Skocz do zawartości

Applejuice

Brony
  • Zawartość

    1987
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    5

Wszystko napisane przez Applejuice

  1. - Hej, co ci jest? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie. - Denerwujesz się aż tak bardzo, bo jakieś ciołki będą mieszkać razem z nami? Sięgnąłem po swoje okulary i założyłem je. - Zgotujemy im powitanie, a jak - powiedziałem z szerokim uśmiechem. - Zresztą, nie muszą być w cale tacy źli... Co nie oznacza, że już nie są ciołkami. - Parsknąłem śmiechem. - Reira, wyluzuj. Przeciągnąłem się leniwie na łóżku. - Spać mi się chce - wyznałem, z przerwą na ziewnięcie. - Rany... mam nadzieję, że uda mi się ich jeszcze spotkać.
  2. Słysząc to od razu otrzeźwiałem. Zerwałem się z łóżka. - Co? Jak to? - spytałem, patrząc na Reirę zdumiony. Nie dowierzając zacząłem krążyć po pokoju, chcąc uzbierać myśli. - Dlaczego? Przecież ten koncert był zarezerwowany specjalnie dla nas, nie było mowy o żadnym innym zespole... Zatrzymałem się, wzniosłem oczy ku suficie i opadłem bezwładnie na łóżko. - Raaaany... - jęknąłem, ponownie chwytając gitarę. - Co to za życie: mieć wszystko co się chce, a i tak ktoś musi ci utrudniać życie jak umie... Skąd o tym wiesz? - spytałem nieoczekiwanie klacz. Zauważyłem, że ona nadal stoi na środku pokoju. - Usiądź sobie - dodałem, poklepując miejsce obok siebie.
  3. Applejuice

    Poznajmy się!

    Witajcie wszyscy nowo przybyli ;] Miłego spędzania czasu na forum ^^
  4. Nie musiałaś czekać długo, by Mist dogonił cię i zagrodził drogę. - Dlaczego tak nagle odeszłaś? - spytał, przyglądając się tobie uważnie. Podszedł bliżej i odgarnął ci z czoła kosmyk włosów. - Coś się stało? Jeśli jesteś zmęczona, to będę pracował za ciebie... Westchnął. Po chwili jednak na jego twarzy zagościł uśmiech. - Heeej... Nie musisz się martwić. Między mną a Rainbow do niczego nie doszło - zapewnił i parsknął krótkim śmiechem. - Wiesz przecież, że poza tobą świata nie widzę.
  5. - No toż przed chwilą to powiedziałam - mruknęła Light i poszła za tobą. Las o tej porze był mroczny i tajemniczy. Słyszałyście dziwne odgłosy... zupełnie jakby ktoś przedzierał się przez drzewa i łamał gałęzie... Gdy do tego dochodziło rytmiczne pohukiwanie sowy, byłyście przerażone. Rozwiązanie dziwnego odgłosu przyszło bardzo szybko. Znienacka coś uderzyło w ciebie... Wylądowałaś kilka metrów od Light, która krzyknęła z przerażenia. Nic nie widziałaś, bo widok zasłaniała ci żółta grzywa... Żółta grzywa? Kształt podniósł się. Był to nie kto inny, a Nightsky, którego spotkałaś u lekarza. - Ups. - Uśmiechnął się uroczo i podał ci kopytko. - Sorki.
  6. Kurde, pojawiły mi się takie cyferki u góry, a to była ocena wątku i dałam 1 X.X Słyszałam o Past Sins, że to niby takie świetne, piękne i fajne. Ale niestety nie czytałam go, bo mój angielski jest średni Właściwie mniej niż średni. A tu proszę: tłumaczenie! Nie powiem czy dobre, czy złe, bo jak już mówiłam, nie znam się na tym xP Na razie przeczytałam prolog i wkrótce zabiorę się za następne rozdziały. Zapowiada się interesująco ;]
  7. A w ogóle to dlaczego uważacie, że pomiędzy AJ i RD coś będzie? Ostatni raz Ci gifów szukałem :< Marti ;* Soczek
  8. Khorinis! Zwracam się teraz DO WSZYSTKICH! Mieszkańcy, handlarze, magowie, paladyni, strażnicy miejscy, bandyci i więźniowie, piraci, przybysze - WSZYSCY! Sytuacja jest poważna. Patrole donoszą, że orkowie przedostali się przez bramę prowadzącą do Górniczej Doliny i zmierzają ku mieście. Spokojnie - nie jest ich aż tak dużo, więc jeśli wszyscy zbiorą siły, uda się nam ich pokonać! Żołnierze! Natychmiast stawić się w koszarach z przygotowanym orężem i innym ekwipunkiem. Będziecie walczyć u boku Innosa! Nie zapominajcie o tym! Mężczyźni! Każdy, kto posiada jakąkolwiek dobrą broń i pragnie walczyć, również ma stawić się w koszarach. Mieszkańcy! Przetransportujemy was bezpiecznie do Klasztoru Magów Ognia, gdzie będziecie bezpieczni. INNOSIE, MIEJ NAS W OPIECE! Lord... Hagen Magicznie zwiększony głos roznosił się po mieście, lesie i okolicy. Usłyszeliście odgłosy paniki ludzi - głośne krzyki, płacze i inne hałasy. Vanadiss Natychmiast zapomniałeś o tej dziwnej istocie. I tak ona sama zatrzymała się i... dosłownie rozpłynęła się w powietrzu. Nie czekając na swoich towarzyszy, pobiegłeś do miasta, by stawić się w koszarach. To był twój obowiązek, nawet jeśli tego nie chciałeś... Kuoth Strażnik natychmiast pozwolił ci wyjść z celi. Szaleniec głośno wrzasnął i wybiegł z budynku. Natychmiast sięgnąłeś do kufra po swój miecz i ekwipunek, po czym wybiegłeś na zewnątrz. Nawet jeśli byłeś wierny Beliarowi i tak chciałeś pomóc wojownikom Innosa. Jeśli miałeś przejść na dobrą ścieżkę, to był ogromny krok naprzód. Obaj Nawet, jeśli zjawiłeś się w koszarach kilka sekund po przemówieniu Hagena, było już tam mnóstwo ludzi. Ciężko było nawet przedostać się, by usłyszeć jego słowa: - Przygotujcie się, żołnierze, albowiem ta bitwa będzie wyjątkowo ciężka... Nie mamy mieczy z magicznej rudy, ale i tak, mając w swoim sercu Innosa i jego Święty Ogień, pokonamy zło, które czyha na nas! Zwyciężymy, nawet jeśli wróg atakuje znienacka i jest silniejszy! Odpowiedziały mu bojowe okrzyki, do których się dołączyłeś. Ciężko było zrozumieć tę całą sytuację... Sądząc jednak po liczbie paladynów, strażników i innych chętnych, musieliście mieć sporą przewagę. Tego jednak nikt nie był do końca pewny... Wtedy, zupełnie znienacka, ktoś uderzył cię w głowę. Czy to ork?! To była twoja ostatnia myśl, bo potem wszystko zakryła ciemność... *** Obudziliście się w jaskini. Dookoła biegały chrząszcze, wszędzie było ciemno. Nie wiedzieliście, co się stało... Pamiętaliście tylko, że ktoś uderzył was w głowę... Dlaczego? To musiał być gnojek! W takiej chwili, kiedy miastu grozi napaść ze strony orków... To jednak nie było ważne. Musieliście się jakoś wydostać... Gdy wstaliście, dostrzegliście siebie nawzajem. Ok. Oto i już wcześniej zapowiadana wspólna sesja. 1. Wydarzenia w tej sesji nie mają wpływu na to, co wydarzy się w waszych sesjach. 2. Ustalcie kolejkę. Akurat tutaj nie ma większego problemu. Kuoth - Vanadiss, Vanadiss - Kuoth... Kto pierwszy ten lepszy. 3. Będziecie tak sobie po prostu grac, a kiedy MG uzna, że czas coś napisać (jakieś działanie) to to zrobię xD Po prostu będę co jakiś czas się wtrącać. 4. Dobrze się bawimy Jeśli macie jakieś uwagi, to śmiało pisać.
  9. Applejuice

    Poznajmy się!

    Witaj, Testar ;D Wreszcie ktoś zbliżony do mnie wiekiem x.X Rocznik '99 pozdrawia ;]
  10. - Heeej, spokojnie, mała - powiedział pegaz, rzucając Er uroczy uśmiech. Następnie ponownie zaczął się wam przyglądać. - Spoko, jeśli chcecie być nadal w WASZEJ grupie w zupełnie nieznanym otoczeniu pełnym niebezpieczeństw i dziwnych wierszy, zupełnie sami, bez ekwipunku i waszych starych wspomnień, to lecę, bo - jak widać - niektórzy lubią takie warunki. To powiedziawszy wzniósł się w powietrze i zanim odleciał, zrobił sztuczną, smutną minkę. - Będziecie tęsknić, hmm? - zapytał przesadnie słodkim tonem. Pegaz odleciał w kierunku lasu, ponownie zostawiając was samych.
  11. Applejuice

    Przygody

    To super. Z niecierpliwością czekam na kolejny wpis ;]
  12. Applejuice

    Dyskusje

    Może nie powinnam się pytać, ale ciekawość mnie przerosła... Czy Geledrin nadal prowadzi swoje sesje?
  13. - To jest niesamowite! - zachwycała się klacz, nurkując w wodzie i chlapiąc nią dookoła. - Kurczę, musisz mi o wszystkim opowiedzieć, Flame... To powiedziawszy wyszła z wody. - Czuję się jakoś inaczej - powiedziała. - Jakby... ktoś oblał moje wnętrze zimną wodą - dodała po chwili myślenia. - Wiem, że to głupio brzmi, ale właśnie tak się czuję! Zrobiło się już dosyć ciemno. Słońca nie było już widać na niebie przez gęste korony drzew. Kiedy gdzieś w oddali usłyszałaś sowę, Light cicho pisnęła ze strachu. - Jejku, chodźmy już - rzekła. - Rodzice pewnie się martwią... Opowiesz mi o wszystkim jutro. Którędy przyszłyśmy?
  14. Applejuice

    Przygody

    Trochę mi szkoda, że nie jest kontynuowane dzieło Cahira, ale i tak wyszło fajnie :] Czekam tylko na większy rozwój wydarzeń. "Wstałam, wyszłam, poszłam spać. Ten dzień był fantastyczny!" Wiesz... niech coś się dzieje.
  15. Widząc te buty od razu pomyślałam o Warmenie ;] Niechaj będzie Warmen.
  16. Light przełknęła ślinę. - Dobra - powiedziała stanowczo. - Wchodzę do lodowego oczka. Spojrzała ze strachem na wodę, lecz szybko odwróciła wzrok i weszła do oczka. Zanurzyła jedno kopytko i z cichym krzykiem szybko się cofnęła. Spojrzała na ciebie i dostrzegłaś w jej oczach zazdrość. Zamknęła oczy i szybko wbiegła do wody. Gdy znalazła się na środku, otworzyła je i rozejrzała się wokół. Po chwili wydała z siebie ogłuszający krzyk! - AAAAAAAA!!!! AAAAAA...! Aaaa.... O. - Zaskoczona, zaczęła przechadzać się po oczku, a po chwili... wypuściła lodowego ognika! Zanim jednak nacieszyła się jego widokiem, ten odleciał w las. Nie przejmowała się jednak tym. - Hej, Flame, mam MOC! - krzyknęła uradowana. - Juhu!
  17. - Nie znam się - odparł krótko i powrócił na swoje łóżko. - Wiesz, ten interes, o którym mówiłem na początku... Chodziło mi o to, żebyś mnie uwolnił, bo też chcę odnaleźć Xardasa - wyznał po chwili. - Ale skoro już nie jesteś bandytą, to zapomnij - dodał gniewnie. - Tobie został już tylko tydzień. Możesz robić, co ci się żywnie podoba. Zaczął rzucać przekleństwami, lecz po chwili... zasnął. Naprawdę był szaleńcem... Nie mogłeś się doczekać, kiedy stąd wyjdziesz. Zastanawiały cię jednak jego słowa. On też był uczniem Xardasa? Ciekawe... Usłyszałeś stukot krat. To strażnik. - Hej, ty - powiedział. - Lord Andre chce z tobą mówić. Wyłaź.
  18. Klacz zasłoniła usta kopytkami i wydała zduszony okrzyk, prawie spadając z krzesła. Była przerażona. Oczy miała ogromne jak dwie złote monety. Kiedy wreszcie opuściła kopytka, dyszała ciężko i miała nierówny, ciężki oddech. - Słodka Celestio... - szepnęła. - To wszystko wyjaśnia... Spojrzała na ciebie i westchnęła. - Opowiem ci o wszystkim - rzekła, starając się uspokoić. - Tamta dzielnica Canterlot jest niebezpieczna. Wszyscy wiedzą, że tam grasują zbóje i... "niedobre" typki. Nikt się tam nie zapuszcza... Jedynie nowi. - Rzuciła ci znaczące spojrzenie. - Dlatego chciałam cię ostrzec. Robią tam z kucykami potworne rzeczy... Chociażby te książki. Okropność. Zamilkła na chwilę. - Jeclu. Tak miała na imię matka Berdavii. Mieszkała tutaj razem ze swoim mężem, którego akurat imienia nie pamiętam... To musieli być twoi rodzice. Mieszkali w starym domu i byli alchemikami... A tamten ogier, u którego pracujesz, pozbył się ich. Nie pytaj mnie, dlaczego - dodała szybko. - Wiem tylko, że z tobą może być tak samo. Jesteś ich córką, a on ich nienawidzi. Dlatego się wynoś. Wstała i już chciała wyjść, kiedy nagle się odwróciła i powiedziała cicho: - Ten dom stoi blisko dworca*. Podobno mieszka tam jakiś starszy jednorożec, który żyje samotnie i nikogo nie wpuszcza... Chyba, że odpowie się na jego zagadki. - To powiedziawszy dodała swoim już zwyczajnym wyniosłym tonem: - Cóż za prostactwo. Po czym wyszła i zostawiła cię samą ____________ * Chodzi ofc o ten dom, w którym Talkavia już była, jakbyś się nie domyślił
  19. Trafiła. Strzała wbiła się idealnie w miejsce, w które celowałeś. Nadal się paliła. Słyszałeś, że twoi towarzysze wstrzymują oddechy. Postać... przez kilka chwil po prostu nie zauważyła, że coś wbiło jej się w żebra. Odwróciła się powoli tak, że mogłeś zobaczyć jej przepełnione grozą i nienawiścią krwisto-czerwone oczy. Patrzyła na ciebie i jednym, szybkim ruchem wyrwała strzałę ze swojej skóry, nawet się nie wzdrygając. Rzuciła ją na ziemię i zaczęła zbliżać się do ciebie powolnym krokiem.
  20. - Nie mam zamiaru rozmawiać z babcią Smith. Po prostu przekaż jej, że nie jestem dzieckiem, jasne? Nie mam ochoty dalej z tobą rozmawiać. Wszyscy traktujecie mnie jak małolatę! DAJCIE MI SPOKÓJ! Nie chciałam, by ton mojego głosu zabrzmiał tak gniewnie. Pinkie wytrzeszczyła oczy, a kilka kucyków siedzących w kawiarni obróciło głowy ze zdziwieniem. A Big Macintosh po prostu sobie stał, co jeszcze bardziej mnie rozwścieczyło. - No? Co tak stoisz? - rzuciłam szorstko. - Masz jeszcze coś do powiedzenia? - Nope - odparł krótko i wyszedł, jak gdyby nigdy nic. Czując, że za chwilę eksploduję (a raczej nikt nie chciał tego oglądać) usiadłam przy najbliższym pustym stoliku i zaczęłam napastować serwetki. Widok poszarpanych resztek sprawił mi radość (tak samo jak ich rozrywanie), lecz po chwili całe podniecenie z niszczenia gdzieś się ulotniło. A co za tym idzie? Więcej niszczenia! Haha, nie ma to jak rzucanie widelcami... - Hej, AJ, uspokój się! Rzucanie jest fajne, ale nie ostrymi sztućcami! Poczułam dotyk kopytka na ramieniu. To Pinkie. Wtedy zorientowałam się, że siedzę po środku wielkiej sterty zniszczonych serwetek i porozrzucanych wszędzie sztućców - Do siana, dobrze, że nie było tu noży - udało mi się wykrztusić przed głośnym walnięciem głową w blat stołu. - Pinkie, jestem pośrodku wielkiego chaosu. TOTALNEGO chaosu! Nie wiem, co robić. - Discord?! ŁAAAA! - Nie, nie Discord. - Mimo woli uśmiechnęłam się. - Babcia Smith. Różowa klacz zakryła sobie usta kopytkami i wydała zduszony okrzyk. - Twoja babcia trzyma z Discordem! - NIE! - wykrzyknęłam, trochę zbyt głośno. Podniosłam głowę i zmusiłam Pinkie, by spojrzała mi w oczy. - Discord nadal jest zakuty w kamień, nie uwolnił się! Chodzi mi o to, że u mnie w domu jest chaos - babcia nie chce puścic mnie do Appleloosy, bo podobno tam ktoś porywa kucyki... Nie czytałaś gazety? No i przez to nie mogę pomóc mieszkańcom z szarańczą... Nie wiem, jak sobie poradzą beze mnie. A Pinkie Pie, podobnie jak do tej pory większość, po prostu odwróciła się, wróciła za ladę i spytała: - Chcesz babeczkę? Już miałam coś krzyknąć, rozwalić, zniszczyć, kiedy jej następne słowa, wypowiedziane wyjątkowo łagodnym tonem, sprowadziły mnie na ziemię. - Nie martw się, Applejack. Przecież oni mogli pojechać na ten wielki zjazd rodeo w Fillydelphi, nie? O ile wiem to szeryf Silverstar nie pozwalał nikomu tam wyjeżdżać, bo kręcą się tam podejrzane typki... Stuknęłam się kopytkiem w czoło. Jak mogłam o tym zapomnieć? Pinkie po chwili znalazła się przy stoliku i usiadła po drugiej stronie, dając mi piękną babeczkę z wisienką na szczycie. - ...więc się nie martw - kontynuowała. - Po prostu wyjaśnij babci... nie, OBIECAJ jej przysięgą Pinkie, że nic ci się nie stanie! To ją na pewno przekona. Spojrzałam na jej roześmianą buzię. Miała racje. Zastanawiałam się tylko, jak babcia Smith mogłaby się rozgniewać, kiedy złamałabym tę przysięgę... Trochę ciężko było wyobrazić ją sobie biegającą za mną przez całe miasto... Musiałam więc na siebie uważać. I zrobię to. - Dzięki ci, Pinkie - powiedziałam i lekko ją uściskałam. Nie czekając na jej pożegnanie, zostawiłam swoją najukochańszą babeczkę i rzuciłam się galopem do domu. Zadyszana, stanęłam przed babcią Smith, która siedziała na fotelu, pogrążona w głębokiej zadumie. - Babuniu... Użycie zdrobnienia było dobrym posunięciem. Staruszka natychmiast podniosła głowę, lecz nie odzywała się. Oczy miała przesiąknięte smutkiem. Przełknęłam parę razy ślinę i rzekłam: - Babuniu, pojadę do Appleloosy. Wiem, że to będzie dla ciebie ciężkie, lecz nie jestem dzieckiem i obiecuję, że nic mi się nie stanie. Przysięga Pinkie Pie. - Uniosłam jedno kopytko w górę, drugie trzymając na swoim sercu. Potem dalej kontynuowałam: - Zrozum, że oni mnie tam potrzebują mimo wszystko. Pomogę im złapać tych złoczyńców... A kto wie, może nikt za tym nie stoi? Może po prostu oni wyjechali? Lub może... - Dobrze, dziecko. To mnie zaskoczyło. - Co? - wydukałam jak idiotka. - Możesz jechać - powiedziała krótko babcia. Myślałam, że to już koniec, lecz ona jeszcze raz uniosła głowę i wypowiedziała cicho: - Zabierz jedną ze swoich przyjaciółek. Wtedy będę wiedzieć, że jesteś bezpieczna. - Myślałam o tym. Nie chciałam już dyskutować o tym całym wyjeździe ani sprzeczać się z babcią. Mogę zabrać którąś z nich... jeśli przez to babcia będzie spokojniejsza... - I jakiego dokonałaś wyboru? - spytała staruszka. Zastanowiłam się chwilkę, a potem powiedziałam... **** Co powiedziała Applejack? a.) - Myślę, że to będzie Twilight. Jest mądra i oczytana i na pewno przyda mi się w podróży... b.) - Myślałam o Fluttershy. Zna się na zwierzętach i z pewnością pomogłaby mi z szarańczą... Choć patrząc na ostatnie wydarzenia może się nie zgodzić i wątpię, żeby to był dobry pomysł... c.) - Zabiorę ze sobą Rainbow Dash, bo jest pegazem... no i jest szybka. I odważna. Na pewno mi pomoże. d.) - Rarity mówiła mi, że ma do załatwienia parę spraw z... Braeburnem. Taaak, coś o nim wspominała... Jeśli wiesz, co mam na myśli, babciu. :smug: Dlatego na pewno ze mną pojedzie. e.) - Pinkie Pie na pewno bardzo się ucieszy. Lubi podróże, a jej optymizm na pewno mi się przyda...
  21. Ponieważ każdy oddał głos na kogo innego, Kociołek dostaje całe forum xD Ych. Niech będzie... OK. Soczek zarzuci czymś bez sensu, więc... Miód pitny, haha! xD Lista osób, które już trzymają w ręku szklaneczkę ze swoim alkoholem: 1. Wino - Kirara 2. Whiskey - El Martinez 3. Piwo - Legion990 4. Cydr - Braeburn 5. Rum - Xyz 6. Wódka - Avanidius 7. Gin - Applejuice 8. Koniak - FreeFraQ 9. Sake - Vanadiss 10. Szampan - Tarreth 11. Koktajl - Sliver 12. Tequila - El Martinez 13. Sherry - EmoTacoZ 14. Bimber - Ziomisz 15. Calvados - Applejuce 16. Piccolo - Kuoth 17. Frugo - Flutteryay 18. Komandos - Warmen 19. Absynt - Skysplit 20. Spirytus - DantePD 21. Applejack - Applejuice 22. Kociołek Panoramixa - JasnyGwintCoToZaŻul?! = Wszyscy! 23. Miód pitny - ???
  22. - Zrobimy dzisiaj coś konkretnego? - spytałam, machając ogonem koło nosa Erika i obchodząc go dookoła. Uśmiechnęłam się na widok rozbrykanych dzieci, bawiących się wszędzie dookoła. Położyłam kopytka na jego szyi i szepnęłam, muskając delikatnie jego ucho. - Zachowujemy się jak dzieci, wiesz? - Zachichotałam. - I wyglądamy przez to na idiotów. Pomyślałam sobie, że... no wiesz. - Wtuliłam się w jego grzywę i po chwili zmusiłam go, by spojrzał mi w oczy. - Że... już czas zrobić coś w kierunku naszych marzeń. W tym mieście na pewno są kucyki utalentowane muzycznie. Warto byłoby ich odszukać, prawda...?
  23. Przybysz spojrzał na ciebie z kpiącym uśmiechem na twarzy. - Wiesz, nie do końca o to mi chodziło, ale jest nieźle - powiedział. - Wrzuciłeś na luz. Zaczął lekko podrygiwać w rytm śpiewanej przez Grey'a piosenki. - EEEEEEEEEEEEE MACARENA! - dalej powtarzał Grey. - EEEEEEEEEEEEE MACARENA! - o dziwo powtórzyli wszyscy. Nim się obejrzeliście, a już znaliście kroki. Choć było to dziwne... nie przejmowaliście się tym. Było super. Czar prysł dopiero wtedy, gdy usłyszeliście tę piosenkę... http-~~-//www.youtube.com/watch?v=kffacxfA7G4&ob=av2e I wtedy drzewa przestały się gibać, dziwne grzybki dobrze smakować, a muzyka podobać się. Wszystko zniknęło, a ogłuszające "BAAAAAABYYYYYY" wciąż bębniło wam w uszach. I nagle... piosenka skończyła się. Każdy ciężko dyszał. To przeżycie było okropne... - Łał! - krzyknął pegaz. - Daje kopa. Podejrzewam, czyja to sprawka... Ale wrócmy do was. Opowiedzcie o sobie. A na ciebie - wskazał na Grey'a - poczekamy. Ochłoń trochę. - Wybuchnął śmiechem.
  24. Wpis świetny! Czytając go cały czas miałam uśmiech na twarzy Naprawdę wspaniała robota
  25. - Czekaj... to, do którego weszłaś, jest ogniste, t-tak? - spytała niepewnie Light. Zauważyłaś, że się boi. - A co jeśli mama będzie na mnie zła? Albo coś mi się stanie? Może na mnie to nie działa? Albo... to nie będzie przyjemne? - pytała zdenerwowana. W końcu usiadła na ziemi z ciężkim westchnieniem i ukryła twarz w kopytkach. - Nie wiem, co mam robić. Z jednej strony bardzo chce mieć takie ogniki, a z drugiej strasznie się boję - wyznała drżącym głosem. - Flame, mogłabyś mi wyjaśnić, o co chodzi z tą całą dziwną magią? Wiesz, wolę się upewnić, że wszystko będzie w porządku, kiedy już tam... wejdę. - Spojrzała na lodowe oczko. - Chciałabym mieć lodowe ogniki. Ty byś miała ogniste, ja lodowe... Super połączenie. Ale najpierw mi powiedz - powtórzyła, patrząc ci głęboko w oczy.
×
×
  • Utwórz nowe...