Doświadczenie:
Szczerze? Prawie zerowe, miałem z tym kilka razy styczność, ograniczała się ona jednak do przeczytania tytułu...
Dlaczego Ty?:
Bo słyszę głosy... A tak na serio.
Umiem stożyć rozwinięty świat, pełen przygód, niebezpieczeństw i ciekawych postaci. *Tak mówi moja nauczycielka od polskiego* A także posiadam potrzebny zapał i pomysł na uszczęśliwienie graczy.
Często siedzę na forum więc gracze - jeśli jacyś się znajdą - mogą oczekiwać szybkiej odpowiedzi na ich post.
Jakie INNE realia mógłbyś zaproponować?:
Poza Equestrją?
- Borderlands - pełno krwi oraz chorego humoru.
- Dead Space - prawie zombie osadzone w kosmosie, pełno żywych trupów i kosmicznej broni.
- Mój świat - czyli chory wytwór chorego umysłu...
- Światy gracza - "daj mi cegłę a zbuduję dom".
- Dead Rising - zombie i niekonwencjonalne sposoby ich zabijania. Dużo krwi, dużo flaków i chorych zabaw.
- Świat Tolkiena - chyba nikomu nie trzeba przedstawiać trylogii "Władca pierścieni".
- Eragon - świat przedstawiony w książce pt. "Eragon".
Wady, zalety (swoje, oczywiście):
Zalety:
- Szybko odpisuję.
- Lubię wracać do starych postów, by trochę utrudnić graczowi.
- Liczne zwroty fabuły sprawiające że głównym zadaniem bohatera staje się zupełnie inna rzecz.
- W miarę ciekawie rozbudowywuję świat.
- Lubię opisywać świat tak by jak najlepiej oddać jego piękno...
Wady:
- ... jednak często zapominam o opisywaniu mniej znaczących szczegółów.
- Czasami tworze zbyt dużo zawiłości w fabule co może trochę zepsuć rozgrywkę.
- Mój słownik nie jest aż tak rozbudowany jak niektórych osób na forum, więc niekiedy nie będę potrafił oddać pełnego piękna danego świata.
- Lubię wykorzystywać określenia co do znaczenia których nie jestem do końca pewien.
- Jestem wymagający.
- Bardzo nie lubię oklepanych historii.
- Mam czasami problemy z odpowiednim ustawianiem przecinków.
- Mam tendencję do chaotycznego pisania.
Kontakt (mail / gg / aqq / skype):
Kontakt gg jest podany na moim profilu, mail'a u mnie nie polecam bo nie korzystam z niego zbyt często.
Przykładowe WŁASNE opowiadanie:
Słońce skrzące się pomarańczowym blaskiem, leniwie zachodziło za granicą horyzontu, tuląc się czulę do wzniesień krainy Rozen-borr.
Ciepłe promienie Bongeza - mitycznego boga-słońca - troskliwie żegnały się osobno z każdym źdźbłem traw, każdym liściem a także niejednym owadem, czy to motylem, czy komarem.
Daleko, na granicy z mroźnym państwem Froz-gomar, stały dumnie góry Bycze, opierające się silnym, mroźnym wiatrom Gazendiusa. U ich podnóża stały dwie, masywne wierze gildii magów, delikatnie promieniujące w stronę podróżnika, niebieskim światłem.
Ten zmierzał w stronę zachodu, zmierzał do zamku Smoczego Rogu, przechodził przez stajnie, stały tam niewielkie domki z drewna, ze słomianymi dachami oraz kamiennym dziedzińcem.
Podróżnika tego zwali Boron, twarz jego ukrywał lniany, zielony kaptur, ciało jego było pokryte ciężkim orkowym pancerzem, wykutym z najprawdziwszego Elenium. - ciemno zielonym, bardzo rzadkim i jednym z najbardziej wytrzymałych metali znanych mieszkańcom Rozen-borr.
Pancerz delikatnie błyszczał w słońcu, przyświecając trupio-zielonym blaskiem.
Przed podróżnikiem, dumnie stała wzmacniana żelazem, licznie zdobiona w drewnie, wysoka brama oddzielająca stajnie od Smoczego Rogu.
Zza delikatnie uchylonej bramy, przybyszy witały marmurowe, bogato zdobione w wzory kwiatowe domy. Każdy posiadał balkon z których najczęściej zwisały kwiaty Różanego Warkocza lub Bluszcz, nieco rzadziej pojawiały się Babie Wiany.
Boron wszedł na dziedziniec, tam przywitał go niecodzienny wzór ułożony z cegieł na podłożu, przedstawiał tańczące słońca.
Pomiędzy nimi, a tym samym na środku wzoru, stał strażnik miejski.
Ten podszedł do Borona, już z pewnej odległości zaczynając rozmowę.
- Hej TY! - krzyknął strażnik, wskazując Borona palcem. - Wyglądasz mi na gościa który szuka kłopotów, czego tu szukasz?
- Ja? - Odparł niskim melodycznym głosem. - Przychodzę do przyjaciela... W interesach.
- Interesach powiadasz? - powiedział pierwszy, mierząc Borona wzrokiem. - A o jakich interesach mówisz?
- Wydaje mi się że nie powinno to ciebie obchodzić... - parsknął z wyrzutem Boron.
- Wydaje mi się że nie chcesz spędzić następnych tygodni o misce chleba w wilgotnej celi, pod zamkiem.
- Ehh... Jestem łowcą nagród, miałem za zadanie zabić Weroza'nga, przyszedłem po nagrodę.
- Tego wilkołaka, pustoszącego okoliczne wioski!? - rzucił zszokowany. - Łżesz!
- Czemu miałbym?
- Zabić wilkołaka jest tak trudno jak dogonić Bongeza. Udowodnij!
- Jeśli muszę...
Boron odwiązał worek który wcześniej zgrabnie maskował za pasem.
W nim znajdowały się zęby, pazury oraz futro wilkołaka, wszystkie te rzeczy od zwykłego wilka różniły się tylko tym że były kilka razy większe.
- Więc to prawda... - patrzył zdumiony strażnik. - Weroza'nga jest martwy.
- Mogę odejść? - Spytał Boron, na powrót przywiązujący do pasa woreczek.
- Tak... Oczywiście.
- Jeszcze jedno. - rzucił Boron - Gdzie jest karczma "Biały Jeleń Woromi" ?
Mam nadzieję że nie zrobiłem jakiegoś okropnego babola...