Skocz do zawartości

RedSky

Brony
  • Zawartość

    345
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez RedSky

  1. - Może tobie, mi takie okazje trafiają się dość często. Tylko miejsce jest specyficzne. Mówiłem o tym urwisku! Jest świetne, tylko skakać! - Vivacious zaczął poprawiać grzywę. Nie lubił być nieuczesany, w jego pracy liczył się dobry wygląd. - Po co żyć, jeśli odbierze się wszystkie przyjemności? To właśnie spotkało Rainbow - zabrano jej wszystko co kochała. Wiedziała, że bez latania nie będzie już nigdy szczęśliwa. Nie miała po co żyć, więc się zabiła. -

  2. Vivacious na chwilę wylądował. Zrzucił juki, mandolinę ułożył z namaszczeniem na nich. Wzbił się w powietrze i wzleciał na około sześćdziesiąt metrów nad przepaść. Nagle złożył skrzydła i przycisnął je mocno do ciała. Spadał, z każdą chwilą nabierał prędkości, w pewnym momencie zaczął wirować. Cztery sekundy przed zderzeniem z dnem kanionu na powrót rozpostarł skrzydła i wstrzelił w górę. Wylądował obok innych i zaczął zakładać rzeczy.

    - Przepraszam, musiałem. Taka okazja zdarza się rzadko. Ach, Dashie by się spodobało. Ale odpowiadając na pytanie: myślę, że powinniśmy tam wejść, lecz prosiłbym jednorożce zapewnienie światła, w miarę możliwości. -

  3. - Biwak miał trwać dwa dni. Już powoli trzeba by myśleć o przyjęciu, może nawet nie pożegnalnym, bo jeśli powiesz pannie Pie, że do wyprawienia imprezy trzeba mieć pretekst, to nie wróżę jej aprobaty. - Loud uśmiecha się - Mam już nawet pewien pomysł. -

  4. Cios w brzuch trafił, przed ciosem w głowę Highsky się uchylił.


    Highsky podszedł do Luca.

    - Całkiem nieźle. Jeśli chcesz to po następnym zadaniu poćwiczę z tobą wyprowadzanie ciosów. - Usłyszał o imprezie - Impreza? Jak najbardziej. Gdzie robimy i kiedy? -

    *No, trzeba przyznać, Amber naprawdę ładnie wygląda.*

  5. Na szczęście Highsky znał takie coś jak grada, więc ciosy ledwie poczuł, bo zeszły po kopytach. Zanim Luc powrócił z ciosu do postawy zdążył go jeszcze potraktować podbródkowym. Odskoczył do tyłu przed kolanem.

    - Przed tym jak się wkurzyłem miał być trening, tak? Dobra, lekcja pierwsza. Nie sil się na widowiskowość, bo zwykle nie daje to efektów. Poza tym Ci to nie idzie. Zacznijmy od podstaw. Garda. Dalej, popraw gardę. Już? Sprawdźmy. -

    Korzystając z rozpędu dwóch kroków uderzył Luca w gardę.

    - Teraz szybka reakcja. -

    Highsky korzystając jeszcze z odległości po ciosie uderzył go drugim kopytem w policzek, sprawdzając czy zdąży zareagować na nagły atak.

  6. Highsky łapie jego cios, przez co byli znaleźli się w chwycie. Korzystając z sytuacji, że przeciwnik zaatakował prawym kopytem zgina lewe przemieszczając się tym samym na prawy bok Luca. Kopie w jego prawą łydkę zmuszając do uklęknięcia na prawe kolano.

  7. - Jak chcesz, wolę na gołe kopyta, ale teraz to już muszę coś załatwić. -

    Podchodzi do Speed Flame. Podnosi ją i mówi:

    - Jesteś bezczelna. Myślisz, żeś taka mocna? Rzuć mi wyzwanie, to przyjmę i nie złamię swojego kodeksu honorowego. Ja Cię nie wyzwę, bo nie zniżę się do twojego poziomu. A teraz spadaj, bo muszę poćwiczyć z Lucem.

    Znów wchodzi na ring.

    - Dobra, zaczynamy? -

  8. Słysząc słowa Highsky, Speed flame przestała latać wokół chmur, zleciała i powiedziała -

    Latanie? Na bieżni?? To palimy skrzydła stara!

    mówiła to, klepiąc po plecach Highsky.

    Highsky podlatuje do Speed Flame.

    - Słuchaj, gdybyś nie była klaczą to bym Ci obił twarz za nazywanie mnie dziewczyną. Spadam na bieżnię zanim się wkurzę jeszcze bardziej. -

    Highsky szybko odlatuje zamiast w stronę bieżni, to w stronę kącika bokserskiego, pobić w worek.

×
×
  • Utwórz nowe...