-
Zawartość
1435 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Matalos
-
- Fio!!!! Zarąbałeś mi pomysł. - Jak chcesz się chować przed Inkwizycją, to wymyśl swój własny pomysł...
-
Wstajesz szybko z ziemi. Wyciągasz nóż i zamachujesz się na najbliższego strażnika. Jednak nie walczysz z żółtodziobamo, tylko przysłali po ciebie jakiś weteranów. Twój cios nie poderżnął gardła kucowi, rozciął mu jedynie przód pyska. Strażnicy cofają się o krok i wyjmują broń. Ich mina mówi wyraźnie „zrobisz krok w moją stronę, a będzie to ostatnia rzecz w twoim życiu.” Blacksmith uśmiecha się ponuro. - Chciałeś walczyć, co? Niestety, moi ludzie to doświadczeni pogromcy szpiegów. Teraz opuść ładnie broń, a może nikt ciebie nie zabije...
-
Klacz magią podaje ci pięć czerwonych róż. - To będzie z pięć monet. Coś jeszcze - zniża głos do szeptu - może coś dla twojej toważyszki? - wskazuje kopytem Twinkle, która rozgląda się po kwiaciarni, wącha niemal wszystkie kwiaty.
-
Księżniczka patrzy się na ciebie krytycznie, gdy wspominasz o urodzie Twilight: - Uważaj, bo zrobię się zazdrosna... Słysząc twoje słowa na temat Celestii, Luna śmieje się wesoło. Pociera twoją grzywę i mówi: - Masz szczęście, że tego nie słyszy. Nie zniosłaby, gdyby się dowiedziała, że ktoś jej zupełnie nie pamięta... Podnosi daktyla i zjada go ze smakiem. - Wspaniałe miejsce znalzłeś... Takie piękno na pustyni, nie licząc ciebie oczywiście - mruga porozumiewawczo...
-
- I co, będziesz tak stał i unikał ataków mgły? - pyta się Multi. - Super, powodzenia... Jak ciebie trafi, to szukaj sobie kogoś innego do pomocy... - Daj se spokój - wyrzuca Speedy. - Dobra - odpowiada Multi i kładzie się na trawie. Rozciąga się i zaczyna wpatrywać się w niebo. Speedy uderza się w pysk kopytem. - Miasteczko nie jest całkowicie otoczone mgłą - relacjonuje. - Tylko z ziemi nie można się dostać, w powietrzu mogłem swobodnie przelatywać na mgłą... Słońce odbija się w jego „ozdobie” wojennej, kryształowych kolczykach...
-
Poprawcie mnie, jeśli źle coś rozumiem. Obudzenie monolitu na planecie, to nieformalny koniec życia na niej, bo Necroni robią wielki Wake Up całymi siłami. Jak na Imperatora chcecie na spokojnie ich niszczyć? Zgaduję, że siły całego światłostatku musiałyby być związane walką z Necronami, aby mieć szanse na wygraną. Więc nie liczyłbym na pomoc w walce z tyranidami. Bariery osłonowe na każdej planecie? Dobra, jeśli rozumiem chcesz wysłać swoich psioników do walki z mrocznymi eldarami. Spryty ruch, na pewno nic im się nie stanie...
-
- Delta-5... Hmmm.. - zamyśla się, pociera kopytem brodę. - Nigdy nie ciekawiło ciebie, jak się dowiedzieliśmy o istnieniu tej placówki? Otóż... Przerywa, widząc jak drzwi się otwierają. Do pomieszczenia wpada kilka strażników. - No, co tak długo - denerwuje się Blacksmith. - Przepraszam sir, ale... - Już się nie tłumacz - przerywa mu komendant. - Zabierz go do cel. Pogadam z nim później, na razie niech powie, gdzie schował prawdziwego doktora...
-
- Masz wypij. Po tym poczujesz się jak nowy. A co to? - Napój wzamcniający czary, daje mocnego kopa. A czy to na pewno działa? - Sprawdzcie. Jeśli po wypiciu eliksiru nie poczujecie się inaczej, to przyjmiemy waszą reklamację. Dobra, dawaj... PS. Głupi pomysł, bo Luna od razu wyczułaby, że ktoś zmienia jej poddanych.
-
- Jest... dziwnie. Nie podoba mi się obecna sytuacja, a twoje wyjaśnienie przyniosło nam więcej pytań niż odpowiedzi... - Luna unosi łeb, widząc pływającą leniwie Twilight uśmiecha się. - Co myślisz o Twilight? To miła klaczka, nieprawdaż?
-
Zbliżasz się do krawędzi okna. Wychylasz głowę, gotowy w każdej chwili do uniku. Wnętrze budowli jest pogrążone w półmroku. Nie widzisz żadnych zagrożeń, ale ktoś mógłby chować się za olbrzymim postumentem w centrum pomieszczenia.
-
- Myślę, że ten kryształ ma ci coś przypomnieć. Nie zdażyło się coś... tajemniczego, gdy uciekałeś od Podmieńców? Może jakiś kucyk ci pomógł... Jest jedno wspomnienie, jakie zachowałeś z ucieczki. Biegłeś przez korytaże, za twoimi plecami była olbrzymia chmara podmieńców. Zaraz miały ciebie dorwać, gdy nagle między nimi wyrosła magiczna bariera... Pod kopyta wtoczył ci wię kryształ, bardzo podobny do tego, błysnęło i znalazłeś się na jakiejś pustyni, mocno poraniony. Dalej nie pamiętasz co się działo...
-
- Serio? Zrobiłem takie coś - pyta zdziwiony. - Niby kiedy wydałem rozkaz do ataku na cywili, co?
-
Klacz idzie obok ciebie, z zachwytem przygląda się miastu. Widać, że nigdy jeszcze nie była w Canterlot. Wchodzisz do kwiaciarni, zapach kwitnących kwiatów uderza ciebie w nos. Podchodzisz do lady, widzisz że jakaś nowa kwiaciarka właśnie skończyła komponować bukiet. Uśmiecha się do ciebie i mówi: - Witam. W czym mogę pomóc panie...
-
PROCA!!! Jestem genialny. Ładujesz kamieniem, dezorientujesz jednorożca, szybkoładujesz eliksir i heja! Łuk i kusza odpadają, bo są za trudne do zrobienia (dla obecnej drużyny) i potrzeba nieco dłuższego szkolenia, aby się nią posługiwać (zwłaszczq łukiem). Co do broni do walki wręcz... to na myśl przychodzi mi tylko długi kij z eliksirem na końcu. Metaforyczny tłum musi być!!! - Czego chcecie? Zgadnij...
-
Przechodzisz przez portal. Teleportacja to nieprzyjemne uczucie, masz wrażenie jakgdybyś się rozciągał i kurczył w tym samym czasie. Lądujesz na ziemi. Czujesz świeżą trawę, dookoła rosną drzewa, ćwierkają ptaki. Jest spokojnie i sielankowo. Otwierasz oczy i widzisz, że teleportwoało ciebie w znane miejsce. To granica lasu Everfree, blisko Hoofington. Jest już noc, a ty czujesz się wyczerpany przez teleportację. Powinieneś znaleźć jakieś schronienie, świetlista łuna Hoofington wygląda zachęcająco. Ciekawe, czy teleportacja przeniosła ciebie w dobry czas, czy może nastąpiło jakieęs obsunięcie czasowe i spóźniłeś się...
-
Skupiasz energię na krysztale... i nic. Skupiasz ponownie, niemal namacalnie czujesz przepływ mocy... I wreszcie coś się dzieje. Do twojego umysłu wlatują pojedyńcze obrazy, jakieś wspomnienia. Klacz i ogier idą razem przez pustynię. Ogier zaczepia klacz, szturacha ją w bok. Inny obraz, ogier krąży pośród płonącego budynku. Przeszukuje go, nawołuje ukochaną. Kolejny obraz. Ogier kładzie ciało klaczy na platformie. Ściska mocno jej kopyto, po policzkach płyną mu łzy. Przesuwa dźwignię. Przed tobą otworzył się mały portal. Za nim stoi Burning Gem, uśmiecha się do ciebie. - Ratuj ją. Od teraz i ja będę ci pomagać - mówi widmo klaczy, starając się utrzymać portal.
-
]> A zatem na planetach Tau pojawili się Necroni... I przybyli Eldarzy... Chaos niszczy planetę po planecie... Tyranidzi pożerają wszystko na swojej drodze... Chyba się nie obrazicie, jeśli wprowadzę do waszej sieci komputerowej pewien program? Nie zrobi nic złego, po prostu... będzie.
-
- Yey! - wykrzykuje Twinkle, przytula się do ciebie i mówi - wezmę tylko kilka rzeczy i możemy ruszać. Bierze swoją torbę, ładuje do niej kilka drobiazgów które pewnie wyjęła wcześniej i staje przed tobą. - To gdzie idziemy najpierw? - pyta uśmiechnięta.
-
Koncentracja energi jest pierwszym krokiem do rzucania zaklęć. Aby tego dokonać, musisz znaleźć przedmiot, na którym chcesz użyć magii. Następnie spróbuj wyobrazić sobie, jak energia przepływa z ciebie do przedmoitu. Jak będziesz już swobodnie mógł przekierowywać energię, przejdź do kolejnej lekcji.
-
Twinkle stoi z opuszczoną głową. - Ummm... Jak chcesz, to możesz iść sam na grób rodziców, nie chcę się narzucać...
-
Gdy tylko nachyliłeś się nad papierami, poczułeś jak kuc wbija ci ząbki paralizatora w szyję. Sekundę później wyładowanie elektryczne rzuciło ciebie na ziemię. Otumaniony spoglądasz na napastnika. Ten okrążył biórko i uśmiecha się złośliwie. - Byłeś niezły. Ale po pierwsze, nigdy nie gadałem z nikim o martwym punkcie. Nie wiem, jak udało się wam tego dzowiedzieć, ale nieważne. Drugi błąd popełniłeś, gdy spytałem się ciebie o lokację martwego punktu. To strona północna, nie południowa głąbie. Serio, na co ty liczyłeś podczqs tej misji? Chyba na pewną śmierć.
-
Twinkle chodzi po domu, ogląda meble i przedmioty leżące na półkach. Widząc, że przyszedłeś doniej, uśmiecha się i mówi: - Cześć! Wiesz, to wspaniały dom... ale nudzę się. Mogłabym iść z tobą, proszę - robi duże oczy i delikatnie wysuwa dolną wargę.
-
Pegaz spogląda to na ciebie, to na Multi. Jest zaskoczony, kręci mu się w głowie. Gdy używasz czaru na klaczy, przez chwilę nic się nie dzieje. Wreszcie Multi podnosi łeb i mówi: - Nigdy więcej nie ratuję was... - Tak, zanim zaczniemy robić cokolwiek, to ja mam taki pomysł. Namyślmy się. - Jesteś genialny - odzywa się Multi, dalej leżąc na ziemi. - Co byśmy bez ciebie zrobili, jesteś mózgiem całej operacji.
-
Przeglądasz książkę, przelatujesz wzrokiem po literach. Nic... Nie ma tam nic o tym, jak pegaz mógłby uruchomić portal. Są tylko instrukcje dla małych źrebaków, jak należy skupić energię, ale nie ma tam nic, co mogłoby tobie pomóc... Potrzebujesz jednorożca. A takiego raczej nie znajdziesz na pustyni...
-
- Za dobrze się bawię, widząc ciebie próbującego ochronięc kolejną rzecz ważną dla ciebie - odpowiada z pogardliwym uśmiechem. - Wiesz, ostatnio źle się czuję - wyznaje nagle. - Coś stale kołacze mi się w łbie, jakaęs myśl ciągle próbuje się dostać. I mam wrazżenie, że wszystko jest związane z tobą... Cholera, gadam z tobą jak jakiś zły w podrzędnej bajce dla źrebaków - odzywa się wściekle. - Dobra, powiem to szybko. Twilight jest w moich kopytach, ty masz przechalpane, ale daję ci szansę. Musisz aktywować ten portal w bibliotece, wtedy ocalisz swoją ukochaną. Masz - podaje ci kryształ pamięci - przyda ci się. Następnie teleportuje się, zostawiając ciebie samego na środku biblioteki.