-
Zawartość
73 -
Rejestracja
-
Ostatnio
O Midnight Dream
- Urodziny 03/19/1995
Informacje profilowe
-
Miasto
k.Kołobrzegu
-
Ulubiona postać
Księżniczka Luna
Ostatnio na profilu byli
1281 wyświetleń profilu
Midnight Dream's Achievements
Mały kucyk (2/17)
35
Reputacja
-
- Cóż...to co nam zostaje Misty? - Zwiać z wioski nim się ktokolwiek spostrzeże. Mam tylko nadzieję, że nie zostawiłaś żadnych śladów - wyszeptała prędko upewniając się iż nikt ich nie słyszy. - Sądzę, że nie. Starałam się być dyskretna. W sumie chyba możemy tylko czekać aż wrócą. Chyba, że ty masz coś do załatwienia? - Eee, raczej nie. Ja wszystko mam i jestem gotowa na wszystko - odparła wykańczając śniadanie. - Ale wiesz, jak zauważy brak klejnotu to narobi rabanu. Wolę nie być w okolicy jak to się stanie - dodała pomiędzy kęsami. - To może w takim razie wyjdźmy z wioski, nie chciałabym wpaść. Z drugiej strony nic nie wskazuje na mnie, byłam...ukryta a opiekun celu spał jak zabity. - powiedziała cicho. - Zaczynasz mówić jak profesjonalistka, opiekun celu - zachichotała i poklepała przyjaciółkę po boku. - Ale i tak skoro nie mamy nic do roboty możemy przejść na granicę wioski. Poczekamy, poplotkujemy, pozbieramy kwiatki i zrobimy warkoczę. No chodź - pośpieszyła ją i wstała chcąc wyjść. - Warkocze? Serio? - wyszła za nią ze zdziwioną miną. - Żartowałam - pokręciła głową idąc przez wioskę bo nie mogła uwierzyć na jej naiwność. - Po prostu poczekamy na nich i tyle. Dla własnego bezpieczeństwa z dala od sklepu i kucy samych w sobie - dodała idąc do zachodniej granicy części miasteczka. - A już myślałam, że mówisz serio...byłoby miło. - lekko się uśmiechnęła pod nosem przypominając sobie dawne czasy z Aurą. - Ow, no jak chcesz to ci zrobię ale ja podziękuję - odparła rozbawiona przechodząc alejkami pomiędzy domami. - Poza tym, teraz jak znowu jesteśmy same i mamy trochę czasu. To nie chcesz mnie spytać jeszcze o coś? O czymś pogadać czy coś tam... - Cóż...długo działasz w tej branży? Pewnie to nie łatwy kawałek chleba. - zaczęła. - Zależy jak dobra jesteś i jakie masz umiejętności - rzekła luźno opierając się przy tym o drzewo gdy dotarły w końcu do lasu. - Do rodziny dołączyłam chyba z dwa czy trzy lata temu? Coś koło tego. Ciężko stwierdzić gdy dnie i noce, głównie noce, spędzasz na nauce przetrwania w półświatku Equestrii - wyjaśniła machnąwszy kopytkiem na domki. - A co cię do tego popchnęło? Chyba lepiej jest żyć w zgodzie z prawem, nie żebym cię oceniała, ale mnie to ciekawi. Szczególnie, że kiedyś może sama będę musiała egzekwować prawo. - Heh, mam tylko nadzieję, że mnie oszczędzisz - zaśmiała się, miała lekki charakter i nie przejmowała się zbytnio. - A popchnął mnie pradziadek. Był legendarnym złodziejem, on jeden ukradł Słoneczny Diadem! - mówiła jakby to było jasnym powodem do dumy. - I ja również chce być jak on. Mój znaczek sam nawet wyznacza mi taką ścieżkę. Mogłabym zostać kim chce ale głęboko w sercu czuję czego chce. Właśnie tego co robię - zakończyła oglądając czy wszystko ma w swoich torbach podróżnych. - Co zrobisz kiedy zdobędziesz ten diadem? Zatrzymasz go jako trofeum? Mogłabyś pewnie za niego dostać niezłą sumkę. - Z pewnością ale mnie bardziej ciekawi co on mi da. Ponoć ma dawać posiadaczowi jakąś moc. Tylko nie wiem co by to miało być - zmarszczyła pyszczek patrząc w niebo zastanawiając się. - Pieniądze nie śmierdzą ale może rzeczywiście jakby to nie było nic specjalnego mogłabym ją oddać księżniczce i ona by mnie nagrodziła - pokiwała głową trąc podbródek. - Tak, to by było dobre. Dokument, że nikomu nie wolno mnie aresztować i karać - aż się uśmiechnęła na ten genialny pomysł. - Uważasz, że to możliwe? - spytała zwracając wzrok na Mid. - Z nagrodą zapewne możliwe. Co do tego dokumentu...raczej wątpię. Każdy podlega prawu, bez wyjątku. Oczywiście możne ci zostać wybaczone to co zrobisz do czasu oddania diademu, zaczniesz z czystą kartą. Jednak to czym wypełnisz tę kartę zależeć będzie od ciebie. Może mogłabyś zamieszkać w Canterlot, mam znajomości. - uśmiechnęła się na ten genialny pomysł, mieć przyjaciółkę tak blisko, a może kogoś więcej. 'o czym ty myślisz teraz, zwariowałaś' - Pomarzyć można - westchnęła zdołowana. - Zamieszkać w Canterlot? Mieszkać jak księżniczka? - zrobiła dziwną minę jakby ją brzuch rozbolał. - Ty sama stamtąd zwiałaś, a ja nie jestem raczej przystosowana do takiego spokojnego życia. Rozumiesz, brakowało by mi dreszczyku emocji - wyjaśniła patrząc znowu do toreb. - Chyba mamy jeszcze dużo czasu - wymamrotała sięgając do środka wyciągając brązowy woreczek i małe okrągłe metalowe coś. Było puste w środku i Mist zaczęła mieszać składniki. Z brązowego worka i z torby biorąc jakieś składniki wrzucając do metalowego przyrządu. - Ty pomyśl czy nie chciałabyś może dołączyć do mnie - z uśmiechem rzuciła jej krótkie spojrzenie chcąc zobaczyć jej reakcję. - Nie wiem. Wydaje się ciekawe takie życie, ale mimo wszystko jestem księżniczką i kiedyś będę odpowiedzialna za cały Canterlot. - lekko posmutniała z nutą powagi. - Takie moje przeznaczenie, tak mi się wydaje. Nie zrozum mnie źle, fajnie jest mieć wszystko, ale z drugiej strony brakuje wolności. Jeśli najdzie cię ochota na przygody to bardzo ciężko to zorganizować. Ja mam szczęście, ciocia Celestia i mama się tym teraz zajmują, ale kiedyś również dostanę obowiązki wymagające pełnej uwagi. - Pewnie tak ale przeznaczenie zawsze można spróbować oszukać - zmieszała zawartość kulki i ją zamknęła i z uśmiechem się jej przyglądała. Jakby lepiej się jej przyjrzeć to widać szklane dziurki. - I tak mnie dziwi, że sama córka księżniczki Luny chce się ze mną przyjaźnić. Przeznaczeniem było nasze spotkanie? Los ma ciekawe poczucie humoru, a ja nie miałam w sumie wiele przyjaciółek. Może znalazłaś w moim sercu tą cząstkę grzecznej klaczki, która także chce spokojnego życia z przyjaciółmi? Sama nie wiem - odłożyła kulę do torby i popatrzyła w niebo na chmury. - Jak już dostaniesz swoją część królestwa, którą będziesz zarządzać to może cie będę odwiedzać. Zabawne, dorośniemy i będziesz głową zarządzająca danym regionem mającą legendarną złodziejkę za przyjaciółkę - zaczęła się śmiać serdecznie. - Racja, mam tylko nadzieję, że nie będziesz okradała mojego królestwa. - zaśmiała się krótko z uśmiechem - Bo wiesz, musiałabym ukarać własną przyjaciółkę. - wciąż z uśmiechem. - Po za tym każdy zasługuje na szansę, spójrz na Discorda. Kiedyś nikt by nie pomyślał, że mógłby się zmienić na lepsze, a jednak tak się stało. - Tak, zmienić zmienił w porównaniu do tego kim był wcześniej - odparła wzruszając ramionami. - Wiesz, uważasz, że złodzieje są źli. Nie są źli w pełnym sensie. Gildia złodziei będzie tak długo istnieć, póki będzie możliwa bieda na świecie i będą wymagane nasze usługi. Uważasz, że na przykład twoja ciotka nigdy nie korzystała z naszych usług? - zapytała uważnie się przyglądając Mid. - Istniejemy i jesteśmy chronieni ponieważ... W sumie nieważne, możesz się jej spytać kiedyś i zobaczymy co ci powie na temat złodziei - powiedziała odwracając wzrok spoglądając na ściany budynków. - Nie chciałam cię urazić Misty. Wiem, że władcy często korzystają z usług różnych gildii, chociaż nie ukrywam, że ciężko mi sobie wyobrazić ciocię Celestię wynajmującą złodziei. No już, nie fochaj się. - uśmiechnęła się i trąciła ją lekko koptykiem. Uśmiechnęła się kręcąc głową. - Nie uraziłaś mnie, o to raczej trudno - wyjaśniła spokojnie. - Dopiero się poznajemy i możesz mi nie wierzyć ale chce się również zaprzyjaźnić. Wydajesz mi być taką dobrą dziewczynką, czysta, nieskalana zepsuciem świata. Nazywać można to jak się chce ale marzyłam o kimś komu mogę w pełni zaufać. Może to będziesz ty, jeśli zechcesz oczywiście. Potrzeba tylko czasu i poznania z obu stron. - No nie wiem czy taka dobra, mam już swój pierwszy występek za sobą, głównie dzięki tobie, więc myślę, że się dogadamy. - uśmiechnęła się - Ale gdzie jest reszta, długo to trwa.
-
Midnight została obudzona błyskami słońca wpadającymi przez okno. Mogła zauważyć stojąc przed nim Mist wpatrującą się na ulicę. Była spakowana ale nie nosiła już płaszcza. Wyglądała na spokojną i poważną, oczekiwała czegoś czy po prostu czekała aż Mid wstanie. Midi ziewnęła delikatnie i przeciągnęła się. Spojrzała na Mist zdziwiona lekko, że jednak nie uciekła. - Dzień dobry Misty. - uśmiechnęła się do nowej przyjaciółki...oby przyjaciółki. Obróciła się i obdarzyła ją tym samym uśmiechem. - Dobry, Dreamy, gotowa na przygodę? - zapytała podchodząc bliżej łóżka. - Jasne, że tak! - wyskoczyła z łóżka patrząc w oczy Mist. - Ale chyba najpierw powinnam cię przedstawić pozostałym, mam nadzieję, że będą wyrozumiali. I może nie będę wspominać, że masz...słabość do cudzych przedmiotów. - uśmiechnęła się serdecznie. - Zaraz tam słabość - zaśmiała się klepiąc ją serdecznie. - Po prostu korzystam z okazji i sobie pożyczam. Mamy inne zasady co do posiadania - mrugnęła do niej okiem. - Chodźmy coś zjeść do głównej sali. Poza tym, prędzej czy później się dowiedzą, a ja nie mam zamiaru się ukrywać. Pamiętaj o dumie złodzieja - pokiwała jej kopytkiem. - Jeśli ci to nie przeszkadza to oczywiście nie będę tego ukrywać. Ale wolałabym abyś nie wspominała o mojej akcji wczoraj, lepiej aby to nie wyszło na światło dzienne. - Och, a myślałam, że chcesz poczuć się jak złodziej. Okłamywałaś mnie? - zapytała podejrzliwie się jej przyglądając. - Poczułam się wczoraj. Wyobraź sobie co to byłby za skandal gdyby wszyscy się dowiedzieli, że ich własna księżniczka ich okrada. Miałabym przechlapane. - W sumie mam haka na ciebie, hi hi - zachichotała wrednie. - Żartuje sobie tylko, nie puszczę pary z ust. Chyba... - dodała i zniknęła za drzwiami. Midnight idzie za nią, nie chcąc spuszczać jej z oczu. - Trzymam cię za słowo. - No mam na dzieje, że tylko za nie - rzuciła suchym żartem schodząc po schodach na dół. Sala z rana oczywiście pełna ale nie przepełniona. Część się już zmyła do roboty. Forest z dwójką z Gildii jeszcze siedzieli na swoim miejscu. - To jeden z moich towarzyszy, Forest. - wskazała na niego. - Drugiej, Tempest, jeszcze nie widzę, jest pewnie u tego nieznajomego, co to Discord mówił. - Discord? - teraz dopiero się zdziwiła aż ją przystopowało po prostu środku schodów. - Ale w sumie jesteś księżniczką więc Discord musi ci usługiwać - wzruszyła ramionami wracając do złażenia na dół. - Raczej wątpię, że tak to on postrzega. Po za tym nie lubię rozkazywać, to jest dziwne. - podąża za Mist. - No rzeczywiście dziwne - odparła rozglądając się ciekawsko. - To idziemy do tego twojego znajomka czy przywitanie pozostawiamy na później? - Im szybciej to załatwimy tym lepiej, tak myślę. - idzie w stronę Foresta Shadow raźno poszła za nią. Obie stanęły przy stoliku Foresta aby się przywitać. Horn z Little już zdążyli je zauważyć i przyglądali się im. - Hej Forest, poznaj moją nową przyjaciółkę, Shadow Mist. Zaprosiłam ją do naszego zespołu, mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko. - uśmiechnęła się miło.
-
Midnight wiedziała, że jeśli ma wykonać zadanie, najlepszy moment do tego będzie po zmierzchu. Zaczekała więc do tego momentu a następnie wykorzystała zaklęcie kamuflażu aby ukryć się przed wzrokiem ewentualnych nocnych przechodniów. Upewniła się, że sklep został zamknięty i zakradła się przed niego. Próbuje sprawdzić czy jest zamknięty szczelnie czy jednak jest luka. W międzyczasie jej oczekiwania mogła poczuć informację przepływające do jego głowy. - Mroczna ma już nocleg i spotkacie się jutro rano, z miłością Discord. I nie czytam w myślach, wysyłam wam bezpośrednio do mózgów abyście nie musieli tłumaczyć czemu gadacie z draconequsem. - dodał po chwili zastanowienia. A sam sklep? Okna zamknięte i drzwi, ktoś z umiejętnościami otwierania zamków mógłby jeszcze spróbować je otworzyć. Prawdopodobnie został już zabezpieczony antymagią. Ktoś oparł drabinę o ścianę z tyłu, a z lewej był balkon odpowiedni dla gryfa więc był duży. Nie mając zbytnio pomysłów, telekinezą przestawiła drabinę do balkonu upewniając się wcześniej, iż nikogo w pobliżu nie ma. Nie dostrzegła oznak ruchu obok domu i w jego środku, więc weszła do góry na balkon. Drzwi wyglądały na otwarte, zupełnie jakby ktoś specjalnie je zostawił. Przez szyby było widać, że to była sypialnia, bogato urządzona. Ktoś nie przebierał w środkach aby pokój wyglądał jak pokój godny carów z Muskoffy. Na łoży ogromnym z baldachimem spał stary szary gryf. Tak chrapał, że dziw brał iż całej wioski nie budzi. Na ścianach było od groma rzeczy, sztylety i miecze, topór nawet, jakieś płaszcze z wyszywanymi złotymi niciami runami czy innymi wzorami. Trochę klejnotów, złotych sztabek i różnych innych mniejszych bibelotów. No i kuta ciężka skrzynia u stóp samego łoża. Midnight nie spodziewała się aby skrzynia mogłaby jej sprawić problem, dlatego delikatnie telekinezą spróbowała ją podnieść aby sprawdzić jak bardzo męczące może to być. Skrzynia była bardzo ciężka, wręcz nie szło jej ruszyć. Prawdopodobnie była odporna na magię. I w blasku księżyc który znalazł ujście w chmurach Mid mogła zobaczyć błysk czegoś na piersi gryfa. Przyjrzała się lepiej aby dostrzec co to jest. Złoty kluczyk na łańcuszku poruszał się wraz z oddechami śpiącego staruszka. Midnight skupiła się tym razem na kluczu, spróbowała poruszyć nim delikatnie za pomocą telekinezy. Kluczyk poruszył się ale zaczepił o guzik od koszuli i gryf jakoś tak mocniej zachrapał. Była pewna siebie i próbowała tak manipulować kluczykiem i łańcuszkiem aby uwolnić go z łańcuszka. Uśmiechnęła się i od razu acz ostrożnie postanowiła kluczem otworzyć kufer. Skrzynia dzięki kluczowi otworzyła swoje podwoje. A w niej sakwy z monetami i naprawdę duże klejnoty, rubiny, topazy, diamenty. Wśród nich wyróżniał się jeden złoty z dużym N na szczycie jednego końca, i S na drugim końcu. Błyszczał i tętnił magią wyczuwalną przez jednorożce. Midnight uniosła jedynie przedmiot który miała pozyskać dzięki telekinezie. Reszta skarbów ją nie interesowała, gdyż w pałacu miała tego pod dostatkiem. Zbliżyła przedmiot do przeszklonego balkonu i spojrzała na niego z bliska. Błyszczał jasnym złotym poblaskiem. N i S zmieniały kolory tęczowo pod wpływem poruszania. Midnight mogła usłyszeć za plecami głośniejsze zachrapanie niż zwykle, jakby ktoś się wybudzał. Słysząc mocniejsze chrapanie szybko odwróciła się, zamknęła cicho skrzynie i odłożyła kluczyk na miejsce, jednocześnie chowając klejnot za parawanem. Stary gryf zakaszlał i wstał z przymkniętymi oczami pacząc po pokoju. Sięgnął po szklankę wody na szafce nocnej, wyguglał zawartość bo inaczej tego nazwać nie można. I ułożył się ponownie na poduszkach z jedwabiu - Było blisko - rzekła w myślach. - Gdyby mama się dowiedziała miałabym szlaban na 100 księżyców. - ciągnęła. Ostrożnie ruszyła w stronę balkonu wraz ze zdobyczą, co rusz kryjąc ją za różnymi obiektami, dopóki nie dotarła do drabiny. Zgrabnie acz szybko zeszła na dół chowając zdobycz w małej torbie którą miała na sobie. Obok niej przeszedł duży pegaz z halabardą. Nie wyglądał na zadowolonego i mamrotał coś pod nosem. Coś o patrolu w nocy i śnie, Prawie w sumie przeszedł przez Midnight, co mogło by zaboleć. - Brawo głupia, gdyby mnie złapano...nie chce myśleć co by się stało. - pomyślała. Obejrzała się dookoła aby rozpoznać teren. Cicho wszędzie, ciemno wszędzie, duży pegaz wnet nadejdzie bo z jakiegoś powodu kręci się w kółko. Był senny i zmęczony, a majtą tą swoją bronią starając się rozbudzić. Znalazła jakiś kamyczek w pobliżu siebie i telekinezą rzuciła go w pobliskie okno budynku, wtedy gdy strażnik nie patrzył w jej stronę. - Hę? - zdziwił się rzucając podejrzliwe spojrzenie na miejsce dźwięku. Obrócił się przy tym nieopodal Midnight z taką siłą, że halabarda przeleciała jej nad głową z dużą szybkością. I poszedł pomiędzy budynkami sprawdzić granice lasu. Odetchnęła cicho po czym odeszła kawałek i zdjęła kamuflaż wchodząc gdzieś między budynki i czekając na Shadow Mist. W tym czasie przyjrzała się zdobyczy próbując wyczuć magię w nim. A magia w nim była potężna i stara, bardzo stara. - Podoba ci się, prawda? - doszło nagle zza pleców Mid. Stała tam Shadow bez kaptura patrząc z zadowoleniem na klejnot. - Ja wiem? Widziałam wiele ładniejszych kamieni, choćby elementy harmonii. - Cóż, jak chcesz. Najważniejsze, że go zdobyłaś. Mogę go teraz dostać? - spytała uprzejmie wyciągając kopyto po nie. - A tak z ciekawości, do czego on służy? - Emm, to klejnot, zwykły klejnot... - zaśmiała się nienaturalnie, - Tak, właśnie. Mam dla ciebie złoto za niego - wyciągnęła pękatą sakiewkę. - Było to zlecenie jakby nie patrzeć i nagroda ci się należy. Chciałaś się poczuć jak złodziej więc spełniłam twoje życzenie. Mam nadzieję, że jesteś zadowolona równie bardzo jak ja gdy już mi go oddasz. - Coś tu ściemniasz Shadow, mów prawdę albo nigdy go nie dostaniesz. Pieniędzy nie potrzebuję, to w sumie ostatnie czego mogę potrzebować. Skrzywiła się i westchnęła zmęczona. - No dobra, to część kompasu Allwaya. Jedna z nich przynajmniej. Sporo mnie kosztowało zdobycie informacji gdzie jest ten klejnot. Proszę, zadowolona? - Niech zgadnę, to jeden z tych które wskazują to czego najbardziej szukasz? Shadow Mist zaśmiała się i pokiwała głową podekscytowana. - Brawo, to artefakt Allwaya, poszukiwacza, eksploratora i kucyka który widział rzeczy jakich my nigdy pewnie nie zobaczymy. Ma dobre tysiąc lat i przechodził z kopyt w kopyta. Miał mi pomóc odzyskać ukryty skarb mojego pradziadka. A teraz jeśli pozwolisz to wezmę go, proszę. - Chciałabym pomóc ci go odzyskać, jeśli pozwolisz. Chodzi o przygodę oczywiście a ty wydajesz się...ciekawą osobą. - lekko zakłopotana rzekła. - Ja ciekawa? - spytała zdziwiona. - Musiałaś mieć naprawdę nudne życie w pałacu - zarechotała rozbawiona. - Och, no dobra... Dołączę do twojej drużyny, jeśli chcesz się ze mną zaprzyjaźnić jak mówiłaś. I tak potrzebuje chyba podajże jednego elementu do kompasu Allwaya, a nie zbyt wiem gdzie jest - rozprostowała ciało. - Przynajmniej na razie. To jak? - spytała wracając spojrzeniem na Midnight oczekując jakiejś reakcji. - To świetnie! - niespodziewanie podbiegła do niej i mocno ją przytuliła. - Zostaniemy najlepszymi przyjaciółkami, zobaczysz. - uśmiechnęła się. - Moi towarzysze są w karczmie, pójdźmy tam. Troszkę się spięła przez ten uścisk ale nic nie powiedziała tylko się uśmiechnęła jakby ją brzuch bolał. - Tak, wiem gdzie są. Tylko ten ogier od was tam jest, ta druga została u tego podmieńca - powiedziała wzruszając ramionami odsłaniając parę sztyletów po bokach jej pancerza. - Mam pokój w tej karczmie, powiedzmy wynajęty. Jako, że coś ci jednak wiszę za te robotę. Więc możesz zostać u mnie, ja i tak korzystam z materacu prywatnego więc łóżko jest wolne - obróciła się i skierowała kroki do Pełnej Beczki. - Świetnie, zaoszczędzę kilka monet na pokoju. - uśmiechnęła się chociaż nie miała pojęcia czemu miałaby oszczędzać, w końcu złota jej nie brakowało. Skierowała się za Shadow do karczmy. W skrócie rzecz biorąc obydwie weszły do środka pustej głównej sali. Nikogo nie było, właściciel spał, a Shadow Mist poprowadziła dalej na schody i na pokoje do góry. Wprowadziła ją do jej i zamknęła drzwi. - No, możemy odpocząć. Z rana będziesz miała obowiązek mnie przedstawić reszcie. Jestem ciekawa jak zareagują - zachichotała zrzucają płaszcz odsłaniając czarną skórzaną zbroję, torbę i parę sztyletów naprawdę ekstrawaganckiej roboty. Usiadła obok swojego zwijanego materaca podróżnego. - A co do tego klejnotu, boisz się, że go wezmę i ci zwieje? My złodzieje mamy honor, mimo wszystko. Spojrzała ma jej wyposażenie. - Chyba sporo to wszystko kosztowało. - podsumowała. - A co do klejnotu - podała go jej - zaufam ci. Mam tylko nadzieję, że się nie zawiodę na tobie. Nie chciałabym abyś zniknęła w środku nocy. - powiedziała trochę ciszej lekko się rumieniąc i posmutniała. Przyjęła je z błyskiem w oczach. - Och, mój... - z wytęsknieniem wzięła go, wyciągnęła złotą obręcz z torby i połączyła te dwie części. Klejnot idealnie wpasował się w obręcz. Całość wrzuciła do juków. - Obiecałam i dotrzymam słowa. Zaprzyjaźnimy się - odwzajemniła w końcu szczerym uśmiechem wracając do Mid wzrokiem i myślami. - Szczerze, a teraz idźmy spać. Chce być wypoczęta na jutro - ziewnęła rozwalając się na swoim posłaniu. - Łóżko twoje jak mówiłam - dodała zamykając oczy, spała w zbroi przyzwyczajona do tego. - Dobranoc Shadow. - powiedziała kładąc głowę na poduszce. Jeszcze przez dłuższą chwilę skupiała wzrok na niej mając dziesiątki myśli w głowie. Postanowiła jednak zachować częściową świadomość przez tę noc, spodziewała się iż Mist może chcieć uciec.
-
- Heeej, stój! - krzyknęła ale niezbyt mocno i zaczęła za nią iść, nie tracąc jej z pola widzenia. - Skoro wiesz kim jestem, to...to mogę pomóc Ci znaleźć ten diadem. Nie mam złych zamiarów. Możemy się zaprzyjaźnić przecież Shadow Mist. - uśmiechnęła się przyjaźnie na tyle ile było to możliwe w tej sytuacji. - Zaprzyjaźnić? - zatrzymała się a mrok wraz z nią, osłaniał ją i chronił. - Księżniczka chce mieć za przyjaciela zwykłą złodziejkę? - rozbawiona była ale i zaciekawiona odpowiedzi. - Czemu nie, życie potrafi zaskakiwać. Po za tym wierzę, że każdy może się zmienić. - odpowiedziała szybko i stanowczo co mogło sprawiać wrażenie szczerej wypowiedzi. - Nie przestanę być złodziejką, to mój zawód. - zaśmiała się. - Tak samo jak ty nie przestaniesz być księżniczką. Jestem dumna z tego kim jestem. - tu wskazała na Mid prawym kopytem. - A ty możesz powiedzieć to samo? A może uważasz, że jestem zła bo zabieram bogatym? Tylko chcesz mnie zagadać aby twoi strażnicy mnie napadli ale nie wyjdzie im to... - Nie Mist, nie ma tu żadnych strażników. Może jestem księżniczką ale wierz mi lub nie, mam tego lekko dość. Te ciągłe przesiadywanie w pałacu, bankiety i tak dalej potrafi dać się we znaki, dlatego wyruszyłam w świat. Co prawda nie popieram kradzieży, ale bardzo mnie interesuje takie życie na marginesie. Nie mam złych zamiarów. Po za tym logicznie myśląc kto wysłałby mnie wprost do ciebie, to trochę ryzykowne posyłać księżniczkę jako przynętę. - uśmiechnęła się - Masz rację. - zastanowiła się przez chwilę. - Interesuję? Jeśli chcesz mojego zaufania musisz się poczuć jak złodziej. Jak jedna z nas. Czy jesteś gotowa ukraść komuś cenną rzecz na rzecz gildii? Przyjmiesz zlecenie i zdobędziesz moje zaufanie? Albo powiesz nie i odejdziesz w pokoju, skoro nie masz złych zamiarów. Decyduj. - wskazała ponownie na nią kopytkiem, nie było widać po niej uśmiechu czy jakichkolwiek emocji, mimo, że w tym mroku ją otaczającym niewiele było widać ale słychać doskonale. Midnight zastanawiała się chwilę, wyglądała jakby biła się z własnymi myślami. - W porządku, zrobię to. - Doskonale. - zadowolona Shadow zastukała kopytkami. - Zauważyłaś chyba ten sklep po środku wioski? - Ni to spytała, ni stwierdziła. - Sklepikarzem jest starszawy gryf, wiekowy mieszkaniec Equestrii, mimo że nie kucyk to jednak lojalny krajowi w którym mieszka albo pieniądzom jakie w nim zarabia. Na piętrze jest skrzynia, w jego sypialni. W niej ma być klejnot o wyjątkowym wyglądzie, u góry duże N, a u dołu tak samo duże S. Zdobądź go, a jak będziesz sama w jakimś miejscu to także sama do ciebie przyjdę. Potrzebujesz jeszcze jakichś informacji nim odejdę? - spytała potrząsając peleryną. - Dam radę, a wtedy zostaniemy przyjaciółkami. - uśmiechnęła się jakby szczerze. - Wiem co trzeba. - W takim razie do zobaczenia. - powiedziała z uśmiechem znikając wraz z mgłą mroku. Wszystko wokół Midnight rozjaśniło się i wróciło do tego miejsca światło popołudniowego słońca.
-
- Jasne Forest. Ja też mam coś do załatwienia...spotkamy się w tawernie, jak mówiłeś. - mówiąc cały czas patrzyła w alejkę w której przed chwilą stała podejrzana postać. Rozpoznawała ją ale z tej odległości nie była pewna czy wzrok ją nie myli. - To do potem. - ruszyła w stronę alejki nie zwracając większej uwagi na towarzyszy. Kierowała się w stronę gdzie straciła podejrzaną postać z oczu. Była przygotowana na każdą ewentualność, była spięta ale dziwnie odważna.
-
- Szybko poszło. - stwierdziła do Tempest śledząc przebieg zdarzeń z żółtą klaczą. - Chyba powinniśmy ruszać dalej, zbyt długie przebywanie w jednym miejscu może mieć złe skutki. - ciągnęła rozmowę z przyjaciółką
-
Gdy Midnight doszła do siebie szybko rozejrzała się. Widząc nieznajomą jej postać niedaleko Foresta lekko wzdrygnęła się. Wolała jednak najpierw sprawdzić co u Tempest, dlatego jak najszybciej udała się w jej kierunku. - Nic ci nie jest? Było blisko, ale ta nieznajoma ma chyba coś wspólnego ze zniknięciem wilków. - rzekła do Tempest po czym wskazała na nieznajomą klacz obok Foresta.
-
Midnight przeżywała koszmar który nie wydawał się ani trochę normalny. Wtem jednak na scenie pojawiła się niespodziewana kreatura, kolejny aczkolwiek inny wilk który zaatakował ich przed chwilą. To był moment kiedy zrozumiała, że to tylko jej wyobraźnia i te potwory nie są w stanie zrobić jej krzywdy. Bojąc się już trochę mniej rozpaliła swój róg do granic, tworząc potężny punkt świetlny mogący przebić się nawet przez gęstą ciemność. Sądziła, że to najlepsze co może zrobić w tym momencie.
-
Midnight nie rozumiała co się działo. Wszystko spowiła gęsta nieprzenikniona dla jej oczu mgła, nawet jej zdolność widzenia w ciemności nie pomagała. Wiedziała, że zaraz zrobi się jeszcze gorzej niż do tej pory i nie musiała wcale długo na to czekać. Po chwili dostrzegła jak we mgle zaczynają kroczyć w jej kierunku jakieś cienie, były ich dziesiątki. Bordowa klacz próbowała oddalić się od nich gdy w kolejnej chwili grunt zaczął zapadać się przed jej kopytami, jakby nagle cały horyzont wpadł w wielkie morze ognia i magmy. Odwróciła się a cienie nie były już tylko cieniami, były to obdarte ze skóry kucyki, niektóre z wyłupanymi oczyma lub pozbawione kończyn. Dla jej umysłu było to zbyt wiele, zaczęła krzyczeć przerażona wywołując imię swej matki a także Tempest i Foresta. Przerażające kucyki nie pozostawiły jej żadnej drogi ucieczki z tego koszmaru, a były one coraz bliżej.
-
Midnight nie wiedziała co mogłaby jeszcze zrobić. Nigdy nikogo nie skrzywdziła, więc samo uderzenie w wilka magicznym pociskiem było szokujące dla niej. Stała więc lekko sparaliżowana sytuacją obserwując dalszy rozwój wypadków.
-
Obecnie popijam owocową herbatkę, a dzień minął mi wspaniale, dziękuję.
-
Midnight widząc odwagę Foresta nie mogła tak po prostu pozostać w ukryciu. Świadoma utraty czaru niewidzialności, zmieniła pozycję i odległość na bezpieczniejszą i wystrzeliła magiczny pocisk w jednego z wilków zagrażających Tempest.
-
1. Na śniadanie? Przeważnie rzeczy które dają dużo energii i są zdrowe, zdarza się jednak, że zjadam kawałek tortu kiedy moja siostra jest w pobliżu... 2. Często to słyszę i dziękuję. Muszę jednak mieć się na baczności inaczej znów mogą mną zawładnąć złe myśli. 3. Ciężko to opisać, jednak możliwość jednoczesnego latania i czarowania jest niezwykle ciekawa, nie ma żadnych ograniczeń.
-
Córka Luny całkowicie spanikowała kiedy jeden z wilków wskoczył na wóz za nią a kolejne dwa pojawiły się przed Tempest. Była w potrzasku a nie oczekiwała takich przygód zaraz po opuszczeniu Centerlot. Jej panika nie objawiła się jednak krzykiem a natychmiastowym zniknięciem. Nikt raczej nie mógł tego zauważyć gdyż każdy zajęty był obecną sytuacją, a może jednak? Jakby nie było, zniknęła i w żaden sposób nie można było jej dostrzec.
-
Midnight słysząc wycie szybko okazała lęk. Może i była córką Luny, ale nigdy nie opuściła Canterlot bez matki lub eskorty. Teraz była zdana jedynie na siebie i dwójkę, niemal nieznajomych, towarzyszy. Szybko schowała się za Tempest, gdyż była najbliżej niej. Widać było po niej, że to dla niej kompletne zaskoczenie a jednocześnie była przerażona. Mimo, iż teoretycznie mogłaby sobie poradzić w pojedynkę z wilkami, to strach kompletnie ją paraliżował. - O...o...oby nie zaatakowały. - powiedziała drżącym głosem do Tempest.