-
Zawartość
345 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Posty napisane przez RedSky
-
-
- Może tobie, mi takie okazje trafiają się dość często. Tylko miejsce jest specyficzne. Mówiłem o tym urwisku! Jest świetne, tylko skakać! - Vivacious zaczął poprawiać grzywę. Nie lubił być nieuczesany, w jego pracy liczył się dobry wygląd. - Po co żyć, jeśli odbierze się wszystkie przyjemności? To właśnie spotkało Rainbow - zabrano jej wszystko co kochała. Wiedziała, że bez latania nie będzie już nigdy szczęśliwa. Nie miała po co żyć, więc się zabiła. -
-
- Oj, nie marudź, idziemy - Vivacious podchodzi do Pinkameny - Pinkie, tak z ciekawości, pamiętasz mnie jeszcze? -
-
Vivacious na chwilę wylądował. Zrzucił juki, mandolinę ułożył z namaszczeniem na nich. Wzbił się w powietrze i wzleciał na około sześćdziesiąt metrów nad przepaść. Nagle złożył skrzydła i przycisnął je mocno do ciała. Spadał, z każdą chwilą nabierał prędkości, w pewnym momencie zaczął wirować. Cztery sekundy przed zderzeniem z dnem kanionu na powrót rozpostarł skrzydła i wstrzelił w górę. Wylądował obok innych i zaczął zakładać rzeczy.
- Przepraszam, musiałem. Taka okazja zdarza się rzadko. Ach, Dashie by się spodobało. Ale odpowiadając na pytanie: myślę, że powinniśmy tam wejść, lecz prosiłbym jednorożce zapewnienie światła, w miarę możliwości. -
-
- Ok, choć Sunray, lecimy, pomyśli się po drodze. Złap się za kopyto i zaczynamy - Highsky złapał Sunray'a za kopyto i rozpostarł skrzydła.
-
Poczułem się, jakbym dostał w twarz. Mogę dać głowę, że już prosiłem o dopisanie, ale proszę jeszcze raz.
-
Mamy odpisywać na zadanie tu, czy w tematach drużyn?
-
- Chętnie to zrobię - Vivacious rozpostarł skrzydła i wzleciał na grupę - Chodźcie -
-
- Lepiej górą, pegazy będą miały większe pole do manewru, jeśli będzie to potrzebne. Mam nadzieje, że nie. - Vivacious zaczął zbierać swoje rzeczy i przygotowywać się do wymarszu.
-
- Biwak miał trwać dwa dni. Już powoli trzeba by myśleć o przyjęciu, może nawet nie pożegnalnym, bo jeśli powiesz pannie Pie, że do wyprawienia imprezy trzeba mieć pretekst, to nie wróżę jej aprobaty. - Loud uśmiecha się - Mam już nawet pewien pomysł. -
-
I mnie też.
Jest wyjątkowa, a jej historia potrafi wzruszyć. Jestem pełen podziwu za sam pomysł na fabułę animacji, od której lepszą widziałem tylko w "Picture Perfect Pony", no i oczywiście w serialu.
-
Na koniec biwaku zróbmy imprezę pożegnalną. Ostatecznie jesteśmy klasą Pinkie Pie.
-
Cios w brzuch trafił, przed ciosem w głowę Highsky się uchylił.
Highsky podszedł do Luca.
- Całkiem nieźle. Jeśli chcesz to po następnym zadaniu poćwiczę z tobą wyprowadzanie ciosów. - Usłyszał o imprezie - Impreza? Jak najbardziej. Gdzie robimy i kiedy? -
*No, trzeba przyznać, Amber naprawdę ładnie wygląda.*
-
Na szczęście Highsky znał takie coś jak grada, więc ciosy ledwie poczuł, bo zeszły po kopytach. Zanim Luc powrócił z ciosu do postawy zdążył go jeszcze potraktować podbródkowym. Odskoczył do tyłu przed kolanem.
- Przed tym jak się wkurzyłem miał być trening, tak? Dobra, lekcja pierwsza. Nie sil się na widowiskowość, bo zwykle nie daje to efektów. Poza tym Ci to nie idzie. Zacznijmy od podstaw. Garda. Dalej, popraw gardę. Już? Sprawdźmy. -
Korzystając z rozpędu dwóch kroków uderzył Luca w gardę.
- Teraz szybka reakcja. -
Highsky korzystając jeszcze z odległości po ciosie uderzył go drugim kopytem w policzek, sprawdzając czy zdąży zareagować na nagły atak.
-
Highsky kontynuuje serię ciosów uderzają Luca z główki.
*Dobra, koniec na dziś, idę spać*
-
Gdy Luc próbował go podnieść, Highsky trzasnął go dwa razy po twarzy. Wyrwał się i poprawił wcześniejsze uderzenia ciosem w brzuch i kolanem w głowę.
-
Highsky łapie jego cios, przez co byli znaleźli się w chwycie. Korzystając z sytuacji, że przeciwnik zaatakował prawym kopytem zgina lewe przemieszczając się tym samym na prawy bok Luca. Kopie w jego prawą łydkę zmuszając do uklęknięcia na prawe kolano.
-
Zecora - psioniczka. Ciekawe i prawdopodobne. Mam wrażenie, że kierowała tymi zielonymi oparami podczas Nightmare Night za pomocą właśnie magii.
-
- Miał być trening, teraz dostaniesz naprawdę. -
Highsky wznosi gardę, bada obronę przeciwnika dwoma krótkimi prawymi prostymi, i szybko atakuje lewym sierpem.
-
- Jak chcesz, wolę na gołe kopyta, ale teraz to już muszę coś załatwić. -
Podchodzi do Speed Flame. Podnosi ją i mówi:
- Jesteś bezczelna. Myślisz, żeś taka mocna? Rzuć mi wyzwanie, to przyjmę i nie złamię swojego kodeksu honorowego. Ja Cię nie wyzwę, bo nie zniżę się do twojego poziomu. A teraz spadaj, bo muszę poćwiczyć z Lucem.
Znów wchodzi na ring.
- Dobra, zaczynamy? -
-
Highsky wchodzi na ring.
- Chętnie. Może to mi pomoże, ale wkurzony jestem. Jak mogła tak powiedzieć. Czy wyglądam jak klacz? Przygotuj się, ja tu czekam. -
-
Słysząc słowa Highsky, Speed flame przestała latać wokół chmur, zleciała i powiedziała -
Latanie? Na bieżni?? To palimy skrzydła stara!
mówiła to, klepiąc po plecach Highsky.
Highsky podlatuje do Speed Flame.
- Słuchaj, gdybyś nie była klaczą to bym Ci obił twarz za nazywanie mnie dziewczyną. Spadam na bieżnię zanim się wkurzę jeszcze bardziej. -
Highsky szybko odlatuje zamiast w stronę bieżni, to w stronę kącika bokserskiego, pobić w worek.
-
- Coś trudniejszego. To pewnie była rozgrzewka. - Highsky przeciąga się. - Chyba pójdę poćwiczyć na bieżni. Muszę pobić rekord tego toru. Ktoś ze mną? -
-
Highsky ustawił się w szeregu obok grupy.
-
Dalej rozmawiam z Alderem
- Ciekawe jak to jest zginąć w krainie śmierci. Czy tu można zginąć, stawiam, że tak. Ale co później. Bo to miejsce jest dowodem, że jakieś "później" jest. Czy polegli dołączą do nas pod postacią duchów i opuszczą tę krainę podobnie jak Rainbow? -
The Pinkamena - Sesja w krainie śmierci: Rozgrywka!
w Samotnia Pinkameny
Napisano
- Ja też, ale wciąż lubię wiedzieć co jest przede mną. -