Skocz do zawartości

KougatKnave3

Brony
  • Zawartość

    3487
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez KougatKnave3

  1. Wysyłam Alarm do Lucy. KURWA WSTAWAJ! ATAKUJĄ NAS! NU KURWA DALEJ PROSZĘ POMÓŻ, TRZY CHŁOPA JEST NA MNIE. MOJE PŁUCO! DELI W NIEBEZPIECZEŃSTWIE!
  2. Staram się dobyć pistoletu i strzelić w nich by jakoś się uwolnić. KURWA! MAM PRZESRANE! Nie uda mi się uwolnić... muszę szybko coś wymyślić... INACZEJ BĘDĘ PENETROWANY ANALNIE!
  3. Używam kopyt wspomaganych magią Lucy by go odepchnąć. KURWA! PEDAŁY ATAKUJĄ! WIEDZIAŁEM, ŻE TEN DZIEŃ KIEDYŚ NASTĄPI! MUSZĘ ZABRAĆ RODZINĘ DO HOMO-ODPORNEGO BUNKRA!
  4. Delikatnie wstaję biorąc Pistolet spod swojej poduszki i nóż, spod poduszki Twi... NIE GAPCIE SIĘ TAK NA MNIE! Muszę czymś bronić rodzinę, a to mnie wyuczył ojciec. On też tak śpi, tylko z Uzikiem. Idę sprawdzić co się dzieje.
  5. - BO mam dla nas niespodziankę. Spędzimy razem czas jak za dawnych dni - powiedziałem i podszedłem do łóżka kładąc się - Dawno nie byliśmy razem tylko we dwoje.
  6. Więc podchodzę do Twilight i ją całuje - Jesteś jutro zajęta? - spytałem się. Planuje jej jutro zrobić wyśmienitą randkę... jakiej nie mieliśmy od wielu dni. Trzeba będzie zrobić wiele by się udała.
  7. Uśmiecham się do nich. - Nie ma za co... cała przyjemność po mojej stronie. Ja już muszę iść. Do widzenia - powiedziałem machając i odwracam się by udać się w stronę domu.
  8. - Przeliczyłem i dokładnie jest tutaj 55 000 bitów. Mam nadzieje, że to pomoże sierocińcowi - powiedziałem dając pieniądze z uśmiechem. Możliwe, że to poprawi mi relacje z miejscowymi...
  9. Westchnąłem na ten widok... już często widzę taki widok. Spoglądam na opiekunkę - Witam... Jestem Allan Al-Bashir, choć ostatnio błędnie brany jestem za swojego "brata bliźniaka", Galaxa. Chciałem wpłacić datek na rzecz sierocińca.
  10. Westchnąłem zrezygnowany. Dzwonie do dyrekcji... Ghost mówił, że oni wierzą, że jestem już sobą. Czekam aż dyrekcja otworzy... może otworzy ktoś kto nie będzie mnie uważać za demona.
  11. Pukam do drzwi. TO mój pierwszy raz kiedy daje na sierociniec... wcześniej nie robiłem tego zbytnio. Po zapukaniu czekam aż ktoś otworzy drzwi. Mam nadzieje, że mnie rozpoznają z tej dobrej strony.
  12. Reszta pójdzie potrzebujących... mam jeszcze kasę z podatków xD. Chyba Capo miał racje że zmieniam się w kogoś o nazwisku Tusk. Ale nie przerzucam tej kasy na Dziwki i Alkohol... Więc po wyjściu pracowników, biorę kasę i idę do sierocińca. Ile mam tej kasy?
  13. Wołam pracowników do swojego gabinetu. Po chwili rozdaje im wypłatę z premią dla Rarity, Gildy i Cloudi. Nasze dwie kelnerki się dobrze spisały w rekordowym czasie roznosiły zamówienia. A Gilda nieźle sprała tego kto chciał nam podłożyć Żartobliwą Bombę w kuchni...
  14. Z tego się cieszę... że moja restauracja zostanie jeszcze na długo. Mam nadzieje, że nic się dzisiaj ciężkiego nie zdarzy... mam plany pewne. Więc robię przez cały dzień robotę oczekując godziny rozdania wypłaty.
  15. Więc idę do kuchni i zaczynam pilnować, pomagać i doradzać. Trzeba będzie wszystko dziś rozplanować. Jak ja kurwa nienawidzę dnia wypłaty. TYLE PINIĄŻKÓW IDZIE SOBIE!
  16. Podniosłem kopyto by coś powiedzieć, ale miałem zbyt późną reakcje bo wyszła. Eeee, czy ona mnie właśnie...? A nie ważne, pewnie jednorazowo. Wracam do zbierania notatek z podłogi (Wylądowały tam kiedy w panice spierdoliłem do kontra). Dzisiaj jest ten dzień którego nienawidzę (a który szef lubi)... WYPŁATA!
  17. Po chwili ją puszczam. - Przekaż AJ... jak ją spotkasz po swojej zmianie, że już się nie gniewam - powiedziałem z uśmiechem. Więc już koniec tego epizodu.
  18. - Aha... - powiedziałem - Może... to przez tą sytuacje w Manehattanie, jak cie uratowałem. Nic innego nie przyszło mi do głowy - powiedziałem powoli ją obejmując.
  19. Spojrzałem na nią zaciekawiony. - C... co? - kompletnie mnie to zaskoczyło. - J... jak? - spytałem się kompletnie zaskoczony. Rarity kiedyś się we mnie kochała? Jakim cudem?
  20. - Czemu... tak mnie traktowałaś... myślałem... że lubisz moje towarzystwo - powiedziałem nie odwzajemniając uścisku. Wciąż mam poniekąd pietra przed nią... wciąż po głowie mi chodzą te obrazy.
  21. - Mnie to naprawdę zabolało. Poza tym Galax mówił, że to trudne zaklęcie, że nawet on ma trudności z jej opanowaniem... myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi... a tu okazuje się, że traktowałaś mnie od zawsze z dystansem... - Powiedziałem smutno. Ona wie, że poniekąd mam do niej "Różowe" Stosunki... już ich nie mam.
  22. Patrzę na nią zainteresowany - Masz... dużo... Mówiłyście, że nie mam się czego obwiniać A W NOCY MNIE PORWAŁYŚCIE I ZROBILIŚCIE...! Nawet nie dokończę - powiedziałem wciąż wciśnięty w kąt.
  23. Wywracam się na fotelu i spierdalam po ziemi do konta zakrywając się kopytami. NIE! NIE! NIE CHCE ZOSTAĆ ZNÓW ZGWAŁCONYM! PROSZE NIE!
  24. No... to idę. Wchodzę do Restauracji robiąc Łuk jak najdalej od Rarity i mówię wszystkim dzień dobry. Następnie idę do gabinetu robiąc papierkową robotę.
  25. Czekam aż coś się wydarzy... mam nadzieje, że nie stanie się nic poważnego tutaj. Taka cisza i spokój, aż szkoda to niszczyć. Co tym sądzisz Lucy? O Ostatnich wydarzeniach?
×
×
  • Utwórz nowe...