Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 06/20/25 w Posty

  1. Dwa lata od postu dziękczynnego chyba najwyższa pora coś ogłosić Ogółem tak jak prace nad ciągiem dalszym "Kresów" trwały przedtem, tak trwają nadal, z krótszymi lub dłuższymi przerwami, nie zawsze zależnymi ode mnie - to się nie zmieniło. Z pewną ulgą mogę jednak ocenić, iż od niespełna roku postępują one mniej-więcej regularnie i w dość satysfakcjonującym tempie, a pomysłów i weny mi nie brakuje. Ale ma to swoje minusy - kuszących koncepcji jest mnóstwo, ale nie będę mógł zrealizować ich wszystkich, na coś się trzeba będzie zdecydować. A doświadczenie pokazuje, że mając do wyboru kilka wariantów, nie zawsze wybieram ten najkorzystniejszy; z perspektywy czasu pożałowałem kilku decyzji. Ostatecznie te dłuższe opowiadania spośród tych, które mają otworzyć kolejną kresową sagę, mam ukończone. Pozostało je jeszcze sprawdzić i dopieścić, co pewnie zajmie jeszcze trochę czasu. Pozostałe, które mają być krótszymi kawałkami życia - coś na modłę pierwszych opowiadań z serii - są zaczęte i sukcesywnie je piszę, co przebiega spokojnie i bez problemów. Zacząłem nawet pierwsze koziorożcowe opowiadania, chociaż większość z tego to prędzej prace koncepcyjne. Jedno z nich idzie w porządku, ale pomysły na kolejne co rusz się zmieniają. Możliwe, że sam się troszeczkę zakiwałem w fabule, ale nie składam broni. O Kaprikornii ma być dużo, ale dużo ma być także lore'u koziorożców, nie powinno zabraknąć kilku śmielszych pomysłów, które miałyby "rozruszać" troszkę wątki. Nowe rzeczy mają uchronić całość od wtórności. Co do kolejnych "arców" - trzeci z nich, ten taki przygodowy, w większości mam obmyślany. Z tym ostatecznym będzie sporo zabawy, bo nie mogę się zdecydować na zakończenie. Może przyjdzie to z czasem, zobaczymy. Tak czy inaczej, nadal jestem na etapie przygotowywania nadprodukcji i spisywania wydarzeń. Chociaż dalej nie mam pewności czy dam radę to napisać, to mogę powiedzieć, że zgromadziłem parę nowych tekstów i póki co wygląda to dobrze. Więc szanse na ciąg dalszy i pełne zakończenie historii wzrosły Co do podpowiedzi odnośnie tego, co może się w nowych fanfikach pojawić, to przez te dwa lata z niczego nie zrezygnowałem; odwiedzimy Kaprikornię, będą opowiadania o koziorożcach i ich wynalazkach, parę wzmianek o kilku kanonicznych wątkach, no i księżniczka Celestia, która weźmie czynny udział w fabule. Co do białych zwierząt, to rozwiązanie ich tajemnicy, jeżeli już, będzie tylko podpowiedziane - tu na pewno niczego nie wyjawię wprost. Jednakże miałem nadzieję, że rzeczy gotowych do opublikowania będzie więcej - w tym roku wypadło dziesięciolecie przekształcenia kilku konkursowych opowiadań w serię i z tej okazji liczyłem na to, że będę mógł zrobić parę premier. Niestety wiele wskazuje na to, że prace trochę się przeciągną, ale niczego nie wykluczam. Na pewno pojawi się jeden nowy tekst. No, właściwie, to nowy-stary tekst. Jest już prawie gotowy, szczegóły premiery wyjawię - mam nadzieję - już niedługo. Jeżeli pamiętacie mój poprzedni post, pewnie domyślacie się co to będzie W mojej głowie nadal krążą pomysły na spin-offy o łowcach. Ale chwilowo prace nad nimi wstrzymałem - i bez tych opowiadań mam zbyt wiele rozpoczętych projektów naraz. Czy coś z tego będzie, to się okaże. Prócz tekstów, z okazji dziesięciolecia serii mam zamiar zacząć wypuszczać wreszcie prace graficzne, które w tak zwanym międzyczasie sobie dziergałem w Gimpie. Zaryzykuje stwierdzenie, że nawet hipotetyczne zupełnie nowe obrazki mają większe szanse na ukazanie się w tym roku niż nowe teksty, ale zobaczymy. A skoro o pracach graficznych mowa - w końcu dodałem do pierwszego postu galerię prac przedstawiających różne kresowe postacie, wykonanych przez różnych autorów i autorki, które w ciągu ostatnich dziesięciu lat zebrałem Chciałem to zrobić już od jakiegoś czasu. Przypominając sobie każdą z osoba, a teraz zebrawszy je w jednym miejscu, nabrałem jeszcze większej motywacji do tego, by... więcej rzeźbić w Gimpie! Niezmiennie za każdą jedną jestem wdzięczny. Dziękuję! Podobnież dziękuję za ostatnie komentarze, a także poświęcony czas i uwagę, nie tylko na ich napisanie, ale przede wszystkim przeczytanie opowiadań. Jest parę rzeczy, do których mógłbym się odnieść, zbiorę je poniżej: Miło mi, że teksty świąteczne wywołują takie wrażenia, lubię je pisać. Co do corocznej tradycji wypuszczania fanfików świątecznych, to jest to świetny pomysł, chociaż nie wiem czy dałbym radę zdobyć się na dostateczną karność w pisaniu i terminowym publikowaniu, ale może warto spróbować? Pierwsza okazja nadarzy się już w tym roku Oj, to jeden z wątków, z którym się troszkę zakiwałem, ale akurat z niego powinienem wybrnąć najłatwiej. Planuję odwiedzić ruiny pod Zebryką, ale później, w ramach późniejszych opowiadań. Bo zgodnie z tym, co sugeruje końcówka sagi Ashfallów, zebry są o krok od tego, by skonfliktować się ze sobą nawzajem, odnośnie tego co poradzić na kłopotliwego sąsiada. Ale to na razie tylko koncepcja, czy się ziści, to się okaże Ale zwróć uwagę na to ile on energii żarł i ilu wymagał kontrolerów, by się poruszać. Kropnięcie choćby jednego z nich, a w warunkach walki jest to bardzo prawdopodobne, spowodowałoby znaczący skok poboru mocy u pozostałych, maszyna pewnie by się zatrzymała. Myślę, że mimo wszystko przewidziałem dosyć ograniczeń, by król Kaprikornii jednak nie wyłożył środków na dopieszczenie prototypu i produkcję. Wątek ten nieuchronnie powróci w późniejszych opowiadaniach. Obawiam się czy nie będzie przy nim wtórnie, ale postaram się napisać to w taki sposób, by tego uniknąć. A przynajmniej jakoś to zamaskować. Mam co do niej plany, ale wątki z Valerią nie mają grać pierwszych skrzypiec. Prędzej dopełniać inne rzeczy. Natomiast motywy, które wymieniłeś, może nie wszystkie, ale mają być głównym tematem poszczególnych opowiadań. Więc chyba będzie ok. Jest mi trudno, ale muszę milczeć. Jeżeli już, to na pewno nie będę niczego wyjaśniać wprost, a jedynie sugerować między wierszami, o co może chodzić. Bo pomysł mam. Bardzo dziękuję za ów komentarz, przepraszam, że tyle mi zajęło nim odpisałem. Jeszcze co do rzeczy, o których chciałbyś poczytać - tak przedstawiają się szanse na realizację poszczególnych wątków: Przeszłość Alberta - O tym nie myślałem, ale skoro to zawsze pozostaje możliwość wplecenia w jakieś opowiadanie retrospekcji - przecież Chociaż myślę, że to byłoby niesatysfakcjonujące. Ale pomyślimy, pomyślimy Kaprikornia - będzie na pewno. Zebrze ruiny, opuszczone miasta - ma być, ale przekonamy się. Fenrir-łowca - ma być, jako mini-seria opowiadań spin-offowych. Przygotowania Weissa do rebelii - o tym nie myślałem i nie jestem pewien czy potrafię na tyle dobrze w wątki polityczne i intrygi. Cokolwiek co zechce napisać - dzięki, postaram się Muszę przyznać, że zawsze mnie to ciekawi i bawi, ilekroć czytelnik dzieli się swymi skojarzeniami odnośnie Ĉevalonii, gdyż... tworząc tę część kontynentu nie wzorowałem się na niczym konkretnym. Obrałem sobie tylko kierunek - państwo, które dawno temu prosperowało dobrze, miało magię i rozwijało się mimo wpływu Discorda, a które po pewnym przełomowym wydarzeniu zaczęło upadać do poziomu barbarzyństwa. Jeżeli brzmi znajomo, to oczywiście zaczerpnąłem ten koncept ze starego świata "Might and Magic", gdzie wysoko zaawansowane technologicznie światy stworzone przez Starożytnych, po inwazji Kreegan zaczęły upadać, stając się tym, co mamy okazję eksplorować w ramach kolejnych gier. Niebiańskich Kuźni co prawda w Ĉevalonii nie mieli, ale jak wspominałem, magii swego czasu im nie brakowało W czasach, w których opowiadanie powstawało, nie przywiązywałem zbytniej uwagi do światotworzenia, nie przewidywałem też, że projekt będzie prowadzony tak długo i że po drodze przyjdzie mi do głowy tyle pomysłów, a bardziej dopracowana kreacja Ĉevalonii tylko by pomogła w ich realizacji; napisałem więc tylko tyle, ile potrzebowałem, by dać czytelnikom pojęcie z jakiego środowiska wywodzą się poszczególne postacie. Najwięcej uwagi poświęciłem charakterom postaci oraz panującymi między nimi relacjom, bo z reguły najbardziej skupiam się na postaciach. Uważam, że nie ma historii bez jej aktorów, co nie oznacza, że obecnie traktuję światotworzenie równie po macoszemu, co wcześniej - myślę, że to się zmieniło, chociaż odrobinę. Inna sprawa, że na tym etapie historii, o niektórych rzeczach tak naprawdę nie było co pisać - np. o strojach. Tamci farmerzy często nie mieli na sobie nic, ewentualnie kapelusze albo znoszone, poszarpane płaszcze, może wielokrotnie łatane buty, tyle. To proste, biedne, ale ciężko pracujące kuce. Odzienie Henrietty to w tych stronach było coś. Nawet nie przeciekało! Owszem, Albert jest przerysowany. To jest ten typ postaci, którą obserwujemy, patrzymy jak funkcjonuje i nie możemy uwierzyć w to, że zachowując się w ten, a nie inny sposób, doszła do tego, co posiada i że pełni funkcję, którą pełni. Jednocześnie ma cechy złego ojca/ wuja, tego krewnego, który pije, wrzeszczy, psuje każde spotkanie rodzinne, ale którego humory zbywa się milczeniem, zarazem jest to ktoś, kto ma swoje dziwactwa, robi rzeczy po swojemu i któremu nie da się wiele wytłumaczyć. I żeby było śmieszniej, mieszanki tej nie wytrzasnąłem znikąd - Albert zainspirowany został paroma osobami, które miałem nieprzyjemność poznać w życiu prywatnym. Nawet teraz, wiele lat później, ciągle napotykam na tego typu osoby. Chociaż ostatnio częściej zdarzało się to w ramach życia zawodowego. Zdradzę też, że dużo później, gdy wiele się zmienia i Albert Aha - Albert NIE JEST postacią postępującą w sposób racjonalny. To furiat. Często odnoszę wrażenie, że czytelnicy jakby domyślnie oczekują od niego logicznego postępowania i racjonalnego myślenia, a to są założenia błędne, bo to w ogóle nie jest ten typ charakteru. Podobnie Fenrir nie jest logicznym gościem ani trochę i tak dalej, i tak dalej. Pod tym względem chyba tworzę wielce niedoskonałe postacie. I też takie, osobiście, są bliższe moim doświadczeniom. Na ówczesnym etapie jeszcze nie tłumaczyłem poszczególnych rzeczy czy wątków, gdyż chciałem zrobić to/ wrócić do nich później, nadać nowy kontekst, może coś wytłumaczyć albo dodać czemuś tło - by uzyskać taki efekt, że na początku czytelnik, jeśli by zechciał, mógł samodzielnie wymyślać sobie co mogło ukształtować poszczególne postacie, a potem nadać trochę wielowymiarowości czy innych perspektyw, by niektóre domysły wywrócić do góry nogami, a może i zaskoczyć. Koncepcja na "Kresy" zmieniała się wielokrotnie w trakcie ich pisania, więc nie zawsze udawało mnie się realizować to, co sobie kiedyś postanowiłem. To w gruncie rzeczy wesoły discovery writing i chociaż wiele rzeczy, zwłaszcza później, planowałem, aczkolwiek bez szczegółów, ostatecznie wiele wątków wymyślałem w trakcie. I tak, wiele lat temu, o takich koziorożcach czy odrodzeniu Zebryki nie myślałem w ogóle; pomysły przyszły z czasem. Dziękuję za poświęcony na opowiadanie czas, a także krytyczny komentarz! @Ziemniakford To, że Twój komentarz nie będzie pozytywny, sygnalizowałeś mi grubo przed jego napisaniem, więc nakręciłem się na krytyczną analizę dzieła, może nawet całkiem długą. Byłem ciekaw Twoich spostrzeżeń oraz wyliczeń problemów z fanfikiem i jego postaciami, więc nie mogłem się doczekać. Tymczasem... w sumie nie znalazłem zbyt wielu punktów, do których mógłbym się odnieść czy też rzeczy, których mógłbym bronić. Nie wiem czy dobrze Cię zrozumiałem, ale dobrze myślę, że okazało się, że fanfik jednak nie jest totalnym gniotem, więc nie było za bardzo przy czym się pobawić w Nostalgia Critica, ale jednocześnie niczym pozytywnym się nie wyróżnił, więc nie było zbytnio czego chwalić, w związku z czym był na tyle "statyczny", że postacie, wątki i zwroty akcji zlały się w jedno, i niczego z nich nie wyniosłeś? Czy stąd się wzięły Twoje obojętne wrażenia, czy Twój przekaz przeleciał mi nad głową? To znaczy, rozumiem, że "Kresy" nie były dla Ciebie, ale chciałbym wejść to głębiej, czemu w Twoich oczach nie było ani nad czym się poznęcać, ani nad czym się rozpłynąć. Po prostu mnie to ciekawi Cóż, tak czy inaczej, o czym już wiesz - informacja, że mimo wszystko czasu spędzonego na lekturze nie żałujesz, wiązała się dla mnie z ogromną ulgą. Jakby, zdaję sobie sprawę z tego, że moje fanfiki nie będą się podobać każdemu, wręcz mogą zostać totalnie skrytykowane, ale jako twórcy ciężko by mi było z tym, że ktoś mógłby autentycznie, całym sobą żałować poświęconego na nie czasu. Zatem cieszę się, że nie było aż tak źle i jednocześnie dziękuję niezmiernie za poświęcony czas oraz podzielenie się swoimi przemyśleniami. Jak już pisałem Ci na Discordzie, tempo było imponujące Ale muszę spytać – jesteś pewien, że taki speedrun nie wpłynął na to, że większość rzeczy w fanfikach wyleciała Ci z głowy? Jak to niewiele? Postacie, lokacje, co prawda te pierwsze teksty są trochę porozrzucane po chronologii, ale niektóre z nich są swoimi wzajemnymi sequelami, więc z tym nie do końca bym się zgodził. Natomiast owszem - później poszczególne odcinki zaczynają funkcjonować bardziej jak typowe rozdziały, również ze względu na wykształcenie się głównego wątku, co z perspektywy czasu - uwierz lub nie - trochę mi nie pasuje. Bo nie po to na początku ustaliłem formę serii, by potem pisać wielorozdziałowiec. Stąd kolejna saga ma być jakby "hybrydowa" - czyli opowiadania nieco porozrzucane, na modłę tych z sagi Crusto, ale także takie ściślej łączące się ze sobą i kontynuujące się, a'la te w sadze Ashfallów. Tak ma być, a jak wyjdzie to się okaże. Uroki discovery writingu, ale z pewnym planowaniem. Niektórych rzeczy i do pewnego stopnia rzecz jasna. Ale chyba najważniejsza jest frajda z procesu twórczego, a tej póki co mi nie brakuje To mi przypomina pewną ciekawostkę - wiesz, że kiedyś spotkałem się z opinią, że "Kresy" są zbyt wulgarne? To znaczy, inaczej - nie chodziło stricte o to, że były "za bardzo", po prostu zwrócono mi uwagę na wulgaryzmy, których, jak zrozumiałem, było na tyle sporo, że trzeba było to odnotować Dobrze wiedzieć. No nie wiem jak Ty, ale ja akurat wolę proste drogi bez dziur, po których się nie jedzie, a wręcz płynie. Nerwów mniej i masz większy spokój. Oczywiście, że wiele rzeczy jest tam naciąganych. Ale to też zależy. Znaczy, naciąganych, ale w jakim sensie. Bo, na przykład, Więc ja akurat, co do zasady, nie uważam, że pewne naciągnięcia dyskwalifikują dane wątki, często bez nich nie byłoby ich w ogóle i owszem, zawsze da się coś napisać lepiej, ale lepsze jest wrogiem dobrego. Dlatego przy pisaniu sam nie mogę się powstrzymać, a i innych autorów za to nie ścigam... zazwyczaj Natomiast co do tego, że "Kresy" rozgrywają się przed serialem, wątki próbują być kanoniczne, więc wiadomo z góry co się stanie i że Equestria przetrwa, toteż brakuje napięcia - opowiadania są bardziej o losach występujących w nich postaci, a jeśli o krainach, to tych oryginalnych, a nie ściśle o Equestrii, więc nie wydaje mnie się, by to z góry przesądzało o braku napięcia. Może pytania o to "jak", nie sprowadzają na skraj krzesełka, ale nie sądzę, by były radykalnie mniej angażujące. A co do postaci czy nowych krain - póki fabuła nie dobrnie do końca to nic do końca nie wiadomo, więc broniłbym się, że jednak jakaś niepewność wobec tego, co się stanie jest. Po prostu podmiotem nie jest Equestria, ale bohaterowie oryginalni oraz nowe lokacje, które zwiedzają. Cóż, wielkie... dzięki? Kolejna ciekawostka - osobiście uważam, że poszczególne elementy serii, szczególnie te starsze w zestawieniu nowszymi, są BARDZO nierówne, co mnie trochę przeszkadza. Więc jestem zaskoczony tym, że Tobie równe poziomem wydało się wszystko Dobrze wiedzieć, dzięki W porządku, to na razie powinno być wszystko. Jeszcze raz bardzo dziękuję za czytanie i komentarze. Mam nadzieję, że w związku z dziesięcioleciem serii dowiozę chociaż część rzeczy, o których myślałem Trzymajcie się dzielnie, pozdrawiam!
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...