Skocz do zawartości

[Grimdark][Comedy][Romanse] Biznes to biznes


Panda Hippis

Recommended Posts

Niechętnie ubieram kamizelkę i maskę a następnie biorę karabinek i odbezpieczam. Podbiegam do Trevora mówiąc.

- Wiesz że nie lubię świniaków. Ale może być - powiedziałem zmodulowanym głosem, po czym wbiegam do środka i odnajduje Michaela, by skryć się koło niego i ostrzelać najbliższe cele nieprzyjacielskie w pedalskich graniakach ala FIB.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 61
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Michael szybko się przesunął bardziej do kolumny, wystającej ze ściany, a Ty skryłeś się za fotelami, tuż obok niego. Trevor... No jak to Trevor. Szedł na pałę przed siebie, po kolei eksterminując to zakładników, to ochronę...

- Musimy spieprzać do sejfu! Zaraz będą tu gliny i ch***ia! - krzyknął Twój starszy przyjaciel, do psychopaty.

- To idźcie! Ja sobie jeszcze postrzelam, bo coś ostatnio nie trenowałem... - odpowiedział z, normalnym jak dla siebie, spokojem, a jego karabin wypluwał kolejne pociski w stronę niewiernych niewinnych.

Po tych słowach, obydwoje skierowaliście swe kroki do piwnicy, gdzie była schowana forsa. Białoskóry mężczyzna z kopa wyłamał drzwi prowadzące do skrytki. Sejf był ogromny i naprawdę nieźle zabezpieczony. Przed nim były ustawione czujniki laserowe. Na suficie kilka kamer, które szybko zlikwidowaliście. A sejf miał zamek kluczowy, elektroniczny, pokrętło z liczbami i do tego jeszcze kłódkę. A więc można powiedzieć, że byliście naprawdę w ciężkiej dupie...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Kurwa... Szyfr nam nie pomoże. Poszlibyśmy na bombę ale wtedy kasa pójdzie się jebać. Jakiś pomysł Mich? - spytałem się Michaela. Jeśli jednak ten plan z bombą wypali to będę happy, dwie me ulubione rzeczy, kasa i wybuch. Ale policja nadciągająca to pikuś, najgorsze jest to że do kasy się nie mogę dostać. Moje słodkie pieniążki, tatuś po was idzie, buehehehe. KURWA, TREV SIĘ TAM BAWI, A JA MUSZĘ BYĆ TU Z TĄ DWULICOWĄ ŚWINIĄ, KTÓRA OKRADŁA SZEFA.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ej, geje! Wy się nie macie pieprzyć, tylko zgarniać je***e pieniądze! - usłyszeliście krzyk z góry i echo kroków.

Musieliście coś wymyślić i to szybko. Inaczej wujaszek Trevor będzie zły... Michael w tym czasie szybko przykucnął tuż przy czujnikach i wymierzył w kłódkę. Strzelił... Jedna zło, które blokowało otwarcie sejfu, zostało zniszczone! Teraz zostały tylko czujniki laserowe i wszystkie zamki. Hurra. 

Wasz ukochany psychopata zszedł wreszcie na dół. Zobaczył, że gówno robicie, przez co... Szeroko się uśmiechnął. Spojrzał tylko groźnie na swego równie starego koleżkę i rzucił mu groźne spojrzenie. Widać gniew mu nie przeszedł... Zobaczył dobrze ochraniany sejf, po czym gestykulował rękami tak, byś zrozumiał, że masz wrócić do samochodu, gdzie czekało na Ciebie coś specjalnego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Więc ile sił w nogach zapierdalam do auta po "coś specjalnie dla mnie", mam nadzieje że to nie będzie Vibrator jak ostatnio. Ach ten żartowniś. Odwdzięczyłem się mu wtedy gumowym dildosem ala Baseball. Ekipa omal nie wybuchła ze śmiechu, co dziwne, trevor się śmiał. Następnego dnia wziął mnie na lot helikopterem i zrzucił z bungi... bez liny. Ale po chwili spadochron podleciał więc wylądowałem bezpiecznie... z złamaną nogą... bo mi wylądował na niej. Franklin może to nazywać molestowaniem, dla mnie to normalne spotkanie z mym przyjacielem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wreszcie przybiegłeś do samochodu. Oczywiście Franklin dalej odsypiał, śliniąc się jeszcze bardziej. Ty wsiadłeś na miejsce kierowcy i z trudem otworzyłeś schowek, który zasłaniał swoim dupskiem czarnoskóry przyjaciel. Nim zdążyłeś zobaczyć co jest w środku, usłyszałeś syreny.

Mnóstwo radiowozów zleciało się na parking. W każdym było minimum dwóch gliniarzy, co dawało ok. 100 psów na małym, asfaltowym placyku, z Waszym furgonem pośrodku. Co gorsza... Przyleciał nawet helikopter z FIB! Wręcz zajebiście... 

A Ty stałeś jak ta sierota ze swoim gównianym karabinkiem, razem z czarnuchem wystawieni na atak. Nie miałeś jak porozumieć się z innymi, więc ani Trev, ani Michael nie mieli pojęcia co się z Wami dzieje. W pewnym momencie usłyszałeś dziwny głos...

- Stój i się nie ruszaj! Rzuć broń i połóż się na ziemi, to nic Ci się nie stanie - ktoś wrzeszczał przez megafon jak nienormalny. Powtórzył te dwa zdania chyba z dwadzieścia razy w ciągu 3 minut! Mediator był pewnie na prochach, że taki szybko mówił.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- IDŹ NA ODWYK, A NIE PIERDOL PRZEZ TEN MEGAFON - wrzasnąłem do niego i dalej szukam tego czegoś od Trevora, i przesuwam to dupsko murzyna bo mi się rzygać chce. FIB się zleciało... ho ho, grubo pewnie mierzymy... a wsumie, nie dziwie im się. Sprzedajna szuja (michael) pewnie im wygadał o naszym skoku, więc zlecieli się jak psy do pączkarni... nazwałem to tak bo nie wiem jak się nazywa to miejsce gdzie się sprzedaje pączki. Odbezpieczam karabin i jestem gotów na wymianę ognia z policją.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mediator szybko odłożył megafon na maskę radiowozu i spojrzał na znajomego policjanta. Gość miał wymierzony karabin w Twoją głowę i tylko czekał na rozkaz do strzału. Wszyscy bowiem widzieli, że odbezpieczyłeś broń.

Nagle gliniarz wystrzeliwuje pocisk w górę, który miał zasugerować, żebyś się poddał, bo to nie są żarty. Niestety wystrzał ten dla innych psów znaczył coś zupełnie innego. Otóż wszyscy zebrani na tym cholernie małym parkingu... Rozpoczęli ostrzał. Pociski leciały w Twoją stronę z prędkością torpedy, pozostawiając mało czasu na reakcję...

Co lepsze! Franklin wrócił do życia akurat w momencie wystrzelenia pocisku przez tego jedno, jedynego kretyna! Szybko zorientował się w sytuacji, chwycił Cię za szyję i schował siebie i Ciebie pod przednią szybę tak, że nie było Was widać z żadnej strony.

- Co tu się kurwa jego mać dzieje?! - wykrzyczał do Ciebie szukając czegoś do samoobrony.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podaje mu pistolet.

- Kiedy wychodziłem z pokoju, rzuciłeś się na moje drzwi. Ochrona zaczęła cię molestwoać za pomocą Paralizatora. Po tym wszystkim, Zdradziecka Szuja aka Michael i Trevor wkroczyli do baru i rozpoczęli wymianę ognia. Drynknij do któregoś powiedzieć co tu się dzieje zanim nas zabiją... no chyba że zapomniałeś telefonu. TO wtedy ja cię zabije.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie mam kurwa telefonu! - krzyknął przebudzony Franklin i wychylił się lekko zza osłonę. Od razu został zasypany gradem kul. Na szczęście nie oberwał. Szybko schował się pod szybą i spojrzał na Ciebie. - Musimy się stąd kurwa wydostać! A później mi wyjaśnisz co się stało jak bujałem się w ogrodzie pełnym lasek! - wykrzyczał, po czym wystawił tylko rękę z pistoletem za drzwi i zaczął strzelać na oślep, zabijając kilku policjantów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Moglibyśmy spierdolić tym autem, ale jest problem. W środku są jeszcze Trevor i Judasz, a nie mamy ich jak powiadomić gdyż moja komórka oczywiście musiała zostać w domu. Możemy zrobić tak że ja cię osłaniam a ty zapierdalasz do środka i mówisz im że dogermany są tutaj i niech się pośpieszą. Albo ignorujemy ich i spierdalamy ale musimy być też gotowi na nocne odwiedziny Trevora. Albo walczymy z policją... wybieraj ja mam już wybrane.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Albo... Podjedź pod te kurewskie drzwi i wypieprzasz do nich, a ja czekam na te piczki, bro - krzyknął do Ciebie Franklin, po czym wywalił Ciebie spod siedzenia kierowcy, na miejsce pasażera. Przekręcił kluczyk w stacyjce i ruszył z piskiem opon do przodu, rozjeżdżając przy okazji wielką grupę psów. Nim ogarnął, że jedzie do przodu, zdołał pokonać 500 metrów, rozjeżdżając wielu cywili i policjantów. Wreszcie wycofał do tyłu pod same drzwi budynku i spojrzał na Ciebie. - Wypierdol te drzwi z zawiasów i wypad do środka, bro!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Więc robię tak jak założył. Wpierdalam do klubu i szukam trevora i ostrzeliwuje tych którzy do mnie strzelą. Jak go znajdę to podchodzę do niego.

- TREV! CZARNI CHŁOPCY BEZ JAJ POSTANOWILI WPAŚĆ DO NAS Z WIZYTĄ. TRZEBA SIĘ EWAKUOWAĆ! - krzyknąłem do niego i wróciłem do ostrzeliwania wroga jak są tam. Jak nie ma to normalnie stoję koło Trevora.

- Przybyli jeszcze kumple Mikey'a w postaci FIB - powiedziałem patrząc się na Michaela.

Edytowano przez peros81
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trevor również spojrzał na Michaela z podejrzliwością. Coś tu było nie tak...

- Eej, chłopaki! Przecież to nie ja! Po jaki chuj miałbym i zawiadamiać, przecież mnie też zgarną... - starał się to jakoś wyjaśnić M. - A teraz bierzcie ten jebany sejf i na pakę!

Wszyscy szybko zapomnieliście o tej sytuacji i bez wahania zabraliście się za targanie sejfu. Jednak był on zbyt ciężki, nawet dla Was trzech. Postanowienie było jedno. Wyciągarka.

- Młody, idź do Franka i wysuń tu tą linkę od pick-upa, tylko szybko! - krzyknął na Ciebie Trevor i dalej starał się jakoś przesunąć wielkie, ołowiane bydle bliżej schodów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Się wie - powiedziałem i lecę po to co mi kazał szef, czyli po linę od wyciągarki od Pick-upa trevora, gdzie pewnie się teraz murzyn masturbuje jednocześnie strzelając. Kurwa jak jeszcze tam są, to osobiście dam kopa w dupę temu bambo za ociąganie się. Po zdobyciu liny... jak mi się uda, to ciągnę ją prosto do sejfu i ją podpinam tak by można było ją podpierdolić. TO się nazywa napad...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Fajnie się piszę, ale gdybyś mógł ograniczyć zapędy MG (tak jak ja w innych sesjach) i był skłonny napisać tylko jedną wersję wydarzeń niedokonanych? Bo Ty piszesz, że robisz to JEŚLI Ci się uda. W niektórych przypadkach działało mi to na rękę, ale teraz nie za bardzo. Jedna wersja i kropka, oki? :) )

Przybiegłeś do samochodu. Franklin siedział wciąż w fotelu kierowcy, ostrzeliwując gliniarzy już nie ze swojego gównianego pistoleciku, lecz z AKacza. Gdy Cię przyuważył, rzucił w Twoją stronę gnata.

- Kurwa! Dobrze, że jesteś! Patrz ilu ich zostało! - wskazał na mała grupkę ludzi w niebieskich i czarnych mundurach, stojących na wprost auta. - A tą broń daj Trevorowi. Pewnie już wypieprzył wszystkie pociski z karabinu... Jak zwykle! - krzyknął, po czym dodał gazu i z impetem wjechał w policjantów, tworząc z nich uliczny rysunek. Krew była wszędzie. Na całym parkingu i masce samochodu. Flaki, części mózgu rozrzucone po chodniku, przed wejściem do lokalu i na wjeździe. Wszystko wyglądało jak z horroru. 

Po chwili jednak, murzynek bambo wrócił i normalnie zaparkował przed wejściem i wychodząc z auta spytał się.

- Dobra, to gadaj co chcesz, albo co oni chcą, bo niedługo zleci się kurwa Interpol, SWAT, FIB i co jeszcze...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Oni mnie znają... lina holownicza. Trev chce zacząć holować ten sejf. Przygotuj się na dowcip z jego strony bo wciąż się śmieje że dałeś się wrobić w tą firmę holowniczą - powiedziałem do niego i biorę linę z hakiem jak gdyby nigdy nic i biegnę spowrotem do Trevora i zaczynam podpinać sejf byśmy mogli go wyholować z tego budynku. Następnie mówię do mego kompana.

- Pan Czarny Holowniczy Franklin robi niezłe rysunki na zewnątrz. Twoim autem rozjeżdża policjantów jak by to był asfalt.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- HA, kurwa! - krzyknął Trev. - Wiedziałem, że młody nie jest pizda! - psychol sprawdził, czy linka jest dobrze napięta i czy się nie zerwie na schodach. Wszystko było, kurwa, cacy. Łysy wyszedł na zewnątrz do Franklina i kazał mu jak najszybciej odjeżdżać. Czarnuch szybko wykonał rozkaz. Wielka skrzynia zaczęła się powoli przesuwać w kierunku schodów, a później schodek po schodku, piąć się w górę. Wreszcie po kilkunastu minutach, sejf był przy wyjściu. Trev zszedł na dół, by zgarnąć Was za fraki i zaprowadzić na pakę wozu. Wtedy dał znać mistrzowi kierownicy, by depnął na gaz! - Franklin, w domu czeka Cię zajebista nagroda! - wykrzyczał. - A Was może też coś spotka... - dodał.

Czarnuch wjechał wreszcie na drogę. Kilka metrów za Wami, na linie sunął zaczepiony sejf. Iskrzyło się za nim potwornie. Wszystkie samochody zjeżdżały Wam z drogi. Co lepsze... Gliny znów siedziały Wam na karku!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- IM SIĘ CHYBA KURWA NUDZI! - wrzasnąłem do ekipy i otwieram ogień do Radiowozów, starając się zdjąć kierowcę. No przyznam że murzynek ma jaja, sądziłem że będzie strzelać i tego typu podobne sprawy, a tu okazał się trzecim Trevorem za kierownicą. Jest kurwa zajebiście, i zajebiście się iskrzy za tym sejfem. Ciekawe ile hajsu będzie w tej skrzyneczce. OBY KURWA DOBRA CENA BO TAM WRÓCĘ I SPALĘ WSZYSTKO.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy zacząłeś strzelać, jeden radiowóz właśnie skończył pościg. Wyjebały mu opony, przez co wzbił się w powietrze, zrobił beczkę i spadł na dach, robiąc miazgę z mózgów policjantów. Jednak jego miejsce zajął kolejny wóz, którego kierowca był bardziej ogarnięty i każdą sekundą był coraz bliżej Was. Franklin depnął na gaz jeszcze mocniej, dzięki czemu oddalił się od glin. Trevor z Michaelem również strzelali do nadjeżdżających bezmózgów, broniąc dzielnie sejfu. Nikt się do nikogo nie odzywał...

- Jeszcze 5 minut! Musicie wytrzymać! - krzyknął czarnuch przez okno.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- JASNE... MICHAEL! JAK TAM RODZINKA?! JAK U CÓRKI? JAK SOBIE RADZI NA COLEGU?! - powiedziałem. Nie ma nic zajebistego według Trevora jak normalna rozmowa podczas spierdalaniu glinom. Mi też się w ogóle podoba więc stosuje to często. Nawet jak spadamy z wysokiej wysokości, ale to się raz zdarzyło Pijany  byłem i pomyliłem auto Trevora z samolotem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

(Seriously? o_O  Samochód z samolotem?!)

- Spierdalaj młoda dziwko! - odkrzyknął Michael i dalej strzelał. Kolejny radiowóz wybuchnął, a krew zabitych policjantów znów ozdobiła ulice. 

Trevor, widząc że zaraz może dojść do kłótni, przestał strzelać, po czym wpieprzył się przez tylne okienko pick-upa do środka i wyciągnął ze schowka taśmę klejącą. Wrócił na pakę, po czym złapał najstarszego, przewrócił i w dość brutalny sposób, zakleił mu usta. Na szczęście gliny przestały już Was gonić, więc mogliście spokojnie usiąść i czekać aż dojedziecie do celu.

- Zaraz będziemy! Kilka zakrętów i w domu, kurwa! - krzyknął czarnuch.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

( alkohol potrafi )

Widząc akcje trevora, zaśmiałem się. Zauważyłem że radiowozy nas nie gonią, i przez to kurwa połowę magazynka zmarnowałem. Rozsiadam się i czekam aż dojedziemy do domu. Kurwa, nie mogę się doczekać aż dojadę na moje lotnisko, i jak jebnę się przed telewizorem i pooglądam meczyk. Ciekawe czy ta Striptizerka do mnie zadzwoni, czy poda mój numer glinom. Ta druga opcja jest OSTRO nie na miejscu...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I w takich spokojnych warunkach dojechaliście na miejsce. Lotnisko na jebanej, pustej pustyni! No to Was czarnuch wywiózł w pole. Jechał tak długo, aż sejf, który się ciągnął dobre kilka metrów za autem również wjechał na pas. Wszyscy wyskoczyliście z paki, a Franklin zza kierownicy, po czym wszyscy podeszliście do żeliwnego pudła. Ściągnęliście z niego ten cholerny hak i teraz mieliście czas, żeby zająć się jego otworzeniem.

- Noo, kurwa... Michael leć no po wiertarkę, śrubokręt i młotek, kartkę z długopisem i jebany miotacz ognia! - krzyknął Trevor.

- A skąd ja Ci, kurwa, wezmę miotacz ognia?! - spytał wkurwiony M.

- No ja pierdolę... Ale Ty jesteś ciotowaty! A zapalniczka i deo... deza... dezor... dezodorant, kurwa! - psychol podszedł do swego kompana i poczochrał go po głowie. - Ty byś, kurwa, nie przeżył na bezludnej wyspie! - dokończył.

Franklin odsunął się od tej kłótni. Usiadł na sejfie i czekał, aż te duże dzieciaki skończą na siebie wrzeszczeć. Tymczasem do Ciebie przyszedł SMS od zastrzeżonego numeru.

"Uciekaj. Gliny do Ciebie jadą. Spotkajmy się przy Mount Chilliad"

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Travor... a czy na pewno tu jest bezpiecznie? Bo mój kontakt przesyła wiadomość że pałkarze tu jadą... - powiedziałem po czym na dowód pokazałem mu SMSa. Trevorowi ufam jak nikt, a znając życie zaraz rzuci się na Michaela oskarżając go o to że wydał go itp... nudne się.

- Może schowamy ten sejf i pojedziemy sprawdzić autentyczność tego SMSa? Jeśli będzie fałszywy to przy okazji sprzątniesz parę debili, a jeśli nie... znajdziemy jakiegoś autostopowicza i go zajebiemy w zamian - powiedziałem patrząc się na mego przyjaciela.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...