało, a teraz czeka go Ponyville, gdzie powiedzmy, że trochę się otworzy na kontakty. Ale do tego potrzebuję stworzyć jeszcze konkretnego OCka, na którego nie mam teraz natchnienia ;_;

A i czemu odrazu gej, ot młody artysta się zauroczył, ale to taka jednorazowa sprawa 8D Nie no, a tak serio nie mogłam przeboleć jego zauroczenia w nauczycielce. Serio, wolałam żeby to był nauczyciel. Wiesz, taki męski autorytet i te sprawy.

Link do komentarza

Ciekawy wygląd i osobowość, połączone z dość... odważną miejscami historią (choć fakt faktem, ten wątek zauroczenia nauczycielem troszkę gryzie) tworzą jedno z lepszych OC, jakie widziałam.

No i jest artystą-outsiderem, co daje mu na wejściu +10 do sympatii z mojej strony ;)

Link do komentarza

W sumie to przeraża mnie fakt, że nawet mój kucyk musi mieć w sobie jakąś gejozę ;_; Cóż, bywa.

 

Ylthin - W jakich miejscach jest odważna? XD Nie licząc wątku z panem nauczycielem :P A w ogóle to dziękuję, miło, że się podoba.

 

EDIT: Ale nie ma to jak wymyślać (nie licząc wyglądu) całą historię dla kuca o 2 w nocy, nic dziwnego, że takie coś wyszło  :ming:

Link do komentarza
Gość Piter Wan Kenobi

Czytłę i ocenię jeśli można. Ogólnie historia jedna z lepszych jakie miałem czytać, serio, wątek z tym zauroczeniem nie przeszkadza :D. Całkiem niezły wygląd, z tą bandaną wygląda bardzo ciekawie. Jak na historię pisaną o tej godzinie, naprawdę świetna robota :enjoy: Ciekawi mnie co będzie dalej i jak potoczą się jego losy. 

P.S Szkoda że ma tylko jednego przyjaciela, może się to zmieni po wyjeździe do Ponyville. 

Link do komentarza
×
×
  • Utwórz nowe...