Mnie się film podoba. I mam inne podejście do roli Sprouta w filmie niż reszta. Trzeba było ukazać jak niebezpieczny może być zlękniony tłum ignorantów pod wodzą idioty. No i jego przemiana nie była dla mnie naciągana. Każdy może się diametralnie zmienić, gdy poczuje, że ma władzę nad innymi.
Pipp faktycznie miała za mało do zrobienia, by ukazać ją jako ważną dla fabuły postać, ale pamiętajmy, że to ona przyniosła klejnot pegazów głównej ekipie zaraz po katastrofie w zamku, a bez tego wszystko mogło lec w gruzach.