-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez KougatKnave3
-
- Dziękuje... obiecuje, że ci to jakoś wynagrodzę - powiedziałem z uśmiechem i ją obejmuje. - Dobrze... wy się zapoznajcie, a ja idę zdać raport Kapitanowi - powiedziałem i lecę zrobić co chciałem zrobić.
-
- Cieszę się. Muszę cię o coś prosić... - powiedziałem trochę przygnębiony. - Jeśli odmówisz to zrozumiem, ale możesz przyjąć moją przyjaciółkę? Sam bym ją przyjął, ale wiesz... ne wpuszczą ją do zamku.
-
Idę po Night i lądujemy koło niej. - Jesteś cała? - spytałem się. Na pierwszy rzut oka... wszystko gra. Ale trzeba się upewnić bo się może okazać co innego.
-
Więc idziemy szukać jej. Mówię jej jak wygląda i rozdzielamy się szukając jej. Mam ZŁE przeczucia co do tego. Muszę sprawdzić czy jest cała... martwię się o nią.
-
Pukam do środka... nie wiem czy się zgodzi. Mam nadzieje, że jest teraz w domu. Tak czy siak czekam aż ktoś otworzy. Jak otworzy ta mała i znów chichot to będzie bum.
-
- Bądź spokojna. Na pewno też wpadniesz na inne ciekawe pomysły które będą bić na głowę te co pisałaś - powiedziałem i wstaje. - Chodź, sprawdzimy czy Rarity cię przyjmie.
-
- Jak co... mogę się spytać Rarity czy mogła by cię przyjąć na ten czas. Z tego co wiem, odbudują wszystkie domy - powiedziałem spoglądając na nią z oczekiwaniem.
-
- Byłem ignorantem i nie chciałem nikomu ufać. Dlatego tak szybko chciałem wyjść wtedy od ciebie... po prostu się bałem. Teraz wiem... że dobrze zrobiłem. Mam teraz 2 przyjaciółki, bo Rarity już wybaczyłem. Masz gdzie się zadeokować na czas odbudowy twojego domu?
-
- 10 lat temu... był pewien incydent. Miałem kochających rodziców. Przyjaciółkę w której się... szczerze podkochiwałem... dobre oceny... wszystko. Jednak pewnego dnia, owa przyjaciółka została porwana. Okazało się, że zrobił to Kapitan Straży... pobiegłem za nim w pościg i... przez przypadek go zabiłem, na szczęście zanim TO zrobił jej. Weszła wtedy straż i obwiniła mnie za wszystko. Rarity, bo się tak nazywała. Była zbyt przerażona by cokoliwek powiedzieć... więc skazali mnie na 10 lat więzienia... niedawno, bo 4 miesiące temu wyszedłem na wolność. Od tamtego czasu, mieszkałem w uliczce... dopiero 3 dni temu zostałem strażnikiem i zamieszkałem w koszarach. Rodzice mnie już wydziedziczyli i nie chcą mieć ze mną nic wspólnego...
-
- Nie przejmuj się... wciąż jednak masz przyjaciela. Ja wiem jak to jest stracić dom... także rodzinę, przyjaciela jedynego... wszystko. Mogę ci coś powiedzieć?
-
Spoko. Podlatuje tam... - Hey... - powiedziałem obejmując ją skrzydłem by mogła mi się wyżalić itp... - Wiem, że to boli... - zacząłem. Muszę ją jakoś pocieszyć.
-
Ale jak ja mam kurwa zdobyć jego zaufanie? Idę szukać Night... gdziekolwiek by nie była, muszę ją znaleźć. Mam nadzieje, że jest bezpieczna.
-
Okey... nie wiem co mam z tym zrobić, ale spoko. Pomagamy jakoś kucom i idę po Night... - Masz kogoś kto by cię przyjął na jakiś czas? - spytałem. Ja nie mogę... bo mieszkam w koszarach. Co u smoczka?
-
Więc idę pomóc w gaszeniu niosąc wodę itp. Nie sprawiłem się dobrze dzisiaj... nic nie udało mi się zrobić samodzielnie... ktoś mi pomógł albo wyprzedził mnie... heh...
-
Kocimiętka... więc kładę to na ziemi i każę komuś podlecieć po jakąś klatkę... coś co je powstrzyma... NIECH PRZYNIOSĄ SZYBKO BO NIE WIEM ILE TAK BĘDĄ.
-
Więc kiwam głową... następnie idę sprawdzić co podziała te listki. Może to je odstrasza albo coś innego dają... nie wiem... zaraz się przekonamy.
-
Obejmuje ją... - Spokojnie... ułoży ci się. Przynajmniej nie będziesz miała tak, że przez 10 lat ci będą dokuczać, bić, maltretować i mieszkaniu na ulicy... ja to miałem i ci pomogę tak jak potrafię... pomogę ci jak mogę...
-
Kucam przy niej i ją obejmuje... - Wszystko będzie dobrze... zobaczysz - powiedziałem i siedzą tak i ją pocieszam. Po jakimś czasie wstaje i pytam się. - Pomożesz nam w gaszeniu i przepędzeniu tych gnid?
-
- Już przepadły... chcesz stracić życie dla tego papieru? Pomyśl racjonalnie. Wbiegniesz tam, i już nie wyjdziesz... większość domu już jest w płomieniach - powiedziałem wciąż ją trzymając.
-
- NIGHT! - wrzasnąłem i podbiegłem do niej. - Musimy uciekać... TERAZ! - wrzasnąłem do niej starając się ją jakoś wydostać. Muszę wziąść to ryzyko. Jeśli nieprzytomna to biorę głęboki wdech i ją wynoszę... jeśli przytomna to ją targam na zewnątrz czy tego chce czy nie.
-
Biegnę do jej domu. Coś czuje, ze Night ma kłopoty. Jeśli moje przeczucia są dobre... to zapewne są tam te mini smoki. Trzeba ją ratować.
-
Jeśli jest to biegnę po księżniczkę i ją informuje o zdarzeniu. A jak nie to idę do Rarity i pytam czy zna jakiś sposób na powstrzymanie ich... NIE DA SIĘ ICH ZATRZYMAĆ!
-
Kurwa... - Gdzieś się Pali. Wezwijcie jakieś wsparcie bo nie damy im ramy, i wybaczcie, że się rządzę - powiedziałem do współstrażników... czy tu kurwa jest jakiś kapitan? Jeśli tak, to dupę robi, nie wydaje rozkazów.
-
Wołam po pomoc strażników i biegnę wesprzeć tutejszych i wypędzić stąd te stwory. Nie pozwolę okradać innych na mojej warcie. Mimo iż nie jestem teraz na służbie...
-
- Ooo... dzięki - powiedziałem i żegnając się. Wychodzę a następnie idę do koszar. Mam nadzieje, że wszystko się ułoży do dawnego poziomu w rejacjach Ja-Rarity.