Skocz do zawartości

KougatKnave3

Brony
  • Zawartość

    3487
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez KougatKnave3

  1. Odwracam się do córki - Zostaliśmy sami, do czasu aż nie znajdą Lekarstwa... jeśli w ogóle istnieje - spojrzałem na nią przerażony. Nie chce być moją fobią do końca życia.
  2. - Nie jestem zły... nie panuje nad swoim ciałem - podeszłem do niej blisko - Nigdy by nie skrzywdził Ciebie ani nikogo z naszej rodziny... zapamiętaj - powiedziałem i pocałowałem ją w czółko. Potem Twi w policzek.
  3. Głaskam ją... - Spokojnie... nie potrwa to długo. Chyba już miałem wiele przypadków nie szczęścia... jeszcze tylko odmłodzenie zostało, ale los nie jest chyba aż tak okrutny - powiedziałem z uśmiechem
  4. - Wychodząc, powiesz Lekarzowi by dawał nam torebki z krwi? Inaczej tutaj powariujemy z Lily - powiedziałem. Ciężko o to prosić... mam nadzieje, że wszystko będzie dobrze.
  5. Dobra... nie polatam sobie przez jakiś czas. Odwdzięczam się tuleniem - Spokojnie kochanie... od tego się nie umiera - powiedziałem tuląc ją. Jak będę z dala od Światła słonecznego, i będę miał zapas krwii, to nie umrę.
  6. - Wiem... i tu zrobiłem błąd. BTW, twoja krew bosko pachnie... eee, co ja powiedziałem? Nie ważne. Teraz ważne jest to, że muszę znaleźć lekarstwo. Ja i Lily zostaniemy tu... wampiry, moja największa fobia, I MUSIAŁEM SIĘ NIM STAĆ!
  7. Spoglądam na nią przerażony. Informuje Delicate, że przyszła matka. Po chwili mówię do Twilight - Ja... chciałem dobrze... szukałem tego kto zrobił TO naszej córce.
  8. Powoli ją obejmuje. W takiej pozycji czekam na Twilight, aż jej nie wyczuje. Jeśli to co mi opowiadał tata po wskrzeszeniu jest prawdą... krew Alicorna można łatwiej zlokalizować i rzekomo jest Boska w smaku... nie wiem, czemu to powiedziałem.
  9. Patrzę na Deli przepraszająco. Ja... nie chciałem, na prawdę... ale ja nie panowałem nad sobą. Lily mogła po chwili coś mokrego... to łzy. Pierwszy raz przy niej płaczę.
  10. - Rozumiem cię w pełni... ale mam więcej przejebane. Nie mówiłem wam tego... ale... ja się boje wampirów - powiedziałem rzucając się na Lily w uścisku, tuląc ją z całej siły.
  11. - Wy... wybacz - powiedziałem będąc w kącie skulony ze strachu. Ja... się boje... siebie. Nie mogę uwierzyć, że znów zaatakowałem Deli. Jakim cudem to mi się stało?
  12. PROCEDURY JASNO MÓWIĄ, ŻE DO TAKICH POMIESZCZEŃ NIE WPUSZCZA SIĘ NIEAUTORYZOWANEGO PERSONELU, NAWET RODZINY! Ja już sobie z nimi pogadam. A w ogóle poinformowali Twi?
  13. Odskakuje szybko od tego co ugryzłem. Patrze na to przerażony... co ja zrobiłem. Jak ja mogłem... CZEMU JĄ TUTAJ WPUŚCILI! Widać, ze bez Lucy jestem niczym... czemu mi to zrobiła?
  14. Proszę kogoś z zewnątrz by wyniósł Delicate... jeśli się da. JA NIE WYTRZYMAM! - DELI PROSZĘ! JA NIE WYTRZYMAM DŁUŻEJ. ZRÓB TO DLA MNIE! - powiedziałem do niej błagalnie. Ja... nie wytrzymam dłużej...
  15. - Deli... wyjdź, proszę cię - powiedziałem ledwo się trzymając. Ja dłużej nie wytrzymam... wytrzymuje tak długo jak tylko mogę, do czasu, aż nie zamkną się drzwi za Delicate.
  16. - Wyprowadź siostrę... proszę - powiedziałem chwytając się za głowę. Nie rzucę się na Deli... nie zrobię tego jej. Będę się musiał odizolować wraz z Lily.
  17. - Czy ja jestem...? - Chwyciłem się za głowę... Twilight mnie zapierdoli. Matka mnie zapierdoli... a potem ojca, bo wykrakał. Rodzice Twi mnie zapierdolą... MASA LUDU BĘDZIE MNIE ZAPIERDALAĆ!
  18. Spoglądam na Lily - Co się dzieje... czemu czuje się tak... martwo? - Spytałem się jej. Zaraz... chyba nie jestem... nie... NIE! DAJCIE MI KURWA KOŁEK! MUSZĘ SIĘ ZAPIERDOLIĆ!
  19. Siedzisz sobie z... dobre 5 godzin kiedy wreszcie dokuje nie mały statek. Na jego boku napisane jest "Normandia". Ciekawa nazwa. Widzący dokujący statek, żołnierze patrzą się z zachwytem.
  20. - SPACER! TAK TAK TAK, SPACER! - zaczął skakać z zachwytu powodując małe trzęsienie ziemi które pozbawiło cię równowagi. Nie ma co... cholernie ciężki, i w razie czego może się przydać w walce.
  21. Podnoszę głowę. - C... co się... dzieje? - spytałem się obecnych mnie - Zgaście to światło bo oślepnąć można - powiedziałem zakrywając oczy. Kurwa, jaśniej się nie dało, nie?
  22. Wychodzę na zewnątrz i do komunikatora mówię - Do Bazy Lost Hills, wzywam transport... na moje... współrzędne... - powiedziałem i padłem nieprzytomny na ziemię.
  23. Wstaję, robię widmowy palec jak u cesarza czyli Decyzja kciukiem - Reast in Hell, Bitch - opuściłem palec w dół na znak, że macki mają ją wykończyć. Następnie wychodzę na zewnątrz wzywając transport.
  24. Hyyyy... HYyyyy. NO KURWA DOBRA! Ściskam zwieracze i je spawnuje je... by ją ogłuszyły. Ale obliczając wszystko... nie zdążę przed wytryskiem...
  25. O NIE! NIE UŻYJE TEGO ZAKLĘCIA. Nie pozostaje mi nic innego jak czekać aż to się skończy. Nie spodziewam się, że to się szybko skończy...
×
×
  • Utwórz nowe...