-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez KougatKnave3
-
Po chwili byłeś przed jego domem gdzie czekał Fancy Pants. Spojrzał na ciebie podnosząc brew zaciekawiony - Teraz już wiem, czemu tak leciałeś przez miasto, ciesząc się jak dziecko - powiedział z lekkim uśmiechem. Przy tobie nie odgrywał typowego szlachcica.
-
Na padzie szukam o Rainy Daisy. Cokolwiek się przyda na wyśledzenie u niej czegokolwiek co poda jej dokładny wiek, a więc ilość lat lub dni ile była wampirem. - Ile masz lat?
-
Liara wciąż spojrzała na Majora podejrzliwie i poszła dalej. Po chwili weszliście na pokład Normandii i... wszystko co na tym statku widzisz jest zupełnie nowe niż mogłaś to zobaczyć u wcześniejszych ludzi. Za sterami siedział pilot... jedyne co mogłaś zobaczyć to czapkę.
-
- Pomyśl... dajmy na to... 100 lat temu było ogłoszenie traktatu handlowego Equestrii i Gryfów. Albo... cokolwiek. Nawet małe informacje się przydadzą... jak masz na nazwisko?
-
Niech powoli ją postawią na ziemi. - Baza Federacji Nowej Persji... jakie było największe wydarzenie przed tym jak cie zmieniono w.... wampira? - spytałem się. Może wtedy uda mi się ustalić kiedy ją przemieniono.
-
- Baza Lost Hills... na księżycu. Jestem Książe Allan Al-Bashit - powiedziałem pokazując się w dostojności... DZIĘKI KURWA CELESTIA! ZARAZIŁAŚ MNIE POWAGĄ!
-
Przyśpieszam do maksimum by po paru minutach wystrzelić swój uzdrawiający płyn... OCZYWIŚCIE ZABEZPIECZONY! Tak czy siak, po wystrzeleniu wyciągam i czekam aż się wybudzi.
-
Przyśpieszam posuw - Spokojnie... siły nieczyste z ciebie - powiedziałem przyśpieszając posuw do szybkich ale nie najszybszych. PRECZ SIŁO NIE CZYTA!
-
- Spokojnie... to nie potrwa długo - powiedziałem, po czym niech rozszerzą jej otwór tak bym mógł wejść. Potem wiadomo co robię. Wchodzę, ale za to, że mnie zgwałciła... Z IMPETEM!
-
Miejmy to już za sobą. ZAPIERDOLE TEGO KTO WYMYŚLIŁ TEN SPOSÓB LECZENIA I ZARAŻANIA! Nie może być ugryzienie jak w filmie? Oczywiście nie... bo życie mnie nienawidzi. Rozszerzam jej nogi. - Mam nadzieje, że te dwa dni zabawy były dla ciebie owocne...
-
Wpuszczam do poczekalni macki by ją wciągły tam i obezwładniły. Potem wchodzę z uśmiechem. Widzę, że klacz jest opętana przez istoty nieczyste. PRZEZ SZATANA!... NIE! NIE WYPUSZCZAJ JEZUS MODE! Nie chce zmienić najbliższego zbiornika wody w wino... a nie, jednak bym chciał... ale później. Wchodzę do sali i patrzę się na nią z uśmiechem. - Patrzcie kogo my tu mamy...
-
Wstaje i teleportuje się do Lost Hills. Następnie staje w Pokoju Kontrolnym i parzę na wybudzenie Tej Klaczy. Trzeba będzie znaleźć jej jakiś dom... jeśli ma więcej niż 100 lat
-
- No... zmykaj spać. Dobranoc Lucy - powiedziałem i idę do swojego pokoju by zasnąć wtulony w Twilight i po chwili także w Deli. Trzeba będzie jutro sprawdzić saldo z konta. moje 67.000 nagle mogą schudnąć.
-
- Dobrze. Nie ruszaj się - powiedziałem i zmieniam jej opatrunek by był w stanie utrzymać skrzydło w bezruchu. Trzeba będzie zadbać, bo na razie nie zapowiada się na polepszenie stanu skrzydła.
-
- Wybacz... chciałbym by był inny sposób - powiedziałem spuszczając głowę. Na pewno mi nie wybaczy... ja ją znam na 100% więc wiem lepiej. Heh... gdyby był inny sposób.
-
Więc podchodzę do Lily sprawdzając czy nie jest już wampirem. I co jej po wampirze pozostało. Muszę wiedzieć co moja córka zostawiła z tego krwiopijcy, prócz siły... to na bank zachowała.
-
... Zbaknrutujesz w godzinę - Ale nie przesadź, musi nam starczyć do końca miesiąca... kiedy podatki przypłyną. Kocham być szlachcicem - powiedziałem z bananem na ryju.
-
Strażnik spojrzał i kiwając głową wbił się w powietrze i ruszył w jemu znanym kierunku. Pozostało ci jedynie pójść do Kanclerza i twojego przyjaciela, i dowiedzenie się, o co chodzi, że cię wzywał.
-
Liara stanęła i spojrzała wkurzona na Kaidana - Zaczynacie się bawić tak jak quarianie kilka setek lat temu? - Powiedziała kładąc ręce na biodra. - E... my ich nie stworzyliśmy. Nie eksperymentujemy z SI jak Lud Tali. My ich pierwszy raz widzimy - powiedział podnosząc ręce na wysokość głowy. Liara pokręciła głową. - Coraz więcej macie przede mną sekretów, panie Drugie Ludzkie Widmo - warknęła
-
Podniósł pytająco brew - Przyszedłem przekazać, że Kanclerz Fancy Pants pana wzywał, ale skoro pan nalega na to... to proszę pokazać to zezwolenie - powiedział wyciągając kopyto.
-
Mogło zdawać się, że zarumieniła się właśnie. Widziałeś trzęsącą się jej dłoń po chwili podniosła palec by coś powiedzieć, ale po chwili potrząsła głową. - Wybaczcie, ale muszę iść. Mam sporo pracy przed sobą - powiedziała, i zanim ktokolwiek powiedział coś, ona już weszła do swojego domku. - Wow... pierwszy raz się tak zachowuje - Powiedziała Nat.
-
Ja biorę resztę dzieciaków i wracam do naszego domu. I jeśli czegoś nie posprzątali to zaczynam to sporzątać. Jak Lily wciąż śpi to kładę ją w jej pokoju. Potem razem z Lucy idziemy do Wolnego pokoju. - Jest twój. Udekoruj se go jak chcesz i wiesz co? - Pokazałem swoją kartę - Masz... skorzystaj z niej jutro i udekoruj sobie go - powiedziałem z uśmiechem.
-
- Myślę, że pora wracać do naszego domu, kochanie - powiedziałem. Canterlot przywodzi mi złe wspomnienia. Jak nie NMM to Nowy Porządek Galaxa. Zawsze jak tu jestem, to coś się spierdoli.
-
- No ja kurwa nie mogę - patrzałem na niego z niedowierzaniem i spojrzałem na Twilight pytająco - Nasze dzieciaki są nie możliwe - skomentowałem krótko.
-
- Nie Pie...szczaj, że jego cza Lawą karmić - spytałem się z niedowierzaniem. JAKIM CUDEM MAM ZAŁATWIAĆ MAŁEMU LAWĘ! NAJBLIŻSZY WULKAN JEST 100 KM OD... ale ja mam teleportacje, głupi ja.