Cóż, ja też się bawiłem przednio, nie ukrywam...
Najpierw 14 godzin w pociągu, które się nie dłużyły dzięki Szczecinowi ( Pozdrawiam Ludzie! Pewnie sie kiedyś do Was wybiorę!). Na miejsce dotarłem w okolicy siódmej i zacząłem pomagać przy rozkładaniu towaru jednego ze sprzedających.
Szybkie rozpakowanie i zaczął się nalot innych Bronies i Pegasisters, a ja dosłownie nie mogłem się znaleźć, póki nie spotkałem Rzeszowa i znów Szczecina. Potem poleciało szybko - nalot na sklepy, poduszka, plakietki, kostka diamentu z MC i wiele innych... Żałuję, że nie było krawatów z M6...
Wiedzówka była trudna, a niektóre pytania dosłownie zaginały umysł jak precla... (No chociażby kto zjadł eklerki Joego...) Zająłem trzecie miejsce, ale konkurencja była ostra i szliśmy łeb w łeb.
Turniej Fim z kolei bardzo przyjemnie przebiegł, może poza nowym pseudonimem... Abba... Konkurencja znów dała mi popalić, ale udało się zająć pierwsze miejsce, co mnie bardzo uszczęśliwiło. Grałem Pinkie Pie, to prawda, ale co jednak mnie bardzo zaskoczyło, to brak wszędobylskiej Rarci...
Kolejną atrakcją był u mnie Evil Cosplay. Dzięki towarzystwu Zukori i Wito, udało mi się stworzyć całkiem niezły cosplay, lecz rzeczywistość mnie ponownie zagięła - byłem Snowflake'm, a przemianowano mnie na Twailait... YEAAAHHH i do przodu!
Następny punkt programu to aukcja. Nie wygrałem dużo, ale wystarczy - Collab większości artystów jest mój, a kolejnym moim celem na konwenty to zdobycie wszystkich autografy... Żałuję trochę Świątecznej Fluttershy i Twilight, ale nie można mieć wszystkiego... ALE PLUSZAK RARCI ZA 200 STÓWY! To jest dopiero piękny wynik... Gratuluję twórcy pięknej roboty...
Ostatnią atrakcją u mnie był odcinek czwarty S3 - śmiechów było co nie miara! Jednak oglądanie z kimś daje większą frajdę.
Muszę sobie zapisać, by brać coś na chrapanie... Tak Neon, dla Ciebie to robię!
Następny dzień był już spokojniejszy, ale wypad na Wawel był pro! Później tylko szybki powrót do domu (cóż, 14 godzin kolejnych, ale w kuszetce... Żałuję tej decyzji...)
Pozdro dla Stachula, Zukori, Wito, opanowanego przez demona choroby Tarretha, całej grupy z Rzeszowa i Szczecina, oraz dla wszystkich obecnych na Konwencie! Ci co nie byli - żałujcie! Brohoof!